fbpx

NIE PRZESZKADZAM MOIM DZIECIOM GDY TWORZĄ

Autor: Basia Szmydt

Uwielbiam gdy dziecko tworzy. Ile w nim wtedy pasji, ile zapału, ile energii! Wysunięty koniuszek języka gdzieś w kąciku ust, zmarszczone czoło, ściągniete w dziubek usta. Dziesiątki min, dziesiątki emocji! W małej główce powstaje wielka wizja dzieła sztuki. To nic, że wtedy pół mieszkania zachlapane farbami, klejem, tonące w ścinkach papieru. To nic, że według nas dorosłych to dzieło jest mało poprawne. To nic, że wyszło za linię (brr!). Jeśli tylko maluch poczuje, że my dorośli nie narzucamy mu żadnych granic, i że może tworzyć po swojemu. I jeśli my dorośli ugryziemy się w język i zamiast instruować po prostu zainspirujemy, to wtedy mamy dużą szansę, by pod naszym dachem, z dnia na dzień rodził się wielki artysta. I jeśli nawet nie zostanie znanym malarzem czy rzeźbiarzem, to ta kreatywność, którą będzie pielęgnował w dzieciństwie, i którą uda mu się utrzymać jak najdłużej, zaowocuje w dorosłym życiu i pozwoli mu na to życie patrzeć z zupełnie innej perspektywy. Wiem co mówię! Moja mama zawsze zachęcała mnie to prac plastycznych, zapisywała na rozmaite twórcze kółka w szkole, nigdy nie narzucała mi tego jak to moje dzieło ma wyglądać, pozwalała mi robić kotlety z błota i brudzić się tym błotem od stóp do głów i pozwalała mi wychodzić za linię. Całe dzieciństwo przyglądałam się mojej babci krawcowej w pracy. Babcia pozwalała mi zbierać ścinki materiałów i uczyła szyć ubrania dla lalek. W swojej pierwszej firmie „Fabryce prezencika” wykonywałam ręcznie, z ogromną precyzją zaproszenia i dekoracje ślubne, albumy dla dzieci, kartki i inne cuda – wianki. Nie dość, że miałam super klientów, fajne zarobki, to jeszcze świetnie się przy tym bawiłam. Teraz bloguję i pokazuję ci jak tę kreatywność wykorzystać w kuchni, w dekoracji swojego mieszkania, w zabawach z dzieciakami, podczas podróży. Myślę, że te cechy zdobywa się już od najmłodszych lat, podczas lepienia tych słynnych kotletów z błota i tworzenia dzieł sztuki za pomocą farb, tkanin, plasteliny, hektolitrów kleju i nożyczek. Pod warunkiem, że nikt nam wtedy nie przeszkodzi 🙂

Krótka historia ręcznie robionego albumu Lego Michała

„Mamo nudzi mi się…”. Wiesz ile razy w ciągu tygodnia słyszę to zdanie? Zwłaszcza teraz, kiedy jestem z moimi dziećmi non stop. Zazwyczaj wtedy odpowiadam, że to bardzo dobrze, bo właśnie w mózgu powstają nowe neurony. Nie wiem na ile jest to prawdą, ale wiem, że nudzące się dziecko w końcu wpada na jakiś genialny pomysł. Tak było z albumem, który Michał zrobił ze zwykłych kartek do drukarki i kredek. A musisz wiedzieć, że jest to prawdziwe arcydzieło. Po całym dniu budowania z klocków moje dziecko stwierdziło, że zbudowało już wszystko, że osiągnęło maksimum, i że teraz tylko mu pozostaje podziwiać to dzieło, bo psuć go nie chce, i że w zasadzie to jest to nudne tak patrzeć i patrzeć. „A może byś tak je narysował?” – zapytałam, „Zawsze gdy będziesz miał te rysunki przy sobie, będziesz mógł je odtworzyć, albo będziesz mógł pokazać je Felkowi. Co myślisz?” Pomyślał, pomyślał i stwierdził, że to genialne, a później zniknął na kilka popołudni. Połączył kartki w album, zrobił okładkę, narysował scenki sytuacyjne, wszystkie aktualnie ulubione ludziki z ich imionami. Naprawdę ciężko pracował! Mnie cieszyło to podwójnie, bo Michał do tej pory nie był zbyt chętny do rysowania, malowania, plasteliny etc. Chyba, że miał w tym jakiś interes, na przykłąd sprzedaż swoich dzieł babci i dziadziowi (tak, tak to też było grane 🙂 ). Tym razem motywację znalazł sam. Bez pochwał, bez nagrody. Wystarczyła inspiracja i temat, który szczególnie lubi, czyli nieśmiertelne Star Wars.

29 (Copy) 30 (Copy)

„Mamo ciekawe co się stanie gdy połączymy niebieski z żółtym… ?”

Zapytał Marcin, mój przedszkolak, a ja tylko na takie pytania czekam. Farby, woda i puste opakowania po jogurtach – robimy eksperyment, a raczej Marcin robi go sam. Ja podsuwam tylko pierwszą myśl – „sprawdź”. Sam do wszystkiego dochodził, sam kolory łączył i wreszcie całkiem sam wykrzyknął, że właśnie odkrył kolor zielony. Piętnaście minut sprzątania – lekcja na całe życie 🙂
Ja wiem, że w lecie jest łatwiej, że można tego artystę na balkon czy taras wystawić, że można uniknąć tego bałaganu, ale proszę pozwólmy się tym naszym dzieciom wybrudzić. Rozłóżmy folię malarską, pościągajmy dywany z podłóg, ale niech się brudzą. No kiedy jak nie teraz? Nie ma nic gorszego niż non stop wycierająca mokrymi chusteczkami dłonie mama. To zabiera całą zabawę. Wyluzujmy się trochę. To w końcu tylko bałagan.

18 (Copy) 19

Pracownia plastyczna

W domu w Polsce w pokojach chłopaków jest wszystko, co potrzebne by tworzyć. Nieźle to sobie zorganizowaliśmy. Jest cała masa szufladek, pojemników, słoików na wszystkie akcesoria małego artysty. Przylatując tutaj, na Gwadelupę, ograniczał nas oczywiście bagaż. Oczywiście to nic – i tak jedną walizkę wypchałam po brzegi plastelinami, farbami, włóczkami, pędzlami, filcem i innymi „przydasiami”.
Kończą się szybko, bo i chłopcy często przy stole na tarasie siedzą i coś majstrują. Ja pokazuję tutaj tylko ułamek ich dzieł. Zasada jest jedna – w moim domu, gdziekolwiek by on nie był, zawsze mają być zastrugane kredki, farby, ryza białego papieru, nożyczki dla każdego i tubki kleju.
Na Gwadelupę zabraliśmy też kilka kreatywnych zestawów od Janod. Marcin przedszkolak uwielbia z nich tworzyć, kiedy jego brat właśnie odrabia lekcje. W tych, które pokazuję ci na zdjęciach poniżej dziecko musi poodklejać małe fragmenty obrazka (precyzyjna robota dla paluszków i doskonałe ćwiczenie małej motoryki), a na odklejone fragmenty wysypać piasek lub brokat w odpowiednim kolorze. Cała sztuka polega na tym, żeby nie odklejać od razu całęgo obrazka, bo wtedy będzie plama w jednym kolorze. Te obrazki mają tak ładną grafikę, że zabieramy je do Polski i zawieszamy w pokoju Marcina, jako dekorację. Walizka, do któej taki zestaw jest zapakowany, służy aktualnie chłopcom w zabawie w Tabsa i Crocketa (oglądają z nami wieczorami serial „Miami Vice” 😀 ). Taki zestaw to moim zdaniem świetny pomysł na prezent.

27b (Copy) 1 (Copy)  3 (Copy) 9

Materiałów w zestawach kreatywnych Janod jest na tyle dużo, że kolorowy piasek i brokat wystarczyły nam na jeszcze kilka popołudni.
Tym razem w ruch poszły nazbierane przez chłopaków muszle na plaży. Malowane farbami, posypane brokatem, z przyklejonymi oczami, po godzinie zamieniły się w magiczne, morskie stwory. Podobno to dzieło nie jest jeszcze skończone, bo chłopcy wymyślili sobie, że stworzą ocean w kartonowym pudle, a pogięty papier będzie robił za dno oceanu. Stwory z muszli prawdopodobnie w tymże oceanie umieszczą. Zobaczymy.

10a (Copy)  10c (Copy)  17

Kolorowanie jak się okazuje też bywa zaraźliwe. Najpierw zaczął Marcin, wczesnym rankiem, jeszcze przed śniadaniem. Rozłożył swoją długą kolorowankę na podłodze i zaczął działać. Na podłodze, na brzuchu, bo tak mu najwygodniej. Za chwilę kolorowało ją już 3  prawe ręce. Nie wszystkie należały do dzieci 🙂 O dobrze, bo kolorowanie to mega relaks! Marcin zawsze to uwielbiał. Michałowi trochę podcięto skrzydła w przedszkolu, gdy non stop dostawaliśmy skargi, że dziecko wychodzi za linię. Skutecznie go to zniechęciło na długi czas. Teraz woli twórczość własną. Za to Marcina mega cieszy kolorowanka pod każdą postacią. Robi to z doskonałą precyzją, ale do tej precyzji doszedł sam, w swoim czasie. Nikt nigdy nie kazał mu trzymać się linii.

23a (Copy) 27a (Copy) 27b (Copy)

Na koniec chcę ci pokazać pierwsze kolaże stworzone przez chłopaków. Ja im tylko wycięłam różne rzeczy z gazet i zapytałam co by się stało, gdyby ta pani miała kapelusz z tego buta…

20 (Copy) 21a (Copy)

Czy ty też masz tak, że porównujesz odrobinę dzieciństwo własnych dzieci do swojego? Ja robię to nieustannie, tylko po cichu.
Bardzo, bardzo chciałabym, żeby potrafili spojrzeć na swój dorosły świat tak jak ja. By potrafili zrobić coś z niczego, użyć wyobraźni
w kuchni i czarować niezwykłe dania z prostych składników, nie przejmując się za bardzo bałaganem. By umieli kombinować, improwizować, dostosowywać się do różnych warunków w podróżach, które przed nimi. By umieli robić innym niespodzianki, urządzić z pomysłem swoje mieszkania. Jest tyle rzeczy, które można zrobić po swojemu, nadać im swój własny, niepowtarzalny charakter.
Serio! I wierzę w to, ogromnie w to wierzę, że ten wielki, kreatywny, twórczy świat dorosłych zaczyna się tutaj. Przy tym stole, zastruganych kredkach i umazanych farbami małych rączkach.

Loading

Spodobają Ci się także:

10 komentarzy

Basia 29 stycznia, 2018 - 9:39 pm

Super fajnie. Moi chłopcy też lubią prace manualne. Ja jako dziecko nie przepadałam, chyba właśnie przez to poprawianie i strofowanie. A do tego im bardziej chciałam, tym bardziej mi nie wychodziło. Dopiero pod koniec podstawówki trafiła nam się genialna plastyczka, która doceniała nie tylko to co się zrobiło, ale to ile serca się w pracę włożyło. Teraz lubię tworzyć, głównie szyć. A chłopcy moi sami często coś tworzą. Ale słowa „nudzę się” – słyszę niestety kilkset razy dziennie, a pokój mają pełen zabawek i innych pierdół:)

Reply
Ania 29 stycznia, 2018 - 9:50 pm

Świetny post. Dzieki;!

Reply
Ewa 30 stycznia, 2018 - 6:41 am

I bardzo dobrze. Dziecko musi się nudzić. Wczoraj mój prawie sześciolatek położył się zły do góry brzuchem, bo nie pozwoliłam pograć na telefonie i tak właśnie mu powiedziałam. Wtedy się wymyśla takie fajne rzeczy. Poleżał chwile, pozłościł się i poszedł po puszkę z żołnierzykami 😀 😀 😀
Fajny patent na ten album. Przekaż Michałowi, że dobra robota. Pokażę synowi jak wstanie i ciekawa jestem co powie.

Reply
mari 30 stycznia, 2018 - 5:42 pm

Świetny, inspirujący post! Ja nie jestem zbyt kreatywną osobą i ciężko mi idzie wymyślanie zabaw dla córeczki, więc myślę, że taki post oraz produkty, które polecasz to duże ułatwienie dla osób takich jak ja! 🙂

Reply
Ela - themomentsbyela.pl 31 stycznia, 2018 - 8:13 am

Super że pozwalasz dzieciom na eksperymenty i kreatywność. Takie nieustanne poprawianie niby błędów potrafi zniechęcić do wielu zabaw.

Reply
Wiera 31 stycznia, 2018 - 12:28 pm

Warto czasem przeczytać takie artykuły, dzięki 🙂

Reply
Babcia Gawędziarka 31 stycznia, 2018 - 2:13 pm

Chcę być kiedyś taką mamą, która uczy dzieci kreatywności i daje im wolność w tworzeniu! <3

Reply
Basia Szmydt 31 stycznia, 2018 - 2:59 pm

będziesz na pewno <3

Reply
Marta 13 lutego, 2018 - 9:20 am

„zastrugane” to takie lubelskie 🙂 Poznaniacy i Warszawiacy skutecznie oduczyli mnie używania tego słowa, teraz mówię „Zatemperowane” 😉

Ja też lubię, kiedy moje dzieci tworzą. Z rolek po papierze i ręcznikach kuchennych ostatnio robiliśmy baszty i zamki, kiedy z mężem wybieraliśmy drzwi do nowego domu starszak narysował swój katalog kolorowych drzwi i musieliśmy składać u niego zamówienia. 🙂

Zestaw z Janod jest bardzo fajny, przymierzam się do prezentu na urodziny dla młodszego 🙂 Myślisz, że trzylatek to ogarnie?

Reply
Basia Szmydt 13 lutego, 2018 - 12:38 pm

Marta możesz spróbować, nie wiem jak maluch ma rozwiniętą rączkę. To mała precyzyjna robota w tych zestawach. Zastanów się czy da radę odklejać i przyklejać małe elementy. 4-latek ogarnie na pewno, a rok w życiu dziecka jest ogromnie znaczący 🙂

Reply

Zostaw komentarz

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Ok, rozumiem