Dziś mam dla Was moją bardzooo subiektywną listę rzeczy, dla których naprawdę warto odwiedzić Lublin latem.
Niestety nie będę się w tym miejscu rozpisywać o szlakach turystycznych, muzeach etc, bo choć mieszkam tu od urodzenia, to moją listę rzeczy ulubionych w lecie tworzą zupełnie przypadkowe miejsca i zdarzenia
Zacznę kulturalnie.
CARNAVAL SZTUK MISTRZÓW magiczna, kilkudniowa impreza, która do Lublina sprowadza tlumy.
Wśród starych murów dawnego miasta płynie rzeka ludzi, a między nimi kuglarze, żonglerzy, ci co chodzą po linach, połykają ogień, kręcą hula-hop, są klaunami i tak dalej i tak dalej. Sceneria niczym z Dzwonnika z Notre Dame.
Wystarczy znaleźć sobie miejsce w ogródku jakiejs miłej knajpki i gapić się na ten barwny potok.
Najlepiej u Szewca, bo tam daja najlepsze tiramisu w mieście.W komplecie z latte to jakies 12 zł.
Albo w 16 stołach, bo tam są prawie najlepsze fryty. Prawie, bo najlepsze robi mój mąż Tomek.
Skoro przyjechaliście juz na Carnaval Sztuk Mistrzów, to nie opyla Wam się wracać.
Zostańcie na JARMARKU JAGIELLOŃSKIM.
To też niezła impreza, choć nieco mniej wybuchowa.
Tu znajdziecie dzieła rękodzielników wszelakich.
To właśnie na tym Jarmarku znalazłam pająka, który zawiśnie w naszym przyszłym domu.
Kupicie chleb na zakwasie, kiełbaski z domowej wędzarni, haftowaną serwetę, czy też ręcznie kuty miecz – co kto woli.
Jeśli jednak nie wstrzelicie się z wizytą, akurat wtedy, kiedy odbywają się te imprezy, to po prostu przyjedźcie do Lublina dla naszego STAREGO MIASTA.
Są tacy, którzy twierdzą, że żadna starówka w Polsce nie ma takiego klimatu.
Może dlatego, że wszystkie knajpki są wciąż tylko przy głównej ulicy i wystarczy skręcić parę metrów w boczną uliczkę by znaleźć się w zupełnie innym wymiarze. Rozwieszone pranie czy leniwie wygrzewające się koty na parapetach. Przenosisz się jak w Matrixie.
Coś za co ja lubię nasze Stare Miasto to dachy.
Spacerując idę z głową w chmurach – dosłownie.
Lubię przyklejone do siebie kamienice bez ładu i składu.
Lubię wyobrażać sobie mieszkanie na strychu. I choć wiem, że standard takiego mieszkania odbiega daleko od standardu „OK”, to wiele bym dała by mieć chociaż znajomych z kawalerką na Starówce 🙂
Dobrze, skoro już jesteście na Starym Mieście to bezwzględnie idzcie na BARDZO CZEKOLADOWE CIASTKO do Czarciej Łapy.
Jak przekłujecie widelcem wierzch tego ciastka, to po talerzu rozlewa się super gęsta czekolada.
Czekoladowa, orgazmiczna wręcz przyjemność warta grzechu.
Sobotni wieczór w Lublinie obowiązkowo w jakimś pubie.
I tu należy wspomnieć o naszej Królowej – lubelskiej PEREŁCE.
Nic nie może równać się z pierwszym łykiem tego zimnego piwa w upalny dzień pachnący rozgrzanym asfaltem…ach!
Zostawcie sobie kilka butelek na niedzielę i z samego rana jedźcie nad JEZIORO.
Wybierzcie sobie jakieś jedno spośród kilkudziesięciu, które są w okolicy 🙂
O jeziorach rozpisywać się nie będę. Kto czyta bloga, ten wie, że to był główny kierunek naszych tegorocznych wakacji.
W drodze nad jezioro wstąpcie do Ludwina po najlepszy CHLEB jaki w życiu jadłam.
To jest smak chleba z mojego dzieciństwa i ulubiony składnik naszych letnich śniadań 🙂
Wersja Tomka: chleb + masło + pomidory + sól
Wersja Basi: chleb + masło + miód/domowy dżem
Pełen minimalizm w najlepszym tego słowa znaczeniu.
Trust me – I’m a bread lover 🙂
Poza tym w Lublinie póki co wciąż mieszkamy MY 🙂
To jak ? Przyjeżdżacie? 🙂
23 komentarze
Basiaaaaaa uwielbiam Lublin Twoim okiem!!!
To ciastko z Czarciej jest niesamowite, niepotrzebnie mi o tym przypomniałaś bo muszę je pożreć i to chyba jutro 🙂
enjoy :*
Ach, jak cudnie przeczytać o swoim mieście 🙂 Starówka lubelska rzeczywiście przyciąga. Braliśmy ślub w Rynku i wszyscy nasi goście byli zachwyceni Trybunałem Koronnym, piękną salą ślubów, no i Starym Miastem właśnie.
Warto podkreślić, że Carnaval Sztuk-Mistrzów to nie tylko sztuczki cyrkowe, ale też kawał dobrego teatru. W tym roku nastawiliśmy się na obejrzenie kilku spektakli ulicznych i nie zawiedliśmy się. Sztuka cyrkowa w przedstawieniach wciągających publiczność do wspólnej zabawy była przednia 🙂 Uśmialiśmy się po pachy. I to wszystko za symboliczne grosze wrzucone do kapelusza 🙂
Osobiście polecę jeszcze: piękny skansen, miody pitne z Apisu, Latte z dodatkami w Cafe Heca przy ul. Hipotecznej, księgarniany klimat kawiarni „Spółdzielnia” przy ul. Peowiaków, a dla młodych rodziców klubokawiarnię „FIKA” przy ul. Kasztelańskiej.
Koniecznie muszę spróbować czekoladowego ciastka z Czarciej Łapy – opis mocno zachęcający 🙂
Spółdzielnia ma potencjał, ale niestety ludzi tam jak na lekarstwo, może zła lokalizacja ?
muszę koniecznie pojść do Fiki – wiele osób ją poleca.
Masz rację co do Carnavalu 🙂
a na ciacho KONIECZNIE! Makarony też mają świetne.
Chlebek wygląda pysznie 🙂 Ja – póki co – jestem na etapie zachwycania się i połykania zagranicy, ale zdjęcia jak Twoje, przypominają mi, że Polska ma równie dużo do zainteresowania. Chyba muszę do niej dorosnąć 😉
Polska jest naprawdę piękna. W tym roku byliśmy turystami we własnym mieście, ale jest tyle miast, tyle miejsc w Polsce, ktorych nigdy nie widzialam…
Kochana nigdy nie byłam w Lublinie never (wiem wstyd na maksa) z wielką chęcią wpadłabym na to czekoladowe ciacho z latte, a nad jeziorem byśmy sobie piknik zrobiły z tym chlebem i dżemem :))
Sprawdzić Ci rozkłady pociągów?;)
potrafisz zachęcić 😉
😉
Przyjeżdżam!
To świetnie się składa, właśnie kupiłam paczkę kawy;)
W Lublinie byłam tylko raz i to tylko przelotem. A teraz zapragnęłam pojechać znowu. Strasznie żałuję tego festiwalu Sztuk Mistrzów, to musi być mega ciekawe…
Zawsze kiedy jestem w nowym mieście, nie bardzo wiem co zjeść, gdzie iść, czego spróbować, szukam zawsze jakiś informacji w internecie, ale różnie z tym bywa. Dlatego uwielbiam takie posty, teraz będąc w Lublinie od razu pognam na to ciasto czekoladowe, bez zastanawiania się 🙂
P.S. Piękni jesteście! 🙂
Mam dokladnie tak samo;) czesto chodze w miejsca rekomendowane przez jakies blogerki:)
:*
next step – po Krakowie w planach będzie Lublin, kiedyś byłam, ale bez Basi to phi 🙂
logistycznie, najlepiej to by było od razu po Krakowie 🙂 po co się rozpakowywać ?:)
Basiu – chleb z Ludwina…ja mam postanowienie, że więcej go nie kupię! Nigdy nie możemy poprzestać na jednej kromce…Zjadamy go do ostatniego okruszka….uuuuu….
Lublin? niepozorny, gdzieś na wschodzie…a jednak potrafi zaskakiwać i zauroczyć…Zapraszam do mojego posta:http://makuszki.blogspot.com/2013/07/lublin.html
Buziaki! A do Czarciej na pyszne ciacho koniecznie zbiorę moją drużynę;)
wspaniale wspomniałaś o Naszym mieście! i tym samym dałaś mi znać, że w te wakacje nie miałam prawie wcale czasu, żeby pospacerować po starówce i nie tylko.. czas to zmienić! :))
Nigdy nie byłam na ciachu w Czarciej więc koniecznie muszę się udać! Jak patrzę na te zdjęcia tęsknie za ciepełkiem i mam ochotę wskoczyć w autobus i podjechać na Starówkę. Carnaval Sztukmistrzów super – byliśmy jak co roku od kiedy go organizują 🙂
Fajni tak poczytać o własnym mieście widzianym innymi oczami 🙂
z przyjemnoscia patrze na nasze miasto i Was. wydaje mi sie, ze Wasze dzieci dzieli podobna roznica wieku jak nasza. pozdrawiam cieplo!
Piękne miasto. Zakochałam się w nim już dawno temu. Regularnie odwiedzam:)
Cześć Basiu!
Bardzo fajne zdjęcia, lublin uwielbiam ze względu na architekturę, a niedługo będzie tu nowe muzeum: https://budynkowo.pl/news/muzeum-ziem-wschodnich/