fbpx

GWADELUPA – ROZPAKOWAŁAM SIĘ. ZOSTANĘ TU DŁUŻEJ.

Autor: Basia Szmydt

Rozpakowałam się. Parzę sobie kubek gwadelupskiej, lokalnej kawy i wychodzę na taras. Oddycham głęboko wilgotnym, gorącym powietrzem. Dziś w nocy znowu lało jak z cebra. Nasza dziurawa ulica jest tymczasowo niewielkim jeziorem. Komary gryzą jak szalone.
Kolorowe ptaki skaczą po ceracie w kratkę na stole w ogrodzie. Codziennie czekają na porcję okruchów. Niektóre są tak odważne, że wlatują do domu, by sprawdzić jak nam idzie robienie śniadania. Jaszczurki wygrzewają się na białych ścianach domu sąsiadów.
Pomiędzy bananowcami norę wykopał sobie duzy krab ziemny, który kiedy nas nie widzi wystawia swoje szczypce na zewnątrz, wciąż ulepszając swój domek.

Pierwszy zachwyt turystki z Polski właśnie minął. Czas na tysiąc kolejnych. Po tygodniu dociera do mnie, że nie jestem tylko turystką.
Że nie muszę się spieszyć i zmieścić całęgo programu zwiedzania w 14 dniach.
Że nie muszę się spieszyć z odkrywaniem wyspy.
Że mogę to robić po swojemu.
Że mam czas, by zabłądzić od czasu do czasu, choć najlepiej błądzić w parach, bo tu gdzie mieszkamy wieczorami i nocami bywa niebezpiecznie.
Zdałam sobie jednak sprawę z jednej bardzo ważnej rzeczy. Nie jestem tu na wakacjach. Jestem tu z dziećmi, z rodziną. Mamy szkołę, cotygodniowe zakupy, trzymanie budżetu, pranie, sprzątanie, godzenie skłóconych maluchów, PMS jak stąd do Warszawy. Mamy tu życie.
I przestawić się z trybu turystki na turnusie na mieszkankę, która musi się tutaj ogarnąć było dla mnie jak narazie największym zaskoczeniem i wyzwaniem, choć wyzwanie to w takich okolicznościach przyrody wydaje się być błahym.

Zatem jestem tu. Mieszkam w Sainte Anne, myślę, że stosunkowo mało turystycznym miejscu. Miejscu, gdzie mało kto z turystów chce mieszkać, ale wszyscy, którzy wybrali bardziej cywilizowane Le Gosier przyjeżdżają tu na najpiękniejsze po tej stronie wyspy plaże.
Mieszkamy przy ścianie tropikalnego lasu, z którego wychodzą kurczaki i przychodzą do naszego ogródka. Tuż obok pasą się krowy i byki z wielkimi, powykrzywianymi rogami. Sąsiedzi codziennie puszczają karaibskie rytmy na cały regulator. W ogóle mi to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie. Ciężko się przy tym nie ruszać rytmicznie.

edit: Sainte Anne jest baaaardzo turystycznym miejscem w sezonie, czyli od połowy grudnia. Moje spostrzeżenia o braku turystów, ciszy i spokoju były słuszne, ale tylko w przypadku okresu poza sezonem, czyli października, listopada.

Rozpoznaję już twarze mieszkańców Sainte Anne. Ten sam chłopak codziennie wyplata koszyki z liści palmy. Z ta samą kobietą codziennie rozmawiam w piekarni, kiedy idę po dwie bagietki. Mówię „bonjour” kasjerowi z Carefoura, który wyskoczył w trakcie przerwy do kolegów na plażę, by chwilę pograć na bębnach. Te same Kreolki dzień w dzień wystawiają swoje kolorowe stragany przy głównej ulicy. Rozmawiam z nimi i mówię, że zostaję tu na kolejne 5 miesięcy. Dla nich to totalna egzotyka. Cieszą się, że wybrałam Sainte Anne.
Mieszkańcy Gwadelupy są piękni. Zachwycam się dziećmi i starszymi kobietami, które przepięknie się starzeją. Zachwycam się młodymi dziewczynami, które wyglądają jak z wybiegów. Wysokie, szczupłe, o pięknej, czekoladowej skórze, z setką zaplecionych warkoczyków.
Zastanawiam się kiedy odważę się, by poprosić je o zdjęcie.

Słońce świeci tu codziennie. Nie ma przerwy. Tylko nocą deszcz dudni o dach. Czuję jak przyjemnie przedawkowuję witaminę D.
Woda paruje przez cały dzień, a pranie schnie przez 3 dni. Są też plusy – moja skóra i włosy nigdy nie wyglądały tak jak teraz. Tak dobrze!

Wszędzie, na każdym rogu, do każego kąta próbuje się wedrzeć dzika natura. Gdy jedziemy do sklepu widzimy jak młodzi chłopcy z maczetami obcinają jakieś krzaki przy ulicy. Rośliny rosną tu jak szalone. Gdyby im na to pozwolić wyspa zarosłaby w kilka tygodni.

Uwieczniłam „moje” Sainte Anne na kilkunastu zdjęciach. Mam nadzieję, że poczujesz ten klimat choć odrobinę.

Droga do naszego domu bywa mokra. Trzeba się przyzwyczaić.
1 16 25

A tak wygląda nasza chałupka. Najładniejsza na ulicy. W kolorach tak odblaskowych, że trafiamy do niej nawet po ciemku.
5

A to już Sainte Anne i okolica. Najczęściej chodzimy na miejską plażę. Mamy ją tylko 300 metrów od domu.
2 4 7 8 9 11 12 13 14 15 17 18 19 20  22 23 24 26

Na koniec kilka instagramowych kadrów. Zachęcam cię do obserwowania mnie na Instagramie. To moje ulubione medium do dzielenia się małymi kadrami z mojego życia.

IMG_20171029_150453_887 IMG_20171031_211827_611 IMG_20171101_085755_980 IMG_20171103_190551_827 IMG_20171103_193406_445 IMG_20171104_193701_861

I już tak naprawdę, naprawdę na koniec piękna iguana. Jedna z wielu, które spotkaliśmy na Caravelle. Są dosyć nachalne i najchętniej zaległyby na twoim ręczniku, uprzednio zjadając cały twój prowiant 🙂

3

Oto inne wpisy z Karaibów:
O tym jak się tutaj znaleźliśmy i dlaczego na tak długo.
– 
Nasze pierwsze wrażenie tuż po wylądowaniu.

Dobrego dnia! Jesteśmy w kontakcie 🙂

Loading

Spodobają Ci się także:

18 komentarzy

Babcia Gawędziarka 6 listopada, 2017 - 2:39 pm

Aaaaaa! Jakie cudne zdjęcia! ❤ Zazdroszczę mieszkania tuż nad morzem, to musi być przecudowne!

Reply
malowane dni 6 listopada, 2017 - 2:45 pm

Obserwuję Twoje karaibskie życie na Instagramie, i codziennie rano czuję ekscytację na myśl czy Basia dodała jakieś nowe zdjęcia 🙂 Nawet jak zbliżał się Wasz poniedziałek, czułam taką ekscytacje jakbym to ja miała jechać 🙂 Może dlatego, że mieszkam blisko Lublina, to jakoś wydajesz mi się być znajomą duszą 🙂

Reply
LojalPat 6 listopada, 2017 - 3:32 pm

dla nas to wszystko wygląda jak zdjęcia z wakacji a Ty..a Ty tam sobie żyjesz:):) Zyzcę Ci życia tam jak na wakacjach byś była:):)

Reply
Anna i Norge 6 listopada, 2017 - 4:35 pm

Basia, jak tam u Was pięknie ! 🙂 z wielkim zainteresowaniem obserwuję to Twoje nowe, karaibskie życie – „wakacje” 🙂

Reply
Ania D 6 listopada, 2017 - 5:56 pm

Przepięknie. Zazdrość to chyba nic złego. Po tych zdjęciach każdy by tam chciał być. Próbowaliście już lokalnych specjałów? Pozdrawiam i czekam na więcej opowieści

Reply
Ola 6 listopada, 2017 - 6:49 pm

Przygoda życia !! Super !!
A ten domek to nie miał być jakiś inny ?? Taki jak w pierwszym poście o Karaibach ??
Pozdrowienia

Reply
Basia Szmydt 6 listopada, 2017 - 9:57 pm

to ten sam, tylko przemalowany 🙂

Reply
Paulina 6 listopada, 2017 - 7:01 pm

Karaiby <3 Absolutnie jedno z moich największych marzeń!

Reply
Marta K 6 listopada, 2017 - 10:17 pm

Oczu nie mogę oderwać od tych cudownych zdjęć!

Reply
Nika 7 listopada, 2017 - 8:41 am

Pięknie, aż człowiek sam odpoczywa czytając twoje posty i oglądając te zdjęcia.
Tak po cichu zazdroszczę, marzy mi się taka ucieczka od Polskiej rzeczywistości.

Reply
Katinka 7 listopada, 2017 - 1:54 pm

A dla mnie to totalna egzotyka czytać to i oglądać TE zdjęcia! Że Ty, że Wy – tam, tak daleko! (Że Wy się wygrzewacie kiedy my stoimy w kolejce do apteki po lekarstwa na przeziębienie ;-)) Fajnie Wam tak! Fajnie Wam tam! 🙂

PS. Czy ja widzę WIELKIE laski cynamonu i gałki muszkatołowej? <3

Reply
Ola 8 listopada, 2017 - 8:07 am

Uwielbiam. Kazde zdjecie, kazde zdanie.

Reply
Karola 8 listopada, 2017 - 5:01 pm

Basiu! Pięknie tam macie. Ja, z mężem i synkiem, w kwietniu przeniosłam się do Szanghaju. Tez z trybu „turystka” musialam, i chciałam :), przełączyć się na wersję: „to teraz mój dom”. Jeśli znajdziesz chwilkę możemy wymienić się wrażeniami. Pozdrawiam

Reply
kasia 10 listopada, 2017 - 8:28 pm

Czy ktoś juz napisał o widokach….na Ciebie?Jaka Ty jesteś zgrabna!!! I ten żółty strój:) rewelacja. całą reszta mi się też podoba, ale Ty… Dzięki za to odważne (chyba?) zdjęcie:)

Reply
Kamila 13 listopada, 2017 - 10:41 am

Basia co za przygoda życia, to pokazuje jak życie może nas zaskoczyć pozytywnie i ile ciekawych rzeczy przynieść jeśli tylko mu podsuniemy pomysły i chęci. Korzystajcie ile się da 🙂 Zazdraszczam Ci tego pięknego oceanu i słońca. Sama mieszkam nad polskim morzem, ale zawsze mam deficyt bo u nas lato takie krótkie…

Reply
Skup Nieruchomości 24 13 listopada, 2017 - 2:42 pm

Świetny wpis, aż chce się powtórzyć Waszą podróż 🙂 Pozdrawiam!

Reply
Marta 16 listopada, 2017 - 9:04 am

Jeju, jak tam cudnie 🙂 Korzystaj, pokazuj, opisuj, dzięki temu ja też czuję się bardziej doładowana witaminą D 😉

PS. Nawet dzisiaj czytałam, że Piotr Fronczewski wybiera się w grudniu na Gwadelupę, bo od lat kocha tę wyspę 🙂

Reply
Renata 21 listopada, 2017 - 10:59 pm

Basiu, prosze, miedzy kapaniem w morzu a uczeniem chlopcow, napisz tam ksiazke.. Zamawiam egzemplarz juz teraz, uwielbiam twoj styl pisania

Reply

Zostaw komentarz

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Ok, rozumiem