Mam w życiu sporo szczęścia. Wyszłam za mąż za wspaniałego chłopaka i wychodzi na to, że jest on tą moją drugą połówką, o której naczytałam się za młodu w brawach girl, filipinkach i innej prasie okresu nastoletniego.
A tak serio, to dobrze nam razem w życiu, tak po prostu.
I piszę o tym świadomie, nawet po 4 miesiącach spędzonych praktycznie non stop razem, tutaj na Karaibach.
Z dwójką małych dzieci i z toną różnych emocji.
I mimo, że nigdy wcześniej tak jak tutaj, nie doświadczyliśmy tak siarczystych (i oczyszczających zarazem) kłótni, to wciąż czekam na schodkach przed domem z dwoma kubkami gorącej herbaty, kiedy on wraca z pracy.
Wciąż się lubimy i kochamy i wciąż mamy świadomość, że się spotkaliśmy. Po prostu.
Nie jesteśmy związkiem idealnym, daleko nam do niego. Ale włożyliśmy ogrom pracy by nasz związek był dobry.
By nam się ze sobą dobrze żyło. To wymaga pewnego poświęcenia, konsekwencji, szacunku do drugiego człowieka, ogromnej, czasem bezwarunkowej miłości i jeszcze kilku innych rzeczy, o których dzisiaj chcę ci napisać.
1. LOJALNOŚĆ
To jest nasz fundament. Ja stoję za nim murem, on stoi murem za mną. Niezależnie od okoliczności.
Nigdy nie rozumiałam moich koleżanek, które spotykając się w babskim gronie, czerpały jakąś niepojętą dla mnie satysfakcję, by osmarować od stóp do głów tych swoich pysiów, misiów i dziubków. Nagle miłości ich życia zyskiwały takie epitety, że ja wciąż otwierałam oczy ze zdumienia, że takie związki funkcjonują i mają się całkiem dobrze.
Nie obgaduję mojego męża, on nie obgaduje mnie. Lojalność to podstawa każdego dobrego związku. To mówienie o osobie, którą się kocha tylko dobrze. To wzajemny do siebie szacunek i przede wszystkim ogromne poczucie bezpieczeństwa, bo wiesz, że nawet jeśli coś przeskrobiesz to on najpierw zawsze wysłucha ciebie.
2. PRZESTRZEŃ
Tego wciąż się uczymy. To jest bardzo wymagające wbrew pozorom, by dać sobie przestrzeń, prawo do spędzania czasu osobno, do posiadania swoich własnych spraw, zainteresowań, by nie być dla siebie wzajemnie hubą.
By nie mieć wyrzutów sumienia, że on tam w domu, a ty na koncercie ulubionego zespołu.
Że on na desce z kolegami, a ty sama z dziećmi.
Że ty chcesz mieć swój gabinecik, w którym musisz się zamknąć choć na godzinę, a on potrzebuje pozabijać żołnierzy w swojej grze komputerowej.
Że musisz wyjechać na weekend z dziewczynami i nie ma tam miejsca dla żadnego chłopaka,nawet męża. Bo nie i już!
Dawanie sobie tej przestrzeni połączone z wzajemnym zaufaniem sprawia, że stajemy się dla siebie bardziej ciekawi, że mamy sobie o czym godzinami opowiadać, że od siebie odpoczywamy, by później móc za sobą zatęsknić. Dzięki temu łapiemy oddech.
3. ŚMIECH
Łączy nas poczucie humoru – identyczne! Śmiech ratuje nas przed cichymi dniami, przed niekończącymi się fochami, przed awanturami z błahych powodów. Nie dałabym rady spędzić życia z ponurakiem, albo jeszcze gorzej – z kimś, kto nie rozumie mojego poczucia humoru.
Śmiejemy się ze sobą codziennie. Nie ma chyba nic fajniejszego, niż dobra zabawa z człowiekiem, z którym dzieli się życie. Nudy nie ma 🙂
4. WSPÓLNE PASJE
Coś, co sprawia, że nie możemy się doczekać, by opowiedzieć o tym temu drugiemu. Coś, co uwielbiamy robić we dwoje. Coś, o czym możemy rozmawiać godzinami. My tak mamy aktualnie ze starymi, przedwojennymi domami, które oglądamy co wieczór na różnych aukcjach i gdybamy sobie jak to by było takie cudo urządzić.
Mamy tak też z randkami, w różnym tego słowa znaczeniu. Czasem randka to wspólne oglądanie ukochanego serialu, czasem to krótka wycieczka gdzieś w Polskę, bez dzieci, a jeszcze kiedy indziej to wspólny wypad na kawę i do lumpeksu. Emocje porównywalne 🙂 Lubimy mieć wspólne, ulubione zajęcia. Lubimy siebie, lubimy gadać i spędzać razem czas.
5. ODPUŚĆ
Odpuszczamy. Porozrzucane skarpetki, brak punktualności, niezakręconą pastę czy dwutygodniowego pms-a.
Szkoda życia, by robić z tego powodu awanturę. Bierzemy głęboki oddech.
Ja sprzątam po nim skarpetki, on zakręca po mnie pastę i zapominamy o sprawie. O ile łatwiej się wtedy człowiekowi żyje!
Myślę sobie, że wzajemne obwinianie się o tak zwane pierdoły daje finalnie efekt kuli śnieżnej. Dużo łatwiej zakręcić tę pastę niż później godzić się po karczemnej awanturze. Nie staramy się siebie nawzajem zmieniać na siłę. To bez sensu. Akceptujemy siebie, nawet z tym ogromem słabości, które są przecież częścią nas samych. No i wciąż pamiętamy, że w tej drugiej osobie jest cała moc pięknych cech. Gdy się na nich skupiamy to te porozrzucane skarpetki stają się ciut mniej widoczne 🙂
6. RANDKA
Oh! O randkach mogłabym napisać encyklopedię. Nigdy nie przestałam na nie chodzić. Nigdy nie przestałam ich żądać i je organizować. Za każdym razem, kiedy zauważam czas, w którym zbyt często widzimy siebie w porozciąganych koszulkach z sianem na głowie, kiedy jesteśmy odrobinę zmęczeni rodzicielstwem i wreszcie kiedy częściej rozmawiamy o zupach, rachunkach i środkach czystości, które są aktualnie w promocji, wtedy myślę „czas na randkę!”. Czas, by przypomnieć sobie jakie moce w nas drzemią. Czas wyciągnąć z szafy te wszystkie seksowne fatałaszki, wsiąść w auto, zaklepać hotel, kupić sushi i butelkę wina i zapomnieć o całym bożym świecie. To jest dla mnie najpiękniejsza, najprzyjemniejsza recepta na udany, namiętny, świeży wciąż związek. Nie ma, że w domu, że szkoda kasy, że niech dzieci zasną i że za 5 minut w sypialni się widzimy i może nawet światło zapalimy, żeby dodać ciut pikanterii. Nie, nie, nie!
Napisałam o tym baaaaardzo ważny post i bardzo cię proszę byś przeczytała go nawet teraz, a później zastanowiła się gdzie i jak spędzisz najbliższą randkę.
BARDZO WAŻNY POST –> RZUĆ WSZYSTKO I IDŹ Z NIM NA RANDKĘ! –> POŚMIEJESZ SIĘ, PRZECZYTAJ 🙂
7. OSTATECZNIE TRZEBA SIĘ LUBIĆ
Na koniec mam taką myśl, że oprócz tego, że się drugą osobę kocha do szaleństwa, to trzeba ją jeszcze lubić.
Bo taka miłość, kiedy latasz nad ziemią nie jest stanem ciągłym.
Raz jest górka, a raz dołek. Raz jesteśmy w euforii, a drugi raz tkwimy w wielkim zmęczeniu, bo właśnie urodziło nam się dziecko na przykład.
Kiedy lubi się drugiego człowieka, to wszystkie te wyżej wymienione punkty przychodzą dużo łatwiej.
Kiedy się lubi drugiego człowieka to mu się więcej wybacza, bardziej akceptuje, więcej odpuszcza.
Kiedy lubi się swojego męża, chłopaka, partnera to się człowiek nie zastanawia za bardzo jak to jest stworzyć dobry związek.
Po prostu go tworzy, dzień po dniu. Głównie dlatego, że tworzy go z najlepszym przyjacielem.
20 komentarzy
Basiu, rewelacyjny tekst! Amen, chce się rzec 😉 Dokładnie to samo mam z moim mężem i też codziennie nad tym mocno pracujemy. Co do obgadywania chłopaków/mężów/ misiów pysiów to też zawsze mi się to w głowie nie mieściło, a nieraz byłam w takiej sytuacji. Ba! Zdarzyło mi się, że koleżanka, która miała faceta obcokrajowca, obgadywała go w jego obecności po polsku, bo biedak nic nie rozumiał…grrrr
Można się czasem zdziwić ile taki obcokrajowiec rozumie 😀
tak właśnie AMEN-świetnie ujęta sprawa, Basiu czytam cie regularnie, nigdy nie napisałam nic, ale dzisiaj aż mi się ciepło zrobiło-czyt: nie tylko my tak mamy??? tak nie tylko my…i ja tez jestem za tym, ca łym sercem i rozumem podpisuje sie pod tym wpisem:) całuje i ściskam.
dziękuję za komentarz <3
Hm, piękne to, co piszesz. Mniej więcej w momencie Twojego wyjazdu na Karaiby też sądziłam że jestem w takim związku. A miałam podstawy,by sądzić, bo przeżyliśmy razem 9 nowych roków ( i wiele wiele więcej niespodzianek zycia). Ale się skończyło. Brutalnie. Tyłkiem po betonie. Nie ten sam człowiek. Nie ten z którym się śmiałam, płakałam, planowałam, śniłam. Piękny ten Twój post – i żeby go nie zepsuć, bo to pszesz nie blog o trudnych rozstaniach, to od siebie powiem tylko, po ósme – zawsze miej świadomość, że nic nie jest dane na zawsze, nie uzależniaj się emocjonalnie od drugiego człowieka, chroń swój zdrowy egoizm. Oby żadnej z Was ( i Tobie Basiu), ta rada nigdy nie była do niczego potrzebna.
ściskam <3 punkt 8 nie zapominaj, by kochać siebie, zawsze.
Rozrzucone skarpetki i niezakręcona pasta … A myślałam że tylko ja nie zakręcam!
Basia, love :*
Bo wy jestescie super, kazde z Was z osobna wiec i jako para nie sposób żeby sie nie udało 🙂 chyba z tym odpuszczaniem masz najwiecej racji. Dać se siana, let it go czy fuck it, jak kto woli ale działa 🙂 fajnie tak na Was popatrzeć, jakbyscie byli tuż za miedzą.
już zaraz będziemy Ola <3
ależ ja dzisiaj potrzebowałam takiego tekstu..! dzięki po stokroć! i wszystkiego co najlepsze dla Was 🙂
Miesiac temu wzielismy slub. :))
Bardzo wazny tekst na poczatku naszej drogi. Odpuszczanie, randki oraz przestrzen-tak wazne. Musze czesciej odpuszczac np.on oglada mecz a ja w kuchni i sie wkurzam i zaraz zgrzyt. Na randce bylismy miesiac temu, i przestrzen mamy ( kolezanki sie dziwia ze pozwalam mężowi wyjsc z kolegami).
Dzieki za ten tekst.
Jakbym czytała o swoim związku. Czytam Cię nie od dziś, ale tu już wprost musiałam postawić wykrzyknik nad pełną zgodnością poglądów! I o!
Tak, przede wszystkim trzeba się lubić. Pięknie, Basiu (mogę tak po imieniu, choć się nie znamy osobiście?)! I wszelkiej pomyślności!
Przepiękny tekst! Zgadzam się, jeśli chodzi o te randki.To idealna recepta na szczęśliwy związek! Celebrowanie małych momentów, świętowanie rocznicy pierwszego pocałunku i typowe „rzuć wszystko i chodź się całować” ;D
Co do tych skarpetek, pms-ów itd….. oh! ciężki orzech do zgryzienia ;d
Basiu, dziękuję i gratuluję! <3
Co do bezwarunkowej miłości, według mnie tylko do dzieci i Boga, jeśli się wierzy. „Odkochalabym ” się natychmiast, gdyby mnie mąż na przykład oszukiwał. Dodałabym jeszcze wspólne cele i marzenia.
Pięknie piszesz. Fajnie, że tak dobrze układa wam się wspólne życie.
Dzieki za ten tekst ❤
Ja to ostatnio zapominam o tych wszystkich cudach zwiazkowych, jestesmy w stanie głębokich pieluch a na dodatek daleko mamy dziadków ale jeszcze chwile i wracamy i znowu beda randki
Basia no zachwycam się nieustannie. Pięknie Ci z tym kolorem skóry. A tekst super jak zawsze
Mój związek naprawdę nabrał wartości gdy nauczyłam się wraz z swoich chłopakiem odpuszczać. Naprawdę to poprawiło naszą relacje.