Za rzadko tu przyjeżdżam.
Zbyt często wyszukuję sobie powody, żeby jednak tego czasu na wyjazd na wschód nie znaleźć.
Zbyt łatwo przychodzi mi mówienie, że to za daleko, że nie mam czasu, że ciągle coś.
No jasne, że jest daleko! I czasu też jak na lekarstwo.
Ale są takie miejsca, takie punkty na życiowej mapie, dla których ten czas znaleźć muszę.
Bo emocje i wspomnienia, które do mnie wracają, kiedy tu przyjeżdżam są jak oglądanie albumu z rodzinnymi zdjęciami, jak znalezienie piosenki, która chodziła za mną od lat, jak odtworzenie smaku ulubionej potrawy z dzieciństwa.
Nie ma opcji! Muszę się uśmiechnąć, gdy to wszystko do mnie wraca. Gdy po kilku godzinach jazdy samochodem parkuję na podwórku u mojej babci Zosi.
Ona stoi na drodze już od godziny. Stoi i czeka, bo się doczekać nie może.
„Basiu jeździsz jak stary chłop!” mówi do mnie, a ja przypominam sobie po kim mam taki cięty język.
Podchodzę do niej z ogromnym storczykiem, bo ostatnio mówiła, że lubi i już wiem co za chwilę usłyszę.
„Dziecko czemu ty się tak „wytracasz” na mnie? Mało masz wydatków?”.
Przytulam ją z całych sił. Zdaje mi się, że jest jeszcze mniejsza niż wtedy, gdy widziałam ją ostatni raz.
Mówi, że człowiek na starość się ściera i kurczy.
Gdy się śmieje jest dokładnie taka sama jak 25 lat temu.
Moja babcia.
Babcia Zosia, która co wieczór piekła mi szarlotkę z papierówek.
Która smażyła mi najlepsze na świecie frytki. Obowiązkowo ze szklanką zimnego mleka.
Która co rano wysyłała mnie do ogrodu po włoszczyznę na zupę.
Która robiła mi kanapki z grubych pajd chleba, masłem i miodem i przynosiła mi do nich w garnuszku z krasnoludkiem szklankę ciepłego mleka od krowy.
Babcia, która chodziła ze mną nad rzekę, gdy słońce wczesnym wieczorem już odrobinę odpuszczało, a na swoich plecach „taszczyła” koce, ręczniki, kompot z mirabelek w butelce i ogromną, napompowaną dętkę z traktora, żeby jej wnuczka mogła się dobrze bawić.
Która zawsze pozwalała mi na wszystko i broniła przed surowym wzrokiem rodziców.
Która codziennie wietrzyła mi na dworze kołdry, spod których wieczorem nie było mnie widać tak bardzo napakowane były pierzem.
Babcia, która naładowała moje dzieciństwo smakami, zapachami, śmiechem i beztroską.
Która sprawiła, że w każde wakacje mogłam być szczęśliwym, umorusanym dzieckiem z Bullerbyn.
– Dziecko ty jeździsz tym samochodem jak chłop! Że ty się Basiu tak nie boisz?
– Babciu, a czego tu się bać?
– A bo ja jakoś nie mogę się przyzwyczaić, że ty już taka dorosła jesteś.
– Ano jestem! Zobacz jakie dzieci mam duże.
– Widzę. A przecież wczoraj to ty tutaj ganiałaś po tym podwórku w dwóch warkoczach i poobijanymi kolanami.
– Wiem babciu, wiem. Czy jest coś do jedzenia?
– Jest, ale co to za jedzenie. Bidne takie, niewyszukane, nie ma nic innego.
A potem stawiają przede mną ten talerz, babcia i moja ciocia Grażynka.
A na tym talerzu najpyszniejsze na świecie gołąbki z grzybami i kaszą gryczaną.
I herbata z cytryną i miodem.
Jem i milczę, a one myślą, że nic nie mówię, bo pewnie mi nie smakuje.
– Zjedz coś jeszcze Basiu, przecież głodna jesteś.
– Babciu, nie dam rady, pęknę. Chodźmy do ogrodu. Pokaż mi co nowego zasadziliście.
I idziemy do ogrodu, który wygląda jak z jakiegoś filmu.
Imponujący, taki, którego plony są w stanie wyżywić całą rodzinę.
Ogrodu, w którym trzeba pracować każdego dnia.
Ogrodu, w którym przyroda szaleje, a ty znajdujesz w nim absolutnie wszystko, co potrzebne, by stworzyć przepyszny obiad.
Ziemniaki, kapusta, cebula, czosnek, marchewka, pietruszka, pory i selery, wszystkie zioła, cukinie, ogórki, kukurydza, fasolka i groch, gruszki, jabłka, morele, wiśnie i maliny, papryki, buraki i botwinka.
Tu, na wsi jest wszystko. Do sklepu nie ma dziś po co jechać. Są jajka od kur i mąka z zeszłorocznych żniw.
Półki w spiżarce uginają się od malinowych soków, ogórków kiszonych i wiśniowych dżemów.
– Dziecko zjedz coś jeszcze, przecież ty głodna jesteś!
– Babciu pęknę za chwilę. Muszę się przejść. Na spacer po wsi pójdę.
– A co tam na tej wsi do oglądania?
– Babciu wszystko!
Bociany w gniazdach tych samych co roku.
Pola pełne nieskoszonego jeszcze zboża i drewniane domki sąsiadów, którzy prześcigają się w konkursie na najpiękniejsze rabaty z kwiatami przed domem.
Kury i kaczki drepczące poboczem razem z małymi i psy wiejskie, które zawsze reagują albo na Pimpek, albo na Reksio i idą za mną na tym spacerze krok w krok, szczęśliwe, że wreszcie się coś dzieje i może ktoś patyka łaskawie rzuci.
Jabłoń staruszkę, na której rosną papierówki. Przypomnę sobie jak trzęśliśmy nią z całych sił, żeby te największe jabłka spadły na ziemię. Tego smaku nic nie jest w stanie zastąpić. To właśnie one stanowiły naszą główną dietę podczas wakacji i sprawiały, że godzinami nie wracaliśmy do domu na obiad.
Nad rzekę też pójdę i na łąki pełne ziół.
Tymi samymi ścieżkami pójdę.
Znam je wszystkie na pamięć.
Choć dużo się zmieniło to świat tutaj pachnie wciąż tak samo.
Pachnie moim dzieciństwem.
Ten wyjazd wpisałam na listę moich planów wakacyjnych.
Tak, żeby po prostu ten plan zrealizować.
Tak, żeby nie powtarzać wciąż, że trzeba by się wybrać, że trzeba by odwiedzić się w końcu, że trzeba by…
Bo są takie kierunki, na które czas muszę znaleźć. Tak, żeby nie żałować, że go nie miałam.
Bo czas leci szybciej niż nam się wydaje i jeśli może być dobry plan na wakacje to jest nim według mnie właśnie wyjazd do babci. Choć na chwilę, choć na dzień albo dwa. Nawet jeśli to na drugim końcu Polski.
Jestem bardzo wdzięczna, że wciąż mogę Cię odwiedzić babciu <3
43 komentarze
Wzruszyłam się czytając to wszystko…tez mam takie piękne wspomnienia..niestety babci juz nie ma..
Przepiękne zdjęcia, przepiękny wpis. Znam te uczucia bo wspomnienia z dzieciństwa te same
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Ostatnie zdjęcie takie piękne, wzruszające 🙂 i tak przypomniałam sobie o moich babciach 🙂 dziękuję ci za te wspomnienia bo dzięki nim odżyły moje 🙂 jade do swoich już w czwartek 🙂
Piękne zdjęcia! <3
Pochodzę z Lubelszczyzny a od lat mieszkam w Krakowie a obecnie w Katowicach i taki widok jest mi szczególnie bliski, niespotykany, niepowtarzalny 🙂 zawsze jak tylko mogę chętnie wracam chociaż na parę dni
Pozdrawiam !
Piękny wpis Basiu. Mam takie same wspomnienia jak Ty, tylko domu już nie ma, ogrodu już nie ma i tych zapachów, smaków. i mojej babciu już nie ma… Żałuję tylko, że moja córka nie poznała tego świata. Także śpieszmy się do bliskich, bo czas tak szybko mija.
Wzruszyłam się bardzo . Tez mam taka babcie i tez za mało z nią czasu. Zawsze jakaś wymówka . I ja również wpisałam w listę wakacyjna miejsc do odwiedzenia. Pojechałam tam ze starsza córka . Babcia czekała jak ma święto . A to już 95 letnia staruszka .
Się poryczalam
Łezka się w oku kręci. Piękny wpis ! Też mam w planach odwiedzić babcię na wsi, już za niecałe 2 tygodnie <3
Ścisnęło mi się gardło aż… Dobrze, że pojechałaś.
Wpis, z tych co wyciskają łzy smutku i radośći. Bo mojej babci już nie ma i nieraz płacze w poduchę, że za szybko, że zapomniałam o niej, a on o mnie nigdy. Bo zajęłam się sobą, studiami, przyszłym mężem, a teraz jej nie ma i nie mogę przytulić. Ale też łzy radości, bo na podwórku te, były kury i kaczki i ogród obfitował w warzywa, owoce i kwiaty. Bo babcia robiła mi kaszkę mannę z malinami i przynosiła z rana do łóżka bo ja mam wakacje i mogę dłużej poleżeć. A te długie rozmowy wieczorami o trudach, troskach i zmartwienich. Ach to była babcia.
Babcie są najlepsze na świecie! Przepięknie opisane, jak zwykle z resztą
Moja babcia też już nie żyje, szkoda, pojechałabym do niej…choć mieszkała w mieście, wspomnienia mam podobne 🙂
Przepiękny wpis, przepiękne zdjęcia… Cudnie tam 🙂 trochę jak u mnie w dzieciństwie, tylko malw nie było, a są przecudne
Wzruszajace Basiu! Siedze i wyje ;( Kazde zdanie takie cieple i pelne milosci. A trafilo mnie jeszcze mocniej bo jestem ze wschodu i dobrze znam te zakatki, zapachy i smaki… Niestety mojej Babci juz nie ma.
Na szczescie nigdy nikt nie odbierze wspomnien.
To ostatnie zdjęcie, czarno-białe aż się przestraszyłam, po tych kolorowych…
Mam podobne odczucia i wspomnienia…cudownie to opisałaś 🙂
A ja od roku mieszkam z dziecmi w Polsce,po kilkunastu latach pobytu za granica.Jestem bardzo szczesliwa,ze moge to wszystko dac moim dzieciom.Beztroske,bieganie rano boso po rosie,wszystkie smaki i zapachy,owoce prosto z krzaczka i pieczone ziemniaki z ogniska.Piekna ta nasza Polska,piekna ta nasza wies…
Poryczałam się że wzruszenia, pięknie to napisałaś! Takie wspomnienia mieć, to coś pięknego. Jeszcze piękniejsze jest to, że możesz tam wracać kiedy tylko chcesz 🙂
Czytam wpis i mam wrażenie że czytam własny pamiętnik:D aż się łezka wzruszenia w oku kręci. Odkryłam Pani bloga wpisując milion lat temu w wyszukiwarce ,, życie na wsi blog” i zostaje już na zawsze!
Ma Pani sposób myślenia taki, że moja babcia by powiedziała (tak samo jak o mnie zresztą), że ma Pani ,, starą duszę”. Bardzo to piękne określenie 😉
Mnie babcia co roku zabierała na wieś do cioci..ogólnie dużo z nią jeździłam i podróżowałam w różne miejsca..tego mi też bardzo brakuje jak i jej bo ona żyje ale w całkowitym zawieszeniu..ze ściskiem w sercu zawsze od niej wychodzę bo mnie już nie rozpoznaje. Dobrze że są wspomnienia.
Piękny wpis, taki melancholijny, chwytający za serce i dusze. Czytając miałam takie wrażenie jakbym tam była, a te zdj – pierwsza klasa.
ale ci zazdroszcze , tak zdrowo zazdroszcze. ja juz nawet rodzicow nie mam a dziadki pomarly jak bylam w podstawowce. wspanialy skarb takie dziecinstwo. pozdrawiam
Jak pięknie wzruszyłam się. Sama mam zaplanowaną taka wizytę właśnie w sierpniu. Już nie mogę się doczekać !
Babcie Zosie widocznie takie sa.. Czytam i jakbym miala przed oczami swoja kochana Zosie! W dzieciństwie kazde wakacje spedzalam z siostra i kuznowstwem u Niej.. Wspomnienia bezcenne na szczęście mieszka niedaleko i moge w każdej wolnej chwili ja odwiedzać
Ja wakacje spędzałam u babci w Krasnymstawie… ten dom z białej cegły… ten wielki ogród… te same wspomnienia. Moje dzieci nie będą miały takich.
Moich już tu niestety nie ma…
wakacyjne wspomnienia wróciły przy Twoim poście-dziękuję Basiu
Ehhh… aż łzy poleciały… mieszkam tak daleko od tych pięknych stron , wschodu Polski. Niedawno rodzice sprzedali ziemie z domem babci w podobnej wiosce – tak ciężko to zrozumieć że juz tego nie będzie u nas nigdy… sprzedali również nasze posiadłości w trochę bardziej cyeilizowanej wsi jak ja to mówię i przeprowadzili sie na zachód Polski.. Bo tam mogą zyc na poziomie i będą mieć pracę. Rozumiem ich, ale ten kawałek ziemii polskiej jest w moim sercu i będzie na zawsze. To ja pierwsza opuściłam te tereny. Kiedyś kupię opuszczony dom na wsi… to jest pewne 😉 wracaj tam poki możesz, niech dzieci poczuja te wolność ;D jadę za niedlugo w Ukraine , tam też uwielbiam spędzać czas.. 🙂
Powodzenia Wam i miłego odpoczynku !
cudowny wpis! Każdy kto miał lub ma babcię na wsi ma podobne wspomnienia. Ja żałuję tylko, że moje dzieci nie będą miały takich cudownych wspomnień, nie mają już żadnej babci …
Z wszystkich wpisów pod hasłem: „doceń to co masz” – ten jest najlepszy. Choćby przekopać całe Internety. Ja nie mam dobrego kontaktu ze swoją babcią. Jedna już nie żyje, do drugiej jeżdżę wyłącznie „z powinności”, bo wypada. Smuciło mnie to zawsze, ale pogodziłam się z tym, że mimo prób, chęci, nie udało się tego kontaktu zbudować. Kontaktu z babcią Ci zazdroszczę, ale na szczęście nie muszę zazdrościć Ci tej pięknej wsi i smaków, i zapachów dzieciństwa. To mam. Moja Mama i Tata zadbali o to, by stworzyć wspaniały, wiejski, otwarty dom. Taki do którego zawsze wpadała cała rodzina, zawsze do kuchni, zawsze brali jakiś widelec, łyżkę spod ręki i lądowali w garach krzycząc z pełnymi już ustami do Mamy: „Zocha! Co gotujesz?”. Najpiękniej <3
Cudne te zdjęcia z Babcią – widać, że ma serce na dłoni :). Moich babć już z nami nie ma, ale wspomnienia z dzieciństwa pozostały na zawsze – placek drożdżowy z kruszonką (jedyny taki i niepowtarzalny), podpłomyki z ciasta na makaron, ziemniaczki w plasterkach pieczone na blasze kuchni węglowej, babciowa
jajecznica, bułki prosto z piekarni (chrupiące i pyszne – nie takie jak dzisiaj… ), twarożek i śmietana od baby ze wsi 🙂 , andruty przekładane pyszną masą… zalewajka (moja ukochana zupa z dzieciństwa). Dziękuję Basiu za te wspomnienia – niech Babcia żyje co najmniej 100 lat! Jak Ona daje radę obrobić te hektary??? 🙂
Ja tez teraz w tych okolicach, za Tomaszowem Lubelskim, niedaleko granicy ukraińskiej, i też do frytek koniecznie kubek ciepłego mleka…, Tylko ja u mamy, bo babci już nie ma
Przepiękny wpis, najlepsze miejsce na świecie.
u mojej też tyle kwiatów :))) nie ma to jak dobre wspomnienia 🙂
Ja też mam takie piękne wspomnienia. Nawet kompot z mirabelek, szarlotka z papierówek i wyprawy nad rzekę się zgadają. Tylko Babci już nie ma i tęskni mi się do Niej codziennie.
Niesamowita musi być Lubelszczyzna, istnieją tam nadal ludzie i klimaty jak z babskich powieści:)
Mnie przypadły w udziale miejskie babcie, ale to niesamowity rozdzial dziecinstwa, zwlaszcza wakacji 😉
Biedne jedzenie, to najlepsze jedzenie. Ale mam teraz smaka na gołąbki <3
Przepiękne miejsce, tak jakby zatrzymało się w czasie. Z chęcią zrobiłabym tam kilka klimatycznych zdjęć. W takich miejscach dusza człowieka rodzi się na nowo.
Moja babcia też uprawiała w ogródku warzywa, które potem jedliśmy przez całą zimę. Robiła nam co niedzielę różne ciasta i za każdym razem przepraszała, że jej nie wyszły chociaż były najpyszniejsze na świecie. I chyba przez to, że ciągle przepraszała i wstydziła się wszystkiego, ja też tak podchodziłam do owoców jej pracy. Przez całe dzieciństwo marzyło mi się, aby mieszkać w mieście, mieć dom, w którym wszystko jest nowe i lśniące. Dzisiaj najbardziej na świecie brakuje mi tego ogródka z truskawkami, wysokimi kwiatami, bociana na kominie, zapachu beztroski i ciepła babci. Dlatego dziękuję Ci za przywołanie wspomnień o obrazów z również mojego dzieciństwa.
To pierwszy twój wpis, na który trfiłam i …od razu cię pokochałam! Za te zdjęcia, które pokazują wieś taką, jaka jest – razem z jej prozą i pięknem. Szczególnie to tytułowe mnie ujęło – takie nienstagramowei takiecudne w swojej prawdziwości! Całe życie mieszkam na wsi 🙂
Jak ja Ci zazdroszczę tych wakacji na wsi, chciałabym mieć tak piękne wspomnienia.
Jakbym czytała o moim dzieciństwie…
Czytalam i plakalam,bo wlasnie takie mam wspomnienia ,bo wlasnie tak bylo u mojej babci ,bo wlasnie to samo czulam jadac do niej ….ogladalam zdjecia i az mnie serce scisnelo, ze smutku ze to juz minelo i nigdy nie wroci ,i z radosci ze mialam to szczescie miec takie dziecinstwo ,taka babcie i tyle radosci kazdego roku w kazde wakacje …nooo piekne wspomnienia na zawsze pozostana w sercu…ciesz sie ze wciaz mozesz ja odwiedzac i korzystaj do woli ;*
❤️❤️❤️