fbpx

LUBIMY VINTAGE – czyli o różnych starociach w naszym domu.

Autor: Basia Szmydt

W naszym domu mieszkamy już prawie 5 miesięcy, a postów dotyczących wnętrza jak na lekarstwo. Rozpisywałam się o budowie domu, czyli o rzeczach potrzebnych, ale nudnych jak flaki z olejem. Oh jak ja dobrze pamiętam męki, jakie przechodziłam pisząc o wylewkach i tynkach…! No cóż. Gdyby nie te wylewki, tynki i kable, to dom, by nie stał, a ja nie mogłabym zabrać się za jego urządzanie, czyli coś, co tygryski lubia najbardziej.

Dom urządzamy powoli. Tak naprawdę bardzo powoli. Najważniejszym było stworzenie bazy – łóżek, kuchni i łazienki. Wszystko inne stanowi wciąż tylko dodatek do lepszego i bardziej komfortowego życia. Oczywiście to tylko nasza filozofia. Z doświadczenia wiem, że ludzie lubią wprowadzać się, kiedy wszystko gotowe jest na „tip-top”. My nie mogliśmy sobie na to pozwolić, o czym możecie przeczytać w poście „Czego nie potrzebowaliśmy, by wprowadzić się do nowego domu”.

Dziś urządzanie domu smakuje jak najlepsze ciasto czekoladowe. Jemy powoli, zostawiając najlepsze kęsy na później. Powoli również wnosimy do domu poszczególne przedmioty, a z większością z nich wiąże się kolejna, osobliwa historia. Dziś opowiem wam kilka z tych historii.

12135281_772837546175002_1612150750_n

Lubimy starocie! Hmhhh nie – my je kochamy! Lubimy rzeczy jakieś, z charakterem. I bardzo lubimy ich szukać. To jedna z naszych wspólnych pasji, która wywołuje drżenie łydek. Wyruszamy często razem na wyprawy mające na celu znalezienie czegoś ładnego i nowego do naszego domu.

Gdzie lubimy robić zakupy?

– na pchlich targach. Byliśmy na tym na Broniszach pod Warszawą, bywaliśmy na tym w Lublinie (raz w miesiącu, w niedzielę). Byliśmy kilka lat temu na jednym w Paryżu (to stamtąd pochodzą kamienne miski z naszej kuchni). Pchli targ jest dobrą opcją, choć według mnie ceny mebli czy dodatków są mocno przesadzone. Bonus! Nigdy nie zapomnę tak zwanych „karbudów”, czyli ogromnych sprzedaży bagażnikowych. Na wielkich polanach stały w rzędach setki samochodów, a ludzie wyprzedawali za funta niepotrzebne im rzeczy. To za czym tęsknię najbardziej, kiedy pomyślę o Anglii (ex-equo z fish&chips). Coś wspaniałego 🙂

– szukamy antykwariatów i sklepów ze starociami. Póki co nasza baza nie jest zbyt duża. Znalazłam kiedyś dwa fajne sklepy ze starociami na trasie Modlin – Pułtusk. Ceny przystępne i można wyszukać perełki.

– lumpeksy. Serio, serio. Second- handy to dziś nie tylko ciuchy. Prawie w każdym można dziś znaleźć naczynia i inne przedmioty domowego użytku. Wciąż poszukujemy nowych adresów tych, w których można znaleźć takich perełek więcej. Naszym ostatnim odkryciem jest lumpeks z Sochaczewa (podziękowania dla czytelniczek! 🙂 ). Ulubionymi były dwa z Lublina.  Jeden z nich zmienił adres (szukajcie na Pana Balcera koło Leclerca), drugi przestał istnieć nad czym ogromnie ubolewam. Wciąż szukam nowych miejsc.

– rodzina i jej piwnice i garaże. Dla nas dany przedmiot okazuje się być skarbem, który stawiamy w centralnym miejscu w domu, dla wujka może być schowkiem na narzędzie, śruby i gwoździe. Przytulamy takie przedmioty z entuzjazmem spotykając się ze zdziwionym spojrzeniem darczyńców. Czasami próbują nam wcisnąc jakieś pieniądze, bo tak im nas szkoda, że nie mamy na nowe meble 😀

– wystawki. Serio, serio. Nie mam na myśli chodzenia z latarką po śmietnikach, ale na rzucenie okiem w kierunku miejsca podpisanego często słowem „gabaryty”. Tak było, kiedy mieszkaliśmy na Dolnym Mokotowie w Warszawie. Ulica, na której było nasze mieszkanie była zamieszkana w większości przez starszych ludzi. Kiedy jakaś babcia lub dziadek zostawiali mieszkanie wnukowi ten lubił wynieść wszystko, co w nim było i zastąpić to szkłem i chromem. Dzięki temu my mamy piękne, gięte krzesła z litego drewna, prawdopodobnie z przełomu lat 50 i 60-tych.

– zakupy zagraniczne, to wspomniane wcześniej pchle targi, ale i sklepy Czerwonego Krzyża. Natrafiliśmy na taki nawet na dalekiej północy, podczas ostatniego wyjazdu do Bodo. Wiem, że w Anglii jest ich całe mnóstwo.

– aukcje Allegro. To chyba największe źródło świetnych rzeczy dostępnych od ręki i z każdego miejsca, w jakim jest internet. Godzinami można szukać wyjątkowego krzesła na przykład. Tak, allegro jest do tego doskonałym miejscem.

– moje ostatnie odkrycie to sklep internetowy Patyna. Skupia głównie przedmioty projektowane w okresie PRL-u. To tutaj znalazłam szafkę do Michasiowego pokoju i świetną lampę na biurko. Koniecznie zajrzyjcie.

No dobrze, a teraz pokażę Wam vintagowe przedmioty, które do tej pory pojawiły się w naszym domu, i które powoli tworzą jego styl. Zacznijmy od pokojów chłopaków, bo to tam lubimy przebywać ostatnio najbardziej. W pokoju Michała na biurku stoi lampa kupiona w sklepie Patyna.pl. W doskonałym stanie, niestety nie pamiętam z jakiego okresu pochodzi. Do tego krzesło typu Skoczek z przełomu lat 60 i 70-tych,  z domu moich rodziców. Obite sztruksową tkaniną wciąz czeka na renowację i na pomysł na jej wykonanie. Może jakieś sugestie?

biurko michala

lampa prl

Na biurku stary Zenit mojego taty. Zepsuty, ale dla fana fotografowania wszelkiego działający przycisk do robienia zdjęć i możliwość otworzenia aparatu i zobaczenia jego „wnętrzności” jest już samo w sobie fascynujące. Pamiętam, że bawiłam się nim jako dziecko.

zenit aparat

Na biurku zamiast szuflady wiklinowa, piknikowa walizeczka przywieziona chyba w latach 90-tych z Paryża, przez moich rodziców. Wygrzebałam ją ostatnio u nich w piwnicy. Dla 6-latka to kolejne miejsca do schowania swoich skarbów.

stara walizeczka

Szafka kupiona również w Patynie skradła moje serce. Pamiętam,że wydałam na nią ostatnie 150 zł przed wypłatą. Kupiona od przemiłej dziewczyny, która opowiedziała mi, że należała do jej babci. Bawiła się nią całe dzieciństwo, ale teraz sprzedaje, bo nie ma na nią miejsca. Miała nadzieję, że szafka znajdzie dla siebie nowy dom i będzie służyła kolejnemu dziecku. Dobrze trafiła! Przesuwane szybki, możliwość robienia wystawy, terrarium dla dinozaurów, a do tego bonus – tajemne drzwiczki, które skrywają niedostępne dla młodszego brata mapy skarbów.

szafka patyna

U Marcina w pokoju największą uwagę zwraca 50 letnia mapa Ameryki Południowej (Michał ma Afrykę, ale wymaga drobnej renowacji). Uwielbiam stare mapy w naszym domu (mamy ich 3). Gdy tylko zobaczyłam jakieś wnętrze na Pintereście z wykorzystaniem własnie szkolnej mapy, wiedziałam, że zrobię wiele, żeby ją zdobyć. Jak to zrobiłam musi pozostać moją słodką tajemnicą, ale wystarczy pokombinować i poszukć w rodzinie pracowników szkół na przykład. Potem już z górki. Wiadomo, że dla szkół zazwyczaj takie starocie są po prostu śmieciami. Czasami gdy usypiam dzieci opowiadam im o dalekich podróżach, o piratach, którzy pływali po morzach i oceanach i o wszystkich dzikich zwierzętach żyjących na dalekich wyspach. Mam ogromną nadzieję, że obudzę w moich Maluchach zew podróżnika i będa ciekawi świata.

mapa u marcina mapa marcin w pokoju-horz

Ostatno rozglądam się za ciekawymi obrazkami do pokoju dzieci. Znalazłam rysunek rysia, dzikiego kota, który nie ma jeszcze imienia, ale MArcin już wie, że kot jest drapieżnikiem, jest pod ochroną i żyje w polskich górach. Kiedy byłam dzieckiem potrafiłam godzinami wpatrywać się w jakiś obrazek wyobrażając sobie miliony zdarzeń. Wiem, że dziś to może pozostać tylko w sferze moich marzeń, bo świat aż kipi od nadmiaru bodźców, ale próbujemy! 🙂

obrazki u marcina

Wielka, szkolna tablica powieszona na ścianie u Marcinka jest jeszcze starsza niż mapy. Narazie służy jako stojak na książki, ale czeka na nią puszka farby tablicowej i magnetycznej. Ja natomiast czekam na wiosnę, by w końcu zabrać się za nią w garażu i doprowadzić do stanu używalności. Niestety jest tak stara, że nie za bardzo da się po niej pisać. Jak tylko ją odnowię będzie doskonałym polem do popisu dla Marcinowych rysunków i obrazków przyczepianych magnesami.

tablica szkolna

Nasza kolejna zdobycz, jeszcze nie zawieszona to ten obrazek ukrywający za szybką maleńką kuchnię. Wyhaczył go Tomek w norweskim lumpeksie i stwierdził, że gdyby był dzieckiem jego wyobraźnia pracowałaby na najwyższych obrotach.  Jest uroczy.

obrazek na szafce
obrazek mala kuchnia

Pralnia to póki co pomieszczenie, w którym stoi pralka i suszarka (moje ukochane sprzęty), ale gdy tylko zobaczyłam tę (również szkolną!) witrynkę „Len, konopie”, wiedziałam, że kiedyś powieszę ją w swojej pralni. Narazie czeka na aranżację całego pomieszczenia.

pralnia ho pralnia2
Spinacze oczywiście też wyszperane. Te na garażowej wyprzedaży w UK.
spinacze

Kuchnia, ah kuchnia… do niej zabieram się wręcz z namaszczeniem. Marzy mi się widelec i nóż każdy z innej parafii. To samo kubek czy talerz. Totalny eklektyzm to coś co uwielbiam w szafkach z moimi naczyniami. Narazie zbieram perełki. Te niechciane zastępuję tymi pięknymi. Spójrzcie tylko na te talerze do zupy. I jedne i drugie dostałam od teściowe, w zamian z chęcią oddając jej te z Ikei. Talerz „Crepes” przywiozłam sobie z pchlego targu w Paryżu. To jedna z takich rzeczy, po której bym sobie popłakała gdyby się zbił. Wyjmowany raz w tygodniu, w sobotę, kiedy jemy naleśniki 🙂

talerze vintage

Te widelce z niklowanego brązu znalazłam w sklepie Czerwonego Krzyża w norweskim Bodo. Zaczynają spełniać mój sen o różnorodnych sztućcach w szufladzie. Nie muszę chyba pisać, że zakochałam się w nich od pierwszego wejrzenia, i że kurczak  tikka masala nimi jedzony smakuje bardziej 🙂

sztucce indyjskie widelce

Mosiężne łyżki, chochle i łopatki wyszperałam w Lublinie. ŻAłuję, żę narazie są w szufladzie. Cieszą me oko, więc muszę je jakoś wyeksponować.

mosiezne lyzki

Kryształowa cukiernica od babci Teresy ma dla mnie wartość sentymentalną. Oprócz tego, że jest piękna rzecz jasna.

cukiernica krysztalowa

Wspomniane wcześniej krzesła z przełomu lat 50 i 60-tych przyniesione z tak zwanych „gabarytów” na Dolnym Mokotowie. Zmieniały z nami już adres już 4 razy. Wciąż czekają na zabieg profesjonalnego tapicera. Do tego stół, który moi rodzice kiedyś kupili razem z krzesłami skoczkami. Rozkładany!

krzesla stol

W łazience koszyki, których kupuję całe mnóstwo za grosze. Mogą być pojemnikami na papier toaletowy, osłonkami na doniczkę z kwiatkiem. Narazie w wersji saute, choć pewnie to kwestia czasu, kiedy potraktuję je jakimiś farbami, czy kolorową włóczką. Te na zdjęciu znalezione w Sochaczewie.

kosze toaletowe

Drewniane miseczki na biżuterię znalezione w najlepszym lumpeksie w Lublinie (Diamentowa rulezz). Są minimalistyczne, tak jak lubię.

miseczki drewniane

Małe lusterko na mosiężnych nóżkach za niecałe 10 zł (omg!). Nie było jeszcze łazienki, ale ja je już widziałam na parapecie.

lustro

W salonie pod telewizorem dumnie stanęła komoda. Mogłabym napisać, że to nasz nowy nabytek, ale towarzyszyła mi przez całe dzieciństwo. Najpierw była w komplecie z meblami kupionymi po ślubie przez moją babcię i dziadka, później stała jako szafka na reklamówki (!!!) gdzieś w przedpokoju moich rodziców, następnie miała zjechać do garażu i tam dokończyć żywota. U nas nabrała blasku i pokazuje swoją dawną klasę. Jej półki wewnątrz są wyścielone miękką tkaniną!

komoda

Na koniec część salonu ze starą mapą Europy Północnej (Norwegia, a jakże!) i mały stolik wybłagany u teściowej, na którym kiedyś resorkami jeździł mały Tomuś Szmydt.

salon

Elementy vintage to zdecydowanie nasze ulubione. To nie jest tak, że chcielibyśmy mieć wszystko używane, stare i w ogóle z PRL-u. Często te rzeczy znajdują nas same. Do domu wnosimy to, co nam się podoba, co zdobywa nas od pierwszej sekundy. Przedmioty vintage powoli tworzą eklektyczny nastrój. Idealnie komponują się z tymi nowymi, kupionymi w sklepie. Najbardziej jednak urzeka nas w nich oprócz doskonałego designu ich historia i możliwość opowiadania jej sobie i znajomym w nieskończoność. Wtedy właśnie nasz dom zaczyna żyć swoim życiem.

A wy? Lubicie szperać, wyszukiwać, odnawiać? Może podeślecie mi jakieś świetne adresy, linki? Obiecuję, że nie wykupię wszystkiego 🙂

Uściski i dobrego popołudnia.

Loading

Spodobają Ci się także:

38 komentarzy

Tekstualna 17 lutego, 2016 - 2:54 pm

miss you <3 much

Reply
Ola 17 lutego, 2016 - 3:25 pm

Ja też uwielbiam starocie. Często coś znajdujemy, ale potem nie mamy pomysłu jak i gdzie to wyeksponować, np PRLowskie butelki po mleku które uwielbiam i mamy ich już kilka sztuk (po śmietanie zresztą też), ale co dalej? A na bazarku na Kole już byłaś?

Reply
Ania 17 lutego, 2016 - 7:50 pm

Świetny post! Nie wszystko mi się podoba, ale zdecydowana większosc tak. Mapy najbardziej, sa cudowne. A gdzie zakupiłas kosze na zabawki (te w paski)? W ktorym miejscu na Diamentowej jest lumpeks, o ktorym piszesz? Trzeba bardzo szukać? Co tam mają? Z mniejszych polecam w Lublinie sklep Fundacji Emaus z używanymi przedmiotami (mozna przy okazji pomoc potrzebującym) – jeden jest przy ul. chyba Leonarda (budynek przy Bohaterow Monte Cassino, obok biblioteki zjezdzajac od Leclerca w dol), a drugi (duzy hangar) mają przy ulicy Tęczowej – trzeba tam sie wybrac specjalnie, byłam kiedyś i widzialam wiele cudownych starych mebli, naczyń, ozdób, ktore ludzie z calego miasta oddają im za darmo

Reply
Basia Szmydt 17 lutego, 2016 - 8:28 pm

Aniu emaus znam – dziękuję. Lumpeks na Diamentowej jest koło Biedronki – pojedź tam w sobotę 🙂 Pojemnik w paski z Michałowego pokoju kupiłam jesienią w Tigerze. Później nie mogłam ich już znaleźć. Pozdrawiam 🙂

Reply
Nalevka 17 lutego, 2016 - 8:05 pm

Ja też lubię vintage, przedmioty z duszą, takie którym mogę dać drugie życie. Na balkonie drewniany fotel przytargany spod śmietnika pod blokiem, wystarczyło trochę białej farby i nowa poduszka z Jysk (na którą uszyłam pokrowiec z materiału z sh), i mam super wygodne siedzisko do czytania za nieduże pieniądze. I powód do dumy bo zrobiłam je własnymi rękami. Z rzeczy bardziej sentymentalnych, z którymi nie umiałabym się rozstać to szklana cukierniczka od babci (morska z takimi bąbelkowymi wypustkami) przywieziona przez nią 30 lat temu z USA, a dokładniej z NY. Przymilałam się o nią długo, dostałam ją kiedy wynajęliśmy z mężem mieszkanie – wraz z kg cukru i słowami „żebyś miała słodkie życie”. I jeszcze łyżeczka, którą mąż kupił mi na początku naszej znajomości na Tandecie w Krakowie. Kiedy nie mogę jej znaleźć mam autentyczne napady paniki 😀
Bardzo podoba mi się Twoje Basiu podejście do urządzania domu, my też wolimy powoli szukać przedmiotów, które będą cieszyć nasze oczy przez resztę życia (choć wiadomo, że gust się czasem zmienia). Myślę, że takie pokoje chłopcy będą wspominać z dużo większym wzruszeniem niż byłoby to w przypadku wnętrz, które wyglądają jak żywcem przeniesione z katalogu. Takich, w których mam wrażenie, że to dzieci są dodatkiem do wnętrza wykreowanego przez rodziców.

Reply
Basia Szmydt 17 lutego, 2016 - 8:30 pm

dbaj o tę cukiernicę jak o największy skarb 🙂

Reply
Ania 17 lutego, 2016 - 8:42 pm

No tak – Tiger – coś czego brakuje mi w Lublinie (obo IKEI rzecz jasna). Ostatnio nasz syn dostał kilka prezentów z Tigera – rewelacyjna grafika

Reply
Hania 17 lutego, 2016 - 8:47 pm

Jak zawsze jestem pod wrażeniem – lubię oglądać Twoje wpisy o wnętrzach :)) Za każdym razem wspominam Ci przy tej okazji o tym, że to wszystko przede mną. Dzisiaj po wielu tygodniach wybraliśmy kafelki i elementy łazienek, a ostatnio kupiliśmy najpiękniejszy stół i najpiękniejsze łóżko świata. Serio! Teraz pora na polowanie na retro meble od dziadków 😉 Buziaki!

Reply
Aliszia 17 lutego, 2016 - 9:13 pm

Zdecydowanie to będzie u Ciebie chyba mój ulubiony wpis : )

Reply
edytad9 17 lutego, 2016 - 9:52 pm

Basiu chyba powinnaś się wybrac na koło w W-wie ☺. Czasem na bazarku pod halą Banacha też można coś wyszperać…

Reply
pietrunia22 17 lutego, 2016 - 10:07 pm

Moje klimaty Basiu….
a zdradź mi proszę jak z robiłaś te słoiczki na przyprawy
pozdrawiam

Reply
Aga 17 lutego, 2016 - 10:26 pm

Ja polecam jarmarki staroci w Kiermusach k.Tykocina.Warto wybrać się latem na wycieczkę.Gwarantuje Ci, że będziesz zachwycona.A angielskimi perelkami też się zachwycam i chodze na lowy,bo mieszkam w Anglii.

Reply
Zuza 18 lutego, 2016 - 6:13 am

Jestem tuż przed wykańczaniem/ urządzaniem mieszkania, urzekają mnie te wszystkie „starocie” tym bardziej, że widzę je u Was 🙂 Tylko u Was sprawa jest prosta- oboje lubicie. U nas tylko ja 😀 nie mam pojęcia jak przekonać męża do jeżdzenia po pchlich targach itp. Jest troszkę z innej planety- dla niego zakup czegoś używanego, z PRLu to w pewnym sensie wstyd, a gdzie żeby jeszcze do NOWEGO mieszkania STARĄ witrynkę… zupełnie jakby nie było nas stać na nową śmierdzącą chinami… 🙁 Ehhh, pracuję nad tym, może do maja coś zdziałam :):) A dziś na pewno pokaże mu Wasze skarby 🙂

Reply
Ewa - daywithcoffee 18 lutego, 2016 - 8:02 am

Naprawdę nieźle wykorzystałaś te przedmioty, które ja bym pewnie skazała już na niepowodzenie. Jestem pod wrażeniem, a sama upolowałam w garażu rodziców piękny, wiklinowy kosz na bieliznę, który niegdyś był w łazience moich dziadków i już planuję mu nowy dom ;)))

Reply
Ange76 18 lutego, 2016 - 9:40 am

Nie przepadam za starymi meblami z PRLu, ale za to „skorupy” jak najbardziej chętnie zbieram 🙂 Trochę mam od teściowej, trochę po zmarłych członkach rodziny, w lumpeksach się rozglądam,ale że rzadko w nich bywam, to nigdy nie trafiłam na nic fajnego 🙁

Obrazek z maleńka kuchnią – cudo!

Reply
julia 18 lutego, 2016 - 8:54 pm

Ten obrazek z kuchnią jest po prostu wspaniały.

Reply
głodzik 18 lutego, 2016 - 8:55 pm

Też mam taki plan na sztućce 🙂

Reply
Amelia 29 lutego, 2016 - 7:51 am

Basiu, jak kiedyś odwiedzisz Tekstualną w Gdańsku to musicie odwiedzic w niedziele giełdę w Pruszczu Gdańskim! Idealna kopalnia wszystkiego! Kartony wypełnione porcelaną i kryształami, sztućce i ozdoby, wszystko wszystko wszystko! Mój brat uzbierał tam swoja kolekcje różnych widelców, my zostaliśmy posiadaczami kryształowych pater i misek. Cudo!!!

Reply
Basia Szmydt 29 lutego, 2016 - 8:09 am

super, dzięki za cynk 🙂

Reply
Monika Seget 7 kwietnia, 2016 - 3:26 pm

No cóż. Nietsety dla mnie to zdecydowanie zbieranina i przedmioty według mnie bez duszy. Wydaje mi się, że zdecydowanie za szybko 'zakochujecie się” w jakimś drobiazgu i z czasem mieszkanie zacznie przypominać śmietnik. Sugerowałabym trochę więcej krytycyzmu.

Reply
Basia Szmydt 7 kwietnia, 2016 - 4:15 pm

Monika koniecznie pokaż mi swoje mieszkanie, może okażesz się być dla mnie inspiracją.

Reply
Natka 14 kwietnia, 2016 - 5:53 pm

czy można prosić o jakieś namiary na lumpeks w Sochaczewie?;)

Reply
Basia Szmydt 18 kwietnia, 2016 - 8:17 am

wszystkie w SOchaczewie są warte uwagi 🙂

Reply
Magda 13 sierpnia, 2016 - 8:38 pm

Basiu,
a szare zaslony to z jakiego sklepu? Bo sa super i planuje podobne u siebie. Czy to len?

Reply
Basia Szmydt 13 sierpnia, 2016 - 10:23 pm

Tak to len. Są z Ikei.

Reply
Moje magiczne miejsce 9 października, 2016 - 6:03 pm

Basiu, wprowadzam się do Ciebie. Uwielbiam starocie 🙂
Pozdrawiam,
Asia

Reply
kanioska 27 października, 2016 - 12:01 pm

Nie wiem czy to jeszcze się kiedyś Ci przyda, bo jak widzę wpis jest z lutego ale jak zobaczyłam twoje stare-nowe krzesła i napisałaś, czy ktoś ma może jakiś pomysł czy inspiracje na ich przeobrażenie, to od razu pomyślałam o blogu Sentimenti’s World (http://sentymentyiprezenty.blogspot.com.), autorka kocha tkaniny, szyje cudowne poszewki na poduszki, myślę, że lubi też meble vintage i pamiętam, że przepięknie przeobraziła kilka bardzo starych upolowanych w różny sposób krzeseł, więc jeśli poszperasz na jej blogu, to z pewnością odnajdziesz te wpisy i się zainspirujesz, tylko ostrzegam ten blog wciąga 😉

Reply
Lila 31 października, 2016 - 10:38 am

Wszystkie te elementy vintage robią naprawdę duże wrażenie 🙂 Całość wygląda bardzo przyjemnie dla oka i przede wszystkim niebanalnie 🙂 pozdrawiam!

Reply
Kinga 17 stycznia, 2017 - 7:39 pm

Serducho mi sie cieszy jak czytam ile masz przedmiotów ze wspomnienami w domu:D
Obrazek z mini kuchnią sweetaśny

Reply
jo! a. 26 sierpnia, 2017 - 4:06 am

Oł maj gad! Dosłownie jak bratnia dusza… Kocham starocie, Ale i meble z Ikei cudnycudne Wasz dom

Reply
glass 28 października, 2017 - 9:48 pm

Takie starocie dodają uroku pomieszczeniom, więc nie rezygnuj z nich 🙂

Reply
AniaS 30 stycznia, 2018 - 1:31 pm

Przy okazji pobytu w Lublinie zajedz do Lubartowa, ul. Nowodworska 7, meble z Niemiec i Holandii. Nie da się wyjść z pustymi rękami 🙂

Reply
AniaS 30 stycznia, 2018 - 1:34 pm

ps. targ staroci w Sandomierzu… POLECAM

Reply
Ula Maszak 21 lutego, 2018 - 2:31 pm

Jak byłam młodsza to tzw. starocie do mnie nie przemawiały. Dziś widzę, że mój gust się zmienia i z wielką chęcią szukam na targu takich perełek.

Reply
Karina 23 lutego, 2018 - 8:59 am

Mapy wyglądają super! Już od jakiegoś czasu chodzi nam z narzeczonym pogłowie, by również u nas taką zawiesić, ale teraz jestem utwierdzona w przekonaniu, że jest to świetny dodatek do wystroju 🙂
Pozdrowienia!

Reply
italmeble.pl 22 marca, 2018 - 7:40 am

Drugie zdjęcie chyba najlepsze. Niesamowita sofa. Na pewno bardzo upiększa każde wnętrze.

Reply
Jagoda Kobierska 21 marca, 2019 - 10:42 am

Uwielbiam takie retro klimaty!
Sama jestem wielką fanką vintage i stosuje różne rozwiązania u siebie w domu.

Reply
Ola 29 czerwca, 2021 - 7:41 am

Retro i vintage to wyjątkowe style, nadają niepowtarzalnego klimatu. Znaleźć jakiś mebel w tym stylu to teraz naprawdę wielka sztuka.

Reply

Zostaw komentarz

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Ok, rozumiem