A może rzeczywiście to nie jest taki głupi pomysł? Może córeczka nie będzie tłukła każdego, nowo zakupionego wazonu, który stawiam na stole. Może nie będzie robiła sobie z moich białych tulipanów szabli, i nie będzie nimi walczyła do ostatniego płatka. Może gdyby w tym domu była córeczka to nie robiłaby sobie z mojej najdroższej maseczki jaką posiadam, i którą zdawało mi się, że postawiłam poza zasięgiem małych łapek, błota dla swoich żołnierzyków w kąpieli. Nie, nie z Isany za 3 zeta z Rossmana, tylko z tej przywiezionej z podróży, ze złotem i diamentami w składzie, „zaniechcęwiedziećzaile”. Przypuszczam, że córeczka korzystającz toalety zawsze by do niej ładnie trafiała, a nie robiła żółte kolaże na mojej białej podłodze. Codziennie! Winnych brak, więc to pewnie ja. Jestem ciekawa czy córeczka, kiedy bym ją o to poprosiła, ubrałaby się ładnie, bo chcę jej zrobić zdjęcia, czy jak zwykle załozyłaby dres do skóry, bo tak jest wygodniej. Być może śpiewałaby ze mną piosenki z Krainy Lodu, a nie obrażałaby się na śmierć i życie, bo nie potrafię wymienić imion wszystkich wojowników Lego Ninjago. Być może nie patrzyłaby na mnie jak na ufoludka, kiedy bardziej zachwycałabym się pierwszymi oznakami wiosny zamiast rowami kopanymi przez koparkę. No cóż. Bardzo kusząca wizja.
I kiedy tak się wściekam, chwilami przypominając Natalię Boską.
Kiedy potykam się o kolejną górę porozrzucanych ubrań i resorków.
Kiedy już mam im powiedzieć co myślę!
To wtedy właśnie znajduję na stole walentynkę. Na zielonej kartce, zieloną kredką namalowane koślawe, zielone serce. Więc się wtedy właśnie rozpuszczam totalnie, jak lody bambino na pełnym słońcu. I taka rozanielona podchodzę do nich i mówię im, że są jedyni, wspaniali i w ogóle nie do podrobienia, i że jaka córeczka w ogóle! I wtedy słyszę: „Już dobrze mamo, zadzwoń do taty i powiedz mu, że dostałaś tę walentynkę, bo obiecał nam za to Lego Star Wars”.
I wtedy sobie idę właśnie zaparzyć kawę, taką z pianką grubaśną. Jak na jedyną księżniczkę w tym domu przystało.
A zieloną walentynkę przyczepiam na ścianie. Chociaż tyle.
Melduję, że idzie wiosna.
W Radomiu takie bazie!
W Lublinie takie przebiśniegi i tulipany jakie duże!
Dobrego tygodnia.
11 komentarzy
Eeee tam. Przecież jesteś w domu jedyną królową. I niech tak zostanie 🙂
Dlatego już teraz robię wszystko, by moja Ina była godną synową dla Ciebie <3
A ja marzę o synku, który choć trochę będzie za mamusią..córcia jest totalnie tatusiowa tylko jemu daje buziaki przytula go co chwila i dzieli się z nim wszystkim nawet tym co ma już w buzi mam nadzieję,że synek który przyjdzie na świat w czerwcu będzie mamusiowy
Ech, Basia, te twoje opisy ….. świetne 😀
Fajnie królową być. A zarazem fajnie córkę mieć. A pewnie i fajnie obie rzeczy razem. Ciekawie byłoby czytać …;)
Kochana, super czyta się Twoje wpisy. Ja mam podobnie tylko z tą różnicą że córeczka była pierwsza, a dwóch chłopców pojawiło się po niej. Julia ma teraz 10 lat, Jaś 7,5, a Mati 5. Nie ukrywam, że czasami mi się marzy jeszcze jedna córeczka 🙂 I myślę żę córeczka w Twoim przypadku to bardzo dobry pomysł. Pozdrawiam.
Córeczki fajne som! Ale synki też!
A ja stoję w punkcie- bardzo bym chciała trzecie dziecko. {facepalm}
Macierzyństwo musi być cudowne.
A moja córcia jest już pełnoletnia i choć mam synka, który jest mamusiowy i przytula się i kocha mamusię, jak przystało na synka, to muszę przyznać, że TAKA córka, to naprawdę spełnienie marzeń mamusi 😀 Także ze swego doświadczenia polecam córeczkę 😉
Matka po 40-tce
PS i tylko mała uwaga, córce, żeby wyrosła na kobietę kochającą i rozumiejącą swoją matkę należy okazywać miłość, szacunek i zrozumienie także wtedy, gdy widzimy, że jest piękniejsza od nas, starzejących się kobiet, że jej potrzeby stają się dla naszego męża ważniejsze niż nasze , a także wtedy, gdy zdajemy sobie sprawę, że już nigdy nie będziemy tak błyszczeć jak Ona… bo zazdrość matki o piękno i młodość córki bywa trująca i przez to zabójcza, dla nich obu, a już na pewno dla ich relacji.
nigdy nie pomyślałam o tym w ten sposób, dziekuję za ciekawy komentarz 🙂
Lego Star Wars – wymiata
Oj kochana! Ja to mam taką zadymiarę, że niejednego chłopaka przeskoczy! I dopiero się z myślami biję: bo z jednej strony taka dzielna i harda baba na ciężkie czasy jak znalazł, ale z drugiej strony sukieneczki i długie warkocze mi się u niej marzą. A ona ciągle krótkie włoski chce mieć! http://www.majciakombinuje.pl