fbpx

RISOTTO Z TUŃCZYKIEM

Autor: Basia Szmydt

Dobra jest ta niedziela. Cała od momentu pobudki, aż do tej ciszy wieczorem, kiedy maluchy już śpią. Dobra jest decyzja, by zostać dziś w domu. Nigdzie nie jechać, nie zdobywać świata. Dobrze się czuję, kiedy on mówi, że dziś gotuje. To jak słynne „dzieci już śpią, napijemy się earl greya” z reklamy herbaty zdaje się. U nas brzmi to jak „dzieci oglądają bajkę, ugotujemy risotto?”.
To risotto to jedna z trzech rzeczy, które on potrafi ugotować, a ja wcale nie złoszczę się, że ta lista jest tak krótka. Jakżebym mogła, skoro w to gotowanie wkłada całego siebie, a na talerzu oprócz kremowego ryżu oblepionego parmezanem dostaję tonę miłości.

4 1

Więc gotujemy. On gotuje. Ja otwieram wino. Będzie potrzebne do potrawy, a to co zostanie sprawi, że ten dzień będzie jeszcze przyjemniejszy. Lubię na niego patrzeć w kuchni. Jest coś niesamowicie przyjemnego i grzesznego w widoku mężczyzny celebrującego przygotowywanie potrawy. Bez pośpiechu, bez tej ciągłej organizacji w oczach, by wykarmić rodzinę. Bez tysiąca innych spraw, które w tym czasie trzeba zrobić. On po prostu gotuje. Miesza, kroi, dodaje, dolewa i patrzy. Popija łyk wina i zabawia mnie rozmową.

2 5

Patrzę jak rozpuszcza spory kawałek masła na patelni, a potem wrzuca na nie posiekane cebule. Po kilku ruchach drewnianej łyżki w kuchni zaczyna się taniec zapachów. Za chwilę będzie ich prawdziwy festiwal. Kiedy cebula jest już idealnie szklista (uświadamiam sobie, że ja tak nie potrafię), on dolewa trochę wina. To jest coś pięknego. Wszystko zaczyna bulgotać, a połączenie zapachu masła, cebuli i parującego wina jest jedną z najprzyjemniejszych rzeczy na świecie. Przynajmniej dzisiaj.

3 11

Potem wrzuca do tej mikstury ryż. Specjalny taki, arborio. Podoba mu się słoik na ten ryż. Mówi, że mam ładne pismo i prosi bym przygotowała mu bulion rybny 🙂 Wystarczy wlać trochę sosu rybnego do dzbanka i uzupełnić go wrzątkiem. Będzie potrzebne do tego, by ryż stał się miękki. Czy jest w tym romantyzm? Nie mam pojęcia, ale jest mi romantycznie, bo teraz zaczyna się proces przygotowywania popisowego risotto. Mieszanie i dolewanie bulionu. Potem znowu mieszanie i dolewanie. Tę potrawę robi się dosyć długo, co mnie dzisiaj cieszy. Mam ogromną ochotę przedłużyć to popołudnie. Dzieci spokojne najedzone, a my mamy randkę bez wychodzenia z domu. Tutaj w nowym miejscu, bez babci i dziadków nie mamy możliwości być spontanicznym. Wsiadać w auto i mknąć nad morze na przykład. Uczymy się więc nowych okoliczności i staramy się do nich dopasować. Po prostu. Dzisiejszy dzień pokazuje nam, że można 🙂

8 6 7 10

Zamyśliłam się, a on wciąż miesza przecież. Gotuje dla mnie. Mówi, że ryż jest już chyba miękki, że czas na tuńczyka i zielony groszek. Koniecznie mrożony, bo taki smakuje lepiej. Wierzę mu 🙂 Brakuje jeszcze parmezanu. To on w połączeniu z maślanym sosem, sprawi, że całość będzie tak cudownie kremowa.

12
13 14

Gotowe! Mistrzowskie risotto mojego męża jest już na moim talerzu, a ja zamierzam się nim delektować kęs po kęsie. Jeszcze tylko duuuużo świeżo mielonego czarnego pieprzu. Jest mi tak błogo i czuję się jakby dziś była Wigilia, albo pierwszy dzień wakacji. W każdym razie święto. Nasze prywatne. Bo jesteśmy wszyscy razem, bo mamy swój azyl, czyli dom, bo on z każdą minutą jest dla mnie ciekawszy, a ja nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć jaki będzie jutro. Nawet gdyby wciąż miał mi gotować tylko to risotto.

9 15  16

Loading

Spodobają Ci się także:

21 komentarzy

sandra 1 marca, 2016 - 10:49 am

Uwielbiam takie powolne dni, przez trzy lata ich nie mieliśmy więc teraz też zaczynamy te wspólne niedziele bardzo celebrować. W domu, w kafejce na nieśpiesznym śniadaniu. Razem. http://www.majciakombinuje.pl

Reply
Basia Szmydt 2 marca, 2016 - 8:57 am

w Krakowie to te kafejki macie, że hohoho 🙂

Reply
julka 1 marca, 2016 - 10:55 am

Pięknie o nim piszesz 🙂 Czytając ten tekst miałam wrażenie, że opowiadasz moją historię – uwielbiam patrzeć jak mój Grzesiek dla mnie gotuje.
Zaglądam na tego bloga regularnie, jest tu tak ciepło, błogo wręcz…

Reply
Basia Szmydt 2 marca, 2016 - 8:56 am

zaglądaj, cieszę się 🙂

Reply
Bilib World 1 marca, 2016 - 10:59 am

Jaki pozytywny post. Wspólne gotowanie i posiłki są dla mnie ważne. W ciągu tygodnia, wiadomo, jest pośpiech, ale weekendy to czas na wspólne spędzanie tych dni.

Reply
Agnieszka 1 marca, 2016 - 12:43 pm

Pięknie to ubrałaś w słowa. Niedzielne leniuchowanie, marzenie. Niech moje nieco podrosną to może uda się na randkę wyrwać we dwoje. A na razie Luby smaży mi kaczkę w pomarańczach na dowód miłości 🙂

Reply
Basia Szmydt 2 marca, 2016 - 8:55 am

cudownie 🙂 w życiu kaczki nie jadłam 🙂

Reply
Ewa|daywithcoffee 1 marca, 2016 - 1:41 pm

Też uwielbiam takie dni, kiedy On przyjeżdża i mamy cały dzień dla siebie. Po ślubie, kiedy będziemy już razem „all the time” wierzę, że to będzie jeszcze bardziej magiczne 😉 A Twoja opowieść piękna, jak zawsze – rozpływam się jak czytam! 😀

Reply
Basia Szmydt 2 marca, 2016 - 8:55 am

dziękuję 🙂 po ślubie się chyba niewiele zmienia ? 🙂

Reply
Monika Dawidowicz 1 marca, 2016 - 3:02 pm

Basia, idziesz jak burza z tym blogowaniem! Nie zjadłabym tego risotto, ale miło się na Was patrzy i rozpływam się jak tak piszesz o tym jego gotowaniu, z zachwytem 🙂 I zazdroszczę!

Reply
Basia Szmydt 1 marca, 2016 - 4:04 pm

nie zjadłabyś, bo tuńczyk ? 🙂

Reply
Monika Dawidowicz 2 marca, 2016 - 3:21 pm

Tak, bo tuńczyk.

Reply
hamaczek.com.pl 1 marca, 2016 - 5:52 pm

nawet jak wykorzysta cale wino, to zaraz obok czai się druga butelka 🙂

Reply
Jotka89 1 marca, 2016 - 7:20 pm

Super post. 🙂 Przepiękne zdjęcia. 🙂 Pozdrawiam!

Reply
Basia Szmydt 2 marca, 2016 - 8:54 am

dziękuję 🙂

Reply
Sławka 1 marca, 2016 - 9:40 pm

Brzmi jak relacja na żywo z randki marzeń 🙂 zabrakło mi jedynie finiszu….czyli zdjęcia końcowego potrawy na talerzu 😉
Basiu, oboje macie piękne dusze 🙂
Ps. żałuję, że mój A. nie potrafi gotować 😉 Pozdrawiam!

Reply
Basia Szmydt 2 marca, 2016 - 7:41 am

już jest finisz – zdjęcie potrawy 🙂

Reply
AlicjaK 2 marca, 2016 - 7:13 pm

Patrząc na te zdjęcia przychodzi mi na mysl tylko jedno stwierdzenie- „Miejsce kobiety jest w kuchni- gdzie ma siedziec wygodnie,popijajac wino i przygladajac sie jak jej facet przygotowuje dla niej ulubiona potrawe” 😉
Milo sie na Was patrzy… 😉

Reply
Iza 7 marca, 2016 - 9:59 am

Przepięknie napisane. Tak lekko erotycznie, aż ciarki momentami przechodziły – na myśl o smakach, zapach i … mężczyźnie w kuchni. 🙂
My od 12 lat mieszkamy poza Polską, całkiem sami. Wiem jak to jest łapać takie chwile dla siebie jako pary. Ale nowe gniazdo pewnie wynagradza Wam tą zmianę. A chłopcy szybko podrosną i będzie łatwiej o randki poza domem. Poza tym Wasze miejsce jest tak piękne, że aż magiczne. 🙂

Reply
Basia Szmydt 7 marca, 2016 - 10:19 am

dziękuję 🙂

Reply
Iga z Dietmap.pl 8 kwietnia, 2016 - 1:27 pm

Romantyczna historia w kuchni…w końcu przez żołądek do serca! 🙂

Reply

Zostaw komentarz

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Ok, rozumiem