Proszę bardzo jaka piękna jesień nas w ten weekend spotkała.
Pstrykałam spadające liście, spacerowałam z chłopakami, łapałam kolory i łapałam się na tym, żeby nie narzekać.
Wydaje mi się czasami, że już bardziej zmęczona być nie mogę, że moje sińce pod oczami już większe nie będą.
Tak mi się niestety tylko wydaje, bo wtedy właśnie spotykam się z takim spojrzeniem i zdaje mi się, że słyszę ” Mamoo c’mon! Prawdziwa imprezka dopiero się zaczyna!”. Nie jestem tylko pewna czy mam aktualnie imprezowy klimat.
Ja potrzebuję spokoju, w przeciwnieństwie do moich synów, którzy w nocy, kiedy normalny człowiek śpi, mają całe mnóstwo rzeczy z listy TO DO do odhaczenia : siku, piciu, niewygodnie, potwory, daj cycka, przytul….
Jestem w trakcie lektury książki ” W Paryżu dzieci nie grymaszą”, co do której mam oczekiwania totalnego zrewolucjonizowania mojego aktualnego trybu życia.
Póki co piję trzy kawy dziennie i czekam na lepsze jutro.
Upiekłam moje popisowe, kruche ciasto z wiśniami. To pierwsze ciasto, do robienia którego zapałałam prawdziwą miłością. Lubię je, bo niczego nie trzeba ubijać. Ubijaniu mówię stanowcze nie. To było z wiśniami i zabrałam je w niedzielę do mojej mamy.
Zjadłam domowy obiad, poleżałam nad małym jeziorkiem w ogródku rodziców, obserwowałam jak małe rączki odkrywaja świat, pogadałam z babcią o tym, jak to kiedyś było, zabrałam chłopaków na osiedlowy plac zabwa i do mojej ulubionej piekarni z dzieciństwa.
Mój 3,5 latek nie przestaje mówić, a ja nie potrafię go nie słuchać. Tak więc musiałam obmyśleć jakiś precyzyjny plan-jak złapać potencjalne smoki, w naszym ogródku. A kiedy już projekt pułapki wzbudził szacunek inżyniera Michała pozostało mi odpowiedzieć na szereg pytań, jakże istotnych przy tego typu projektach : a co te smoki będą jadły ? A czy smoki lubią pomidory? A czy tata się zdziwi, że złapaliśmy aż tRZy smoki? (tutaj wielki wysiłek, żeby wypowiedzieć „SZ”) A czy będę mógł wziąć jednego smoka do pRZedSZkola? A gdzie one będa robiły siku? A kopęęęęę? Neverending story…
20 komentarzy
No tak to już jest, ze my Mamy wyśpimy się chyba na starość. Ja teraz zamiast drzemać razem z małym (bo sami jesteśmy) to siedzę na kompie. A sińce pod oczami też już mam coraz większe. To tak na pocieszenie. Mój trzylatek też zadaje pytań typu – a dlaczego? – mnóstwo do znudzenia wręcz ;-))) A Szymon cudny.
no to piona ! 🙂
Też czytam „W Paryżu…” i też z takim samym nastawieniem jak Ty 😉
Za mną lektura „Bojowa pieśń tygrysicy”. Polecam. Fajna przeciwwaga.
o dzięki:) dobrą przeciwwagą jest też „Projekt Matka” Małgorzaty Łukowiak – polecam 🙂
a ja z kolei zagniataniu ciasta mówię „nie” 😉
a mnie to uspokaja 🙂
U Ciebie jak zwykle piękna, klimatyczna fotorelacja…
Ja nie widzę tych sińców pod oczami, więc chyba nie jest jeszcze tak źle 😉 ogólnie bardzo służy Ci ten minimalizm kosmetyczny, o którym niedawno pisałaś 🙂
oh dziękuję :)wybrałam najlepsze spośród jakiś 40tu fejków 😛
Ja też liczę na „W Paryżu dzieci nie grymaszą”, ale póki co (a jestem mniej więcej w połowie książki) znajduję w niej świetne koncepcje, których nijak nie umiem wprowadzić w życie przy mojej „rozpuszczonej” półtorarocznej córci. Jej potrzeby były jak dotąd zaspokajane w trybie pilnym. O żadnej pauzie nigdy u nas nie było mowy… :/ Daj znać jeśli Tobie uda się wdrożyć francuski projekt wychowawczy 🙂
bardzo chętnie poklikam z Tobą po skończonej książce. Zdradzę Ci też naszą drogę do okiełznania Michała, który dziś ma już 3,5 roku 🙂
W takim razie – zachęcona Twoją odpowiedzią – na pewno odezwę się po skończonej lekturze. Zdaję sobie sprawę, że to zaledwie urywek rzeczywistości, ale Twoje macierzyństwo wydaje się dużo spokojniejsze i takie wyważone…
Drugie macierzyństwo – zdecydowanie tak, dojrzałam jako mama.
Przy pierwszym dziecku niestety nie było tak kolorowo:)
Książka już wprowadziła sporą rewolucję w naszym życiu.
Maaaaaaaaaaarcinowe oczy <3
po mamusi 🙂
Ty masz ten obiektyw o jakiś mocach nadprzyrodzonych albo trzymany ręką mistrza, bo zdjęcia do zakochania ♥
W weekend mąż na Bałtyku na połowie dorszy a ja z psem chodzili i chodzili i spali i przytulali i celebrowali jesiennie czytanie pod kocykiem, bo już jesiennie i wieje deko po rajstopach 😉
xoxo
ładnie tu i pachnąco
jak się spotkamy – porównamy sińce 🙂
Basia – taki lajf 🙂
Uśmiechnęłam się czytając o smokach 🙂 Dzieciaki w tym wieku są rozczulające i takie bezpośrednie. Macierzyństwo jeszcze daleko przede mną, dobrze jest sobie podpatrzeć co i jak wygląda na przykład u Ciebie. Widać zmęczenie, ale i widać szczęście, to budujące 🙂
Czytam Twojego bloga i mnie korci, żeby i swojego założyć w tematyce parentingowej. 🙂
Do dzieła 🙂
Nadrabiam właśnie zaległości i przeglądam wszystkie Twoje tygodnie w obiektywie… stanowczo za rzadko tu zaglądam :)) Piękna jesień u Was!