EMOCJE OTULONE MOCĄ ROŚLIN

Ile masz takich momentów w ciągu dnia, kiedy czujesz, że za chwilę wybuchniesz? Kiedy czujesz, że emocje przejmują władzę, Ty nie myślisz juz racjonalnie, a Twoje reakcje są zupełnie nieadekwatne do sytuacji?

Ja ostatnio mam tak bardzo często. Remont, który ciągnie się od kilku długich miesięcy. Mnóstwo pracy fizycznej, bo wciąż tak dużo rzeczy w tym domu robimy sami od rana do wieczora. Godziny spędzone w aucie, tysiące spraw, o których muszę pamiętać i ten stres, który choć wiem, że zły i niepotrzebny, to jak już się przyczepi to odczepić nie chce.

I choć wiem, że lepiej jest wolniej i spokojniej, to częściej biegnę, bo wydaje mi się, że tym biegiem coś przyspieszę i różne rzeczy zadzieją się szybciej. Im bardziej nie mam kontaktu ze sobą, im tym stres większy i spraw do załatwienia też coraz więcej, więc biegnę szybciej. Błędne koło.

Dopiero kiedy nadchodzi moment, gdy ciało mówi „stop” wiem, że przegięłam. I choć to ciało tak pięknie daje radę i niesie mnie przez życie, mimo że ja tak bardzo daję mu w kość, to również ono ma swoje granice. Kiedy je przekroczę czuję to doskonale. Boli mnie głowa, niemal natychmiast spinają mi się mięśnie szyi i górnego odcinka kręgosłupa. Boli mnie krzyż, a w głowie trwa gonitwa myśli. Jestem rozkojarzona, podejmuję złe decyzje, jestem nerwowa. A przecież wcale nie chcę się tak czuć.

Za każdym razem, gdy dojdę do tego momentu odpuszczam. Nauczyłam się słuchać swojego ciała, bo ono jest bardzo mądre. No i umówmy się, zestresowane i obolałe nie zaniesie mnie daleko.

O sposobach na stres pisałam już nie raz.

CO ZROBIĆ, ŻEBY SIĘ TAK NIE STRESOWAĆ? MOJE SPOSOBY – KLIKNIJ TUTAJ.

Każdy z nas ma inne, swoje własne metody na to, by rozładować napięcie po całym dniu czy tygodniu. Dla jednego to będzie herbata zaparzona w szklance i wiklinowym koszyczku i 500 krzyżówek panoramicznych, dla drugiego 10 kilometrowy bieg albo taniec, tak jakby nikt nie patrzył. Ktoś inny pójdzie na seans do kina albo na spotkanie z przyjaciółmi i wielogodzinne granie w planszówki. Wszystkie te sposoby są dobre, byleby tylko dać sobie przestrzeń na odpuszczenie.

Ja pisałam Ci nie raz o tym, co mi pomaga w walce ze stresem. Oddech, spacer, przyjaciele, leżenie na macie do akupresury, jazda na rowerze, joga, jakieś hobby, podróżowanie.
Najprostsze rzeczy są najlepsze.

Dzisiaj chcę Ci pokazać coś, co mnie zachwyca niezmiennie od kilku miesięcy. Od pierwszego odkręcenia małej buteleczki. Olejki, a raczej eliksiry od Klaudyny Hebdy, aromaterapeutki, którą polecałam i będę polecać na moim blogu nieustannie, bo po prostu kocham jej produkty i uważam, że są doskonałe.

W mojej łazienkowej szafce mam półki zapełnione ziołowymi specyfikami ze sklepu Klaudyny, ale dziś chce się skupić i jednocześnie polecić Tobie 3 autorskie mieszanki: Olejek na silne emocje (mój absolutny faworyt), Olejek na natłok myśli i Olejek na dobry sen.

Wszystkie pachną jak sierpniowa, rozgrzana słońcem łąka, a każdy inaczej. Klaudyna tak skomponowała olejki eteryczne w tych eliksirach, by mogły nas wyciszyć, zrelaksować, byśmy mogły / mogli wziąć głęboki oddech i łatwiej zasnąć.

Przy pomocy mojego męża przygotowałam króciutki film, żeby pokazać Ci jak ja stosuję te olejki. Mam je zawsze przy sobie. Nawet mój Tomek potrafi przyjść w środku dnia, wyjąc olejek z mojej torebki i posmarować sobie dłonie czy szyję. To jest nasz „uspokajacz”.

Na wszystkie produkty Klaudyny wciąż działa 5 % rabat.
Wystarczy, że podczas zakupów wpiszesz hasło „basiaszmydt5”

Dzisiaj słów mniej, bo chciałam przemówić za pomocą właśnie tego filmu.
W tych kadrach jest zawarte więcej niż mogłabym napisać.