Cieszy mnie niezmiernie, że temat gotowania z tego co mamy akurat w lodówce, wykorzystywanie resztek i maksymalne zużywanie kupionych składników jest teraz tak modne. To przecież tak bardzo aktualne i dotyczy niemal nas wszystkich. Wszyscy mamy na sumieniu wyrzucanie jedzenia i wszyscy możemy to w bardzo prosty sposób zmienić. Wiele razy pokazywałam ci na moim blogu jak ja robię to w swojej kuchni. Pokazuję, że się da, że można gotować ekonomicznie i z poszanowaniem naszej planety, a przy tym zachować pyszny smak potraw i ich różnorodność. Mam wrażenie, że teraz, gdy tak wielu z nas musi zostać w domu, to nasza kreatywność w kuchni nabrała jeszcze większej mocy. I to jest naprawdę super!
Do mojego dzisiejszego wpisu zaprosiła mnie marka Almette. Zostałam poproszona o odtworzenie w domu jednego z przepisów Davida Gaboriaud, który po mistrzowsku czaruje dania z dosłownie kilku składników. Dania, których nie powstydziłyby się najlepsze restauracje. Przepis na kremowe pesto, który miałam odwzorować okazał się być dziecinnie prosty, więc postanowiłam w ramach domowej edukacji, ćwiczenia małej motoryki i sensoryki też, zaangażować do gotowania moich synów. W końcu to też jest szkoła czyż nie? Szkoła życia 🙂
Marudzili trochę, bo woleliby, żebyśmy robili frytki, ale rozkręcili się i zaangażowali w pracę zaskakując nawet mnie 🙂
No dobrze, pora gotować. Krok po kroku pokażę ci jak w naszej kuchni powstało pyszne, zielone kremowe pesto.
Dzieciaki zwarte i gotowe, składniki naszykowane, sprzęty kuchenne również.
Jeszcze tylko ostatnie spojrzenie na film z przepisem Davida Gaboriaud i zabieramy się do roboty.
ZIELONE KREMOWE PESTO – PRZEPIS
Ten przepis to idealny pomysł na wykorzystanie tego, co zazwyczaj lądowało w naszych koszach na śmiecie. Nie ma znaczenia czy szczypiorek lub bazylia są już lekko przywiędłe – gdy pójdą pod nóż blendera i tak zamienią się w pyszne, soczyście zielone pesto. A szczypiorek to sobie w ogóle można samemu w domu wyhodować – proszę o tym nie zapominać 🙂 Zdarza się, że przygotowując jakieś danie z makaronem gotujemy go za dużo i taki saute, bez żadnego sosu wstawiamy do lodówki, by później o nim zapomnieć i po prostu po czasie wyrzucić. Taki ugotowany makaron z powodzeniem można wykorzystać następnego dnia. Wystarczy przelać go wrzącą wodą, a potem połączyć z zielonym pesto.
Zmiksowane zioła w połączeniu ze śmietankowym serkiem Almette zamieniają się w doskonały, kremowy sos. I na koniec parmezan, a raczej jego końcówka. Gdy się wystarczająco mocno postaramy (tak jak mój synek!) to z takiej wyschniętej końcówki za pomocą tarki otrzymamy aromatyczny dodatek do naszego dania. I obiad z resztek tudzież z kilku składników gotowy 🙂
Składniki:
- 2 – 3 łyżki serka śmietankowego Almette– garść makaronu spaghetti (albo innego ulubionego)
- zioła, które znajdziesz w lodówce. Ja użyłam natki pietruszki, kilka łodyg dymki i garść kolendry. Świetnie nada się np. bazylia czy koperek.
- kawałek parmezanu lub grana padano
- 2 ząbki czosnku
- 1/3 szklanki oliwy z oliwek
- sól
- pieprz
- odrobina soku z cytryny
Wykonanie:
Najpierw należy wszystkie zioła pociąć albo posiekać i umieścić w pojemniku blendera.
Potem do naszych ziół dodajemy szczyptę soli, szczyptę pieprzu, ok. 1/3 szklanki oliwy (lub więcej w razie potrzeby) i 2 ząbki czosnku.
Wszystko dokładnie miksujemy. Nasze pesto powinno być gładkie i przepięknie zielone.
Skrapiamy je odrobiną soku z cytryny, żeby nie straciło koloru.
Na tarce ścieramy nasz ser. Przyda się do posypania pesto i nada mu super smak. Rekomenduję, by robić to z takim zaangażowaniem jak Marcinek 🙂
W garnku z osoloną wodą gotujemy makaron lub jeśli chcemy wykorzystać ten z dnia poprzedniego – przelewamy go tylko wrzącą wodą.
Makaron łączymy z porcją pesto i kilkoma łyżkami serka śmietankowego Almette.
Mieszamy wszystko bardzo dokładnie i posypujemy dużą ilością startego parmezanu.
Zjadamy od razu, gorące 🙂
Uwaga – pesto bez dodatku serka i parmezanu możemy przechowywać w zamkniętym słoiczku, w lodówce nawet 2 tygodnie. Pamiętajmy jednak, by na wierzch pesto wylać odrobinę oliwy z oliwek.
Udało się! Przepis Davida odtworzony z małymi modyfikacjami 🙂 Błyskawiczny i naprawdę dziecinnie prosty.
W naszym domu to ja jestem ogromną i największą fanką zieleniny pod postacią kremowego pesto. W jego towarzystwie nawet makaron zdaje się być zupełnie nieszkodliwy dla moich bioder 🙂
Na koniec chciałabym podzielić się z tobą kilkoma zasadami, którymi ja kieruję się w swojej kuchni:
- planując zakupy ZAWSZE najpierw sprawdzam co mam w kuchni, żeby nie dublować produktów i nie otwierać np. kilku paczek ryżu na raz.
- na ścianie spiżarki mam powieszoną listę produktów, które mam i aktualizuję ją co jakiś czas
- do sklepu ZAWSZE chodzę z listą zakupów
- planuję posiłki. Czasami z wyprzedzeniem, czasami dopiero rano. Planując co ugotuję danego dnia ZAWSZE kombinuję tak, żeby w pierwszej kolejności zużyć produkty już otwarte albo te, którym kończy się termin przydatności
- jestem kreatywna, co oznacza, że np. ugotowany makaron wykorzystuję zarówno do pesto jak i do zapiekanki następnego dnia (jeśli oczywiście mi zostanie)
- gotuję proste, sezonowe rzeczy
- mrożę! Zamrażarka to prawdziwy przyjaciel #zerowaste. Mrożę pieczywo, drożdże podzielone na 25 g porcje, koncentrat pomidorowy, ciasto pokrojone na kawałki, ciasto na pizzę, zioła zalane oliwą w pojemnikach na kostki lodu, bulion i rosół, sosy, pokrojoną włoszczyznę i wiele wiele innych
- dbam, by wszystkie produkty dobrze przechowywać. Dzięki temu dłużej są świeże.
- hoduję sama zioła. Szczypiorek uda się każdemu, a kupione w sklepie bazylię, miętę czy tymianek z powodzeniem można przesadzić do doniczki ze świeżą ziemią i mieć stałą dostawę zielonych listków
Mam nadzieję, że te porady pomogą i tobie w zorganizowaniu swojej kuchni w duchu ZERO WASTE 🙂
Koniecznie wejdź na kanał na Youtube marki Almette. Znajdziesz tam mnóstwo prostych i pysznych przepisów Davida Gaboriaud z wykorzystaniem serka Almette i zgodnych z ideą #zerowaste. Ty też możesz gotować tak by zużywać resztki, nie marnować jedzenia i wykorzystywać wszystko to, co kupujemy. Do ostatniego okruszka czy też do ostatniej łodyżki, jak w przypadku tego pesto 🙂
5 komentarzy
Fajny, prosty przepis – dziękuję! Pewnie nie uwierzysz, ale jeszcze nigdy nie robiłam pesto… Chłopcy zachęcili mnie do tego bardzo skutecznie 🙂 Ściskam ciepło :))
Przekażę im 🙂
Szkoda że nie mam takich wspaniałych pomocników jak Ty 🙂 Dzisiaj na pewno na obiad zrobię pesto z resztek ziół. Dziękuję za inspirację
U Ciebie zawsze coś ciekawego można znaleźć. Bardzo lubię tu zaglądać 🙂
zrobiliśmy w ten weekend. Wow! taka prosta edycja pesto, a taki efekt. Dodałam cały pęczek pietruszki i dzieciakom uszy się trzęsły 🙂 uwielbiam takie szybkie przepisy z efektem wow! Ląduje u mnie na liście pewniaków 😉