Oto i on – kolejny remontowy odcinek. Mam ogromną nadzieję, że to już ostatni, w którym będzie tyle zdjęć gruzu. Nie do końca jestem pewna czy dzisiaj jest odpowiednim dniem, żeby pisać o remoncie. Dlatego, że dzisiaj jest jeden z tych poniedziałków, kiedy tzw. „wszystkie witki” mi opadają. Czyli kiedy po prostu mam serdecznie dość. Remontu, czekania na przeprowadzkę jak na pierwszą Gwiazdkę i życia na pudłach.
I choć prace w domu postępują i codziennie dzieje się coś nowego, choć przecież sami tego chcieliśmy i sami się na taki rozwój wydarzeń pisaliśmy, to jesteśmy zwyczajnie w świecie mega zmęczeni. I fizycznie i psychicznie. Atmosfera w domu robi się nieco napięta i musimy wkładać dwa razy więcej pracy, żeby te napięcia w miarę szybko rozładowywać. Zwłaszcza, że oprócz remontu w życiu dzieje się całe mnóstwo spraw i niemal codziennie musimy gasić mniejsze czy większe pożary. Ot #HASZTAGŻYCIE <3
Dajemy radę i wciąż pracujemy każdego dnia, żeby móc w końcu zamknąć za sobą drzwi naszego wymarzonego domu.
Zmiany naprawdę nie są łatwe, a ja przekonuję się o tym bardzo – zwłaszcza teraz. Niełatwe jest podjęcie decyzji, która przewróci to nasze życie do góry nogami i niełatwa jest dla mnie ostatnia prosta, kiedy moce przerobowe są już na wykończeniu.
Dla wszystkich nowych czytelników, którzy są ze mną od niedawna wklejam dwa linki do postów, które wyjaśniają choć odrobinę o czym ja tak właściwie mówię i skąd się wziął ten remont:
O TYM DLACZEGO POSTANOWILIŚMY SPRZEDAĆ NASZ DOM.
JAK NAM IDZIE SPRZEDAŻ DOMU I O EMOCJACH Z TYM ZWIĄZANYCH.
WSZYSTKIE POSTY, W KTÓRYCH MOŻESZ ZOBACZYĆ JAK WYGLĄDAŁ DAWNY DOM I REMONT OBECNEGO – KLIKNIJ TUTAJ.
NO DOBRZE, A TERAZ POROZMAWIAJMY O TYM REMONCIE
Oj dzieje się, dzieje! Relację z remontu wrzucam na bieżąco na Instagramie. Raz, że wszelkie sprawy okołobudowlane i remontowe to ostatnio absolutnie ulubiona seria moich czytelniczek i czytelników, a dwa, że ja sama mam pamiątkę w postaci zdjęć czy filmików. Miło będzie za jakiś czas usiąść sobie na sofie z herbatą w dłoni i pooglądać jak to się w 2021 zapierniczało 🙂
PODDASZE – WISIENKA NA TORCIE
Kiedy oglądaliśmy nasz dom przed zakupem i otworzyliśmy niewielkie drewniane drzwi na poddaszu, wiedzieliśmy że ten dom jest nam pisany, i że kto jak kto, ale my już wiemy jak zrobić z niego perełkę. To poddasze, choć początkowo wcale nie wyglądało – zrobiło na nas piorunujące wrażenie. Tyle przestrzeni do wykorzystania! Taki bonus dla wszystkich!
Ja od samego początku wiedziałam, że to miejsce jest wprost stworzone do zorganizowania w nim kina domowego, przestrzeni do tańców, jogi, kinder bali, nocowania gości i czego tylko dusza zapragnie.
Na podłodze leżały stare, sosnowe deski, niepokryte żadnym lakierem, brunatno szare od brudu i 30 letniego kurzu. Wiedzieliśmy, że będziemy próbować je ratować.
Na początek na nasze poddasze weszła ekipa od ocieplenia dachu pianką poliuretanową. To właśnie na tym etapie dowiedziałam się, że musimy obniżyć sufit i pozbyć się drewnianych belek. Początkowo trochę kręciłam nosem, ale nie było innego wyjścia.
Gdy dach był już ocieplony weszła ekipa od karton gipsów. Zdecydowaliśmy się wyrównać nieco to pomieszczenie i z 5 schowków pod skosami (w których nie sposób było się wyprostować) zostawiliśmy tylko jeden. Panowie od karton gipsów spędzili na naszym poddaszu jakiś miesiąc, a cała robota przypominała układanie puzzli.
Potem my trochę posprzątaliśmy, bo panowie zapomnieli…
A potem przyjechał do nas Pan Józio, serdeczny nasz znajomy, który miał zająć się drewnianymi podłogami w naszym domu i powiedział: ratujemy te stare dechy! No i rozpoczęła się prawdziwa magia!
Zlikwidowaliśmy schodek, a pan Józio załatwił nam deski ze starych, 40 letnich regałów z jednostki wojskowej 🙂 Dosztukował brakującą podłogę, a potem zaczął się najpiękniejszy moment – cyklinowanie.
Przychodziłam na to poddasze i obserwowałam jak pan Józio pracuje i zbierałam szczękę z podłogi. Dla mnie to niesamowite, że można dać drugie życie tak zaniedbanemu pomieszczeniu i starej, brzydkiej podłodze.
Gdy podłoga była juz polakierowana ja i mój mąż rozpoczęliśmy cykl wieczornych randek połączonych z remontem, czyli muzyczka z radia, jedzenie na wynos albo od mamy i praca. Tomek malował ściany, ja drzwi i futryny.
Umyłam też okna! Zobacz jaka różnica. Wpadło jeszcze więcej światła.
Ale to w dniu, w którym kurier przyniósł nasze wypoczynkowe futony, które rozkładają się na 3 różne sposoby, zobaczyłam, że z tego poddasza robi się właśnie taka przestrzeń, jaką sobie wymarzyliśmy!
Brakuje jeszcze sporej ilości rzeczy: osłon na brzydkie grzejniki, szafki na projektor, wielkiego lustra na całą ścianę, piłek do skakania dla dzieci i tzw. „final touch”, ale te kilka miesięcy pracy się totalnie opłaciło. To będzie nasza strefa relaksu wszelkiego.
No i futony muszę przykryć, bo wciąż wszystko się kurzy. Remont trwa w najlepsze.
OGROMNY TARAS NA PIĘTRZE NASZEGO DOMU.
W dniu zakupu domu ten taras był po prostu stropem garażu. My postanowiliśmy dobrze go zaizolować i zrobić wielki taras. Długo myślałam nad barierkami, ale nic mi się nie podobało. Ostatecznie pan Adam wymurował prosty murek, który otynkowany i pomalowany na biało okazał się być fantastycznym, minimalistycznym w formie rozwiązaniem.
Do tego deska kompozytowa, która pięknie udaje drewno, ale jest łatwiejsza w utrzymaniu i ogromny taras, na którym zapewne nasi synowie będą urządzać niemałe imprezy – gotowy. W przyszłym roku zajmiemy się zorganizowaniem jakiejś markizy, mebli tarasowych i roślin.
ŁAZIENKA NA DOLE
Łazienka na dole to mój przeforsowany pomysł. Po prostu uparłam się, że muszę mieć w domu wannę i moje, małe prywatne SPA. Moi chłopcy upierali się przy drugim prysznicu.
Kiedy staliśmy się właścicielami domu, ta łazienka była cała w czarnych płytkach, toaleta była na schodku (a jakże!), a na klapie od sedesu leżało futerko.
Oczywiście postanowiliśmy skuć wszystko do gołego betonu i zrobić metamorfozę tego pomieszczenia.
Więcej tej łazienki pokażę w osobnym poście.
TARAS NA DOLE
Postanowiliśmy go odrobinę powiększyć, przenieść schodki no i nie mogę tu nie wspomnieć o wielkim oknie z jadalni na ten taras właśnie. Otwór na to okno własnoręcznie wykuł mój małżonek.
Schodki do piwnicy również przeszły ogromną metamorfozę. Ponowne brawa dla Pana Adama. Ten człowiek to jest po prostu nasz wygrany los na loterii tego remontu.
PARKIETY czyli coś, na co czekałam najbardziej
To niesamowite jak ten dom zyskuje z odnowionymi podłogami. Parkiety w naszym domu to coś, na czym mi bardzo mocno zależało. Nietuzinkowy wzór, dębowo – bukowe klepki od słynnego na Lubelszczyźnie pana Okonia – było o co walczyć. W niektórych miejscach mocno zniszczony, pozalewany wodą, z każdą minutą, pod rękami pana Józia odzyskiwał swój blask.
Prace nad parkietami trwają wciąż, ale jest nadzieja, że w tym tygodniu wszystkie podłogi będą juz skończone.
Przy drzwiach balkonowych postanowiliśmy położyć długie płytki. Dzięki temu w przyszłości, na przykład podczas deszczu unikniemy zamoczenia podłogi.
A CO SIĘ DZIEJE Z KUCHNIĄ? SERCEM NASZEGO DOMU.
Tuż po zrobieniu wylewki przyszła pora na położenie wymarzonych płytek na ściany i na podłogę.
Potem długie „rozkminy” na temat koloru fugi, bo płytka nietypowa i podczas wszelkich prób z czarnymi czy ciemnoszarymi fugami po prostu się zabarwiała. W końcu wybraliśmy szarą i przyszedł dzień fugowania.
Kolejny szczęśliwy dzień był wtedy, kiedy przyjechali panowie z IKEA montować meble. Wprawdzie wciąż tylu rzeczy brakowało, ale to juz zaczynało wyglądać jak DOM.
Potem znaleźliśmy w Internecie okap, a ja postanowiłam przemalować jego drewnianą część na biało.
Potem przymierzyłam sobie kuchenny stół znaleziony na OLX.
Potem przyjechała nasza wielka lodówka i trzeba ją było wnosić przez ogródek, bo nie chciała się zmieścić przez wejściowe drzwi.
A potem dostałam prezent gwiazdkowy niemal w środku roku – przyjechały wymarzone blaty marmurowe.
Potem zajęliśmy się tzw. detalami czyli Tomek montażem świateł, uchwytów, a ja układaniem książek w kuchennej biblioteczce. To taka moja terapia. Wiem, że jeszcze z 10 razy będę musiała z nich wycierać kurz, ale nie zamierzam się tym przejmować.
Ani tym, że wyszukuję sobie na aukcjach ze starociami te piękne talerze, a potem układam w tych kuchennych szufladach, mimo, że wszędzie remontowy syf.
Jest też ona, wyczekana – kuchenka z OLX (używana). Historii jej zakupu poświęcę osobny wpis – jest tego warta.
CO POZA TYM?
Działamy, robimy i mam nadzieję, że wraz z końcem września będziemy mogli powoli zacząć skręcać meble. Nie przywiązuję się do tego terminu, bo to różnie może być. Mam po prostu ogromną nadzieję, że tak będzie, bo baterie i moje, i mojego męża są na wyczerpaniu. W zasadzie to, choć szczęśliwi, jedziemy na rezerwie.
No i pamiętaj proszę, że to widzisz w tym poście, choć czyta się szybko, to nam i fachowcom zrobienie tego wszystkiego zajęło długie miesiące. Ja po prostu zbieram zdjęcia na różnych etapach remontu i je tutaj później w takiej skondensowanej formie przedstawiam. To tak uprzedzając komentarze, że u nas to tak wszystko szybko się dzieje. Szybko to w Internecie, w życiu realnym czasem jak krew z nosa 🙂 Niemniej jednak zapierniczamy bezustannie, byle do celu, a cel jak widać juz coraz bliżej.
Jak juz skończymy ten dom, to ja wtedy kończę z remontami. Tak mi dopomóż Bóg.
Zapomniałabym o drzwiach staruszkach, co to je kilka miesięcy temu na OLX od pana z Ćmielowa kupiliśmy, zawieźliśmy do stolarza i szklarza i dzisiaj są juz wstawione. Kolejny przedmiot, który dostał od nas drugie życie.
#HOMESZMYDTHOME się tworzy.
Trzymaj za nas kciuki na ostatniej prostej <3
49 komentarzy
Trzymam kciuki mocno i nie mogę doczekać się efektu końcowego
Dziękuję ❤️
Ogrom pracy. Piękne wnętrza. Drobiazgi po tylu miesiącach ciężkiej pracy cieszą najbardziej (np. ustawienie książek kucharskich lub talerzy). Hasło „zostałem bohaterem własnego domu” tutaj się broni. Gratuluję Basiu!
Dziękuję ❤️
Jesteście genialni. Podziwiam wasza wytrwałość i to że robicie „po swojemu”. Kolejne wpisy o remoncie czytam i oglądam z wypiekami na twarzy. I przez was/ dzięki wam coraz częściej myślę o kupieniu domu do remontu. Trzymam za was kciuki i jestem pewna, że to będzie wasze miejcie na ziemi.
Och wow! No to niech się dzieje ❤️ trzymam kciuki
Piękny ten Wasz dom z duszą!
A wpisy na blogu to chyba najlepsza forma zachowania wspomnień.
Trzymam kciuki za wrześniowe skręcanie mebli:)
Dziękuję ❤️
Podziwiam ile pracy włożyliście w remont. Finisz lada moment, a potem tylko dopieszczanie ☺️
Sama mam w planie powiększyć okno tarasowe, choć zabieram się za to jak pies do jeża. Czy przy wymianie okna na większe zwracaliście się o pomoc do konstruktora i czy konieczne jest ubieganie się o pozwolenie lub zgłaszanie projektu?
Tak, zanim Tomek użył młota potrzebna była opinia konstruktora 😉 dziękuję za miłe słowa ❤️
Cudo ❤️
Dziękuję ❤️
A od razu mówiłam, że Lublin 🙂 najlepszy fo mieszkania.
Do Lublina prowadziła w naszym przypadku dosyć kręta droga
Jestem z Was taka dumna! Wszystko wyglada ekstra! trzymajcie się i dużo mocy wysyłam na kolejne dni
Dziękuję ❤️
Pięknie już jest. Będzie Wam tam dobrze
Poglądam i kibicuje! Też z budowy. To prawda każda pierdoła cieszy. Myłam wielkie okna, gdy w domu było kucie, a na zewnątrz Panowie zaczęli rozkopywac całą ulicę pod kanalizację. Kurzyło się niemiłosiernie, ale widok czystych okien bez tego pierwszego budowlanego kurzu dał mi niesamowitą frajdę. Kupiłam lampę do kuchni (na OLX a jakże!) kiedy w domu nie było jeszcze okien, a po drewnianą komódke pojechałam 50 km po pracy, żeby JUŻ natychmiast ją malować. Całe lato stawiałam kwiaty w żółtym łupku Liptona. Spaliśmy na materacu (pierwsza noc!) pośród kurzu i przymrozku, grill na starym rozwalonym grillu za 20 zł ustawiony na cegłach, dobry bimberek przywieziony przez Rodzicow i Przyjaciół, dzieciaki siedzące przy ognisku. Ale był urok.
Nie mamy już sił i ciągle podwyżki wszystkiego nas dobijają, jeździmy robić cokolwiek po pracy, sklepy budowlane to nasza codzienność i daleko to do bajki instagramowej, ale … Cieszy.
Nigdy nie sądziłam że będę się tak cieszyła z kibelka, uchwytu na papier czy wykopanych w deszczu 40 m na gaz! Mąż pracował a gaziarze musieli wejść następnego dnia. Oczywiście nowym fiskarsem, który dostaliśmy pod choinkę piękny prezent.
Bardzo czekam na historię tej kuchenki. Nie wpadłabym na to, żeby szukać na OLX. Ale min mąż już nie może mnie słuchać (może jednak ta?!? Ale chyba za duża… A może dobra.. Zobacz jaka piękna. Nie wiem. Kupujemy?! Może jednak za duża. Ale..! )
Zgadzam się zdecydowanie, ze OLX to kopalnia. Nie wszystko musi być nowe, nie wszystko nawet jak stało u innych 15 lat jest zniszczone. Nie wszystkie domy muszą być też sterylnie Ikeowe (z całą miłością do Ikei). Można naprawdę sporo zaoszczędzić i cieszyć się tymi rzeczami jeszcze bardziej niż nowymi.
To ja idę szukać tej kuchenki na OLX
Ściskam Was mocno i wiem, że w tym domu będzie się działa prawdziwa magia jesteście bardzo pracowici i macie rękę do tego!
Och! Jakże się wzruszyłam czytając ten komentarz ❤️ Masz dar do pisania! Życzę książki i skończonego remontu ❤️❤️❤️
Podziwiam! Wiele ile to pracy bo za mną remont mieszkania i domu. Dom choć mieszkamy już 3 lata nadal wymaga różnych prac. Stąd moje pytanie – czym wyłożone są schody do piwnicy? Czy to jakieś płyty?
Ps. moi rodzice w salonie, w domu w Lublinie maja taki sam parkiet 🙂
Hej, to granit kupiony w Leroy i docięty na wymiar schodka ❤️
Pięknie! tyle miesięcy w pigułce 🙂 Basiu to się będzie wspaniale wspominać 😉 już końcówka!
Basiu, jestem pod wrażeniem metamorfozy Waszego nowego domu zaglądam na Twój Instagram codziennie i trzymam kciuk❤️
Dziękuję ❤️
Uwielbiam czytać o Waszych remontach (trochę będzie szkoda jak się skończy )! Te wnętrza mają duszę, a łącznie starego z nowym przychodzi Wam tak naturalnie! ❤️
W przyszłym roku zaczynamy z mężem budowę domu, a Twój blog to świetne źródło informacji. Obecnie mieszkamy w 100-letniej kamienicy, więc mieszanka nowe-stare wyszła dość naturalnie (te stare drewniane podłogi!). Mam nadzieję, że w nowym domu to też się uda.
No pewnie, że się uda! 100 letnia kamienica to jeszcze większa inspiracja ❤️
Basiu 🙂 Po prostu magia, jak wiele serca włożyłaś (włożyliście) w ten dom.
Tak lubię Wasze połączenia stare i nowe – te drzwi są cudne.
I z wielką przyjemnością czytałam ten post, brakowało tu Ciebie, cieszę się, że będziesz częściej.
Dziękuję! Kocham łączyć stare z nowym ❤️
Pięknie już jest, a będzie jeszcze piękniej ❤️
❤️❤️❤️
Basiu, masz zastawe z Mayott Finlandia!!! Jestem absolutnym jej fanem! Mimo iz moje talerze maja juz podna 40 lat, nadal sa piekne….
Mam i ją uwielbiam absolutnie ❤️
Witam. Ja tak tylko dodoam ze jestescie niesamowici naprawdę. Na tej ostatniej prostej zycze cierpliwowci i zasłużonego odpoczynku. A tak nawiasem to szczerze zazdroszcze tej wspanialej jasnej,białej, ogronej i ciepłej KUCHNI!!! ja mam tzw. Ślepą kuchnie wielkosci 2×2 masakra. Moge sobie popatrzec na wasza i pomarzyć
Och! To ja życzę spełnienia marzeń o jasnej kuchni ❤️
Twoje posty remontowe są super inspiracją.
Dzięki ❤️
Basiu nie wierzę, że to koniec z remontami ale rozumiem, że na razie możesz mieć dość. Dom piękny, wasza praca i zaangażowanie imponująca.
Narazie koniec z remontami do odwołania ale będzie urządzanie i gotowanie i moje pisanie, i mam nadzieję, że też zaciekawię 🙂
Basiu, Twoje wpisy wnętrzarsko-remontowe to coś na co czekam z niecierpliwością. Uwielbiam klimat tych zdjęć, szanuję Waszą ogromną pracę i marzy mi się kiedyś być taką Basią, odważną i konkretną babeczką. 🙂
Dziękuję ❤️
Basiu, uwierz lub nie, ale dla możliwości obejrzenia większej liczby Twoich zdjęć założyłam konto na Instagramie, choć od lat programowo trzymam się z daleka od tzw. social media, bo wolę życie społeczne w realu i wolę ocalić czas na nie 🙂 Jednak złamałam się i dzięki temu wreszcie mogłam usłyszeć Twój głos w live’ach, i wszytko mi się złożyło w całość: ciepło, szczerość, odwaga, zdecydowanie, zdrowa pewność siebie. Trzymam mocno kciuki za spełnienie marzeń o napisaniu książek. Z całego serca gratuluję tego, co osiągnęliście z Mężem w remoncie i nie tylko, a w tym wpisie jest mnóstwo pięknych rzeczy, ale osłupiałam na widok odrestaurowanych francuskich drzwi do kuchni – marzenie!
Och wow!!! Mega,mega mi miło. Dziękuję po stokroć ❤️
Basiu, uwielbiam twoje posty remontowe. Nie mogę doczekać się efektu końcowego.
Basiu a ja mam jedno pytanie co do parkietu bo sama wciąż się zastanawiam nad parkietem czy go lakierować czy użyć olejowosku .Jak jest u Ciebie .Dom cudny.
My położyliśmy lakier półmatowy, wodnorozcieńczalny. Pan od parkietów odradzał nam olejowanie, twierdząc, że olejowanie to robota przy odnawianiu co roku, znać każdą rysę i parkiet źle przy tym wyglada, a lakier jest na dluuuugo 😉
Basiu przepięknie wymyśliliście i wykonaliście kuchnie. Może to już gdzieś padło… Jakiej firmy są płytki? Co to są model? I jakiej marki jest kuchenka? W sumie nie wpadłam na to, że można kupić taką używaną. To chyba dobry trop.
Aniu, płytki na podłodze to Top Cer sprowadzany z Portugalii przez Studio Herbeć, na ścianie Equipe Artisan White, a kuchenka to używana retro znaleziona na olx.
po remoncie u nas roomba zawitała, ogromna ulga w porządkach domowych
Remont pierwsza klasa gratuluję wytrwałości