Roboczy tytuł zostawię – „ulubione w sobotę”. Choć mój plakat lubi się przecież zdarzyć w środku tygodnia, tak jak dzisiaj, to wszystko na nim jest jak sobota. Długa, słoneczna, relaksująca sobota, pełna dobrych rzeczy. Pachnących, smacznych, motywujących i komfortowych. Mam nadzieję, że dzięki moim plakatom znajdujesz co jakiś czas coś dla siebie. Coś dobrego 🙂
Zacznę może od tła, czyli od bzów, świeżej i soczystej trawy i żółtych mleczy. Wiosna przyszła, a ja żyję razy milion. Jestem na wiosennym haju – serio. Tańczę, zmywam podłogę, czytam, odkładam na miejsce, dbam o siebie, ćwiczę, podróżuję, planuję i ze zdziwieniem te plany realizuję. To mój czas. Ładuję się i wyciskam z niego ile się da.
Zobacz co mam dla ciebie dzisiaj.
Nowa dieta. Nowe smaki.
Czyli „dzień dobry, wracam do gry”. Zaczęło się od wykupienia karnetu na siłownię. To jak wiadomo nie jest nic spektakularnego, bo zazwyczaj robimy to, żeby zmniejszyć poczucie winy związane z siedzeniem na tyłku. Potem trochę walczyłam, żeby przełamać wstyd przed trenowaniem w towarzystwie chłopaków z siłowni, który nie wiadomo skąd i po co się wziął. A potem zadzwoniłam do Rafała, mówiąc, że tylko on i nikt inny, że wracam pod jego skrzydła, że tylko on mnie rozumie w kwestii siłowni, ruchu i motywacji lub też jej braku. Dlaczego on? Bo to najlepszy trener personalny z jakim pracowałam (a kilku ich się przewinęło). Szanuje moją miłość do jedzenia choć do końca jej nie rozumie 😀 Ustawia mi treningi tak proste, a jednocześnie efektywne, że nawet dziecko jest w stanie je pojąć, a jeśli to dla mnie dalej niezrozumiałe – nagrywa mnie jak ćwiczę, dodaje komentarz od siebie do każdego ćwiczenia, tak, żebym wiedziała co robić, kiedy już wrócę z Lublina do domu. Jestem zmotywowana. Jak zwykle najbardziej samą sobą i tym jak zmienia się moje ciało, jeśli poświęcę mu „odrobinę” uwagi. Jestem zmotywowana tym jak łatwo udało mi się wpleść dietę Rafała w mój rytm dnia, w moje przekonania dotyczące odżywiania się. Wszystko mi ustawił pode mnie, pod mój dzień, moje dzieci, lodówkę, piekarnik i wieczne narzekanie 🙂
Nowa rzecz w mojej kuchni to waga elektroniczna. Najtrudniejsze były pierwsze dni. Teraz ważę porcje jedzenia tak automatycznie jak naciskam guzik w ekspresie do kawy. Nowe smaki? Owoce, czekolada, domowe ciasto, lody albo wino w określonej ilości, ale jednak dopuszczalne. Czy można chcieć więcej? 🙂 Napisz do Rafała na shaperevolution.rafal.gombin@gmail.com jeśli chcesz tak jak ja! Obserwuj jego instagram, gdzie codziennie wrzuca fit inspiracje i pokazuje kulisy swojej pracy. Zna się chłopak na tym. Polecam tego allegrowicza.
Posłuchaj BANKS.
To jest muzyka mojego ciała. Odchylam kark i przeciągam się za każdym razem, gdy jej słucham. Zmysłowa, sensualna, słucham jej w dzień i wieczorem, gdy randkuję. Bardzo, bardzo mnie porusza. Znasz?
Moja ulubiona piosenka to zdecydowanie „This is what it feels like”. Bardzo.
Dobry film? „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie”. Grupa przyjaciół umawia się na domową kolację. Ot zwykły piąteczek w doborowym towarzystwie. Zostawiają dzieci pod opieką dziadków, gotują, kupują po drodze wino, żartują, kłócą się albo kochają się tuż przed wyjściem z domu. Życie 🙂 Kiedy w końcu wszyscy razem zasiadają wspólnie do stołu, jedno z nich, w wyniku dyskusji, która się wywiązała, proponuje, by każdy położył swój smartfon na stole i odczytywał na głos wszystkie przychodzące wiadomości, maila, a rozmowy odbierał korzystając z głośnika. No cóż… Wydawać, by się mogło, że skoro znają się tyle lat, to raczej nie mają przed sobą większych tajemnic, a telefony służą im po prostu do komunikowania się. Czyż nie? Ten wieczór to istna Puszka Pandory i dramat w 3 aktach, a przecież miało być tak miło. Po obejrzeniu zastanawiałam się czy byłoby mi łatwo położyć na stole swój telefon i odczytywać wszystko, co przychodzi? Jak myślisz? W końcu „smartfony to czarne skrzynki naszego życia”.
Nie lubię biżuterii, źle się czuję w nadmiarze, cenię prostotę, ładny design, stonowane kolory. Lubię swój styl i to jak się czuję w ubraniach. Zegarki i okulary od CHEAPO pasują do mnie idealnie. Mój ulubieniec i kolejna rzecz, którą lubię (a musisz wiedzieć, że mam takich tylko kilka, a z całą resztą mogę się rozstać i wyjechać w Bieszczady) to ten z paskiem z ciemnego jeansu, czarnym cyferblatem i złotymi elementami. Wypisz wymaluj Basia Szmydt style. Piękny w swej prostocie. Nie muszę świecić jak miliony monet, żeby mieć swój wyrazisty styl. Wystarczy mi drobiazg z charakterem. Taki jak ten. Zegarki i okulary znalazłam w polskim sklepie bazarca.pl
Niedługo wyjdę ze swojej strefy komfortu i napiszę Ci w co lubię się ubierać, skąd wziął się mój styl i wreszcie czy ja tak naprawdę mam jakiś styl.
Ten zapach to zaskoczenie. Kupiony przy okazji za jakieś 30 zł. To zapach totalnie mój na ten miesiąc. Zapach zwiastujący długi wieczór nad Wisłą, muzykę w powietrzu, rumieńce na policzkach i randkę. Do tego piękne, minimalistyczne opakowanie. Lubię bardzo.
Tego tuszu chyba jeszcze ci nie polecałam? Nawet jeśli, to zrobię to jeszcze raz z przyjemnością, bo bardzo, bardzo go lubię. Pierwszy przysłała mi marka Astor, drugi kupiłam już jako zadowolona klientka. Do dobrych rzeczy się wraca. Po pierwsze pachnie perfumami, po drugie sprawił, że zapomniałam o chęci przedłużania swoich rzęs. Po trzecie jest w przystępnej cenie. Po czwarte robi rzęsy do nieba bez sklejania ich. Potrzebowałam chwili, by nauczyć się nim malować, ale teraz go uwielbiam.
Wreszcie balsam brązujący od Dove. Nie lubię koloru mojej skóry. Łatwo się opala, ale opalenizna przywieziona nawet z południa Hiszpanii utrzymuje się jakiś tydzień. W akcie desperacji, wraz ze zbliżającym się sezonem na „pokaż nogi” miałam nawet odwiedzić solarium, ale zawróciłam w ostatniej chwili. Lubię ten balsam, bo daje naturalny efekt opalenizny. Musisz jednak pamiętać, że każdy jeden balsam brązujący będziesz mogła wyrzucić do kosza, jeśli nie nauczysz się go umiejętnie stosować. Zatem:
– po #1 peeling całego ciała, najlepiej zmieszanymi fusami z kawy i oliwy. Zrób sobie taki domowy peeling i szoruj się nim cała. Rano.
– po #2 depilacja
– po #3 wieczorem po kąpieli posmaruj się balsamem cała. Mam na myśli „cała”. Między palcami stóp, pod kolanami, we wszystkich zgięciach i załamaniach, na linii włosów i za uszami i jeszcze gdzie ci przyjdzie do głowy, byle wszędzie. Następnie umyj dłonie, paznokcie i skórki i gdy już wytrzesz ręce w ręcznik posmaruj wierzch dłoni balsamem. Poczekaj, aż się wchłonie i załóż coś lekkiego na noc. Żadnych wżynających się majtasów i piżam z gumką w pasie.
– po #4 poranny prysznic, który zmyje nadmiar balsamu i jego specyficzny zapach.
Gotowe. Welcome to St. Tropez 🙂
To wszystko na dziś. Znalazłaś coś dla siebie?
11 komentarzy
a astora przypadkiem nie wycofują ? zapas rób ! 🙂
Basiu ja od kilku tygodni słucham BANKS z namiętnością!! Na mnie, oprócz wspomnianej przez Ciebie piosenki, działa jeszcze Brain oraz Waiting game, które miażdży system 😀 Dzięki za polecenie filmu, bo uwielbiam filmy o tematyce spotkania + pranie brudów 😉 Ja mogę polecić Powiedzmy sobie wszystko z Adamem Driverem z Girls 🙂
Lubię biżuterię, ale zapominam nosić 🙂 Mój ulubiony zegarek leży w pudełku z wyczerpaną baterią, czas go zanieść do zegarmistrza. Teraz zajadam się szparagami. W końcu sezon trwa w najlepsze 😀
Film i muzyka – chętnie się zapoznam. Dzięki Twoim poleceniom książkowym kupiłam „Stulatka…” w Biedronce za całe 10zł! Teraz tylko znaleźć chwilkę na czytanie.
Bardzo lubię ten cykl. Nie mogłam się go doczekać. Pozdrawiam
Basiu, film, który polecasz obejrzałam niedawno i potrafił nieźle zaskoczyć! A tak poza tym chciałam Ci pogratulować pięknego plakatu i kreatywności:) Bardzo cieszy oko!
Paznokcie masz piękne!
A ja w zwiazku ze zdjeciami ostatnimi na instagramie. Bylam w szoku ze moja ulubiona blogerka byla wczoraj na komunii w moim Tomaszowie, ja tez bylam u rodzicow, a dzis jestem w Lublinie gdzie pracuje:-) szkoda, a moze i nie, ze Cie nie widzialam w kosciele bo moglam sie rzucic z wyrazami uznania jak bardzo Twoj blog mnie inspiruje:-) . Pozdrawiam.
A czy ten balsam masz wersji jasnej, czy ciemnej? Jestem bladziochem, ale potrzebuję mocniejszego efektu, zastanawiam się, który wariant wybrać.
Film swietny, w dodatku z Polka, Kasia Smutniak. Daje do myslenia. Ja na pewno nie odwazyla bym sie zagrac w taka gre 😀
Uwielbiam Banks! Nawet te mroczne kawałki mają w sobie taką moc przeszywania serca, że aż ciarki przechodzą!
Drowning takie jest <3
Tez lubię 😉