fbpx

CZAS NA POSTANOWIENIA NOWOROCZNE – JAK TO DOBRZE ROZEGRAĆ?

Autor: Basia Szmydt

Tak sobie myślę, że co roku, gdy przychodzi styczeń to nie ma takiej siły, byśmy choć raz nie pomyśleli o noworocznych postanowieniach. Nawet jeśli nie mamy na to ochoty, to całoroczne wyzwania atakują nas z każdego dostępnego kanału social media. Nawet dziś, będąc w aptece zobaczyłam na jej drzwiach plakat z wielkim napisem „czas na noworoczne postanowienia” – to stwierdzenie dotyczyło w tym przypadku pastylek pomagających rzucić palenie.
Ja ze swoimi przyjaciółkami rozmawiam o tym niemal codziennie. Jestem zawsze ciekawa co tym razem sobie postanowiły albo też nie. Niektóre wypisują niekończące się listy z celami i obietnicami, które jeśli by zostały zrealizowane uczyniłyby z nich zupełnie inne osoby i najdelikatniej rzecz ujmując … cyborgi! Kolejne z moich koleżanek buntują się i stwierdzają, że w nosie mają te wszystkie postanowienia, bo i tak nie są w stanie żadnym sprostać. Oczekiwania świata są po prostu dla nich zbyt duże.
Myślę, że ja dotychczas, przez całe swoje dorosłe życie miałam do moich noworocznych postanowień złe podejście. Rok zaczynałam tak zwanym „klasykiem” czyli wszystko muszę, bo inaczej się uduszę plus muszę dać z siebie 100 %, bo inaczej to cały plan jest bez sensu. Gdzieś w okolicy lutego stawałam się swoim największym krytykiem, bo oczywiście przytłoczona ilością i przede wszystkim wyborem moich postanowień, które piękną kaligrafią wpisywałam do świeżo zakupionego notesu nie realizowałam prawie żadnego z nich. Ba! Nawet nie zaczynałam. Ani nie rzucałam palenia (stare dzieje), ani nie biegałam z uśmiechem na ustach na aerobik, ani tym bardziej nie przyswajałam angielskiego. Szczerze powiedziawszy nawet nie otwierałam podręcznika do nauki, a w ukryciu zaciągałam się kolejnym West’em Ice’em. Słabo. Jak tu się lubić skoro styczeń już dawno minął, a u mnie dalej nic. Jak się lubić skoro niczego nie zrealizowałam, żadnej zmiany nie widać na horyzoncie. Nieustannie z tego powodu się zamartwiałam i oczywiście porównywałam się do innych. Tak było kiedyś.
W tym roku, który przeżyłam bardzo świadomie, o czym pisałam Ci ostatnio, z niemałym zdziwieniem odkryłam, że po pierwsze noworoczne postanowienia, zupełnie nieświadomie zaczęłam wdrażać w życie gdzieś we wrześniu, a po drugie, że w końcu nie mam wobec siebie wygórowanych oczekiwań. Nawet w styczniu 🙂

Wobec 2019 roku mam naprawdę wiele planów i marzeń, które bardzo chcę zrealizować, ale mam też do nich zupełnie inne, zdrowe podejście, które totalnie zmieniło moje nastawienie do postanawiania czegokolwiek i dało mi mnóstwo energii.
Muszę Ci o tym opowiedzieć.

NOWY ROK, NOWY PORZĄDEK.

Czy nam się to podoba czy nie świat ma swój rytm, którego nie jesteśmy w stanie zmienić. Kraj, w którym żyjemy ma pory roku, a te z kolei przypisane do nich miesiące. Stały rytm, o którym często zapominamy.  Gdy się nad tym zastanawiam dochodzi do mnie, że to pospolite ruszenie i chęć postanawiania czegokolwiek wraz z nadejściem Nowego Roku jest czymś zupełnie normalnym. I że to naprawdę nic złego. W listopadzie wszyscy mamy spadek energii. Dni są krótkie, ciemne, zimne i deszczowe – nic nam się nie chce. Czekamy na Święta Bożego Narodzenia, na przedświąteczną gorączkę, która da nam zastrzyk energii, na rodzinne spotkania przy stole i pyszne, świąteczne jedzenie. Po świętach mamy kilka dni, podczas których ani nie dajemy z siebie wszystkiego w pracy, ani nie umiemy się do końca zrelaksować, bo przecież zaraz Sylwester. To właśnie wtedy jednocześnie cieszymy się tym czasem i nadużywamy zwrotu „Ok, ale po Nowym Roku”. Ten czas „po Nowym Roku” sam w sobie brzmi jak początek czegoś nowego. Objedzeni bigosem mamy ochotę na zielone soki. Zapatrzeni w choinkę, z której sypią się igły mamy ochotę na wielkie porządki. Ja tak mam. Nie ma siły, która zmusiłaby mnie w grudniu do ogromnych porządków albo do mega wytężonej pracy czy pisania tak często jak bym chciała. Za to w styczniu!? W styczniu zaczynam wielkie sprzątanie, pucowanie, odświeżanie, a moja głowa puchnie od nadmiaru pomysłów. Noworoczna energia, której sprzyja coraz dłuższy dzień i obietnica 365 kolejnych dób, które można naprawdę dobrze przeżyć (czyli po swojemu), a jak mawia moje młodsze dziecko 365 dni to okropnie i strasznie dużo czasu 🙂
To, że masz ochotę na zmiany, sprzątanie, odgracanie, odchudzanie, podróżowanie, planowanie itd właśnie w styczniu, w Nowym Roku to zupełnie normalne, naturalne i zgodne z przyrodą zachowanie 🙂

NAJWAŻNIEJSZE NOWOROCZNE POSTANOWIENIE – OD TEGO ZACZYNAM

Chyba najbardziej trafnym postanowieniem, jakie można sobie złożyć z okazji Nowego Roku to BYĆ SOBĄ. Wbrew pozorom w morzu otaczających nas zewsząd inspiracji, porad, poradników i gotowych recept na to, jakimi być powinniśmy, żeby dopasować się do określonych oczekiwań i na przykład instagramowych standardów – to wcale nie taka bardzo prosta i oczywista sprawa. A cała sztuka polega na tym, żeby wiedzieć kim się jest i jakie się ma potrzeby i marzenia i żeby siebie lubić. Bo jeśli człowiek siebie lubi, kiedy swobodnie się ze sobą czuje to podejmuje dobre dla siebie decyzje i dołącza do właściwych wyzwań, jeśli w ogóle do takich dołącza 🙂
Bo musisz wiedzieć, że nie wszystkie internetowe „czelendże” i noworoczne postanowienia innych ludzi są dla Ciebie i nie ma w tym nic złego.
Ja usiadłam sobie spokojnie z kubkiem herbaty i zaczęłam się zastanawiać co chciałabym zmienić, co kontynuować w roku 2019 i jakie nowe nawyki chciałabym w sobie wyrobić. Na koniec zadawałam sobie najważniejsze pytanie – DLACZEGO chcę to zrobić.
Może się okazać, że cholernie lubisz swoje życie i wcale  nie masz ochoty na wielkie zmiany. Może po prostu lubisz czytać i kompletnie nie masz potrzeby, by dołączać do wyzwania „Przeczytam 52 książki w rok”. Może wystarczy Ci wycieczka rowerowa raz w tygodniu, a nie katowanie się na siłowni? A może wręcz przeciwnie? Tak długo myślisz o tej siłowni, że w końcu chcesz spróbować, bo czujesz, że to Twoje miejsce. Rozmowa ze sobą samą działa cuda. Ze sobą, a nie z ludźmi, którzy gadają do Ciebie na instastories 🙂 Postanowienia noworoczne są naprawdę fajne pod warunkiem, że są Twoje. Porządkują mijający rok, wprowadzają świeżość, otrzepują z kurzu i mogą przynieść wiele dobrego.

NA 100 % ALBO WCALE?

Internet i setki książek w dziale „rozwój osobisty” w księgarniach mówią nam, że albo robimy coś na 100 %, albo oszukujemy samych siebie. Ale jak tu dać z siebie 100 % na tylu życiowych płaszczyznach? A może dać tylko 70 % albo
45 %? Czy wtedy to nie ma sensu? Ma, a ja jestem tego najlepszym przykładem. Odkąd zdjęłam z siebie ciężar bycia na 100 % moje życie zaczęło się zmieniać i iść dokładnie w tym kierunku, o jakim od zawsze marzyłam. Nazwałabym to mierzeniem siły na zamiary i dostosowaniem swoich aktywności do energii, którą w danym momencie dysponuję 🙂
W ten sposób, w wielu przypadkach przestałam być dla siebie okropnym, noworocznym krytykiem. Taka siłownia na przykład. Uwielbiam ćwiczyć z trenerem ale czasami mam takie momenty, że nie mogę przyjść na trening, bo albo nie mam czasu, albo siły, albo pieniędzy. Trudno. Przestałam się tym stresować i chodzę, kiedy mogę i w końcu sprawia mi to przyjemność. W ten sposób wyrobiłam sobie nowy nawyk i przy okazji schudłam.
Nie jesteśmy cyborgami. Nasz dzień to tysiące obowiązków, spraw i problemów do rozwiązania. Nie dokładajmy sobie do tego jeszcze krytyka, który mówi, że nie dajemy z siebie 100 %. Ja Ci mówię, że 65 % też jest super. Najważniejsze, żeby Ci się chciało, kiedy jest na to pora i żebyś była fair przede wszystkim wobec siebie. Nie musisz się spowiadać przed Instagramem.

ZAWSZE JEST DOBRY MOMENT, ŻEBY ZACZĄĆ

I to jest naprawdę niesamowite. Zdałam sobie z tego sprawę we wrześniu. Wtedy właśnie motywowana ubarwieniem swojej codzienności zaczęłam robić listy z drobiazgami co miesiąc. Wpisywałam na nie randkę z mężem, wycieczkę do miasteczka nieopodal, zrobienie porządków w spiżarce, przeczytanie książki z domowej biblioteki itd. Małe rzeczy, które zaczęły mi się składać na cały miesiąc. Nie wszystko udawało mi się realizować, ale nie czyniłam z tego dramatu. Wręcz przeciwnie! Świadomość tego, że mogę mieć kontrolę nad tym jak wygląda mój miesiąc, rok, dzień, wieczór – uskrzydliła mnie! Zaczęłam uczyć się angielskiego z przyjemnością (wtedy, kiedy mogłam), chodzić na siłownię (tak często jak mogę), zwiedzać różne dziwne miejsca, o których wciąż zapominałam i to wszystko przychodziło naturalnie. Znasz to powiedzenie o pokrojeniu salami na cienkie plasterki? To taka metafora wielkiego zadania, które Cię czeka. Gdy kroisz je na cienkie plasterki wydaje się łatwiejsze. Moje miesięczne listy były takimi plasterkami, a zaczęłam je robić we wrześniu, a nie w styczniu, bo tak sobie wymyśliłam, bo akurat wtedy miałam w sobie na to energię.

Gdzieś ostatnio przeczytałam zdanie, że często wydaje nam się, że koniec dnia to epilog, a rano okazuje się, że to był tylko kolejny rozdział.

Każdy moment jest dobry, żeby zacząć – nie tylko styczeń, nie tylko poniedziałek. W dodatku możemy zaczynać tyle razy ile nam się podoba. Według mnie to bardzo motywująca wiadomość.

JAK SIĘ ZA TO ZABRAĆ? RÓB CO TRZEBA I … NIE MYŚL TYLE!

Jest takie powiedzenie „Robię, nie p..olę”. No cóż. Wiadomo, że wulgarne, że przekleństwa są be i w ogóle, ale po pierwsze ja przeklinać kocham, a po drugie to stwierdzenie jest po prostu trafne.
Jak zaczęłam realizować dziesiątki rzeczy, na które zawsze miałam ochotę, a ciągle je odkładałam na później, albo bałam się, że nie będę na 100 %? Po prostu zaczęłam je realizować. Przestałam nieustannie analizować, robić dwa kroki do przodu i jeden w tył, zastanawiać się czy robię coś dobrze, czy może powinnam jednak inaczej. Po prostu robię.
Taki przykład:  nieustannie zadajemy sobie pytanie czy oby za dużo czasu nie spędzamy w sieci. Tak czy nie? Tak!
A może by tak w tym czasie ugotować nową zupę albo zaprosić znajomych na planszówki? Albo przemalować sypialnię lub przekopać ogródek? Gdy człowiek ma co robić i gdy się nad tym przesadnie dużo nie zastanawia to ma mniej powodów do zmartwień i czasu na analizowanie. Sprawdziłam to na sobie 🙂
Gdy ludzie pytają mnie jak ja to robię, że trenuję, że jeżdżę pociągiem na siłownię do Wawy odpowiadam, że prostu chodzę i ćwiczę. Nie rozmieniam tego na drobne, nie zastanawiam się godzinami czy to lubię (odpowiedź byłaby oczywista :P), po prostu to robię. Czasami na 100 %, a czasami na 65 🙂

MOJE POSTANOWIENIA NA 2019

Gdy usiadłam na początku roku z czystą kartką, by je spisać odrobinę się zawiesiłam. Dlaczego? Bo miałam poczucie, że nic bym nie zmieniła, że jest dobrze, że jest tak jak chciałam, żeby było. To miłe uczucie. Jest jednak parę rzeczy mniejszych i większych, które mogę śmiało nazwać swoimi noworocznymi postanowieniami. Oto niektóre z nich.

przestać się stresować – to moje najważniejsze i największe postanowienie noworoczne i ogólnożyciowe 🙂 Z reguły jestem spokojna, wyważona, zen i glamour, ale jednocześnie potrafię doprowadzić się do takiego niepotrzebnego stresu, że samej mi czasem ciężko w to uwierzyć. Chciałabym nauczyć się technik, które ten stres niwelują. Może wieczorna medytacja? Może zajęcia z jogi? Na razie szukam i pracuję nad sobą, ale chciałabym zakończyć 2019 z umiejętnością pozbywania się zbędnego stresu, do którego nie mam powodów. Stres to główny powód wszelkich chorób i dolegliwości. Bez sensu jest go zatem hodować.

oszczędzać pieniądze – jestem totalnie zafiksowana na prowadzenie domowego budżetu i ogromną zwolenniczką by żyć za tyle ile się ma. Plan na 2019 to mniej kupować, mniej wydawać, a więcej oszczędzać. Nie ma nic bardziej komfortowego niż poczucie, że ma się poduszkę finansową.

odgracić przestrzeń – to proces, który trwa u mnie nieprzerwanie od zeszłego roku. Sprzedałam, oddałam już większość rzeczy, których nie potrzebuję. Nie chcę jej znowu zagracić stąd postanowienie, by mniej kupować, by szanować to, co posiadam i to wykorzystywać na codzień. Moje otoczenie, moja domowa przestrzeń są dla mnie bardzo, bardzo ważne. Żeby móc odpoczywać w moim domu muszę mieć  kontrolę nad przedmiotami i nie doprowadzać do sytuacji, by to przedmioty przejęły kontrolę nade mną. Dałam sobie na to czas, by zrozumieć, że wyrzucanie to połowa roboty, a drugą połową jest nie zapełnienie odzyskanej przestrzeni nowymi rzeczami. O tym jak ten proces odgracania wyglądał w moim domu napiszę obszerny post. Dobrze jest zrobić też porządek na innych płaszczyznach w życiu: w relacjach z ludźmi, w sprawach, które mnie na co dzień zajmują, w informacjach, którym pozwalam do mnie docierać. Porządki to dobra rzecz.

obrać jeden kierunek i się go trzymać – te banalne słowa powiedziała mi lekarka medycyny chińskiej, do której wybrałam się na wizytę w zeszłym roku. Ten jeden kierunek miał dotyczyć wszelkich aspektów mojego życia: na przykład diety, aktywności fizycznej, wychowywania dzieci, planowania, pracy. Te proste i piękne słowa potrafią mnie spionizować, przywrócić balans i uspokoić. To dobre słowa w sam raz na początek roku. Zamierzam się stosować.

wyjechać – ta podróż kiełkuje w nas, we mnie i w Tomku od kilku miesięcy. Wyjazd. Nie weekendowy, nie na wakacje, ale na kilka miesięcy, z dziećmi, z edukacją domową, z jednym plecakiem ubrań. To takie następstwo naszego pobytu na Karaibach. Ciągnie nas dalej w świat. Zaczynamy kombinować, wizualizować i jak znam życie i nasze „kiełkujące pomysły” to jest duża szansa, że pod koniec roku będę nadawać z jakiegoś ciepłego zakątka naszego globu. Zobaczymy. Na razie łączę kropki.

wydać książkę – moje ogromne marzenie. Mam nadzieję, że to będzie ten rok, w którym będę mogła to marzenie spełnić.
robić moje miesięczne listy z drobnymi celami – ta metoda się u mnie doskonale sprawdza, chcę to kontynuować.
wyhodować warzywa – marzenie o własnym warzywniaku ma szansę się spełnić właśnie w tym roku. Mamy już wyrównany i uporządkowany teren. Nie ma nic lepszego niż wieczorne podlewanie pachnącego, rozgrzanego letnim słońcem ogródka i wykopywanie marchewek do zupy. Nic nie jest w stanie zastąpić smaku tych warzyw.
rozwijać bloga – kocham pisać, kocham to co robię, nie zamieniłabym tego dzisiaj na nic innego, ale czuję, że czas zrobić krok do przodu, by się rozwinąć, wyjść poza bezpieczne ramy.  W tym temacie również muszę przestać tyle analizować i  po prostu robić swoje.

No to teraz czas na działanie.
Jak jest u Ciebie? Jak się masz w tym Nowym Pięknym Roku?

Uściski <3

Loading

Spodobają Ci się także:

16 komentarzy

Anka 8 stycznia, 2019 - 8:38 pm

Trzymam kciuki za Twoje postanowienia i czekam bardzo na post o rozstawaniu się z rzeczami. Nadmiar rzeczy to moja pięta Achillesa.

Reply
Milena 8 stycznia, 2019 - 9:02 pm

Przestać się stresować- o tak! To także moje postanowienie. Pracuję nad tym, póki co testuję jogę.
Listy z pomysłami na miesiąc to też super sprawa i chyba podkradnę pomysł 🙂

Reply
Dominika 8 stycznia, 2019 - 9:38 pm

Na ostatnim spotkaniu z dziewczynami usłyszałam pytanie: czy nie demotywuje i nie przygnębia mnie oglądanie fb, insta i czytanie blogerów? Ich idealne życie, ciagły samorozwój ii miliony projektów, które realizują? Odpowiedziałam, że czytam tylko takie blogerki (głównie Ciebie i Manię), które w moim mniemaniu mają zdrowe podejście do życia, pochwalą się ugotowaną zupą i potrafią się cieszyć z drobnych przyjemności. Super wpis, Basiu! Ja w tym roku bez postanowień 🙂

Reply
Paulina z simplistic.pl 9 stycznia, 2019 - 6:55 am

Mam dokładnie tak samo! Odpuściłam sobie obserwowanie osób, których życiowym priorytetem jest pochwalenie się nową, oczywiście drogą torebką. Teraz czytam/śledzę tylko tych, którzy mają podobne do mnie podejście do życia, a media społecznościowe nie odgrywają w nim głównej roli. 🙂

Reply
puch ze słów 8 stycznia, 2019 - 10:00 pm

bardzo obszerny i rozbudowany plan, podsumowanie., jest co czytać czyli jest dobrze! 🙂 nie mam serca do tworzenia planów na Nowy Rok może nie lubię zapeszac nie wiem… ale o dobrych planach innych chętnie czytam. dużo pracy przed Tobą, ale wtedy wiadomo że się żyje! zaciekawiłas mnie o podróży dłuższej, lubię takie klimaty 😉 no i o książce jaka to będzie tematyka? U mnie Rok rozpoczął się Nowym wyzwaniem nie łatwym i dziwnym taki eksperyment trochę… 😉 dobrej nocy asia

Reply
Aga 9 stycznia, 2019 - 12:42 am

Czekam na książkę! ‍♀️:-)

Reply
Monika 9 stycznia, 2019 - 9:27 pm

Uwielbiam Cię czytać 🙂 jesteś niesamowicie mądrą kobieta od której wiele się uczę. Dziękuję że jesteś 🙂 powodzenia w realizacji planów ja swoje też już mam, a Twój pomysł z małymi miesięcznym celami u mnie też sprawdza się rewelacyjnie i myślę że pomoze mi w tym roku.

Reply
Agnieszka 10 stycznia, 2019 - 12:20 pm

Zgadzam się z tym wpisem w 100%…wiem, wiem to takie nie praktykowane w naszym narodzie :). Mi bardzo pomogło przeczytanie książki ,,Siła nawyku” jeśli chodzi o wdrażanie różnych rzeczy. I od zeszłego roku ograniczam cukier, oczywiście stopniowo i czuję się coraz lepiej, w między czasie doszłam do wniosku, że chciałabym zacząć ćwiczyć i tak powoli od kilku miesięcy różną regularnością bo czasami się poddaję ćwiczę 10 minut dziennie i chodzę na Jogę raz w tygodniu. W zeszłym roku gdzieś tak ok. grudnia zaczęłam zmuszać się do picia wody i jakoś to tak płynie nie zawsze jest idealnie, ale próbuję i w moim przypadku się sprawdza. 🙂 Pozdrawiam serdecznie

Reply
melodia 11 stycznia, 2019 - 11:46 am

Może nie tak obszernie zacznę ten rok ale jestem z Tobą 🙂 inspiracja to taki „szczep”, którym można się zarazić. Masz bardzo cenne wskazówki i rzekłabym; motywujesz 🙂

Reply
Centrum Pożyczek 360 11 stycznia, 2019 - 1:15 pm

Czasami poddanie się po prostu działaniu, a nie analizowaniu wychodzi na lepsze 😛 Bardzo fajny post! 🙂

Reply
Anna 11 stycznia, 2019 - 3:34 pm

To niech moc będzie z Tobą żebyś Basiu dała radę to wszystko zrealizować. Miło będzie później poczytać jak to wszystko realizowała świat

Reply
Maciek Gafsa 11 stycznia, 2019 - 4:17 pm

To bardzo dobra opcja stawiać sobie nowe cele w każdym nowym roku. Człowiek musi dążyć do konkretnego celu, ponieważ inaczej zatraci ten sens życia. Jeśli jeden uda mu się już osiągnąć, to czas najwyższy postawić sobie kolejny!

Reply
Marta 11 stycznia, 2019 - 9:28 pm

Basiu, podzielilabys sie namiarem na lekarke medycyny chinskiej u ktorej bylas?

Reply
Basia Szmydt 30 stycznia, 2019 - 9:39 am

Marta proszę napisz do mnie maila 🙂

Reply
Dietetyk Na Walizkach 22 stycznia, 2019 - 10:56 am

Ja pracuję jako dietetyk kliniczny więc postanowienia noworoczne bardzo często przerabiam z moimi pacjentami 😉 Zazwyczaj polecam im zasadę SMART 🙂 Sprawdza się super.

Reply
Marzena Dankowska 10 lipca, 2019 - 10:09 am

Jestem ogromnie ciekawa, które z postanowień udało Ci się już zrealizować w 2019 roku.

Reply

Zostaw komentarz

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Ok, rozumiem