fbpx

LIPIEC W MOIM OBIEKTYWIE

Autor: Basia Szmydt

Na koniec tego miesiąca przybijam sobie piątkę. Wiesz dlaczego? Bo w końcu przeprosiłam się z moim aparatem fotograficznym. I tym ciężkim, zawieszonym na pasku na szyi. I tym w telefonie też. W końcu! Już nie przechodzę obok niego obojętnie mówiąc, że w muszę po niego wreszcie sięgnąć. Już nie wyszukuję dziesiątek wymówek. Wróciłam do swojej pasji. Do łapania tych ulotnych chwil w kadry.

Kocham robić zdjęcia. Jestem wdzięczna za to, że mam do tego narzędzia, że umiem zobaczyć mój świat obiektywem aparatu i złapać odpowiedni kadr. Taki, by oddać klimat danej chwili. Tak by później móc wrócić do tych kadrów i uśmiechnąć się pod nosem. Jestem z tych, którzy lubią wspomnienia łapać i zamykać jak w słoiku. To co zapisane, sfotografowane – zostaje we mnie i w mojej pamięci na dłużej. Dlatego dzisiaj, zupełnie spontanicznie, bo od dawna nie pisałam takiego posta, zapraszam Cię na lipiec w moim obiektywie. Choć minął tak szybko, to mam go na tych zdjęciach.

Przeczytaj wpis: „Sztuka tworzenia wspomnień, czyli jak zabrać się za wywoływanie zdjęć?”

Zapomniałam jak bardzo lubię to robić. Brać aparat do ręki, bez planu, bez sesji dla klienta, z którym pracuję, bez żadnych oczekiwań. Za to z taką dziecięcą ciekawością i zaangażowaniem. Ale w lipcu zapomniałam nie tylko o swojej pasji. Zapomniałam też o sobie i o swoim zdrowiu. O tym jak cholernie duży wpływ na to jak się czuję, ma to co jem, co myślę, na czym się skupiam i czemu poświęcam swoją energię. Dzisiaj wiem, że spalałam się powoli na to, czemu nie powinnam poświęcać uwagi i w pewnym sensie zapłaciłam za to jakąś cenę. Dopadły mnie regularnie oglądane złe wiadomości, mimo że obiecałam sobie, że nie będę tego robić. Wybory, koronawirus, maseczki, obostrzenia i strach, którym karmią nas media. Do tego ciągnąca się od listopada sprzedaż domu i niepewność na każdym kroku tego co dalej i w jakim kierunku (dosłownie) pójść. Skupiałam się na tym wszystkim po trochu każdego dnia, aż w końcu byłam tym wszystkim wypełniona po brzegi. Na własne życzenie, bo to ja i tylko ja decyduję czemu poświęcam swój czas i energię i jakim myślom pozwalam w swojej głowie zagościć.

Żadna z tych sytuacji nie jest łatwa i świat wygląda beztrosko tylko na Instagramie – pamiętaj o tym proszę. Przez ostatnie tygodnie zasypiałam się i budziłam z myślą, że nie wiem gdzie chcę mieszkać. Każde miasto, o którym myślimy wydaje się być odpowiednie. Które zatem wybrać? Czy nasz wybór będzie tym najlepszym? Nie wiem czy podołam edukacji domowej. W końcu jestem z moimi dziećmi nieustannie i jak większość mam jestem tym zmęczona. Czy znajdę w sobie energię, by ich uczyć? Co z planowanym wyjazdem na kilka miesięcy? Czy się uda? Czy ten cały misternie budowany od stycznia plan się ziści? A jeśli będzie kolejny lockdown i zamkną granice? Co wtedy? Co z pracą? Co z naszymi rodzicami i ich zdrowiem?
W mojej głowie trwała gonitwa myśli, nie miałam dosłownie kontaktu ze sobą. Byłam naprawdę zestresowana, choć sama wynajdowałam sobie te wszystkie powody do stresu. Odbiło się to oczywiście na moim samopoczuciu i zdrowiu. Moje ciało reaguje natychmiast. Migrenami, zaburzoną gospodarką hormonalną, nieregularnymi miesiączkami. Jestem jak papierek lakmusowy i jestem tego świadoma, a to już jakiś punkt zaczepienia.

Książka tego miesiąca, którą Ci bardzo polecam.

Są takie książki, które czekają na swoją kolej, by pojawić się w naszym życiu w najbardziej odpowiednim momencie. Na pewno też masz takie tytuły w swojej biblioteczce. Ja mam kilka. Dołączyła do nich teraz książka Agnieszki Maciąg pt. „Słowa mocy”.

I jak tu wierzyć w przypadki? W moim życiu one nie występują. Wszystko, absolutnie wszystko jest po coś. Tę książkę kupiłam ponad rok temu. Nie miałam czasu, ochoty i potrzeby po nią sięgać. Aż któregoś lipcowego dnia, kiedy byłam naprawdę potwornie zestresowana i było mi cholernie źle ze sobą, poszłam do swojej biblioteczki i odruchowo, bez żadnych oczekiwań sięgnęłam po nią. Zaczęłam czytać słowo po słowie i czułam jak mój spięty kark odpuszcza. Jak cała ja odpuszczam. Nikt tak pięknie i dosadnie jak Agnieszka nie umie opowiadać o najprostszych rzeczach, o kwintesencji i pełni naszego życia. Jestem jej bardzo wdzięczna za tę książkę. Kolejną już, którą czyta się z przyjemnością, która jest jak ukojenie. Wiesz czym różni się od wszelkich poradników? Po jej przeczytaniu nie myślisz sobie o tym jak siebie udoskonalić, poprawić, zmienić. Nie myślisz o tym wszystkim w czym samą siebie zawiodłaś. Nie czujesz się gorzej. Nie robisz kolejnych obszernych list zadań do wykonania i planów naprawczych. Wręcz przeciwnie – odkrywasz w sobie samej moc. Odkrywasz, że to Ty jesteś tą energią, której Ci brakuje, że to w Tobie jest zmiana i przede wszystkim, że jesteś właśnie taka jaka być powinnaś. Doskonała. Oczywiście, aby dojść do takich wniosków potrzeba czasu i pracy. Niemniej jednak książki takie jak ta pomagają odzyskać życiowy balans.

No dobrze, ale o czym tak właściwie jest książka „Słowa mocy” i co ja w niej znalazłam? Jedno zdanie, które według mnie streszcza tę lekturę to:

„Myśli, które wybierasz, i słowa, których używasz, tworzą rzeczywistość, której doświadczasz”

Czy zgadzasz się z tymi słowami? Według mnie ciężko z nimi polemizować. Dam Ci przykład z mojego życia wzięty. Zastanów się czy masz podobnie, albo przynajmniej przetestuj podobne podejście.

Położyłam się zbyt późno spać, a dzień, a raczej środek nocy zakończyłam czytając wiadomości ze świata. Oczywiście same złe. Pandemia, zamknięte szkoły, wypadki, śmierć, choroby, wojny. Wyłączyłam zmęczona telefon i zgasiłam światło. Długo nie mogłam zasnąć, bo światło z telefonu zaburzyło mój naturalny rytm. Robiłam tak dzień po dniu przez długi czas. Rano wstałam od razu ze skwaszoną miną. Mój organizm nie zdążył odpocząć. Dzień zaczęłam od przeglądania telefonu i dwóch kubków kawy. Zamiast zrobić sobie dobre śniadanie zrobiłam jakiegoś tosta na szybko. Chwilę później już miałam z tego powodu wyrzuty sumienia, bo spodnie nie dopinają się od dawna w pasie. Niezadowolona z siebie warczałam na bliskich, narzekałam i wciąż się zamartwiałam tym co było albo tym co jeszcze się nie wydarzyło. Co dalej? Pokłóciłam się z mężem, moje dzieci od rana marudziły, pękła mi dętka w rowerze, w sklepie zabrakło składników na obiad, który wymyśliłam, obiad się przypalił, przepadła mi współpraca, bo zapomniałam odpisać na ważnego maila, a na sam koniec wielki ptak zostawił mi równie wielką kupę na samochodzie. Można by rzec: „życie”. No pewnie, że tak, ale jestem przekonana, że to ja sama przyciągnęłam takie wydarzenia, i że to wszystko jest jak efekt kuli śnieżnej.

Ten efekt kuli śnieżnej działa też podczas scenariusza z dobrymi emocjami. Jest wczesny wieczór, powiedzmy 20:00. Chwilę wcześniej wyłączyłam w domu całą elektronikę i poczytałam moim chłopcom na dobranoc. Pogadaliśmy sobie o tym jak nam minął dzień. Zasnęli spokojnie. Poszłam do swojej łazienki z kubkiem melisy na dobry sen. Zapaliłam ulubioną świeczkę, włączyłam muzykę, wzięłam gorący prysznic z kilkoma kroplami ulubionego olejku, przyjrzałam się sobie w lustrze z miłością i powiedziałam na głos „wszystko jest i będzie dobrze”. Wstałam rano, porozciągałam się 10 minut, wypiłam kawę w spokoju, nie włączyłam wiadomości. Zjadłam z dziećmi niespieszne śniadanie. To była kasza jaglana z owocami. Czułam się po niej dobrze. Dostałam wiadomość od sąsiadki z pytaniem czy moje dzieci mogłyby przyjść pobawić się do jej synków. W ten sposób zyskałam całe, wymarzone popołudnie dla siebie. Mogłam popracować w spokoju. Dostałam kilka propozycji współpracy, dzięki którym będę mogła odłożyć trochę pieniędzy na wymarzony wyjazd. Chwilę później koleżanka zaprosiła mnie do siebie na masaż, a wracając do domu pod drzwiami znalazłam kilka cukinii od kolejnej sąsiadki. Jestem spokojna, życzliwa, wdzięczna i automatycznie zaczynają mnie spotykać dobre rzeczy. Na karteczce zapisuję słowa mojej sąsiadki, które stają się moją nową mantrą: „Jak może być jeszcze lepiej?”. To jest dobry dzień.

Magia? Nie, to nie magia. To siła myśli i skupiania swojej drogocennej energii na tym co dobre, na tym co nam służy. W codziennym życiu spotykają nas zarówno te przykre wydarzenia jak i te wspaniałe, ale to od nas zależy czemu poświęcimy więcej uwagi. To nasze nastawienie przyciąga życzliwość drugiego człowieka. To nasz spokój sprawia, że nasze dzieci też są spokojne. To nasza życzliwość podczas odpisywania na maila sprawia, że możemy biznesowo zyskać więcej. Efekt śnieżnej kuli.

„Myśli, które wybierasz, i słowa, których używasz, tworzą rzeczywistość, której doświadczasz”

Zatem w lipcu postanowiłam skupić się na tym co jest dobre, co mi i mojej rodzinie służy. Porzuciłam to ciągłe pragnienie kontrolowania wszystkiego i zaufałam temu, że wszystko co mnie spotyka dzieje się w odpowiednim czasie i miejscu. Że jest na mnie plan, a ja ten plan realizuję. I nieważne gdzie będziemy mieszkać. Czy zostaniemy w Warszawie, Gdańsku, w Lublinie czy też wyruszymy kamperem w świat. To jest zupełnie nieistotne, bo wszędzie stworzę ciepły dom dla swojej rodziny. Wszędzie będzie dobrze. Wiem to.

To porzucenie potrzeby ciągłego kontrolowania wszystkiego, a co za tym idzie zamartwiania się, było dla mnie bardzo oczyszczającym przeżyciem. Uwolniłam się od wielotygodniowego stresu w zasadzie w ciągu jednego wieczoru. To ja zdecydowałam o tym co myślę, co mówię i na czym się skupiam. To moja władza i potężna siła. Spróbuj tak samo. Ty też masz w sobie tę moc 🙂

A teraz po tym długim, ale mam głęboką nadzieję, inspirującym dla Ciebie wstępie zapraszam na garść lipcowych zdjęć.

Posiłki na dworze smakują najlepiej. Nieważne czy to park, czy kawałek balkonu, czy też wielki ogród. Świeże powietrze plus jedzenie to jest to! W lipcu od rana rozkładałam koc na trawie albo tarasie i wołałam moich chłopców na śniadanie albo obiad. Cudna chwila na zatrzymanie się.

W mojej kuchni trwa nieustanny bałagan, a ja gotuję i eksperymentuję. Nie od dziś wiadomo, że jestem ogromną fanką leczenia ciała przede wszystkim jedzeniem, a nie lekami. Na pierwszym zdjęciu produkcja przepysznego mleka roślinnego z nerkowców. Na zdjęciu drugim równie przepyszny i hiper zdrowy zakwas z buraków, który jest idealnym pokarmem odżywiającym naszą wątrobę i krew.

Mam bliską koleżankę, która studiuje akupunkturę, a jej pasją jest zdrowe odżywianie. Ilekroć czuję się słabiej wybieram numer alarmowy Diany i przychodzę po pomoc. Dostałam rozpiskę produktów, które według medycyny chińskiej wspomagają wątrobę, krew, śledzionę i nerki, a tego mi teraz potrzeba. W mojej kuchni aktualnie królują między innymi odżywcze bataty, czerwone warzywa, szpinak, grzyby shitake, pyłek pszczeli i powstają z tego taaaaak pyszne rzeczy!
Co Ci powiem to Ci powiem, ale gotować to ja potrafię 🙂

Na te przepyszne jagodzianki też znalazło się w moim menu miejsce. A raczej w menu moich dzieciaków i ich kolegów. Zniknęły w godzinę. Gdy gotuję robię naprawdę potworny bałagan. Inaczej nie potrafię. Podobno artyści tak mają 🙂 Podoba mi się ta teoria.

W lecie naprawdę jedzenie robi się samo. Kocham lipiec i sierpień za to, że całe to bogactwo dojrzewa i eksploduje smakiem. Brzoskwinie, których sok cieknie po brodzie. Maliny, borówki, jagody i ostatnie słodkie truskawki, które nigdzie indziej na świecie nie smakują tak jak w Polsce.

Moje dwa małe uzależnienia. Lemoniada, którą kupuję ilekroć tankuję samochód. Gazowana matcha prosto z lodówki. Pobudza lepiej niż kawa, orzeźwia lepiej niż woda z lodem. Pyszna!
I miód, który już mi się kończy, i który był przepyszny. Pasiekę Rodziny Sadowskich odkryłam przy okazji sesji dla Ładne Bebe. Mają miody z kakao, z malinami, z mięta i ten mój ulubiony – z cynamonem. Idealny do kawy, herbaty, do wody z cytryną czy roślinnego mleka z nerkowców.

Pozostając w temacie jedzenie… W lipcu zorganizowaliśmy z Tomkiem przyjęcie dla naszych przyjaciół. Na zakończenie sezonu, a być może i na zakończenie jakiegoś etapu w naszym życiu, czyli mieszkania na naszej wsi. Było dużo dobrego jedzenia, rozmów i dobrej energii. Zaczęliśmy w sobotę, skończyliśmy w poniedziałek. Cieszę się, że miałam tych wszystkich ludzi obok siebie. W ciągu najbliższych dwóch tygodni na moim blogu pojawi się post o tym jak ja takie przyjęcie organizuję. Wprawdzie takie posty na moim blogu już były, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by tę bazę wiedzy uzupełnić i przy okazji wkleić trochę letnich, imprezowych zdjęć.

Przeczytaj poprzednie wpisy:

Jak zorganizować letnie przyjęcie dla 20 osób?

Moje urodzinowe przyjęcie (29lat! Post stary jak świat 🙂 )

Karaibska impreza na naszym tarasie + super przepisy

ps. to kruche ciasto z truskawkami ze zdjęcia to najbardziej rozpływające się w ustach ciasto, jakie w życiu zrobiłam.
Ze stołu zniknęło natychmiast. Niech żyje masło. Dużo masła.

W lipcu udało nam się całą rodziną spędzić kilka dni nad morzem. I choć kocham jeździć do Trójmiasta i rozważamy to miejsce jako nasz przyszły dom, to Bałtyk w sezonie bywa ciężki do zniesienia. Powiedzieć tłumy o wybrzeżu to za mało. A to podobno tylko połowa ludzi ze względu na koronawirusa. Dla mnie morze odzyskuje swój urok, kiedy turyści wyjadą, choć w zupełności rozumiem to, że niektórzy mają tylko krótki urlop w roku i po prostu chcą go spędzić nad morzem.

Sopot w dzień powszedni.

Zestaw plażowicza: bułka + kabanos oczywiście.

Ale Trójmiasto to przecież nie tylko morze. To zachwycające sopockie domy z ogrodami i gdańskie kamieniczki. Zawsze zadzieram do góry głowę, żeby chwilę na nie popatrzeć.

Przy okazji pozdrawiam moje wszystkie czytelniczki, które spotkałam podczas tego wyjazdu nad morze 🙂 To zawsze miłe, gdy mnie zaczepiacie, choć zazwyczaj wyglądam na bardzo skrępowaną i zaskoczoną tym, że ktoś mnie rozpoznał 🙂

Pozdrawiam też wszystkich rodziców, którzy spędzają ze swoimi pociechami baaaardzo dużo czasu od kilku miesięcy.
Jeśli masz tak jak ja, że jesteś ze swoimi dzieciakami od marca 24 h/dobę – rozumiem Cię naprawdę 🙂 To nie jest łatwa sytuacja i dla nas i dla naszych dzieci. Każdy czasami potrzebuje od siebie odpocząć, to normalne. My z chłopakami bardzo dużo czasu spędzamy leniwie w domu, a czasem wyruszamy podbijać stolicę, albo lubelskie jezioro. W zależności od mocy przerobowych. Uczę się sztuki odpuszczania każdego dnia. Najpierw odpuszczam sobie, a później moim synom i całej reszcie świata.

Wakacje w mieście. Warszawę odkrywamy na rowerze.

Jest i nowy liść monstery!

Postój na ciepłą zupę w drodze do Trójmiasta i cudne piegi Michała, na które nie mogę się napatrzeć. Też bym takie chciała!

Wizyta w bibliotece, która zawsze smuci. W Jastrzębiej Górze pół Polski, w bibliotece maksymalnie 4 osoby zachwujące reżimy sanitarne. Absurd goni absurd, ale tak jak napisałam wyżej – nie mogę w nieskończoność frustrować się rzeczami, na które nie mam wpływu.

Zmieniając temat, w lipcu na moim Instagramie, na którym możesz mnie spotkać najczęściej, najchętniej komunikowałam się za pośrednictwem Instastories. Bardzo lubię tę formę relacji, zdjęć i krótkich filmików. To dla mnie super opcja, gdy czasu mam nieco mniej. I tu uwaga: w lipcu zaczęłam pokazywać na stories moje stylówki. W większości lumpeksowe. To był dosyć spontaniczny pomysł, ale sprawił, że miałam większą motywację do tego, by wyskoczyć z dresów i ubrać się „jak człowiek” 🙂 Od razu inne samopoczucie. Mam zamiar kontynuować te „storiesy”, choć obawiam się, że ubrania do pokazywania skończą mi się bardzo szybko 🙂 Moim celem jest pokazanie, że wcale nie trzeba biegać non stop na zakupy, żeby móc się fajnie ubrać i dobrze się w tym ubraniu czuć. No i to, że pieniądze na wymarzone Karaiby same się jednak nie uzbierają. U mnie nie znajdziesz mega modnych połączeń i stylizacji. Nie przywiązuję zbyt dużej wagi do ubrań. Mam inne priorytety w życiu. Większość jest z palmami kokosowymi w tle 🙂

Zachęcam Cię gorąco do obserwowania mnie na Instagramie. Jestem tam naprawdę często i dzielę się tym co mnie zachwyca, inspiruje, ciekawi. Takie niebo na przykład 🙂 Na Instagramie lubię sobie od czasu do czasu pogadać, ugotować coś dobrego albo polecić jakiś dobry film czy książkę. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie każdy ma i nie każdy chce mieć Instagrama, więc jestem tu dzisiaj z moim „Lipcem w obiektywie”. Łap też to piękne niebo. Mnie po prostu zachwyca!

Polecam Ci też świetny film dostępny na Netflixie. „Zabawa, zabawa” o kobietach alkoholiczkach: pani prokurator, ordynator i studentce z dobrego domu. Alkoholizm z wyższych sfer, taki o którym się nie mówi, nie istnieje, bo jest przecież elegancki. Taki na salonach. Bardzo mocny film pokazujący bezsilność ludzi współuzależnionych, współpracowników, dzieci, partnerów. Zamiatanie ogromnych problemów pod dywan, bo tak wygodniej, bo nikt nie umie się postawić, nie wie co powiedzieć. Ale to też film ku przestrodze. Polecam.

Polecam Ci tez wpis o alkoholu, który napisałam kilka lat temu. Wciąż tak bardzo aktualny.

Przeczytaj –> „Bo pić to trzeba umieć”.

Na koniec selfie, urodzinowe, bo w tym miesiącu skończyłam 36 lat. Dobrze mi z tą liczbą i ze sobą też. A z okazji urodzin życzę sobie tylko zdrowia dla siebie i bliskich. Cała reszta to miły dodatek.

Wow! Co za długi i zróżnicowany wpis! Mam nadzieję, że dotrwałaś do końca i Cię nie zmęczyłam.

Loading

Spodobają Ci się także:

45 komentarzy

Justyna 3 sierpnia, 2020 - 5:10 pm

Basiu! Bardzo Cie lubię! Spoznione życzenia urodzinowe!

Reply
Basia Szmydt 3 sierpnia, 2020 - 5:29 pm

Dziękuję <3

Reply
Myosono 3 sierpnia, 2020 - 5:40 pm

Jak miło się czytało ten wpis! Odpiszczajmy sobie 🙂 pozdrawiam!

Reply
Basia Szmydt 3 sierpnia, 2020 - 6:43 pm

Tak ❤️

Reply
Justyna 3 sierpnia, 2020 - 6:06 pm

Wow!!! Długi??? Mogłabym czytać w nieskończoność!!!! Napisz jakąś książkę, co???? Wystarczy na dłużej….hi hi 🙂
Piękny lipiec!!! W wielu kwestiach jesteś mi tak bliska….hm….śledzę i tu i na Instagramie!!!! I nie przestanę…..
Dobrze, że jesteś!!!!

Reply
Basia Szmydt 3 sierpnia, 2020 - 6:42 pm

Ach ta książka dziękuję za miłe słowa

Reply
Ania 3 sierpnia, 2020 - 6:26 pm

Co za wpis! Potrzebowałam go 🙂
I chciałabym poczytać o edukacji finansowej dzieci 🙂

Reply
Basia Szmydt 3 sierpnia, 2020 - 6:41 pm

No to napiszę

Reply
Ania 3 sierpnia, 2020 - 6:32 pm

Uwielbiam Basiu twoje teksty ,zdjęcia, stylizacje rodzinę wszystko …

Reply
Basia Szmydt 3 sierpnia, 2020 - 6:41 pm

Dziękuję, bardzo to miłe 🙂

Reply
Dorota 3 sierpnia, 2020 - 6:51 pm

Basiu – pozdrowienia dla spotkanych w lipcu czytelniczek odbieram osobiście i mocno Cię tulę! Dorota ( ta, z deptaku w Sopocie )

Reply
Basia Szmydt 3 sierpnia, 2020 - 6:54 pm

Ooo ale to było miłe spotkanie! Poproszę o to zdjęcie ❤️

Reply
Dorota 3 sierpnia, 2020 - 7:49 pm

To nie byłam ja, ja nie robiłam zdjecia. Mijałyśmy się na deptaku wzdłuż plaży, szliscie w stronę molo, a my do Przystani na zupę rybną 🙂

Reply
Basia Szmydt 3 sierpnia, 2020 - 8:27 pm

Aaaaa ok 🙂 zdjęcie było już na końcu Monciaka z inna czytelniczka uściski Dorota ❤️

Reply
Aga 3 sierpnia, 2020 - 8:42 pm

Wszystkie Twoje stroje super, pięknie w nich wyglądasz, ale z taką figurą to nie dziwne. Pięknie. I piękne zdjęcia, świetne by były na tapetę w komputerze. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. A co do wyborów i różnych rozdroży życiowych posłużę się cytatem z ks. Twardowskiego „jeśli nie wiesz dokąd pójść, sama Cię droga poprowadzi”.

Reply
Joanna 4 sierpnia, 2020 - 5:31 am

Basiu świetny post ja również uwielbiam Agnieszkę Maciąg Czekam na wpis o edukacji finansowej dzieci pozdrawiam

Reply
Anna 4 sierpnia, 2020 - 6:53 am

Dzień Dobry Basiu! Wszystkiego najwspanialszego Czekam na książkę, proszę napisz Cudownie się Ciebie czyta

Reply
Basia Szmydt 4 sierpnia, 2020 - 7:27 am

Dziękuję ❤️

Reply
Iwona 4 sierpnia, 2020 - 7:45 am

Wow,Basiu, genialny tekst o tym, jak tworzymy własna rzeczywistosć…
To przysłowiowe “wstanie lewa noga” , gdzie jedna mała nieprzyjemna rzecz o poranku nastawia nas negatywnie na cały dzień i wprawia w ruch spiralę niepowodzeń, ktòre tak naprawde sami sobie fundujemy, postrzegajac świat przez negatywny filtr i nieraz poniekad prowokujac nieprzyjemne sytuacje.
Albo nakładamy “róŻowe okulary” i uśmiechamy się do nie zawsze uprzejmej pani w sklepie, a ona nagle ten uśmiech odwzajemnia i Obdarowuje nas niespodziewanie extra towarem spod lady. Kto by pomyślał, jak to życie nam sprzyja 🙂
Wszystko zalezy od naszego nastawienia.

Dlatego coraz wiecej osób praktykuje tzw. Miracle mornings, gdzie rano swiadomie nastawiasz sie pozytywnie, praktykujac wdziecznosc i uwaznosc.

Pozdrawiam Basiu

Reply
Monika 4 sierpnia, 2020 - 8:29 am

Piękny wpis Basiu. Bardzo chętnie poczytam o edukacji finansowej i dowiem się w jakim wieku zacząć..?
Mam nadzieję, że też Cię kiedyś spotkamy chociaż pewnie będę wstydziła się podejść.

Reply
Joanna 4 sierpnia, 2020 - 12:19 pm

Dziękuję Basiu, że jesteś autentyczna i szczera. Pięknie przelewasz na „papier” swoje życiowe perypetie oraz emocje. Czuję z Tobą i Twoją społecznością pokrewieństwo dusz. Chciałam już dawno napisać, że Twój blog i insta to jedno z moich ulubionych miejsc w wirtualnym świecie. W pewnym sensie ucieszyło mnie wyznanie o nocnym czytaniu wiadomości, bo poczułam, że nie jestem w tym sama . Codziennie staram się nadać życiu sens i kreować szczęście. Dzięki, że jesteś.

Reply
Basia Szmydt 4 sierpnia, 2020 - 1:01 pm

Dziękuję za miłe słowa ❤️❤️❤️

Reply
Marta 4 sierpnia, 2020 - 1:01 pm

Dziękuję za ten wpis. Wpadłam poprawić sobie kiepski nastrój i jak zwykle się nie zawiodłam

Reply
Basia Szmydt 4 sierpnia, 2020 - 4:42 pm

Super, cieszę się 🙂

Reply
Karolina 4 sierpnia, 2020 - 1:19 pm

Podpisuję się pod wszystkimi pozytywnymi komentarzami:) Podobnie postrzegamy świat i kreujemy rzeczywistosc. Czuje, jakbysmy znały sie od lat, a do dzis pamietam kiedy zaczęła sie moja przygoda z Basia Szmydt. Był 2016 rok, bylam w ciąży, wracałam z 3 letnia córką pociągiem z Puław do Warszawy, obok Wy. Chyba nawet nasze dzieciaki obejrzały razem Bolka i Lolka na tablecie (albo to moja wyobraźnia:)), a Wy daliscie Wandzi mini żelki na wychodne… Mega pozytywne wrażenie o Waszej rodzince, a kilka miesiecy później przy robieniu kartek na Boże Narodzenie natknęłam sie na Twojego bloga!
Życzę wszystkiego pięknego i dobrego:))

Reply
Basia Szmydt 4 sierpnia, 2020 - 5:53 pm

Ale historia! pozdrawiam Cię serdecznie ❤️

Reply
Milas 4 sierpnia, 2020 - 2:17 pm

Piękny ten twój lipiec
Ale dobrze Ci z tą liczbą nie cyfrą, pisałam ja matematyczna dusza

Reply
Basia Szmydt 4 sierpnia, 2020 - 7:47 pm

Już poprawiam – dzięki 🙂

Reply
Judyta 4 sierpnia, 2020 - 3:33 pm

Bardzo potrzebowałam kopniaka. Twój wpis mi go dał ❤️ Bardzo Ci dziękuje Basiu ze ciągle motywujesz i inspirujesz. Dużo zdrowia dla Ciebie i bliskich z okazji urodzin!

Reply
Basia Szmydt 4 sierpnia, 2020 - 5:24 pm

Dziękuję

Reply
Ania 4 sierpnia, 2020 - 6:11 pm

Wspaniały wpis. O kieszonkowym chcę – od pół roku mój 7latek dostaje kieszonkowe w wysokości 5 zł co sobotę. Obserwuję efekty z zaciekawieniem – raz ma okres mega oszczedzania, raz wydawania co chwilę na byle co. Są też mega momenty – poszedł po gumę do żucia do sklepu, wrócił z Playmobil dla …młodszej siostry („a żeby się ucieszyła, mamo”)…

Reply
Basia Szmydt 4 sierpnia, 2020 - 6:36 pm

Ale piękny gest ❤️

Reply
Kochanie_kupilqm_mieszkanie 4 sierpnia, 2020 - 7:00 pm

Dziękuję za piękny wpis Basiu

Reply
Basia Szmydt 4 sierpnia, 2020 - 7:47 pm

❤️❤️❤️

Reply
Paula 5 sierpnia, 2020 - 3:04 pm

Basiu czytam Cię od jakiegoś czasu, bardzo inspirują mnie Twoje posty, zawsze do nich wracam szczególnie kiedy mam chandrę. Możesz kiedyś rozwinąć temat odpuszczania?? Ciągle staram się tego nauczyć, ale sporo jeszcze przede mną… Jesteś taka prawdziwa,niczego nie koloryzujesz… Tak trzymaj! Pozdrawiam!

Reply
Basia Szmydt 8 sierpnia, 2020 - 9:08 pm

Przede mną tez jeszcze sporo 🙂
Uściski ❤️

Reply
Marta Kil 6 sierpnia, 2020 - 5:12 am

Aaaa, za długi post, ciągle chciałam coś komentować 😀 Ale spróbuję krótko! 1. Pięknie wyglądasz we flamingowej sukience, tak młodo, świeżo i letnio – wizualizacja na pewno zadziała 😀 🙂 2. Komary Was nie zjadały przy tych porannych śniadaniach? 😀 3. Wszystkiego najlepszego! Najlepszych myśli i słów! 4. Odpuszczanie ma wielką moc, to fakt. 5. Jeszcze raz gratuluję umiejętności zrobienia ciekawego wpisu z prostych rzeczy – no cóż,”blog o pięknym, prostym życiu”! …jeśli dobrze pamiętam 🙂

Pozdrawiam!

PS. Jeszcze 6. 😀 Może to będzie trochę łzawe, ale dziś uświadomiłam sobie, że chyba te kilka lat temu, gdy czytałam Twojego bloga i interesowało mnie to wszystko mimo niestabilnego związku i nieplanowaniu dzieci, to podświadomie marzyłam o rodzinie… Dziś mam męża i piękne plany, i tak bardzo mnie to wzrusza… to jest najważniejsze! Tak jak piszesz – będzie dobrze, gdziekolwiek będziecie, bo macie siebie <3

Reply
Basia Szmydt 8 sierpnia, 2020 - 9:10 pm

Pięknie Ci się to wszystko ułożyło, marzenia mają moc ❤️
Komary u nas tylko wieczorami 🙂
Dzięki za miłe słowa, uściski ❤️

Reply
SylwiaB 6 sierpnia, 2020 - 5:13 am

Doswiadczylam tego samego z ksiazką Slowa mocy.Leżala kika miesiecy,wciąż na widoku,ale przeze mnie niezauważana.Gdy uczeń jest gotowy,zjawia sie nauczyciel-sięgnęlam po nią w lipcowy weekend i pochlonęlam calą sobą.A teraz wracam do niej,myslę,wartosciuję…Pozdrawiam

Reply
Ola 13 sierpnia, 2020 - 8:34 am

Jak Cię kiedyś spotkam, to zrobimy sobie razem zdjęcie, pod warunkiem, że mi starczy odwagi 🙂

Reply
Basia Szmydt 17 sierpnia, 2020 - 4:54 pm

okej <3

Reply
Ola 13 sierpnia, 2020 - 8:36 am

Jeszcze jedno-piękna figura, zazdroszczę tego samego rozmiaru od 10 lat ! Też kocham lumpeksy, babcia to we mnie zaszczepiła jak byłam małą dziewczynką:-)

Reply
Basia Szmydt 17 sierpnia, 2020 - 4:55 pm

dziękuję 🙂

Reply
Renata 15 sierpnia, 2020 - 8:49 am

Piękne kadry aż miło się patrzy. Chętnie przeczytałabym tą książkę A. Maciąg 🙂

Reply
Martyna 31 sierpnia, 2020 - 11:24 am

Dziękuję
Cudownie mi się czytało i patrzyło na zdjęcia. Dla mnie w ostatni dzień sierpnia czytanie Twojego posta to Piękne podsumowanie lata.

Reply

Zostaw komentarz

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Ok, rozumiem