fbpx

#9 ULUBIONE W SOBOTĘ

Autor: Basia Szmydt

Wstyd się przyznać, ale ostatni plakat z inspiracjami na blogu pojawił się w połowie czerwca. Kiedy jednak pomyślę dlaczego tak się stało, na mojej twarzy pojawia się wieeeelki uśmiech. W te wakacje podróżowałam. Podróże mniejsze i większe wypełniły moje letnie miesiące. Czułam się z tym świetnie! To jednak powodowało, że brystol, farby, czarny marker i twórczy szał musiały odejść w zapomnienie, choć będąc w Chorwacji stworzyłam mapę naszej podróży, więc nie było tak źle 🙂

IMG_4580 (Kopiowanie)
Podróże sprawiły, że nabrałam dystansu, spojrzałam na swoje problemy i zmartwienia z innej perspektywy. Doświadczyłam mnóstwa nowych rzeczy i zamarzyłam o dalszych kierunkach. Lista 39 miejsc, o których marzę jest wciąż aktualna. Ulubionym słowem tego miesiąca jest hashtag #chcęzobaczyćcałyświat. Wymyśliłam go sobie ostatnio na moim instagramie. Siedzę właśnie w moim domu na wsi, w totalnej ciszy (dzieci śpią!). Piję pyszną kawę, jem spaghetti zrobione przez przyjaciółkę. Lenistwo i relaks na najwyższym poziomie. Gdy jednak nikt nie widzi, przeglądam strony takie jak fly4free i tak z nudów, z ciekawości czystej oczywiście, przeglądam sobie jakieś rajskie wyspy, jakieś wody błękitne, białe piaseczki… Apetyt mam na więcej. #chcęzobaczyćcałyświat

8

Moim ulubionym kosmetykiem tego miesiąca jest olejek. Ten po lewej jest z Bielendy. Bardzo go lubię! Używam go do demakijażu buzi. Pięknie pachnie, delikatnie się pieni, a moja skóa na twarzy nie jest po nim ściągnięta. Prawdziwym jednak hitem jest samodzielnie skomponowany olejek, o którym pisałam ci w poście o minimalizmie w podróży. Ten na zdjęciu to kompozycja olejku migdałowego, jojoba, kokosowego, odrobiny rycynowego i oliwy z oliwek. Słyszałaś kiedyś o olejowaniu buzi? Na mnie działa zbawiennie. Stosuję tę metodę od 2 lat, z różnymi przerwami, ale ilekroć do niej wracam, przekonuję się o tym jak ją lubię. Po całym dniu nakładam mieszankę olejków na twarz i masuję ją, zmywając przy tym cały makijaż. Następnie zmoczony w gorącej wodzie ręczniczek (przeznaczony tylko do tego i prany regularnie) przykładam do twarzy i pozwalam ciepłu rozpuścić olejek z makijażem i zanieczyszczeniami. Zmywam twarz ciepłym ręcznikiem kilka razy, a na koniec moczę go w lodowatej wodzie i przykładam ponownie do buzi, zamykając w ten sposób pory. Kiedy stosuję metodę olejowania buzi nie używam żadnego kremu. Olejek wystarcza mi za wszystkie kosmetyki. Nie wiem czy to jest dla ciebie zrozumiałe. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o olejowaniu buzi koniecznie obejrzyj niektóre z tych filmików.
Podczas wakacji uwielbiam mieć ze sobą olejek. Służy mi do demakijażu, jako balsam po opalaniu, na końcówki włosów.

4

Flying Tiger to sklep, obok którego nie potrafię przejść obojętnie. Piękny design dla każdego. W tym tygodniu, z wrześniowych nowości zakochałam się w tych czarnych, minimalistycznych i tak bardzo „scandi”, instagramowych, pinterestowych zeszytach, które na dodatek mają w środku kartki w kolorze szarego papieru, z delikatnymi liniami. Nie raz wspominałam, że rzadko piszę posty od razu w komputerze. Nie potrafię! Jestem totalnie analogowa w tej kwestii. Zawsze mam przy sobie notes i długopis. Zapełniam je od pierwszej do ostatniej strony drobnymmaczkiem. Pisanie w tych notesach to przyjemność. Urzekły mnie też najprostsze, szklane pojemniki (8zł!). Te znajdą się w naszej spiżarce. W Tigerze kupuję też drobiazgi dla moich dzieci. Są tanie, pomysłowe i zawsze cieszą. Koniecznie sprawdź ich ofertę.

5

Zaczytałam się na maksa! W końcu znalazłam czas na książki. O tym, jakie książki przeczytałam w te wakacje napiszę dla ciebie osobny post – jestem pewna, że znajdziesz coś dla siebie. Ta dzisiejsza nie mogła jednak czekać. To najpiękniejsza książka tych wakacji. Kupiłam ją ze względu na autorkę. Dawno temu przeczytałam jej „Jeźdźca miedzianego” i pierwszy raz od lat, płakałam jak bóbr nad książką. Paullina Simons pisze tak, że 600 stronicową książkę pochłaniasz w 3 dni. Albo i krócej jeśli akurat nic nie musisz.  „Samotna gwiazda” to opowieść o grupce amerykańskich nastolatków, którzy wyruszają w podróż po Europie. Ich celem jest Barcelona, ale warunkiem dotarcia aż tam jest odwiedzenie kraju pochodzenia babci jednej z dziewczyn. Nastolatkowie podróżują przez Łotwę, Polskę i włoski Triest. Odwiedzają obozy koncentracyjne, odkrywają czym jest ból i cierpienie, ale wszystko to niknie w obliczu miłosnej historii, która to wycisnęła moje ostatnie łzy! Nieprawdopodobna namiętność, łamanie wszelkich zasad byleby tylko być z chłopakiem, bez którego nie istnieje świat Chloe.
Ah, co za książka, co za Johnny, Blake i Chloe! Co za historia! Nieoczywiste zakończenie, napisana z lekkością – idealna książka dla ciebie na wieczory z kubkiem herbaty albo lampką wina.

6

Najbardziej inspirującą osobą mianuję w tym tygodniu Korę Sipowicz (Jackowską dawniej). Wiesz jak określam takie osoby jak ona? Słowem, które podpowiedziała mi Monika. Kora jest rasowa! Nie wiem czy to brzydkie słowo. Mnie kojarzy się bardzo ładnie. Obrazuje mi kogoś prawdziwego do granic. Kora jest z krwi i kości, tak wyraźna jak jej nieodłączna, krwistoczerwona szminka.
Uwielbiam oglądać ją w telewizji, uwielbiam sposób w jaki się wypowiada, porusza. Jej inteligencję, czar, kobiecość. Najbardziej jednak uwielbiam jej spojrzenie na świat, zwłaszcza w obliczu choroby, która ją dotknęła. Dałabym wiele, żeby odwiedzić ją w jej domu na Roztoczu, gdzie zaszyła się ze swoim mężem. Dałabym wiele, by móc z nią choć przez chwilę porozmawiać. To kobieta nie do podrobienia. Z niezwykłą mądrością.
Nie ma konta na facebooku. Ma 63 lata. Piękna duchem, oszałamiająca ciałem.

7

Rzadko odkrywam nowe blogi, choć żałuję. Nie mam jednak tyle wolnego czasu, by móc się zaszyć z komputerem i czytać piękne posty. Dla tej kobiety robię wyjątek, bo to współczesny, fejsbukowy Marek Hłasko. Kiedy czytam posty Janina Daily płaczę ze śmiechu, choć musisz wiedzieć, że jestem osobą, która rzadko śmieje się w towarzystwie z dowcipów. Koło tej Pani nie potrafię przejść obojętnie. Uwielbiam jej sarkazm, jej wielokrotnie złożone zdania, jej opisy sytuacji absurdalnych i codziennych. Janina nie ma ładnych lifestylowych sesji na blogu, ani super stylizowanych śniadań w łóżku. Janina nie ma również sobie równych. Jest moim osobistym kabaretem fejsbukowym. Polecam ci ogromnie!

Piosenką tygodnia jest utwór Pezeta, którego lubię okrutnie. I słucham go głośno, kiedy dzieci śpią, albo kiedy jestem sama w domu. I lubię tak bardzo jego głos i teksty lubię jeszcze bardziej. Taka pozostałość po dawnych latach, choć to te dzisiejsze piosenki docierają do mnie bardziej. Utwór, który ci dzisiaj linkuję pochodzi z filmu Kamper (którego jeszcze nie widziałam!) i  ma absolutnie świetny beat. Trochę przekleństw, trochę niby wulgarnie za bardzo, ale z życia wzięte. No i tańczący w klipie chłopak – mistrz.
Pezet – „Co jest ze mną nie tak”.

9

Byłam niejadkiem wiesz? I to takim hardkorowym. Dzisiaj mam za swoje i pod swoim dachem mam dwóch takich samych gardzących obiadami. O tym jak sobie z nimi radzę pisałam ci w poście Ratunku, moje dziecko nie chce jeść!
Chodzi o to, że fakt, że byłam niejadkiem procentuje do dzisiaj. Mam 32 lata i uwierz mi – do dziś odkrywam nowe smaki, których nie jadłam latami. W dalszym ciągu wybrzydzam nad owocami morza, śledziem, surowym pomidorem. W te wakacje odkryłam 3 smaki. Kaszę gryczaną, której przysięgam nie jadłam całe życie, ale kiedy tylko jej spróbowałam nie mogłam przestać. Jak mogłam stracić tyle lat!?  Drugim smakiem jest pieczony burak, o którym pisałam ci wczoraj. Tak naprawdę mogłabym do końca miesiąca jeść carpaccio z pieczonego buraka.   Smakiem, którego się wciąż uczę, ale który mnie zdobył, i który może nie do końca jest związany z moim dzieciństwem jest espresso. Moja przygoda z kawą była raczej standardowa. Na studiach rozpuszczalna 3w1, potem nescafe w czerwonym kubku, następnie na bogato – latte w kawiarniach. Dużo mleka! Albo mlecznej pianki –  w capuccino. Potem, dzięki Tomkowi przerzuciłam się na kubek czarnej americano i ta przyjaźń trwa do dzisiaj. Kawa czarna smakowała mi najbardziej. Kiedy jednak, po powrocie z Rzymu, zamówiłam w Warszawskim DEr Elephancie swoje pierwsze espresso, poczułam, że oto właśnie napiłam się prawdziwej esencji kawy. Dziś odważnie zamawiam kolejne maleńkie filiżanki esencjonalnego espresso i za każdym razem ze zdziwieniem odkrywam jak bardzo mi smakuje!

10

Na dzisiaj to wszystko. Pokazałam ci kilka drobiazgów, które w ostatnim czasie były dla mnie ważne, zapamiętałam je. Napisz mi czy ty też masz coś, czego do dzisiaj nie jadasz? Albo coś, czego spróbowałaś po raz pierwszy? Czy planujesz jakieś wyjazdy w zimie? Czy przeczytałaś ostatnio jakąś książkę, albo obejrzałaś film, który mógłby mi się spodobać? Napisz mi o tym koniecznie. Rozmawiajmy za pomocą komentarzy 🙂

Dobrego weekendu.

Uściski
Basia

Loading

Spodobają Ci się także:

22 komentarze

Diana 27 sierpnia, 2016 - 5:43 pm

Jak ja kocham Pani bloga!
Czekałam z utęsknieniem na ulubione w sobotę,po ostatnich kupiłam mamie kawe z Tesco Finest i obie przepadlysmy. Lece słuchać Pezeta 😉

Reply
Ewelina 27 sierpnia, 2016 - 6:56 pm

Kolejna garść inspiracji. Uwielbiam te posty! :*
Obecnie kończę serię kryminałów Läckberg, zatem już wiem co w następnej kolejności.
Kasza gryczana jest przepyszna, zwłaszcza w towarzystwie ogórka kiszonego i sosu mięsnego. Uwielbiam.
Może mniej smaczna, ale bardzo zdrowa jest kasza jaglana i można z niej przyrządzić pyszne potrawy.
W te wakacje po raz pierwszy spróbowałam owoców morza podczas podróży poślubnej w Hiszpanii. Przy okazji posmakowałam ciekawych potraw. Najbardziej zasmakowała mi paella, którą również jadłam po raz pierwszy.
W Hiszpanii byliśmy w okolicach Malagi (Andaluzja). Również zamarzyłam o kolejnych podróżach.
Pozdrawiam serdecznie 🙂

Reply
Basia Szmydt 27 sierpnia, 2016 - 7:26 pm

Malaga – ukochana. Byłam tam na 30 te urodziny 😉

Reply
LinaKaro 28 sierpnia, 2016 - 12:31 am

Ja 30 urodziny spędziłam w Rzymie

Reply
Ania 27 sierpnia, 2016 - 8:53 pm

Kasza gryczana – moja miłość od najmłodszych lat. Mama gotowała mi i mojemu bratu dużo zup mlecznych, a najbardziej lubiłam kaszę gryczaną na mleku, taką rzadką. Pewnie żadne dziecko nie skusiloby sie teraz na takie „płatki”na mleku. Rodzice siali grykę na polu. Lubiłam jej drobne kwiaty. Potem przejażdżka do młyna i w domu stał duży worek pełen tego brązowego cuda. Teraz juz zup mlecznych nie jadam, ale za to kocham pierogi z kaszą gryczaną i twarogiem. Co do kawy – mam podobnie. Od ukochanej latte przez cappuccino przechodzę na kawy czarne. Jakos te z mlekiem mi nie wchodzą. A moimi nowymi smakami sa lody sorbetowe- tego lata odkryłam mango, ktorego nigdy nie jadłam. Po raz pierwszy spróbowałam Yerba matte (nic szczególnego) i kwiatów nasturcji w sałatce (fajne). Do tej pory nie mialam w ustach sushi, tofu, owocow morza, oscypka, czy na przykład whisky.

Reply
Basia Szmydt 27 sierpnia, 2016 - 9:20 pm

Ha! Sushi jest pyszne. Whisky tez 🙂 koniecznie spróbuj! Tofu jest bez smaku, chyba że przyrządzisz je jak Marta z Jadlonomii. Oscypek tez jest spoko – nie ma się czego bać. Zacznij od pieczonego na grzankach z żurawina 🙂

Reply
mamabumma 27 sierpnia, 2016 - 9:36 pm

Właśnie czytam te ksiazke!!!! 😀

Reply
Basia Szmydt 27 sierpnia, 2016 - 10:54 pm

Daj znać czy podobało ci się zakończenie

Reply
Ewa 28 sierpnia, 2016 - 5:48 am

Tigera uwielbiam! Tyle przydasiów do rękodzieła tam kupuję, że praktycznie jestem po imieniu z Panią w Katowickiej Galerii.
Super sklep i zawsze można tam znaleźć coś na szybki prezent.

Reply
Basia Szmydt 5 września, 2016 - 7:53 pm

piona 🙂

Reply
monika 28 sierpnia, 2016 - 8:59 am

Basiu czekam na post o książkach , jestem bardzo ciekawa co nam polecisz :))
Ja też przy dwójce dzieci nie bardzo mam czas na czytanie ale ostatnio w wolnych chwilach pochłaniam ” Stulecie Winnych ” Ałbeny Grabowskiej .

Reply
Basia Szmydt 5 września, 2016 - 7:52 pm

nie znam 🙂 post o ksiązkach już niedługo. Pozdrawiam

Reply
Sławka 28 sierpnia, 2016 - 11:11 am

Sobotnie inspiracje to zdecydowanie moje najulubieńsze wpisy; nie chcę już więcej tak długo czekać pliiissss 🙂
Ja praktycznie całe moje życie funkcjonowałam bez kawy, było tylko latte okazjonalnie i kurde na tym etapie się zatrzymałam – sama tego nie rozumiem 🙂 a pracuję też na nocne zmiany :/
Natomiast książki pochłaniam jedna za drugą, zazwyczaj są to polskie autorki, choć ostatnio zaczytałam się w modnym ostatnio gatunku new adult 🙂
Ha, ale mogę Ci polecić ostatnio obejrzany film „Magik z Nowego Jorku” – przewrotna komedia, są momenty zaskoczenia.
Pozdrawiam 🙂

Reply
Basia Szmydt 5 września, 2016 - 7:52 pm

dzięki! 🙂 w życiu nie jadłam tapioki 🙂

Reply
Basia 28 sierpnia, 2016 - 1:57 pm

No popatrz! Ja będąc ostatnio w Rzymie zakochałam się w smaku oliwek, najlepiej tych czarnych, których nigdy nie lubiłam i omijałam szerokim łukiem.

Reply
Do more of what makes you happy. 28 sierpnia, 2016 - 5:28 pm

świetne inspiracje 🙂

Reply
AgataZ 29 sierpnia, 2016 - 11:59 am

Basiu, z inspiracji kulinarnych zdecydowanym hitem tego lata są desery z tapioki. A moja ulubiona kawa (drogę przeszłam dokładnie taką jak Ty) to espresso macchiato. Film, który ostatnio zrobił na mnie ogromne wrażenie to „Komuna” Thomasa Vinterberga. A, i także zaczynam nadrabiać podróżnicze zaległości. W tym roku była już wieś w Bułgarii nad morzem z moimi chłopcami (sama wychowuję dwóch synów) i Sztokholm z przyjaciółką. Na październik kupione bilety do Londynu 🙂 Pozdrawiam.

Reply
Basia Szmydt 5 września, 2016 - 7:51 pm

szacun Matko! dziękuję za inspiracje 🙂

Reply
Bernarda 30 sierpnia, 2016 - 4:16 pm

Do moich inspiracji książkowych należy REMIGIUSZ MRÓZ- seria thriller prawniczy z Joanną Chyłką, Do inspiracji kulinarnych zaliczę: spaghetti z sosem pomidorowym , oregano i świeżą natką pietruszki. Proste, szybkie, tanie a jakie pyszne;-) Sierpień- miesiącem POMIDORA POLSKIEGO!!
I na koniec inspiracja duchowa, o którą dba Pani Justyna Dworczyk i jej Fanpage „TA, KTÓRA WIE”.

Reply
Basia Szmydt 5 września, 2016 - 7:48 pm

dziękuję za polecenie ksiązki, poszukam 🙂 spaghetti – obłędne!

Reply
Marta 31 sierpnia, 2016 - 2:19 pm

Czytalas sage o Rozanach Bogny Ziembickiej? Mnie zostal jeszcze 5 tom, ale nie ma w bibliotece na razie…Wciaga przeokrutnie!

Olejowanie brzmi ciekawie, ale… twarzy;p nie jestesmy przedszkolakami;)

Nie tykam watrobki od czasow zerowki…

Reply
Basia Szmydt 5 września, 2016 - 7:41 pm

ja też nie przepadam za wątróbką, a książek nie czytałąm. Poszukam, dzięki 🙂

Reply

Zostaw komentarz

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Ok, rozumiem