Marzyło mi się to Podlasie od lat i wciąż nie było dobrej okazji, by w końcu się tam wybrać. Zawsze to miejsce wydawało mi się bardzo odległe. Ostatni raz na dłużej byłam tam chyba w 4 klasie podstawówki na wycieczce i musiała to być świetna wycieczka, bo zapamiętałam ogrom szczegółów. Pamiętam jak zapalałam cieniutką świeczkę w jednej z cerkwi, pamiętam kolorowe domki na jednej z podlaskich wsi, pamiętam wyprawę do puszczy. Chciałam bardzo tam wrócić. W końcu udało się! Udało się połączyć przyjemne z pożytecznym. Za nami dwa dni na Podlasiu, z których przywiozłam „kilka” zdjęć i chęć, by wracać tam tak często jak się da, bo Podlasie jest po prostu przepiękne.
Opowiem Ci co robiliśmy na Podlasiu.
Poszliśmy na spacer po Białymstoku, gdzie chłopcy zachwycali się napotkanymi rzeźbami.
Zjedliśmy naprawdę dobre lody na Rynku Kościuszki.
Weszliśmy do bardzo starej katedry i na tablicach przeczytaliśmy, że nie została zniszczona podczas wojny. W środku akurat trwał ślub i zgodnie stwierdziliśmy, że poszlibyśmy na białostockie, prawdziwe wesele 🙂
Odwiedziliśmy park przed Pałacem Branickich, gdzie wzruszyłam się okropnie, kiedy zobaczyłam małego Marcina patrzącego do góry na rzeźbę Atlasa dźwigającego Ziemię. To jest taki złoty moment, który rozumie tylko mama 🙂
W Pałacu Branickich jest teraz piękna aula i uczelnia – to chyba bardzo inspirująco słuchać wykładów w takim miejscu.
A z tyłu pałacu jest ogród z rzeźbami mitycznych bogów i bożków, i woda jest, i myślę sobie, że w lecie tym Białostoczaninom musi być tu strasznie przyjemnie. Podczas spacerowania po parku spotkaliśmy kilkanaście par robiących sobie ślubne sesje. Love is in the air!
Potem znaleźliśmy jeszcze dobre espresso i pojechaliśmy w gości.
A ugościli nas Magda i Maciek znani z sieci jako mmcooking. Zrobili nam dobrą kolację, pościelili wygodne łóżko, a ich córka użyczyła moim chłopcom swoich zabawek. Była radocha!
Wstaliśmy rano i po pysznym śniadaniu zapakowaliśmy nasze maluchy do auta. Kierunek – Białowieża. Wyruszyliśmy na poszukiwania wielkich żubrów. Po drodze mijaliśmy miejscowość Hajnówkę, co dla fanów kryminałów Katarzyny Bondy, a zwłaszcza jej „Okularnika” jest atrakcją turystyczną. Zatrzymaliśmy się na moment w pięknej wsi Trześcianka, gdzie przy drodze w równym rzędzie stały drewniane, kolorowe chaty. Krótszym bokiem do ulicy – nie bez przyczyny! Tak zarządziła dawno temu Królowa Bona, o czym przeczytaliśmy na tablicy informacyjnej pod piękną, soczyście zieloną, drewnianą i niestety zamkniętą cerkwią. Spójrz jak tam pięknie!
Pożeganaliśmy Trześciankę i wpisaliśmy na naszej nawigacji Białowieżę, bo to ona właśnie była celem naszej podróży i lekcja przyrody, którą chcieliśmy zaserwować dzieciakom. Musisz wiedzieć, że nasze dzieci nie zawsze były szczęśliwe na myśl, by ruszyć się z domu. Najchętniej hibernowałyby się na sofie przed telewizorem, niezależnie od pory roku. O tym, że jesteśmy złymi rodzicami i po prostu wyrzucamy ich na dwór pisałam ci tutaj. Osiągnęliśmy jednak sukces wychowawczy i na koniec dnia, podczas wycieczki po puszczy Michaś zapytał czy możemy tak jeżdzić co tydzień 🙂
Dojechaliśmy pod bramę Puszczy Białowieskiej, do Białowieży i stamtąd pojechaliśmy pod ścieżkę przyrodniczą Żebra Żubra. To poprowadzona przez puszczę, świeżo wyremontowana kładka, która ma długość około trzech kilometrów (do przejścia dla maluchów), i która kończy się rezerwatem dzikich zwierząt żyjących w puszczy. Coś wspaniałego. Szliśmy sobie tak przez tę puszczę i można było odetchnąć tak głębiej, tak jak tylko w lesie się da. I ciszy też można było posłuchać, pozornej, bo przecież zaraz jak się człowiek skupi to setki dźwięków usłyszy. I w ciszy tej można było dziecku swojemu snuć opowieści, w sam raz na dziecięce tempo, potrzebne do pokonania tych trzech kilometrów. I ani razu nie pojawiło się pytanie czy daleko jeszcze, bo mama albo tata opowiadali czym jest puszcza, i że to taki las, który radzi sobie sam, tylko człowiek usilnie stara się jej pomóc, co przecież wcale nie jest dobre. Albo o żubrach, które cudem zostały odratowane, a stado odtworzone z sześciu tylko osobników odzyskanych po wojnie z różnych zoo na świecie. Albo o wilkach, które budują całe rodziny, w których jeden z wilków jest mniej ważny a drugi bardziej, i że te wilki się siebie wzajemnie bardzo słuchają. I ci dwaj mali chłopcy słuchali tych opowieści z oczami szeroko otwartymi i kiwali głowami ze zrozumieniem.
Na końcu trasy nagroda – rezerwat pełen dzikich zwierząt. Mieliśmy ogromne szczęście, bo jeleń, który miał na imię Leon ryczał głośno i robił różne inne cuda wianki, gdyż miał o-ochotę wybrać sobie kobitę na dalsze wspólne lata i ganiał te łanie biedne po pastwisku. Mieliśmy też szczęście, bo stado żubrów pięknie się pasło w zachodzącym słońcu i były nawet dwa małe żubrzątka. I wilki widzieliśmy dwa i dziki, i łosia, i żbika, i moje ukochane sarenki. I tu kolejna lekcja, bo przecież jest jeleń i jest sarna i to dwa gatunki różne. Samica jelenia to łania, a samiec to byk. Samica sarny to koza, a samiec to kozioł. Wiedziałaś o tym? 🙂
I kiedy zobaczyliśmy już wszystko, a ja spojrzałam na tych moich małych chłopców z bułkami w ręku, nosami czerwonymi z zimna i niekończącymi się pytaniami, to pomyślałam, że fajne nam się dzieci trafiły.
A im fajni rodzice.
I Polska taka fajna. I jesień taka piękna nadeszła.
Dobrze jest.
21 komentarzy
Nigdy nie byłam w tamtych okolicach i gdyby nie twój post pewnie nie dowiedziałabym się jak tam jest pięknie 🙂
Podczas kolejnych odwiedzin Podlasia polecam zajrzeć do Tykocina, te miasteczko od lat mnie zachwyca 🙂
zapisuję 🙂
Basiu, cieszę się że spodobało Wam się Podlasie. Mieszkam w Białymstoku – można powiedzieć rzut beretem od Pałacu Branickich. Proponuję Wam przyjechać do Białegostoku z rowerami, mamy tu naprawdę dużo ścieżek rowerowych. Wiosną i latem prawie wszędzie nimi jeździmy: my z mężem do pracy, Julia i Jaś do szkoły a najmłodsza pociecha do przedszkola. Mateusz mój najmłodszy synek (5,5 lat) w ubiegłym roku nauczył się jeździć na dwóch kółkach, a teraz śmiga na rowerze z przerzutkami. Polecam też zobaczenie Opery i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku. Od 4 lat mój drugi synek Jasio (teraz 8 lat) uczęszcza do studia baletowego przy Operze. Miał już występy na dużej scenie Opery. Wystawiali już „Kopciuszka” i „Śpiącą Królewnę”. Zapraszam serdecznie ponownie do Białegostoku i do nas.
O proszę, piękne osiągnięcia! Gratulacje. A Podlasie + lato + rower brzmi jak plan 🙂
Też mi się Podlasie marzy! Uwielbiam! Pięekne zdjęcia 🙂
dziękuję 🙂
Cieszę się, że podoba Ci się Podlasie 🙂 Ja pochodzę z Podlasia i kocham to miejsce <3 tam życie toczy się spokojnie i beztrosko 🙂 Fajnie, że promujesz te miejsce, bo wiele osób nie do końca wie coś o Podlasiu. Za głosem serca przeprowadziłam się do Sosnowca i od kiedy tu mieszkam, marzę aby wrócić na Podlasie. Tutaj życie takie szybkie i pod presją czasu, tam byłam bardziej zrelaksowana i nie przejmowałam się korkami itp. A pochodzę z malutkiej miejscowości niedaleko Białegostoku, blisko granicy z Białorusią, polecam też odwiedzić Sokółkę 🙂 ehh… moje ukochane Podlasie<3
wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma 🙂 a Podlasie jest naprawdę piękne, wrócę tam nie raz.
Białowieża, ach ta Białowieża. Byłam tam na wycieczce w podstawówce i jest to jedno z niewielu wspomnień jakie zachowałam z dzieciństwa.
Kiedyś zabiorę na Podlasie męża, bo takiej Polski to on jeszcze nie zna.
Hej, Basiu ! Pochodzę z Hajnówki i nie wiedziałam, że Bonda też. OMG, jak to człowiek uczy się przez całe życie! Pozdrawiam, i cieszę się, że Wam się podobało.
Koniecznie przeczytaj jej Okularnika, jeśli jeszcze nie czytałaś 🙂
Basiu ogromnie się wzruszyłam <3 Chciałabym mieć takie szczęście i mieć kiedyś taką wspaniałą rodzinę!!! Tak sobie właśnie to wyobrażam! Piękne obrazki, piękna rodzina, cudnie!
będziesz miała 🙂 dziękuję
Basiu!!! Jutro jadę z mężem do Białowieży na romantyczny weekend 🙂
gratulacje! 😀 bawcie się doskonale 🙂
W Białowieży trzeba było jeszcze odwiedzić cerkiew z unikalnym ikonostasem z ceramiki japońskiej, a po drodze w Hajnówce wstąpić do cerkwi Św. Trójcy – autor projektu otrzymał za nią międzynarodową nagrodę
Polecam odwiedzić Ciechanowiec -Muzeum Rolnictwa ze skansenem oraz Ziołowy Zakątek w Korycinach.
Supraśl polecam całym sercem
Jak widać to świetne miejsce dla dzieciaków – wyglądają na mocno zainteresowane
Podlasie to naprawdę ciekawy wakacyjny kierunek, mamy tu Zalew Siemianówka, mamy Puszczę, mamy piękny Białystok i inne atrakcje 🙂 fajnie, że Wam się tu podobało!