Weekend w Łodzi za nami. Jeszcze nigdy dotąd żadne miasto w Polsce nie wywołało we mnie tylu emocji. Emocji skrajnych jak jasna cholera. Co czułam spacerując po Łodzi? Głównie niepokój.
Jedna z czytelniczek napisała mi tuż przed wyjazdem, że Łódź nie pozostawi mnie obojętną. Albo pokocham ją od pierwszego wejrzenia, albo znienawidzę. Do miłości jest mi daleko, do nienawiści również, ale wiem na pewno, że Łódź zapamiętam na długo. Wiem też, że chcę tam wrócić.
Widziałam miasto pogrążone w niespokojnym śnie. W swoistym letargu. Widziałam wielu smutnych ludzi , sporo szemranego towarzystwa i zastanawiałam się czy patrzę na ulice przez pryzmat przyjętych stereotypów. Myślę, że po części tak, ale spacerując i chłonąc miasto gorączkowo poszukiwałam czegoś co sprawi, że Łódź mnie zatrzyma, zaintryguje i zaprosi po więcej. Tym złotym strzałem okazała się być dla mnie Piotrkowska Off. O niej za chwilę.
Tyle pięknej architektury skupionej w jednym miejscu widziałam dotąd tylko w Paryżu. Łódź była miastem idealnie zaplanowanym: główna reprezentacyjna ulica Piotrkowska i odchodzące od niej boczne uliczki. Wszystko spójne w swym stylu, kiedyś piękne! Po powrocie przeszukałam Internet, żeby znaleźć archiwalne zdjęcia i pocztówki przedwojenne. Oglądałam je z wypiekami na twarzy i z wielkim smutkiem jednocześnie. Nie mogę pojąć jak mogliśmy i wciąż możemy pozwalać na to, by te piękne budynki tak niszczały.
Czemu wszystko musi być tak skomplikowane?
Widziałam setki zamkniętych maleńkich sklepików i zakładów usługowych, których okna zamieniły się w kilka desek przybitych do ścian zardzewiałymi gwoździami. Widziałam przepiękne puby urządzone industrialnymi przedmiotami z upadłych fabryk, wklejone niczym plomby między budynki przeznaczone do rozbiórki. Widziałam jedno z najciekawszych miast w Polsce, którego ktoś nie potrafił pokochać do końca. Łódź wciąż czeka, wiem to. I doczeka się swojego renesansu.
Zapraszam do Łodzi w moim obiektywie. Dużo zdjęć, choć i tak zbyt mało by oddać serce tego miasta.
Piotrkowska OFF. Codziennie głosuję na nią w plebiscycie National Geographic 7 cudów Polski.
Pomiędzy opustoszałymi fabrykami z czerwonej cegły toczy się nowe życie. Squatersi na chwilę, na wieczór piją wino, jedzą kolacje, oświetlani starymi neonami, światełkami kolorowych żarówek. Są artyści, turyści, tutejsi i przejezdni. Wszyscy zachwyceni. Na Piotrkowskiej off trwa właśnie spektakl świateł i cieni. Dobrego jedzenia i muzyki. Możesz kupić ciuch od mało znanego offowego projektanta, zrobić wieczór panieński albo przyjść na randkę. Na jednym podwórku spotkasz bardzo modny pub z zarezerwowanymi stolikami od rana do wieczora, food trucka z wegańskimi burgerami, budkę z chińczykiem (pasującym wszakże do każdego stylu), oraz bar kibica, z dudniącą muzyką disco polo, do którego tłumnie przybywają najwierniejsi jego klienci (na koszulkach logo łks albo widzew – nie pamiętam). Każdy znajduje dla siebie miejsce. Wszystko w otoczeniu czerwonej cegły, starych przewodów elektrycznych i piorunochronów, wielkich i absolutnie przepięknych okien, napisów „zakaz palenia” wymalowanych dawno temu na ścianach etc… Tu jest zachwycająco pięknie.
Czekam na Łódź odrodzoną (niekoniecznie w formie Manufaktury), szczęśliwą, z idącym w górę wskaźnikiem narodzin, z minimalnym bezrobociem, odnowioną, zawstydzającą swoim pięknem. Czekam na kolejny weekend w Łodzi. Zaintrygowana.
Mam nadzieję, że udało mi się w zdjęciach opowiedzieć Wam tę historię.
ściskam.
ps. kawę piliśmy w Bredni na Piotrkowskiej. Obiad numer jeden w The Mexican w Manufakturze, obiad numer dwa w Tari Bari na Piotrkowskiej. Ceny warszawskie. Kawa pyszna. The Mexican – jak zwykle wybornie pikantnie, mimo iż sieciówka. Tari Bari – tyłka nie urywa 🙂
27 komentarzy
TO BARDZO PRZYKRE, ŻE NIE POTRAFIMY DBAĆ O TO CO MAMY PIĘKNEGO. PODOBNIE JEST Z GDAŃSKĄ BISKUPIĄ GÓRKĄ CZY DOLNYM MIASTEM. BARDZO KLIMATYCZNE MIEJSCA,ALE PRZEZ NIECIEKAWYCH MIESZKAŃCÓW NIKT TAM SIĘ PRAKTYCZNIE NIE ZAPUSZCZA.TROCHĘ CHĘCI I PIENIĘDZY SPRAWIŁOBY, ŻE TE MIEJSCA NA NOWO BY OŻYŁY. DOLNE MIASTO JEST REWITALIZOWANE, CZAS TERAZ NA BISKUPIA GÓRKĘ
ja jestem z tych co się w Łodzi zakochali. ale trudno się nie zgodzić że jest tam wiele do zrobienia. potencjał jest niesamowity, zwłaszcza kocham te industrialne klimaty.
Kurcze, Basia… Zatęskniłam za Łodzią. Kilka lat temu byliśmy tam zimą i Damian nie mógł przestać robić zdjęć. Mieliśmy takie same odczucia. Koniecznie musimy tam pojechać w cieplejszym czasie i zobaczyć Off Piotrowską. Wtedy jej jeszcze nie było.
Świetne zdjęcia, mogłabyś z powodzeniem stworzyć niezły folder reklamowy dla Łodzi 🙂
Nigdy jeszcze nie byłam ale po twoich zdjęciach koniecznie muszę to nadrobić!
Łódź mam w planach na przyszły rok.
Fajny post. Dzięki.
Łódź mam na co dzień, ale pokazałaś ją prawie w 100% 🙂 Dużo jeszcze przed tym miastem, mam nadzieję pozytywnych zmian. Pozdrawiam Cię serdecznie z Łodzi 🙂
Tęsknię za Łodzią.
Łódź to dziwne miasto, nie potrafiłabym w nim żyć. Podskórny lęk towarzyszy mi za każdym razem kiedy spaceruje łódzkimi ulicami. Najbardziej przerażają mnie bramy kamienic i miliony metrów kwadratowych hal i budynków na obrzeżach miasta, służących niegdyś za siedziby zakładów bawełnianych, a później firm odzieżowych. Zapomniane miasto…
kurcze, nigdy tam nie byłam, ale mnie zaintrygowałaś. Chyba czas na podróż tam 🙂
W Łodzi mieszkam od 6 lat i mam podobne odczucia jak Ty. Ani jej nie kocham, ani nie nienawidzę, ale każdemu kto mówi, że Łódź jest brzydkim miastem bym dowaliła. Dobrze się czytało o Łodzi widzianej oczami kogoś, kto był tu pierwszy raz, cudne zdjęcia, a z tyłu głowy grała mi ta piosenka https://www.youtube.com/watch?v=d6ct8o8ehvk.
Znam Łódź bardzo dobrze dlatego wiem że to piękne miasto, ale z niektórych twoich zdjęć (pomimo że ujęcia są świetne) można nabrać obaw przed zwiedzeniem tego miasta 🙂
Wszechogarniający smród moczu w bramach przy głównej i podobno reprezentatywnej ulicy miasta, serce miasta bijące w centrum handlowym (Manufaktura), bo przecież na Stary Rynek nikt nie ma pomysłu, żulernia w centrum (a wszędzie indziej w cywilizowanym świecie jest na obrzeżach wielkich miast). Nie rozumiem fascynacji Piotrkowską OFF, bo to tylko zdezelowane brzydkie fabryki. Ale owszem, tylko tam knajpy są z jakimś pomysłem, a nie kebaby i pizzerie. Gdyby nie rodzina wyjechałabym choćby zaraz. I byłam w Paryżu – nie, nie widzę podobieństwa…
Łódź w Twoim poście zaintrygowała mnie bardzo. Tyle czasu już się tam wybieram, że brak słów. Miałam nawet bilet za 1zł z polskiego busa, ale nie mogłam w tym terminie pojechać. Też mam nadzieję, że Łódź się podźwignie. Klimat zdecydowanie ma, jak widzę.
Łódź uwielbiam! Taki trochę Lwów, trochę Berlin;) a właściwie to jedyna w swoim rodzaju. Polecam na sniadanie Drukarnię na offie, pysznie i tanio- sniadanie za 11zeta z kawą lub innym napojem do wyboru. Następnym razem zobacz Księży Młyn i jeśli jesteś odważna to Rynek Bałucki. Galeria osobliwości! Pozdrawiam z Pulaw!
nie byłam nigdy w Łodzi,ale widzę,że nie spodobałby mi się klimat tam panujący. jednakże jestem pod wrażeniem zdjęć, nieprzeciętne kadry, imponująco. pozdrawiam
Łodz to moje miasto.Nie jest ” plastikowe” ani „uprasowane” .Tu jest tajemnica w tych często brzydkich murach.Taka architektura jest tylko tutaj.Łodz nie była zniszczona w czasie wojny.Zniszczyła ją „komuna”.Ale to co najpiękniejsze zostało.Jest tu atmosfera dla twórców.A jaka fotogeniczna.
Basiu, polecam najnowszą powieść Bondy-Lampiony…
Asiu czy to o Łodzi? Kupić jutro na podróż ? 🙂
A jedzeniowo polecam Bawełnę w Manufakturze-lepiej wcześniej zrobić rezerwację
Bardzo sympatyczne zdjęcia. Off-Piotrkowska ma naprawdę niepowtarzalny klimat. Rewelacja!
Łódź rzeczywiście jest smutna, zapomniana i mocno zniszczona. Ale na szczęście młodzi ludzie mają pasję do zmieniania świata na lepsze. Mamy nadzieję że w Łodzi dokona sie przemiana.
Fajny wpis
Łódź ma swój niepowtarzalny klimat – widać to na zdjęciach
Fajnie się czyta spojrzenie osoby z innego miasta, mieszkając w Łodzi, zupełnie inaczej patrzę na te miejsca 🙂 🙂
Zdjęcia robią wrażenie. Łódź to miasto kontrastów. Stare-nowe, brzydkie-piękne, szarobure-kolorowe.
Odkrywam na nowo Twoj blog. Trafilam dzis na ten wpis, Basiu. Bylam w Łodzi w tym w roku. Przerazilam sie ile pracy i pieniedzy potrzeba,aby bylo tam inaczej…ale fakt- potencial ogromny…jakby komus zabraklo pomyslu i wykonawcow…ale zal ogromny zmarnowac taki potencial.