fbpx

EDUKACJA DOMOWA NASZYCH DZIECI – jak organizujemy im naukę?

Autor: Basia Szmydt

Pomimo licznych pytań, które dostaję od swoich czytelniczek, długo się wzbraniałam przed napisaniem wpisu na temat edukacji domowej naszych dzieci. Wciąż twierdziłam, że mam za mało doświadczenia w tej kwestii, za mało jeszcze i zbyt krótko „siedzę” w tym temacie, no i przede wszystkim ja naprawdę nie czuję się specjalistą jako nauczycielka moich synów.

Dzisiaj wiem, że wcale nie muszę się tak czuć, i że to jest w edukacji domowej jedna z najfajniejszych rzeczy.

Zapraszam dziś na wpis, w którym dzielę się moimi pierwszymi wrażeniami po kilku miesiącach nauki w systemie ED i o tym jak my, jako rodzice, organizujemy to nasze szalone życie, by chłopcy mogli się w ten sposób uczyć. Ale najpierw krótka historia o tym

Dlaczego tak właściwie zdecydowaliśmy się na edukację domową?

Powodów było kilka i wszystkie równie ważne. Dzień po dniu tworzyły spójną całość, a my wiedzieliśmy, że jedynym słusznym rozwiązaniem dla naszej rodziny będzie właśnie przejście na system domowej edukacji.

Po pierwsze sprzedawaliśmy dom. Wiedzieliśmy mniej więcej, że moment sprzedaży i przeprowadzki przypadnie na wrzesień/październik, choć mógł też równie dobrze przypaść na grudzień. Nasz problem polegał na tym, że nie wiedzieliśmy gdzie chcemy zamieszkać na stałe, więc zapisanie chłopców do jakiejkolwiek szkoły, żeby później ich znowu przenosić mijało się z celem.

Poza tym, tuż po tym jak ten dom byśmy sprzedali, chcieliśmy wyjechać na kilka miesięcy na Karaiby lub do Indonezji. ED była więc dla nas rozwiązaniem idealnym. Od początku roku wszystko więc planowaliśmy tak, żeby wyjechać. Wolne mojego męża w pracy, nasz budżet domowy i właśnie edukację chłopaków. I ten plan był naprawdę super, tyle że pojawiła się druga fala koronawirusa i wszelkie podróże po świecie zostały wstrzymane. Za to w polskich szkołach wprowadzono… zdalne nauczanie, które zdalne może i jest, ale z nauczaniem ma niewiele wspólnego. Nawet pomimo szczerych chęci, zarówno dzieci jak i nauczycieli. Nasz system edukacji w Polsce jest totalną klapą i nie ma się co oszukiwać, że jest inaczej.
Nie chcieliśmy, żeby edukacja naszych synów opierała się tylko na próbie połączenia się z „salą lekcyjną” on line i na wysyłaniu codziennych prac domowych nauczycielowi (bo ten biedny nauczyciel musi się z tych prac rozliczyć – system :/ ). Jako mama pracująca w domu miałam wybór. Uznałam razem z moim mężem, że chłopcy są w takim wieku, w którym chłoną wiedzę jak gąbka, że to dla nich najlepszy czas na naukę, na zwiedzanie świata, na rozwijanie swoich zainteresowań. I my ten czas chcieliśmy wykorzystać po swojemu.

Dlatego właśnie nasi synowie od września uczą się w domu, a ja piszę te słowa przy stole w naszym wynajętym mieszkanku w Norwegii. Znaleźliśmy się tutaj ze względu na pracę mojego męża. Niespodziewanie i niezgodnie z planem.

Nie wyobrażam sobie dla mojej rodziny i dla moich dzieci lepszego rozwiązania w tym szalonym roku niż edukacja domowa. Przyniosła nam wiele spokoju.

Formalności – czyli jak zacząć edukację domową?

Na edukację domową zdecydowaliśmy się w czasie pandemii. Pojawiła się wówczas możliwość pominięcia etapu wizyty w poradni psychologiczno – pedagogicznej w celu dostania opinii nt. dziecka. Ten warunek przed pandemią był konieczny. Nam wystarczyło znalezienie szkoły, najlepiej przyjaznej ED, wypełnienie pliku dokumentów, które ta szkoła wysłała nam na maila i ich odesłanie, również do szkoły. Szkoła, do której zapisaliśmy dzieci zajęła się całą resztą.
Nie wiem jak sytuacja z formalnościami wygląda teraz. 3 lata temu, kiedy wyjechaliśmy na pół roku na Karaiby i uczyliśmy Michała w ED napisałam wpis o wszystkim co trzeba zrobić, żeby dziecko mogło się uczyć w ten sposób.

MOJE DZIECKO NIE CHODZI DO SZKOŁY – czyli słów kilka o edukacji domowej.

Pomijając już te wszystkie formalności, które według mnie nie są kłopotliwe, należy pamiętać o kilku bardzo ważnych kwestiach:

  • dziecko na system edukacji domowej może przejść w każdej chwili. Niezależnie od wieku i tego czy jest początek czy tez środek roku szkolnego.
  • Ty jako rodzic nie musisz mieć żadnego wykształcenia pedagogicznego ani innego wyższego, żeby być nauczycielem dla swojego dziecka.
  • dziecko jest zobowiązane zdać egzaminy końcowe z poszczególnych przedmiotów, a ty jako rodzic/nauczyciel i przede wszystkim twoje dziecko macie zupełną dowolność, jeśli chodzi o formę nauczania. Żeby dziecko zaliczyło rok – musi zdać egzaminy. Tyle. Możecie się uczyć codziennie przez godzinę albo intensywnie przez jeden miesiąc w całym roku szkolnym. Nikt was nie będzie z codziennych wyborów rozliczał.
  • edukować swoje dzieci możesz niezależnie od tego jaką masz osobowość. W ED świetnie sprawdzają się rodzice totalnie zorganizowani, którzy najlepiej funkcjonują ze sztywnym planem dnia i tacy, którzy są artystami i żyją chwilą. Wierz mi, najważniejsza jest wasza silna, rodzinna więź i atmosfera panująca w domu, a nie to w jaki sposób się uczycie.

W jakim wieku są moje dzieci i jakie potrzeby?

Marcin ma 7 lat, jest w pierwszej klasie. Ma niesamowite zdolności matematyczne i na moje oko opanował już matematykę na poziomie 3 klasy. To co robi niechętnie to pisanie literek i nauka pisania w ogóle. Dlatego dla nas najważniejsze teraz jest usprawnienie motoryki dużej i małej, czyli jak najwięcej ruchu na świeżym powietrzu, lepienia z plasteliny, krojenia warzyw na obiad, kolorowania i robienia ciasta na pizzy. Wszystko, co jest związane z ruchem tym całego ciała i tym obejmującym tylko rączkę. To ma ogromny wpływ na to jak dziecko będzie pisało. Nigdy nie byłam zwolenniczką szlaczków pisanych w ławce przez całą godzinę lekcyjną. To u takiego malucha powoduje frustrację, zwłaszcza że te literki nie wychodzą przecież od razu. Żeby pięknie pisać należy zacząć gdzieś indziej niż w zeszycie do kaligrafii. Tej zmiany myślenia nauczyli mnie doskonali w swoim fachu terapeuci integracji sensorycznej (poczytaj o niej koniecznie, to wiele ułatwia w wychowywaniu dzieci).
Co jeszcze o Marcinie? Uwielbia wszelkie prace domowe (mam na myśli np. pomaganie w kuchni) i swojego starszego brata. Choć nie mówi tego głośno to bardzo się na nim wzoruje. Jeszcze do niedawna nie lubił czytać, dziś również ma swojego Kindle’a i czyta książki, tak jak brat. Co aktualnie czyta Marcin? „Przygody dziesięciu skarpetek” i „Przygody Tomka”.
W edukacji Marcina najbardziej zależy mi na tym, żeby go wzmocnić, zapewnić mu codziennie dawkę ruchu, żeby ćwiczył swoją rączkę, uczył się jak najwięcej przez zabawę, wyrobił sobie nawyk codziennego czytania i żeby opanował materiał angielskiego na poziomie pierwszej klasy.

Michał ma 10 lat, jest w czwartej klasie. Cholernie inteligentne dziecko. Przyswaja informacje z szybkością światła i uwielbia się uczyć. Interesuje się kosmosem, komputerami, historią, przyrodą. Jest w takim wieku, że interesuje go milion rzeczy naraz. Buzia mu się nie zamyka, co nie zawsze dla mnie, mamy jest na rękę. Radzi sobie w czwartej klasie świetnie z historią, informatyką, przyrodą, matematyką. Największe problemy sprawia mu ortografia i język angielski. Nie przepada za aktywnością fizyczną. Gdyby mógł czytałby książki od rana do wieczora. Co aktualnie czyta Michał? „Przygody Tomka”, „Doktora Proktora” i „Magiczne Drzewo”.
To na czym mi zależy w jego edukacji to zapewnienie mu jak najwięcej ruchu na świeżym powietrzu. Nierzadko musimy tu dyskutować, bo Michał woli częściej czytać niż iść na spacer do lasu. To co jeszcze dla niego w tym roku najważniejsze to nauczenie się udzielania odpowiedzi na temat, konkretnie. Michał uwielbia dygresje, ma ogromną wiedzę i często zbacza z tematu, bo najchętniej opowiedziałby wszystko. Chciałabym też, żeby opanował angielski na poziomie czwartej klasy i nauczył się być jeszcze bardziej samodzielnym i odważnym chłopakiem. No i żeby zdał egzaminy 🙂

Jak widzisz moje dzieci są zupełnie różne. Te różnice stały się jeszcze bardziej jaskrawe od kiedy jesteśmy na ED, a oni mają przestrzeń do tego, by stawać się lepszymi w przedmiotach i tematach, które ich najbardziej interesują. I to jest w ED naprawdę piękne!

Co nam pomaga w nauce? Z jakich pomocy korzystamy?

Zanim rozpoczęłam edukację domową z dziećmi wysłuchałam całego kursu on line, który przygotowały specjalistki w tej dziedzinie, dziewczyny odpowiedzialne za Magazyn Kreda czy podcast „Więcej niż edukacja”. Wiele rzeczy, które usłyszałam były mi znane, ale były też takie, które zupełnie zmieniły moje nastawienie do edukacji. Na przykład pytanie, które każdy rodzic powinien sobie zadać: „Jakiej umiejętności zabrakło ci, kiedy opuszczałaś rodzinny dom i rozpoczynałaś samodzielne życie?”. To doskonała wskazówka do tego czego my powinniśmy uczyć swoje dzieci i uświadomienie sobie, że ich edukacja nie zaczyna się i nie kończy na szkolnych podręcznikach. Z takim podejściem będziemy w stanie dostrzec absolutnie każdą możliwość, przedmioty czy okoliczności, podczas których nasze dzieci będą się edukować. I łatwiej nam będzie sobie i swoim dzieciom w kwestii edukacji zaufać.

Co nam na codzień pomaga w nauce?

  • szkoła, do której zapisaliśmy chłopców. Szkoła jest przyjazna ED i dla rodziców dzieci uczących się w ten sposób stworzyła platformę on line, na której mamy spis lektur, podręczników, zagadnień do egzaminów, podstawę programową, tematy z egzaminów z zeszłych lat. Szkoła organizuje dla nas różne wypady edukacyjne i robi wiele, żeby dzieciaki na ED i ich rodziców ze sobą zintegrować. Mamy tez możliwość brania udziału w różnych projektach edukacyjnych takich jak angielski czy programowanie. Oczywiście wszystko to póki co jest niedostępne ze względu na obostrzenia, ale jeśli chcemy możemy uczestniczyć w zajęciach dodatkowych zdalnie.
  • podręczniki szkolne. Kupiliśmy cały pakiet podręczników rekomendowanych przez naszą szkołę. Mnie osobiście podręczniki pomagają iść po kolei z programem, wiedzieć ile jeszcze materiału zostało nam do przerobienia albo … stwierdzić, że się z tych podręczników już wyrosło, tak jak to ma miejsce w przypadku Marcina. Marcin w ogóle nie uczył się z podręczników do matematyki, bo stwierdził, że już to wszystko wie. Czytać też się nauczył dosyć dawno temu i to płynnie, więc pozostaje mu nauka pisania i wszelkie prace plastyczne, nauka o przyrodzie, o Polsce, wierszyki, piosenki etc.
  • platforma edukacyjna Eduelo. Czyli rozwiązywanie testów i quizów na komputerze. Bardzo fajna rzecz, dopasowana do wieku dzieci. Każdy z chłopców ma swoje konto adekwatne do wieku i rozwiązuje zadania z poszczególnych przedmiotów zdobywając punkty. Nam się Eduelo bardzo podoba i polecamy.
  • lekcje angielskiego on line w szkole All Right i za pomocą aplikacji Duo Lingo. O tej szkole mówiłam już nie raz i na moim blogu i na Instagramie. To jest jednocześnie mój klient, z którym współpracowałam i miejsce, w którym chłopaki mają indywidualne lekcje.

    O SZKOLE ON LINE JĘZYKA ANGIELSKIEGO I O ZAJĘCIACH DODATKOWYCH MOICH DZIECI PISAŁAM TUTAJ.
  • wszelkie programy edukacyjne takie jak program Galileo, kanał na Youtube Jasna Strony, bajki „Było sobie życie”, „Był sobie człowiek”, „Był sobie kosmos” i wszystkie z tej serii (do dziś uważam, że to jedne z lepszych bajek edukacyjnych, jakie powstały), filmy dokumentalne, bajki pełnometrażowe.
  • książki pod każdą postacią i na każdy temat! Zarazić ich miłością do książek – to było moją misją. Udało mi się. Dziś każdy z moich synów uwielbia czytać. Tu, w Norwegii zaopatrzyliśmy ich w czytniki książek i problem nadbagażu na lotnisku zniknął 🙂
  • wszelkie kolorowanki, krzyżówki, wyklejanki, książeczki uczące ortografii czy tabliczki mnożenia etc
  • gry planszowe, w które staramy się grać z naszymi dziećmi ucząc ich współzawodnictwa i pokory 🙂
  • Karty Grabowskiego do nauki tabliczki mnożenia (bardzo polecam)
  • nasz styl życia, czyli częste podróże, obserwowanie innych kultur, słuchanie innego języka, nasza dla nich obecność
  • uczenie dzieci samodzielności. Bardzo ważny podpunkt. Staramy się angażować chłopców w większość zajęć w domu: sprzątanie, gotowanie, robienie zakupów, planowanie dnia, rozbijanie namiotu etc. Według nas to równie ważne co tabliczka mnożenia i szlaczki
  • dla nas rodziców przydatne są różne książki dotyczące edukacji i wychowania dzieciaków, wspomniany już Magazyn Kreda, podcast Więcej niż edukacja, grupy na FB dla rodziców w ED itp. Ogrom wiedzy.

Dziecko, które ma do tego przestrzeń uczy się absolutnie wszędzie. Niekoniecznie z podręczników szkolnych. Całe nasze życie jest lekcją. Ciągle uczymy się czegoś nowego. Nasze dzieci również. Musimy tylko to dostrzec.

Pewnie coś pominęłam, ale nic więcej aktualnie nie przychodzi mi do głowy. Z tego wszystkiego korzystamy w zasadzie od marca, bo nasze dzieci od marca nie chodzą do szkoły. To co chcę podkreślić to to, że w edukacji domowej bardzo ważne jest, by zaufać dziecku, sobie i swojej intuicji. Żeby pozwolić sobie na poobserwowanie dziecka, odkrycie jego mocnych stron, talentów i tego z czym radzi sobie gorzej. Dla mnie w tej formie nauki piękne jest to, że możemy żonglować czasem i zajęciami tak jak chcemy. Jeśli widzę, że mój młodszy syn za nic w świecie nie chce robić zadań z podręcznika do matematyki, bo są nudne i on to już wszystko wie, to po pierwsze sprawdzam czy rzeczywiście wie :), po drugie daję mu do zrobienia trudniejsze zadania, żeby szedł dalej albo przeskakujemy na inny przedmiot, w którym tak dobry jeszcze nie jest. Nie ogranicza nas dzwonek lekcyjny. Nie musimy codziennie przerabiać wszystkich przedmiotów. Nie mamy planu lekcji. Ale jakiś plan mamy. I o tym planie w czasach, w których ciężko coś zaplanować będzie następna część tego wpisu.

Jak organizujemy nasz dzień, miesiąc, rok w edukacji domowej?

Zacznę od tego, że kiedy dzieci przechodzą na naukę w systemie edukacji domowej to przeorganizować muszą się wszyscy w rodzinie. Cała sztuka polega na tym, żebyś ty jako rodzic umiała tak pokierować tą nauką, żeby twoje dziecko zrozumiało materiał, a na koniec zdało egzaminy oraz żeby nauczyć to dziecko (zwłaszcza starsze, takie jak mój Michał) poczucia obowiązku, odpowiedzialności i samodzielnej pracy. I oba te aspekty mogą sprawiać pewne trudności. Szczególnie na początku, kiedy więcej jest dla nas niewiadomych niż rzeczy oczywistych i łatwych.

Jak zapewne wiesz życie moje i mojej rodziny nie należy ostatnio do spokojnych i przewidywalnych. Zaliczyliśmy przeprowadzkę ze sprzedanego domu na wsi do Lublina, a kilka tygodni później z Lublina do Norwegii. Nieustanne zmiany stresują i naprawdę bardzo przeszkadzają w tym, żeby mieć stały plan dnia.
Więc może lepiej go nie mieć? Może lepiej zmienić nastawienie? Z takiego założenia wyszłam. Możesz przeczytać o tym więcej w tym poście:

JAK ORGANIZUJĘ I PLANUJĘ CODZIENNOŚĆ W KRYZYSOWYM CZASIE?

Nie będę powtarzać tego, co pisałam w tamtym poście. Dzisiaj podsumuję tylko najważniejsze z mojego punktu widzenia rzeczy, które mi pomagają ogarnąć ED:

  • staram się choć minimalnie zaplanować dzień tak, by znaleźć w nim czas na ugotowanie obiadu, naukę chłopców (choć przez h), długi spacer i moją pracę (choć 2 h). Nie zawsze się to udaje ale to mój plan minimum.
  • trzymam się na tyle, ile mogę stałych godzin posiłków i spacerów. To porządkuje resztę dnia.
  • dbam, by moje dzieci uczyły się w osobnych pokojach. W swoim towarzystwie zupełnie się rozpraszają.
  • uczę moich synów samodzielnej pracy. W zależności od przedmiotu oznacza to tyle, że np. Michał ma przeczytać w podręczniku (lub dowiedzieć się z innego źródła) wszystkiego na dany temat (np. O Janie Zamoyskim), a potem przychodzi do mnie i razem omawiamy temat, omawiamy najważniejsze wiadomości. Następnie on sam idzie do pokoju i robi ćwiczenia dla utrwalenia, które ja na końcu sprawdzam. To oczywiście tylko luźny przykład. Czasem nasze dziecko nie robi ćwiczeń, czasem potrzebuje mnie czy Tomka bardziej, bo nie rozumie danego tematu, a czasem nie potrzebuje nas w ogóle, bo zrozumiał wszystko sam w mig.
  • jako rodzic ufam swojej intuicji i wierzę w to, że dokonuję w stosunku do mojego dziecka najlepszych wyborów. Ufam mojemu dziecku równie mocno. Ufam temu, że wszystko jestem w stanie z nim ustalić i mu wytłumaczyć. Słucham swojego dziecka, szanuję je, wymagam, stwarzam granice, bo te dają mu poczucie bezpieczeństwa. I to wszystko jest kluczowe w edukacji i wychowywaniu dziecka. Pamiętaj, że ilość dobrych rad od ludzi, którym się w głowie nie mieści, że tak można rośnie wprost proporcjonalnie do ilości tych „głupich” decyzji w Twoim życiu. A ED jest w opinii niektórych jedną z takich decyzji.
  • robię w tygodniu dni, kiedy w ogóle się nie uczymy. To znaczy nie uczymy się z podręczników, aplikacji itp. Na przykład wtedy, kiedy jedziemy na jakąś wycieczkę. Staram się jednak tak organizować te wycieczki, żeby moje dzieciaki tak czy siak się czegoś nauczyły. Czasami to będzie zupełnie błaha rzecz taka jak pomoc tacie w zatankowaniu samochodu, a czasami zwiedzenia jakiegoś muzeum.
  • rozpisuję wielkie przedsięwzięcia (takie jak egzamin końcowy) na mniejsze etapy (takie jak zrozumienie i zapamiętanie poszczególnych zagadnień do egzaminu).
  • staram się, by nauka, nawet tych trudnych tematów, odbywała się w przyjaznej atmosferze, by była dopasowana do tempa i nastroju dziecka w danym dniu, by jak najczęściej odbywała się przez zabawę. O Janie Zamoyskim z Michałem uczyliśmy się jeżdżąc we wrześniu po Zamościu meleksem z panią przewodnik. Resztę utrwaliliśmy w domu za pomocą podręcznika.
  • dla mnie najważniejsze jest, żeby moje dziecko zrozumiało to, o czym się uczy, a nie wykuło temat tylko na pamięć. (nie dotyczy tabliczki mnożenie, ortografii i języków obcych 🙂 ). Model zakuj, zdaj, zapomnij, w którym funkcjonowało większość z nas jest kompletną stratą czasu.
  • dziecko nie może być dobre ze wszystkiego. To jest absolutnie kluczowe. Nie wymagam od moich dzieci, by były mistrzami z każdego przedmiotu.
  • dziecko ma prawo mieć zły dzień, mało energii, być niewyspane itp. W ED możemy mądrze tą jego energią dysponować. Ja wiem, że moje dzieci najlepiej przyswajają wiedzę godzinę, dwie po przebudzeniu, tak do 14:00 maksymalnie. To jest złoty czas na naukę i to właśnie wtedy uczymy się rzeczy najtrudniejszych.
  • tu, w Norwegii, kiedy na świecie koronawirus, do Polski nie bardzo można lecieć, place zabaw puste staram się być dla moich dzieci więcej niż … normalnie. Moi chłopcy nie mają tutaj swoich kolegów i jest to niewątpliwym minusem tej sytuacji. Staramy się więc z Tomkiem zapewnić im póki co nasze, wartościowe towarzystwo. Spędzamy razem mnóstwo czasu, ale często jest to bywanie, a nie bycie. Planujemy więc wspólne wycieczki, spacery, wieczory filmowe z popcornem czy planszówki. No i wysłuchujemy tych naszych chłopaków, a do powiedzenia mają naprawdę dużo. I oczywiście, że wolałabym, żeby miały swoją paczkę kumpli, bo to szalenie ważne, ale nasze osobiste okoliczności ssą takie, a nie inne i na tych kumpli będą musieli poczekać, aż świat po koronie wróci do normy, a oni do szkoły.

No dobrze to by było chyba na tyle na dobry początek. Spisałam wszystko, co przychodzi mi do głowy i co zebrałam na bazie moich dotychczasowych doświadczeń z edukacją domową. To o czym chciałabym napisać w osobnym poście to to jak ja się czuję z dziećmi non stop na pokładzie, jak znajduję dla siebie czas i jak zachowuję względny spokój. Bo to, że edukacja domowa dla dzieci jest super to jedno, a to że ja w tym wszystkim muszę jak najczęściej przypominać sobie, że nie jestem tylko mamą to osobna kwestia 🙂

Czy moje dzieci już zawsze będą uczyć się w ten sposób? Mimo mojej sympatii do edukacji domowej to nie wydaje mi się. Chciałabym, żeby chodzili do fajnej szkoły, otwartej na ucznia, dla której ten uczeń i jego rozwój są ważne w przeciwieństwie do prac domowych i ocen. Chciałabym, żeby mieli fajnych kolegów i wspomnienia ze szkolnej ławki (moje dzieci lubią szkołę). I chciałabym odzyskać mój cały czas, który miałam na przykład na swoją pracę. Wierzę, że jak sytuacja na świecie z wirusem się unormuje i ten świat wróci do normalności, to i my wrócimy do kraju (zapewne!), kupimy jakiś dom i zapiszemy chłopców do szkoły. Bardzo bym tego chciała, a narazie … GRAM KARTAMI, KTÓRE MAM 🙂

Mam nadzieję, że rozjaśniłam ci trochę pojęcie edukacji domowej. Jeśli masz do mnie jakieś pytania – śmiało, zadaj mi je w komentarzu.

Loading

Spodobają Ci się także:

29 komentarzy

Agnieszka 16 listopada, 2020 - 8:42 pm

Basiu, a korzystacie nadal z fiszek do angielskiego? Sprawdzają Wam się?

Reply
Basia Szmydt 16 listopada, 2020 - 8:45 pm

Korzystamy, ale w podróży bardziej z aplikacji, żeby mieć mniej bagażu.

Reply
Agnieszka 16 listopada, 2020 - 8:59 pm

Masz ma myśli aplikację szkoły All
Right?

Reply
Basia Szmydt 16 listopada, 2020 - 9:14 pm

Konkretnie to duo lingo, o której pisze w tekście 🙂

Reply
Kamila 16 listopada, 2020 - 9:17 pm

Kurcze. Brzmi to dość łatwo. :p Szczególnie, że masz mądre dzieci. Angielski w Norwegii.. Mogą tam poznawać się z innymi dziećmi? Nie ma lepszej nauki.

Reply
Basia Szmydt 16 listopada, 2020 - 10:31 pm

Nie za bardzo. Ich angielski jest kiepski i stanowi to sporą barierę językową niestety :/

Reply
Monika 16 listopada, 2020 - 10:00 pm

Fajnie że są takie możliwości bo czasem napewno się to przydaje ale też uważam że codzienny kontakt z rówieśnikami jest bardzo ważny jaki by on nie był:)
Ja moją podstawówkę wspominam bardzo miło ale mój mąż uważa że podstawówka jest jak grypa-trzeba ją przejść i tyle… no cóż każdy ma inne doświadczenia… dlatego pewnie warto dobrze poszukac jednak fajnej szkoły dla swoich dzieci:)

Reply
Basia Szmydt 16 listopada, 2020 - 10:33 pm

Ja też uważam, ze kontakt z rówieśnikami jest ważny, ale pod warunkiem, że nie jest tylko on line 🙂 chłopcy nie mają najmniejszych problemów z nawiązywaniem nowych znajomosci.

Reply
Iza 17 listopada, 2020 - 10:21 am

Witam, czekałam na ten post 😉
Mam pytanie, czy wybraliście szkołę na Lubelszczyźnie? Z tego co się orientuję to na ED można przejść z każdej szkoły, czy tylko z wybranych? Wiesz może jak wygląda ED prowadzona przez szkołę niepubliczną, czesne również obowiązuje?
I ostatnie pytanie w sprawie egzaminów? Jak jest to teraz uregulowane, gdy szkoły są zamknięte. Egzaminy o-nline, na koniec semestru czy w dowolnym miesiącu. Dziękuję za obszerny opis jak to funkcjonuje u Was. Myślę, że ED pokazuje, jak dużo czasu jest marnotrawionego w szkole i że ocena często nie jest adekwatna do umiejętności. Ale szkołę podstawową wspominam b.dobrze. pozdrowienia i samych sukcesów w nauczaniu domowym 😉

Reply
Basia Szmydt 19 listopada, 2020 - 8:19 pm

Dxiekuję Iza 🙂 aktualnie egzaminy odbywają się przez koronę tylko on line. Niektóre przedmioty mają dwa terminy, inne tylko jeden. Można zaliczyć wcześniej i mieć z głowy. Polecam zapisać się do szkoły wspierającej ED, my taka znaleźliśmy w Lublinie. Nie płaci się czesnego tylko jednorazowa opłatę wpisową. Jeśli chodzi o szkoły państwowe to tez jest taka możliwość, a to jak będzie się załatwiało różne sprawy na ED zależy w dużej mierze od dobrej woli dyrekcji 🙂

Reply
Iga 17 listopada, 2020 - 12:49 pm

Basiu, bardzo mi się podoba Wasza ED. Widać, ze masz prze zdolne dzieciaki i poświęcasz im dużo czasu. W chwili covida taka forma edukacji naprawdę wydaje się ta „lepsza opcja”, ale zastanawia mnie to czy dzieci nie tęsknią za kontaktami z rówieśnikami? Wiadomo, nauka powinna być ja 1 miejscu, ale jak wracam wspomnieniami do podstawówki to pamietam głównie szkolne przyjaźnie. W sumie gdzie jak nie w szkole dziecko ma nawiązywać bliższe relacje 🙂
Pozdrawiam

Reply
Basia Szmydt 19 listopada, 2020 - 8:16 pm

No jasne, że tęsknią, ale nie mieliby tych kontaktow ze względu na koronę nawet gdybyśmy zostali w Polsce.

Reply
JOANNA 17 listopada, 2020 - 1:32 pm

Witam, kiedyś myślałam że ED jest dla dzikusów którzy na siłę chcą zmieniać porządek świata który całkiem nieźle funkcjonuje od dawien dawna. Ale po przeczytaniu kilku historii rodzin które na taką edukacje przeszły i biorąc pod uwagę „koronaczasy” jakie nam teraz nastały to coraz przychylniej patrzę na tę sprawę. Sama nie mogę sobie na to pozwolić gdyż pracuję na etacie i lubię swoją pracę, ale bardzo lubię też uczyć swoje dzieci i patrzeć jak tę wiedzę chłoną. Dlatego popołudniami staram się (chociaż nie zawsze się udaje, szczególnie że oprócz 2go klasisty mamy jeszcze w domu 2 latkę która uwielbia gdy uwaga jest skupiona na niej :)) w niepodręcznikowy sposób rozszerzać wiedzę z lekcji (aktualnie on-line). A w weekendy pokazywać dzieciom przyrodę, sport ale i wspólne gotowanie. Ze zgrozą czytam na forum klasowym wypowiedzi niektórych rodziców którzy najchętniej posadziliby dziecko na 6h lekcji zdalnych przed komputerem byleby tylko jak najmniej samemu się do tej edukacji przyłożyć. W tej chwili syn ma 2 lub 3 lekcje po 30 minut on-line z wychowawczynią i resztę do opracowania w domu. Nie jest to może idealny system ale daleka jestem od sadzania dzieci przed ekranem na 6h. Na wiosnę mieliśmy tylko wiadomości wysyłane na dziennik elektroniczny z zakresem materiału do przerobienia i to była masakra, ja w pracy, mąż na pracy zdalnej, syn z materiałem do przerobienia i 2 latka w domu. Żal mi teraz tak bardzo dzieci że nie spotykają się z kolegami bo bardzo to lubią, ale są i plusy, nigdzie rano się dzieci nie spieszą więc można wieczorem trochę dłużej pogadać i poczytać w łóżku przed snem.
Dziękuję Ci za ten wpis (generalnie bardzo się cieszę że po dłuższej przerwie powróciłaś do regularnego pisania) bo zmobilizował mnie do szukania sposobów na wplecenie elementów edukacji domowej do nauczania on-line czy stacjonarnego które mam nadzieję niebawem wróci.
Pozdrawiam gorąco

Reply
Basia Szmydt 19 listopada, 2020 - 8:16 pm

Dziękuję Ci za komentarz i życzę dużo siły i cierpliwości, bo nauka zdalna, etat i maleńki szkrab w domu to czasem mieszanka wybuchowa. Uściski ❤️

Reply
Isa 17 listopada, 2020 - 1:42 pm

Mnie zastanawia czy taka nauka jest możliwa z pracującym nie w domu rodzicem. Czy dziecko da sobie radę samo z nauką, czy jednak jest to rozwiązanie tylko dla niepracujacych rodziców, ewentualnie takich co pracują w domu

Reply
Basia Szmydt 19 listopada, 2020 - 7:47 pm

Według mnie ED z rodzicem pracującym na etacie jest trudna do zrobienia. Nie napiszę, że niemożliwa, bo być może są rodziny, które w takich okolicznościach się z powodzeniem się uczą w ED, ale ja bym nie umiała tego ogarnąć.

Reply
Kasia 19 listopada, 2020 - 1:47 pm

Ale super perspektywa. Byłam trochę uprzedzona do ED, ale po Waszych doświadczeniach i w sytuacji nauki zdalnej od kilku miesięcy to naprawdę zaczyna brzmieć coraz lepiej. Patrzę z perspektywy nauczycielki wspaniałych uczniów, dla których nie mam tyle czasu indywidualnie, ile potrzebują, nawet nie mam opcji porozmawiać z każdym osobno choć raz w tygodniu…
Gdybyś potrzebowała jeszcze jakiejś platformy, zwłaszcza do nauki informatyki /programowania, czy grafiki komputerowej, serdecznie polecam Khan Academy 🙂
Pozdrawiam! Trzymajcie się w tej Norwegii i proszę o dużo zdjęć i jeszcze więcej tekstu 🙂

Reply
Basia Szmydt 19 listopada, 2020 - 7:45 pm

dzięki Kasiu za polecenie Khan Academy, słyszałam o niej. Powodzenia dla Ciebie też w tej zdalnej rzeczywistości <3

Reply
Ange 20 listopada, 2020 - 10:58 am

Super post Basiu. Uwazam ze masz super podejscie do edukacji domowej I kto wie moze to Twój kolejny talent. Ja probowalam edukowac swojego 5 latka w edukacji domowej I moze byl to moj blad ale duzo czasu powsiecalam na nauke czytanie z Bardzo marnymi skutkami. W tym roku syn juz 6 latek poszedl do pierwsze klasy w systemi brytyjskim ale w szkole miedzynarodowej.Po dwoch miesiacach jestem w szoku, ze synek plynnie czyta I pisze po angielsku (jego angielsku byl na poziomie komunikatywnym) I wogole z jego posiadanej wiedzy po tak krótki czasie. Ci prawda gdzie mieszkamy Szkoly sa otwarte, ale szczerze polecam tego typu Szkoly, gdzie niby przez zabawe I brak siedzenia w lawkach dzieci osiagaja taki progres.

Reply
Basia Szmydt 20 listopada, 2020 - 11:57 am

Nauka przez zabawę w tym wieku działa cuda 🙂 może Twój synek wcale nie był gotowy na czytanie? Moi dwaj synowie długo nie chcieli czytać, a w dniu w którym nagle zaskakiwali, że oto przyszła ich pora na czytanie to od razu zaczynali od Mikołajka 🙂

Reply
Karolina 2 grudnia, 2020 - 2:48 pm

Pytań brak, ale chciałabym polecić chłopakom książki Magdy Witkiewicz – „Banda z Burej. Tajemnica piwnicy w bibliotece” i „Banda z Burej. Tajemnica fałszywego Mikołaja” obie dostępne i w ebooku i w audiobooku. Sama jedną czytałam, drugą słuchałam. Świetne, krótkie historie 🙂

Reply
Basia Szmydt 2 grudnia, 2020 - 5:00 pm

Dziękuję Karolina 🙂 zapisuję

Reply
Alex 6 grudnia, 2020 - 9:10 pm

Hej Basiu, a opowiesz nam jak przygotowujesz się do danej partii materiału? Czy najpierw przeglądasz podręczniki i planujesz, co przerobicie np.w danym tygodniu? Mega ważny temat, bardzo aktualny i inspirujący, mam nadzieję, że stworzysz jeszcze dużo postów o tych zagadnieniach. Dzięki!

Reply
Basia Szmydt 14 grudnia, 2020 - 2:02 pm

Postaram się opisać to w osobnym poscie 🙂

Reply
Lisa 13 lipca, 2021 - 6:45 am

Na pewno lepiej już byłoby żeby szkoły funkcjowały normalnie, nawet z punktu o socjalizacji dzieciaków, muszą umieć komunikować się i dawać sobie radę w społeczeństwie. Jednak, jak patrzę na syna, z edukacją w domu i online obudziła mu się chęć uczyć się, zachwycił się matematyką dzięki https://www.matematykadladzieci.com/ także angielskim, i trochę więcej odpoczywa. Także system byłby super, jeżeli dzieci mieli wszystkiego w miarę.

Reply
Michał 10 marca, 2022 - 2:54 pm

Witam, super wszystko opisane
A ja mam takie pytanie, ponieważ dopiero planujemy wyjazd do Norwegii i czytałem że dziecko po 3 miesiącach ma obowiązek chodzenia do norweskiej szkoły, a czy w nauczaniu domowym nie jest to obowiązkowe?
Pytam ponieważ nie wiem ile będziemy w Norwegii rok może dwa i nie chcemy robić dziecku aż takich rewolucji związanych z językiem itp.
Pozdrawiam serdecznie

Reply
Basia Szmydt 10 marca, 2022 - 6:54 pm

Z tego co wiem, po 3 miesiącach musisz zapisać dziecko do norweskiej szkoły. Zakładając, że tam żyjecie i pracujecie. Nie wiem jak jest w przypadku osób, które zwyczajnie sobie podróżują. I polecam to zweryfikować jeszcze 🙂

Reply
Magdalena 26 czerwca, 2022 - 7:32 pm

Basiu jesteście już po egzaminach w ED? Jak to teraz u Was wygląda kontynuujecie dalej ED?

Reply
Basia Szmydt 26 czerwca, 2022 - 8:05 pm

My od roku uczymy się stacjonarnie w szkole, do której chłopcy byli zapisani będąc w ED

Reply

Zostaw komentarz

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Ok, rozumiem