Ten moment kiedy słońce powolutku zaczyna się chować.
Kiedy już nie ma lata, ale jeszcze wciąż brak jesieni.
Kiedy łapczywie łapiemy kolejne ostatnie ciepłe dni.
Kiedy powietrze pachnie skoszonym sianem, nadchodzącym zimnym wieczorem i ogniskiem.
Znacie to prawda?
Za nami fajny weekend.
Weekend, podczas którego mój starszy syn z uśmiechem na ustach zjadł kilka nowych dań, a ja po raz kolejny udowodniłam, że marnuję swój aktorski talent snując opowieści, podczas których klopsy w sosie pomidorowym zmieniają się w kulki mocy w sosie z lawy.
Weekend, podczas którego po raz kolejny przekonałam się, że mój młodszy syn jest z tytanu, kiedy przewraca się robiąc salto, nie roniąc przy tym jednej łzy, albo rozcinając wargę podczas lotu z parapetu. Jak tam wszedł? Tego się nie dowiedziałam, ale to był ten moment, kiedy cisza dobiegająca z ich pokoju trwała za długo.
Weekend, podczas którego odwiedziło nas dużo dobrych ludzi, takich którzy lubią siedzieć w pokoju M&M’sów. Gwiazdka w środku roku? A i owszem.
Weekend, podczas którego zaczęłam pisać pamiętnik, dziennik (?), tak dla zdrowotności. By okiełznać swoje durne myśli, niekończącą się samoocenę, która tak często jest nie po mojej stronie. Tak dla zabawy, żeby przelać ten zbiór wyrzutów sumienia pochodzących niewiadomo skąd. Zobaczymy co wyjdzie z tej autospowiedzi. Nie mylić z blogiem.
Weekend, podczas którego zrobiłam 7 prań, nastawiając siódme, zdejmując ze sznurka szóste i składając piąte.
Weekend, podczas którego byłam mamą, aktorką teatralną, kuchennym wirtuozem, wciąż wanna be minimalistą z niekończącymi się pudłami „do oddania”, couchem, psychiatrą siebie samej, blogerką, sportsmenką, supermanką też.
Weekend, podczas którego paradoksalnie wybornie wypoczęłam. Między innymi dzięki takim spacerom jak ten.
Jak Wasz weekend? Byliście na spacerze prawda?
21 komentarzy
Piekny weekend..my cale dwa dni w domowych pieleszach- chorobsko rozlozylo syna i mnie:(
zdrówka!
Ja byłam wczoraj zdumiona, jak w ciągu zaledwie tygodnia zrobiło się jesiennie – lubię tą wczesną jesień i pierwsze kasztany
Byłam w pracy we wszystkie dni weekendu. Ale dałam radę być i pracownikiem i mamą, kobietą, sprzątaczką, kucharką i księgową też 🙂 Fajnie, że piszesz pamiętnik. Ja czasem zapisuję myśli w notesie, to oczyszcza.
My cały weekend malowaliśmy pokój. Ale w sobotę udało mi się spędzić wspaniały poranek przy kawie w lesie ;))
Lubię ten czas, kiedy lato powoli dobiega końca. Z jednej strony jest taki lekki żal, że to już koniec, z drugiej ekscytacja bo jesień bywa taka piękna, tyle skarbów daje nam wtedy ziemia : złote liście i kasztany. Piękne zdjęcia Basiu. p.s muszę już też rozejrzeć się za wrzosami bo lubię je mieć w domu.
dziękuję 🙂
Piękny ten Wasz weekend 🙂
U nas też cudnie! W sobotę istne lato w Gdańsku, więc działka, grill i mnóstwo znajomych 🙂 a niedziela spacerowo 🙂
Pozdrawiam i miłego tygodnia życzę 🙂
Ala
dziękuję i wzajemnie 🙂
Byłam na spacerze, byłam na grzybach, zrobiłam wino z jabłek i racuchy na złość Putinowi;)….
Schyłek lata – taki piękny i klimatyczny. Piękne zdjęcia, które pozwoliły uchwycić ostatnie promyki słońca i wspólnie spędzony czas 🙂 Uwielbiam takie weekendy!
Uwielbiam ten czas, to światło! Moja ulubiona pora roku!
Odpowiadając na Twoje pytanie – wieszak Dzieńdobry zamówiłam u Lumikki – pod zdjęciami u mnie jest odnośnik do ich facebooka 🙂
dzięki! byłam już u nich 🙂
To zdjęcie z pajęczyną i Marcinkiem w tle! Cudne 🙂
Piękny weekend. Jako mieszkanka bloku zazdroszczę tylko możliwości suszenia upranych kocy, firan i ubrań na świeżym powietrzu, a później wdychania z nich zapachu wiatru 🙂
dziękuję 🙂 myślałam, że nikt nie zauważy pajęczyny 🙂
Ja byłam na spacerze z ukochanym i jego rodzicami. Wybraliśmy się do lasu tylko krótki spacer, a skończyło się na ok. 3-godzinnym grzybobraniu. 😉
Uwielbiam spędzać czas z moją rodziną na świeżym powietrzu, spacerowanie po łąkach, lasach i ten letni wrześniowy czas, jeszcze ciepły, a już jakby jesienny. I jeszcze te kolory na niebie – no uwielbiam tak zwyczajnie.
Takie zdjęcia lubię 😉
Byliśmy byliśmy :)i było cudnie. Uwielbiam tą porę roku i już się ciesze na jesienne wędrówki po Bieszczadach:)
Jakbyście mieli kiedyś ochotę na wyjazd w góry to zapraszam na rodzinny wypad w Bieszczady :)))
Kasiu chyba się do CIebie niedługo uśmiechnę 🙂
Uwielbiam te ostatnie letnie momenty oraz weekendy spędzone w domowych pieleszach. Do tego drugiego to chyba trzeba dojrzeć (przynajmniej w moim przypadku tak było). Kiedyś czas spędzony w domu w weekend przy herbatce i w ciepłych kapciach uznałabym za stracony. Dziś, przy dwóch śpiących akurat szczęśliwie wtedy urwisach, to jedna z przyjemniejszych codziennych chwil 🙂
Weekend zdecydowanie jest za krótki 🙁