fbpx

ROZTOCZAŃSKI PARK NARODOWY – w dzikiej głuszy

Autor: Basia Szmydt

Kilka dni temu, po raz kolejny obejrzałam w TV film „Avatar”. Nie mogłam przypomnieć sobie nazwiska reżysera i googlując w poszukiwaniu informacji, natrafiłam na pewną ciekawostkę. Otóż okazało się, że w 2009 roku kiedy film bił rekordy popularności, grupa ludzi zafascynowana Pandorą czyli przepiękną krainą pokazaną w tymże filmie, najogólniej rzecz ujmując – nie mogła pogodzić się z faktem, że nie będzie im dane żyć w takim cudownym świecie. Pojawiła się podobno nawet fala samobójstw osób, które wierzyły, że po śmierci dotrą do upragnionej Pandory. Reżyserowi zarzucono przegięcie na co on zalecił spacer po najbliższym lesie i odejście od monitorów 🙂

Od monitorów odeszliśmy również my. Bynajmniej nie z powodu tęsknoty za Pandorą, ale żeby zmienić perspektywę.
Koniec antybiotyków, pozimowego marazmu, spadku energii, bladej buzi i domowych pieleszy – choćby nie wiem jak przyjemne były. I uwierzcie mi, naprawdę, gdybym mogła nie wychodziłabym z łóżka, zakopana pod kilkoma kołdrami, z dzbankiem herbaty z cytryną i kilkoma sezonami serialu. Wiem jednak, że wystarczy podjąć decyzję, żeby wyjść, zrobić coś nowego, wyjechać i zmienić perspektywę.  Nabrać dystansu i nabrać energii! Całe kilogramy!
Tym razem nawigacja pokierowała nas w dobrze nam znane, ale nieco zapomniane kierunki – Zamość, Zwierzyniec i Roztoczański Park Narodowy.
Dosyć późno wyjechaliśmy, a po drodze zatrzymywaliśmy się dziesiątki razy na sikupiciu.
Podróże, odkąd dzieci są na świecie zyskały nieco inny wymiar. Niekoniecznie gorszy, ale po prostu inny. Tak więc Zwierzyniec przywitaliśmy ok. 13:00. Martwy sezon turystyczny sprawił, że wchodząc do lasu byliśmy kompletnie sami. Dzika głusza i ta cisza. Niewyobrażalna cisza, kiedy tylko Michał przestawał mówić.
Z naszymi maluchami, bez wózka i nosidełka zaliczyliśmy Stawy Echo i wdrapaliśmy się na Bukową Górę.
Las wciąż jeszcze śpi zimowym snem, a zielony jest tylko mech. Jeszcze kilka tygodni i wszystko ruszy niewyobrażalnym tempem. Pachniało cudownie wilgotną ściółką, igliwiem, lasem po prostu. Fajnie tak sobie iść w ciszy, bez zasięgu. Fajnie tak się zmęczyć i zgłodnieć jak wilk. Zaróżowić swoje policzki na maksa, wyszukiwać Małemu coraz lepsze patyki do zabawy. Fajnie zmienić otoczenie chociaż na kilka godzin i wyłączyć się, i zapomnieć o problemach. I uwierzcie mi – naprawdę nie trzeba wybierać się daleko.

Jako dziecko, co roku jeździłam z rodzicami obowiązkowo do Suśca, na Szumy i  do Krasnobrodu. Na studiach spędziłam setki godzin wyszukując i opisując rzadkie gatunki roślin. Z tych okolic pochodzi mój tata. Jestem bardzo zżyta z tymi terenami i polecam Wam je z całego serca. To najbardziej zalesiony park narodowy w Polsce, rozmiary drzew są naprawdę imponujące. Możecie zwiedzać go pieszo licznymi ścieżkami przyrodniczymi, rowerem, samochodem. Możecie pokazać dzieciakom jedną z wystaw znajdujących się w siedzibie Parku w Zwierzyńcu (tym razem tematem przewodnim przygotowanej wystawy była Arktyka).
W takich miejscach nie jest ważne, żeby dużo się działo, ale żeby według mnie działo się właśnie najmniej.

Wszelkie informacje na temat RPN przeczytacie tutaj. Ja tymczasem zapraszam, jak zwykle do oglądania moich zdjęć.

Idziemy do lasu. Kierunek Stawy Echo. Latem to miejsce jest oblegane przez plażujących turystów. O tej porze roku jedynym naszym towarzystwem nad Stawami była grupa młodych łabędzi, chyba z rodzicami. Przepiękne miejsce! I ta cisza…

_MG_2257 (Kopiowanie) 3  IMG_2058 (Kopiowanie) IMG_2088 (Kopiowanie) IMG_2127 (Kopiowanie)  IMG_2141 (Kopiowanie)  IMG_2217 (Kopiowanie) IMG_5891 (Kopiowanie)

Następny kierunek – Bukowa Góra. Ścieżka na Bukową Górę ma ponad 2,5 kilometra, w pewnym momencie trzeba się wspinać po dosyć stromych stopniach, ale nasze Maluchy bez problemu dały radę. Klimat w lesie jak z „Miasteczka Twin Peaks”. Sami zobaczcie.

IMG_2284 (Kopiowanie) IMG_2240 (Kopiowanie) IMG_2208 (Kopiowanie)   _MG_2288 (Kopiowanie) _MG_2279 (Kopiowanie) _MG_2271 (Kopiowanie)  _MG_2260 (Kopiowanie)

Po kilku godzinach zaczęło robić się zimno,a w brzuchach coraz bardziej burczało. Od Zamościa dzieliło nas jakieś 25 minut jazdy samochodem. Dotarliśmy na Stare Miasto i rzuciliśmy się pędem do pierwszej napotkanej knajpki. Rosół, pierogi z soczewicą, zamojski (edit: biłgorajski! – dzięki Tomek 🙂 ) golas (czyli odgrzewany na maśle pieróg z kaszą gryczaną i białym serem – do zjedzenia tylko zamojszczyźnie), a na deser szarlotka.

IMG_2352 (Kopiowanie) IMG_2355 (Kopiowanie) IMG_2356 (Kopiowanie) IMG_2378 (Kopiowanie)

W Zamościu nie spędziliśmy dużo czasu, bo młodzież była już zbyt zmęczona, co widać na załączonych zdjęciach.
Mimo buntu dwulatka, który w drodze powrotnej dosyć dosadnie dał nam do zrozumienia co myśLi o naszych zasadach, o zapinaniu pasów w nosidełku etc – TO BYŁ PRZEPIĘKNY DZIEŃ! 🙂


IMG_5934 (Kopiowanie)

Loading

Spodobają Ci się także:

16 komentarzy

Historynka 11 marca, 2015 - 8:53 pm

Na Dolny Śląsk sie przypadkiem nie wybieracie?

Reply
natalijka 11 marca, 2015 - 8:56 pm

Świetne, na pewno się zainspirujemy! W Zamościu byliśmy, ale w lasach tamtejszych nigdy- trzeba to nadrobić! a w Zamościu jakoś nie udało nam się trafić na knajpkę z lokalnym jedzeniem- dasz cynk gdzie golasa zjedliście?

Reply
joanna 11 marca, 2015 - 9:07 pm

Basia… tego mi trzeba było przed snem 🙂 powrót do dzieciństwa. Mój tato pochodzi majdanu wielkiego kolo krasnobrodu. Zaraz za kapliczka na wodzie. Jak ja kocham tam wracać. Kapliczka, muzeum proboszcza przy sanktuarium, zalew w krasnobrodzie., szumy, susiec., bułki z kaszą gryczana. ,cebularze. Lasy pełne grzybów. .. tęsknię za tym miejscem. Dzięki za zdjęcia. Może w tym roku po dwóch latach nieobecności uda mi się tam spędzić trochę czasu.

Reply
Daywithcoffee 11 marca, 2015 - 10:43 pm

Piękne zdjęcia. Rodzinne wycieczki, wspólne oderwanie się od codzienności i czas spędzony razem to coś wspaniałego- chętnie bym wróciła di czasów takich wycieczek z rodzicami 🙂

Reply
jola 12 marca, 2015 - 10:42 am

Piękne zdjęcia… Się Zachwycam:-)

Reply
joanna 12 marca, 2015 - 10:56 am

Znam znam bywam uwielbiam!! :))

Reply
Anna 12 marca, 2015 - 3:45 pm

Dziękuję Basiu! Pochodzę z Zamościa i dla mnie powrót do chwil dzieciństwa i czasów licealnych -BEZCENNE! Cieszę się, że to miasto nie tylko mnie za każdym razem zachwyca 🙂

Reply
Kredka 12 marca, 2015 - 7:59 pm

przepięknie:) i widać już prawdziwą wiosnę:) pozdrawiam ciepło

Reply
tomekq 13 marca, 2015 - 8:34 am

Basia 🙂
ja nie mogę się wprost doczekać, gdy znowu będziemy brykać na stawami Echo, bodajże jedynym miejscem w Polsce (?), gdzie można się kąpać (oficjalnie i legalnie) na terenie parku narodowego 🙂

A tak po prawdzie, to moje i mojej Justyny rodzinne strony i musiałem choć kilka słów wrzucić 🙂

Reply
Basia Szmydt 13 marca, 2015 - 9:03 am

Super 🙂 ludzie ze wschodu 🙂

Reply
tomekq 13 marca, 2015 - 9:35 am

Dokładnie tak sami o sobie mówimy: ludzie ze wschodu 🙂
I uwielbiam ten nasz wschód 🙂
Basia wspomniałaś o Szumach (Susiec), a ja dla chętnych fajnych miejsc (może znasz 🙂 ) podrzucę rezerwat Czartowe Pole niedaleko wsi Hamernia (z ruinami papierni Zamojskich).
A no i jeszcze jedna wtrątka 🙂
Pieróg nie jest zamojski – czepiam się ;), bo to taki mały lokalny 'nacjonalizm’ biłgorajanina 🙂 – pieróg jest biłgorajski :), ale smaku potrawy nie zmienia. Moja babcia piekła te pierogi najlepsze na świecie. Mniam. Na ciepło z masełkiem …

Reply
Basia Szmydt 13 marca, 2015 - 10:04 am

o widzisz 🙂 a moja babcia jest spod Tomaszowa lubelskiego i też go robiła 🙂 dzięki za poprawkę.
Czartowe Pole…kurcze wydaje mi się, że byłam tam jako dziecko 🙂

Reply
tomekq 13 marca, 2015 - 10:36 am

Tomaszów Lubelski … to brzmi coraz bardziej intrygująco 🙂 może kiedyś będzie okazja porozmawiać 🙂

Czartowe jest cudne (imho) (z kolei mój dziadek, jako dziecko, mieszkał w gajówce całkiem niedaleko ruin wspomnianej papierni 😉 )

A skoro się tak rozpanoszyłem, to może podrzucę jeszcze jedno miejsce, niedaleko mojego rodzimego Biłgoraja. Rezerwat 'Obary’, wielkie torfowisko w środku lasu.

Jak my będziemy na dłużej na wschodzie to obowiązkowo do odwiedzenia i Zwierzyniec i Czartowe i Obary 🙂

Reply
Basia Szmydt 13 marca, 2015 - 11:36 am

Obary – pierwsze słyszę 🙂 jeśli chodzi o torfowiska, to pół studenckiego życia spędziłam na tych w Poleskim Parku Narodowym.
Wschód jest świetny – fajnie tak wracać w te same miejsca po latach. Zupełnie inne spojrzenie 🙂

Reply
Aleksandra 13 marca, 2015 - 12:17 pm

Moje rodzinne okolice! 🙂 nikt nie robi takiego piroga biłgorajskiego jak moja babcia! Szkoda, że tak rzadko mogę jeździć do domu 🙁 Pozdrawiam!

PS: Polecam również odwiedzić Sieniawę – pałacyk Czartoryskich.

Reply
Królowa Matka 29 sierpnia, 2015 - 9:20 pm

O! Nasz Piękny Wschód mogę o nim pisać i pisać . W czasach kiedy mieszkaliśmy w Małopolsce przyjazdy na Piękny Wschód wiązał się z ładowaniem energii . Jednak niestety kiedy z małopolski musieliśmy uciekać i teraz tu mieszkamy niestety moje baterie są cały czas rozładowane.

Reply

Zostaw komentarz

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Ok, rozumiem