„Toksyczny człowiek” – jak często zdarza Ci się słyszeć to pojęcie? „Toksyczny człowiek” czyli jaki? Czy za bardzo się czepiamy? Czy jesteśmy zbyt drobiazgowi? Czy to nowa moda? Czy może rzeczywiście mamy szczęście żyć w czasach, w których dostęp do wiedzy, do książek, do terapii daje nam możliwość bycia bardziej świadomym, a tym samym stwierdzić, że toksyczne osoby są obecne również w naszym życiu.
I że nie mamy na ich towarzystwo najmniejszej ochoty?
Miałam ostatnio w życiu kilka nieprzyjemnych sytuacji. Takich, w których musiałam skonfrontować się z drugim człowiekiem. Człowiekiem, którego bez problemu, na zimno, po upływie czasu mogę określić właśnie mianem toksycznego.
Ostatnia taka sytuacja miała miejsce kilka tygodni temu, a moja reakcja na nią pokazała mi jak dużą pracę wykonałam nad sobą przez ostatnie 2-3 lata i jak bardzo ta reakcja różni się od tej sprzed lat. Dziś w moim życiu nie ma miejsca na toksyczne zachowania ludzi. Niektóre z tych osób usunęłam ze swojego życia, inne są w nim ciągle, ale nie pozwalam im już wejść sobie na głowę. Nauczyłam się stawiać granice.
Dzisiejszy post niech będzie dla Ciebie inspiracją.
Chciałabym Ci pokazać, że jesteś ważna, że masz prawo żyć według swojego scenariusza i nie masz najmniejszego obowiązku, by spełniać oczekiwania innych ludzi i co najważniejsze: nie możesz i nie powinnaś pozwalać, by ktoś sprawiał, że czujesz się mało wartościowa i niewystarczająco dobra.
Czas skończyć z tym raz na zawsze.
Zaczynamy noworoczne porządki. Zacznijmy od relacji, bo gwarantuję Ci, że to najtrudniejsza działka.
KIM WEDŁUG MNIE JEST TOKSYCZNA OSOBA?
No cóż. Taka osoba może mieć naprawdę wiele obliczy. Ja na potrzeby tego wpisu, bazując na własnych doświadczeniach stworzyłam i nazwałam kilka typów:
– PAN PUNKTUJĄCY – to ktoś, kto wiecznie Cię punktuje. Znajomy, znajoma, której się na przykład zbierało przez cały rok i po tym czasie, ni z gruszki, ni z pietruszki wysyła Ci smsa o długości encyklopedii lub dzwoni i tonem rodzica wytyka Ci wszelkie Twoje niedociągnięcia. Że jesteś ciągle zajęta, że nie masz dla niej czasu, że 12.01 powiedziałaś to i to, że nie pamiętałaś o imieninach jej babci, że pojechałaś z Marysią na wakacje, kiedy powinnaś była pojechać z Mariolką, że on/ ona się przez Ciebie w 1997 źle czuł, że co Ty wiesz o życiu, że ludzie to mają problemy, a Ty epatujesz swoją zajebistością, że za dużo gadasz o dzieciach, że się spóźniasz i tak dalej, i tak dalej. Generalnie wysłana roczna ocena pracownika (tak to odbieram) jest słaba, słabiutka.
– PAN NARCYZ – to ktoś, kto nawet nie udaje, że Cię słucha albo czeka kiedy weźmiesz wdech pomiędzy jednym zdaniem, a drugim, by móc w końcu zacząć monolog o sobie. To ktoś, kto nie jest zainteresowany Tobą, ani tym co się u Ciebie dzieje, ale traktuje Cię jako darmowego terapeutę, powiernika, konfesjonał tudzież śmietnik swoich spraw.
– PAN WYSYSACZ ENERGII – to ktoś, kim od pierwszej chwili spotkania masz potrzebę się zaopiekować, bo tak mu w życiu źle. To ktoś, przy kim nie możesz cieszyć się ze swoich sukcesów, przygód, bo jeśli tak zrobisz zobaczysz jego reakcję – smutną minę, głęboki wdech i wydech i komentarz, że Tobie to dobrze, że nie każdy ma tak fajne życie, że on musi pracować w kopalni, ma słabego męża / żonę, mieszka w beznadziejnym miejscu, ale nie gadajmy o nim, lepiej powiedz co u Ciebie. Tu znowu wdech i wydech.
– PAN MANIPULANT – to ktoś, kto jest w stanie tak poprowadzić rozmowę z Tobą, że na koniec zawsze czujesz się winna. To ktoś, kto zapyta Cię jak Ci minęło popołudnie. Gdy odpowiesz, że spędziłaś je z Moniką na rowerze na bank powie, że szkoda, że o nim nie pomyślałaś, przecież on też uwielbia rower, ale ok widocznie on nie jest Moniką, trudno. To ktoś taki, kto nie ma najmniejszego problemu, by powiedzieć Ci, że ok, możesz nie przyjeżdżać na święta, ale lepiej żebyś miała świadomość, że to mogą być ostatnie święta babci Janiny.
No dobrze i co Ty na to? Jak się czujesz w towarzystwie takich ludzi? Jeśli potrafisz ich ignorować i kolokwialnie rzecz ujmując masz ich głęboko w poważaniu – brawo, gratulacje! Ja, by móc się takich ludzi pozbyć lub po prostu ich ustawić, by wyznaczyć swoje nieprzekraczalne granice potrzebowałam paru lat. Pomogła mi w tym bardzo terapia i bardziej świadome dzięki niej życie.
Kiedyś, gdy spotykałam na swojej drodze toksyczną osobę, która mnie punktowała, traktowała jak konfesjonał, wzbudzała we mnie poczucie winy lub po prostu sprawiała, że czułam się wiecznie niewystarczająco dobra z reguły przepraszałam i nieustannie się tłumaczyłam. Wciąż zastanawiałam się czemu ta osoba tak myśli, czemu mnie nie lubi i jak mogę sprawić, żeby między nami było dobrze. Gdy ktoś taki miał mnie odwiedzić pucowałam mieszkanie na wypadek, gdyby miał zapytać czy nie myślałam, żeby zatrudnić panią do sprzątania, bo ona to by tak nie mogła w takim bałaganie. Chciałam non stop analizować, rozmawiać, przepraszać i sprawić, żeby było między nami fajnie. Już teraz rozumiesz?
Dziś już wiem, że nie każdy musi mnie lubić, że mój czas jest ważny, że ludzie przychodzą i odchodzą, że mam prawo powiedzieć „nie” i mam prawo mieć swoje granice. Dojście do tego momentu było dla mnie niezwykle trudne
i emocjonujące, ale wiem, że jest to do zrobienia. Chciałabym opowiedzieć Ci jak tego dokonałam.
KONFRONTACJA
W Twoim towarzystwie pojawia się toksyczna osoba. Możesz jej unikać, co jest metodą łatwą, ale mało skuteczną lub się z nią skonfrontować, co jest metodą trudną, ale długotrwałą i skuteczną. Trzeba wziąć głęboki wdech, a potem powiedzieć prosto i dobitnie, że to w jaki sposób ta osoba do Ciebie, o Tobie i o czym mówi Tobie nie odpowiada. Moje konfrontacje były różne. Jedne mniej, drugie bardziej wybuchowe. Te sprzed lat kosztowały mnie morze wylanych łez, trzęsących się rąk, bo na przykład traciłam przyjaciela, toksycznego, ale jednak człowieka, z którym spędziłam kilka, kilkanaście lat. Im dalej w las tym było mi łatwiej. Dziś, kiedy czuję, że ktoś przekracza moje granice mówię o tym.
Z empatią i szacunkiem, ale jednak mówię. Wybaczam, współczuję, ale trzymam się swoich granic. Najtrudniej jest zrobić pierwszy krok. Później taka osoba może nie odpuścić i „szczekać” dalej albo wręcz przeciwnie – odczepić się od Ciebie i szukać dalej ofiary. Wszystko zależy od Ciebie na co i na ile jej pozwolisz, dlatego….
NIE DAJ SIĘ SPROWOKOWAĆ
Nie daję się wciągać w dyskusje, ucinam rozmowę krótko i dobitnie, ignoruję kolejne wiadomości. Taka droga okazuje się być dla mnie najlepsza. Nie daję się wciągnąć w tę gierkę, bo toksyczna osoba zawsze będzie wymuszała moją uwagę, stawiała siebie na pierwszym miejscu i wzbudzała we mnie poczucie winy. Ona nie robi miejsca na normalny dialog. Zamiast nich gustuje w słownych przepychankach i nie przestanie, dopóki nie przyznasz, że ma rację. Nie daj się sprowokować. Krótko i zwięźle poinformuj o swoich granicach i utnij temat. Bez dyskusji. Napisz koleżance, która zarzuca Ci, że o niej nie pomyślałaś jadąc na wakacje z tą drugą, że sobie nie życzysz tak prowadzonej rozmowy, że nie masz potrzeby tłumaczenia się z tego jak i z kim spędzasz wakacje, i że nie masz w sobie miejsca na tego typu sytuacje. Taka osoba na pewno będzie chciała dyskutować w nieskończoność, chętnie obrzuci Cię błotem. Nie daj się wyprowadzić z równowagi.
To są czasem naprawdę trudne sytuacje, bo po drugiej stronie masz osobę, którą do tej pory uważałaś za bliską. To, że ktoś jest Ci bliski, nie oznacza, że nie ma na Ciebie destrukcyjnego wpływu. Czasem lepiej się rozstać. Jak to mawia moja znajoma – z przyjaciółmi też się czasem zrywa. Tak samo jak z chłopakiem.
To naprawdę nie oznacza, że jesteś egoistką, że jesteś samolubna. Czasami w życiu, świadomym życiu przychodzi taki moment, kiedy dostrzegamy, że nie chcemy już niektórych ludzi i ich wpływu na nas. To naturalne, a dostrzeżenie tego to już połowa sukcesu.
NIE OBWINIAJ SIĘ
Toksyczni ludzie zrzucają swoje frustracje i niepowodzenia na innych. Wciąż szukają atencji, tworzą niepotrzebne konflikty i stresujące sytuacje. Każdą rozmowę pokierują tak, by być w centrum uwagi jako ofiara. Czasami takie osoby naprawdę mają w życiu słaby moment i mnóstwo problemów i zaczynają gadać jak w „szajbie”. To tak jak z tą reklamą, w której pada hasło „nie jesteś sobą, zjedz snikersa”. Wykaż się zrozumieniem, empatią, powiedz sobie, że ten ktoś ma słabszy moment w życiu i dlatego zachowuje się jak ostatni czub. Nie hejtuj, ale jednocześnie nie pozwalaj sobie wejść na głowę. To nie jest Twoja wina, że ktoś zalicza w życiu kolejne niepowodzenia. Nie jesteś workiem treningowym. Nie musisz pozwalać, by ktoś mógł mówić do Ciebie wszystko, na co tylko ma ochotę, bo ma słabszy dzień. Miałam takiego znajomego, który po poślubieniu swojej żony stał się zupełnie innym gościem. Stał się Panem Punktującym. Było mi bardzo trudno zrezygnować z tej relacji, przepłakałam kilka dni, ale powiedziałam sobie: ok, masz teraz szajbę, poślubiłeś czarownicę, która zrobiła Ci z głowy siano. Gdybyś postanowił znowu powrócić do swojej dawnej formy to ja się z Tobą chętnie wódki napiję, tymczasem żegnam.
Drugą formułkę, którą stosuję, na przykład po jakiejś smsowej kłótni, w której ktoś mi zarzuca, że jestem najgorszym człowiekiem świata jest „Dziękuję Ci za wszystkie wspólne lata, za wspólne przygody i fajne dni – to był super czas. Niestety nie mam już w sobie miejsca na Twoją krytykę mojej osoby dlatego musimy się rozdzielić i pójść w swoją stronę. Nie chcę się już z Tobą spotykać, ani kontaktować”. Nie koleguję się z toksycznymi ludźmi. Nie ściemniam, że ich lubię, kiedy tak nie jest. To bez sensu.
Nie przeklinam, nie schodzę do tego samego poziomu, co toksyczna osoba, jestem szczera, konkretna i pilnuję swoich granic. Mam do tego prawo. Ty również. W starciu z toksyczną osobą najważniejsze to umiejętnie zarządzać emocjami.
MUSISZ SIEBIE POLUBIĆ
Ludzie z niską samooceną nie dostrzegają toksycznych w swoim towarzystwie. Zawsze szukają winy w sobie. Dlatego pierwszym krokiem jest polubienie siebie i powiedzenie sobie, że jest się ważnym. Potem ustalenie swoich granic. Masz prawo stwierdzić, że nie zgadzasz się, by teściowa codziennie przynosiła mężowi pomidorową w termosie. Masz prawo nie zgadzać się, by koleżanka w nieskończoność opowiadała Ci o swoich romansach. Masz prawo nie mieć już w sobie miejsca na ciągłe kłótnie z przyjacielem. Jeśli masz problem z akceptacją siebie rekomenduję pójście na terapię. Pisałam o tym w tym wpisie –> POROZMAWIAJMY O TERAPII.
Terapeuta pomoże Ci się rozprawić z ciągłym chodzeniem na paluszkach wokół wszystkich, z nieustannym tłumaczeniem się i poczuciem, że jesteś niewystarczająco dobra. Masz wreszcie prawo się porządnie wkurzyć i powiedzieć „Dosyć tego! Od teraz będzie tak jak ja chcę!”. Praca nad poczuciem własnej wartości i zauważenie, które zachowania niektórych ludzi Ci nie pasują to początek porządków w relacjach.
OTOCZ SIĘ NAJBLIŻSZYMI
To nie jest tak, że jeden toksyczny człowiek może wystawić Ci jedyną słuszną opinię. Pamiętaj, że masz w okół siebie swoich najbliższych: rodzinę, przyjaciół, dzieci. Nawet jeśli jest ich garstka – skup się właśnie na nich. Oni akceptują Cię niezależnie od tego czy przeklinasz czy nie, czy masz muchy w nosie czy też nie. Lubią Cię, lubią Twoje towarzystwo
i wspólny z Tobą czas. W ich odbiciu możesz się przyjrzeć. Olej tych, których nie stać na normalną rozmowę i zostaw czas dla tych naprawdę ważnych. Oni nie sprawią, że poczujesz się niewystarczająco dobra. W tej kwestii liczy się jakość, a nie ilość.
No dobrze czas chyba na jakieś podsumowanie. Puenta jest taka, że szkoda mi czasu na ludzi, którzy mnie w jakiś sposób nie lubią, których uwieram jak metka w bluzce, a oni dają temu wyraz przy każdej możliwej okazji. Uważam, że niepotrzebnie się wówczas męczymy. Uwielbiam otaczać się ludźmi, przy których czuję się swobodnie, przy których nie muszę nieustannie zastanawiać się czy spełniam ich oczekiwania, czy są zadowoleni, czy może jednak zrobiłam znowu coś nie tak. Ja się już nie zastanawiam. Nie muszę. Ludzie, którzy są mi bliscy na co dzień, kiedy coś jest nie tak mówią mi o tym na bieżąco. Tak byśmy mogli wspólnie to naprawić. Bo wtedy chce się naprawiać! Kiedy możemy normalnie porozmawiać, kiedy każda ze stron jest ciekawa drugiej osoby, jej historii, kiedy jest wzajemne zrozumienie i szacunek do decyzji drugiego człowieka, nawet jeśli tą decyzją jest wyjazd na wakacje z Marysią, a nie Zosią.
Masz prawo zrezygnować z relacji z toksyczną osobą pamiętaj o tym.
I choć to bywa bolesne to uwierz mi, że poczujesz ulgę.
Życzę Ci powodzenia <3
88 komentarzy
dziękuję za ten tekst <3
Czasem może się jednak okazać ze to właśnie my jesteśmy toksyczny. I to nie tylko dla innych . Dla siebie. Co wtedy ??
Wielu toksycznych w swoim życiu przerobiłam, wiele z tych relacji znikło samoistnie. Odkąd urodziłam trzecie dziecko, liczba znajomych i koleżanek skurczyła się do minimum, zostały 3 najbliższe mi osoby. Często to ja pierwsza zabiegałam o kontakty, chciałam dbać o relacje ale nie było chęci z drugiej strony… A toksyczne papui gadające tylko o sobie wolę trzymać od siebie z daleka. Trzeba umieć dać innym odejść, mi pogodzenie się z tym zajęło sporo czasu…Teraz liczy się jakość relacji A nie ich ilość. Przyszło mi to dopiero z czasem i wiekiem…
Najtrudniej, kiedy to bliska osoba okazuje się być toksyczna. Czasem latami trudno się zorientować…. I cholernie wysoką cenę się płaci i za bycie w takim zwiazku , i za wyjscie z niego… Nie życzę nikomu. Dobrą strona jest fakt, ze człowiek, który uwolni sie z toksycznego związku jest zaszczepiony na wszelkie manipulacje na wieki wieków.
Nie jesteś w tym sama Kochana.
Myślę że pewność siebie to jedno ale chyba też – mimo wszystko – trzeba czasu żeby dojrzeć do pewnych wniosków, zobaczyć w innym świetle to co dotychczas stanowiło codzienność, złapać dystans i wybrać jakość zamiast ilości. Mi to przyszło z wiekiem. Niestety.. . Ale, jak to mówią, lepiej późno niż wcale 😉
Bardzo ważny tekst…
Moja mama jest toksyczna. I to taki jeszcze jeden typ człowieka – pani męczennica. Robi za dużo i nie to, o co się poprosi, a potem wielkie pretensje, że zmęczona i niedoceniona. Beznadziejna babcia do tego. Smutno mi. Boli jak cholera, ale niestety 2-3 dni, to jest max, żeby jakoś znieść jej wizytę i się nie pokłócić.
Za to gadatliwe koleżanki mi nie przeszkadzają:). Lubię słuchać i umiem słuchać. Byle tylko nie „pier*****” głupot;)
A co jeśli cena za to będzie zostanie calkiem samemu?
Minimalizm – ten motyw nakierował mnie kiedyś na ten blog.
Minimalizm – nie odnosi się tylko to rzeczy. To również ograniczenie relacji, bycie offline, skupienie uwagi i czasu na tych, którzy są nam najbliżsi.
Basiu najgorzej jest jak toksyczne osoby są wśród rodziny. Ja tkwie w takim bagnie, które utrudnia mi życie. Toksyczny teściowa i ojciec, nie wiem jak się uwolnić od tych relacji, bo rozmowa nic nie daje
Dokładnie, toksyczna osoba w rodzinie to trudna sprawa, ja przerabiam to u siebie, dotyczy to mojej siostry… Ale to trzeba przeżyć, żeby cokolwiek potem powiedzieć czy napisać.
A jeżeli najbliżsi są toksyczni? Mąż, który obwinia o wszystko, rodzic, który kochając krytykuje i zajmuje swoimi problemami? Ciotka, która wspiera szczerze, ale to wsparcie polega na dramatyzowaniu problemu, o którym jej mówisz? Koleżanka zwana przyjaciółką zajmuje swoimi problemami a spotkanie wygląda tak, że mówimy jednocześnie ale jedna drugiej nie słysz.
Doszłam do punktu, w którym mam smutną świadomość, że nie ma absolutnie żadnej osoby, na której można się wesprzeć. Jest się samotnym w rodzinie, samotnym wśród znajomych, którzy non stop wpraszają się i przesiadują w moim domu. A tak naprawdę wśród tych wszystkich osób nie ma nikogo. Jestem w momencie życia, w którym gdy nikt nie zawraca mi głowy czuję się najlepiej. Ludzie chcą u mnie przesiadywać, wciąż zapraszają, ale są to puste nic nie znaczące relacje. Z mężem problemów nie poruszam, bo wszystkie są przecież z mojej winy. Najbliższe osoby starsze z rodziny, gdy tylko dowiedzą się o problemie „kontemplują” go i przypominają o nim latami i dramatyzują, zamiast wesprzeć. Koszmar. To, że nie zwariowałam to cud. Szkoda, że nie da się od nich wszystkich uciec
A co jeśli taką osobą jest mąż?
No właśnie. Też szukam odpowiedzi i rozwiązania.
Coraz częściej myślę i mówię o tym, że chciałabym to zakończyć, rozwieść się… mam dość tego wiecznego narzekania i punktowania, o którym pisała Basia – za chude nogi, nie taka grzywka, za głupia, przykłady możnaby mnożyć. Przy nim nigdy nie czuję się wystarczająco dobra i wartościowa. Nawet gdy mówię o swoich uczuciach i planach aby coś w końcu zmienić w naszym smutnym życiu, zawsze zmienia perspektywę tak, że to ja czuję się winna, bo za dużo chcę…
Myślę o terapii, bo wiem, że sama z tego nie wyjdę.
Boli. Znam to.
Bardzo ważny temat.
Mądre i spokojne podejście do sprawy.
Przeczytałam dwa razy. Zmotywowałaś mnie do przemyśleń i podjęcia działania w swojej sprawie, dla dobra mnie samej. Czas dorosnąć, nazywać rzeczy po imieniu i określać swoje granice.
Jedna konfrontacja przede mną.
dzień dobry 🙂 cenię jakość A nie ilość… to tyczy się też otoczenia, ludzi w sumie wszystkiego. czasami bliskie nam osoby trudne ( toksyczne) są nam dane po coś by nas czegoś może nauczyć… gdyby wszystkie osoby które znamy były jak anioły to czy nie nazywało by się to niebo? A to jest ziemia. o ile można pomachac na pożegnanie ludziom których nie ogarniamy uczuciowo o tyle bliscy trudni, to inna bajka inna droga i inny kaliber inne wyzwanie i podejście. pozdrawiam asia
Jestem na etapie „oczyszczania się” z toksycznych relacji, gdzie uważam, że nieustannie bywały przekraczane granice mojego jestestwa, ba! mojej godności. Dwie znajomości już zakończyłam. Została mi bardzo mała garstka „bliższych” ludzi. Jednak zadaję sobie to samo pytanie co Alex – a co, jeśli zostanie się zupełnie samemu?
Bardzo Ci dziękuję za ten tekst. Właśnie teraz był mi potrzebny.
Jestem / byłam trochę jak ty – jak ktoś był dla mnie niemiły, toksyczny, problemu szukałam u siebie. Jest to przykre, ale tak chyba mają osobą z dużą dozą empatii – czasami odbija się ona czkawką. Do dziś pamiętam 2 przyjaciółki, z czego 1 z nich robiła między mną a sobą konkurencję która z nas jest bliższa 3 dziewczynie. Brzmi dziwiacznie, niestety tak właśnie było i świadomie zrezygnowałam z obu znajomości. Efektem tych doświadczeń jest to, że stałam się bardziej nieufna wobec ludzi, skupiam się na pielęgnowaniu zaledwie kilku znajomości i relacji z najbliższymi, ale ostatecznie tak mi jest lepiej, lżej.
Basiu, bardzo, bardzo ciekawy tekst. Ja sama zerwałam relację z toksyczną koleżanką. Było mi bardzo trudno, ponieważ od czasu gdy podjęłam decyzję o „rozstaniu” ona odzywała się jeszcze przez kilka miesięcy, ale ja nie odpowiadałam. Mówiła mi straszne rzeczy o mnie, o naszej znajomości, o tym co inni ludzie mówią na mój temat i z czym ona się zgadza. Po kilku miesiącach przestała się odzywać, ale wiem że wielu osobom naopowiadała o mnie różnych nieprzyjemnych rzeczy. Nadal boję się, że się do mnie odezwie, że przypomni sobie o mnie, ale jestem już trochę spokojniejsza. No i niestety – trochę nadal za nią tęsknię, bo jednak czasem było dobrze. To chyba jest w tym wszystkim najdziwniejsze. Pozdrawiam!
Mam taką teściową. Samotna matka jedynaka wychowanego pod dyktando jego babki. Zresztą babka nie lepsza. One dwie, on w ich centrum wszechświata i ja – chyba wiadomo, kto do układanki nie pasuje? Słyszałam od nich mnóstwo słów, które nie były chamskie wprost, ale pod przykrywką „wypsnęło mi się”, „nie o to chodziło”, „ona jest przewrażliwiona” wbijały mi szpilę od lat. Nawet mało bystry człowiek zauważy, gdy sprawia komuś przykrość, ale one nie zauważyły, mąż z nimi rozmawiał, tłumaczył, ale one nie widzą swojego niewłaściwego zachowania, ba, one się uważają za najświętsze i najpobożniejsze w całej wsi. Długo mąż mnie przed nimi „bronił”: spotkania rzadkie, krótkie, stawanie po mojej stronie, ale to na nic. Teraz ja się bronię przed spotkaniami, w zasadzie widujemy się od święta, a i to zawsze potem emocjonalnie odchorowuję. Jedno, co się zmieniło i nie umiem już tego odkręcić, to fakt, że zrozumiałam: one nie muszą lubić mnie, a ja nie muszę lubić ich. Ulżyło. Do dopracowania mam nauczenie się obronić się sama, nie chcę mieć męża – adwokata podczas świątecznych spotkań z nimi. Ideałem by była sytuacja, kiedy one miarkują się w tym, co mówią, bo ja się obronię sama. Dotąd siedziałam cicho jak ostatnia sierotka. Już wystarczy. Byłam u terapeuty w tej sprawie, może to dla kogoś błahostka, dla mnie emocjonalna karuzela po każdym spotkaniu była nie do zniesienia. Terapeuta zalecił mi właśnie szukać siły i granic w sobie, nie w mężu, a poza tym spojrzeć na nie jak na osoby niedojrzałe, to one z tego powodu mnie nie akceptują, a im bardziej o to zabiegam, to pokazuję swoją słabość. Ciekawostką jest fakt, że żadnej sympatii mojego męża nie akceptowały, ba, nie akceptowały nawet jego ojca. Chciałabym dojść do stanu, kiedy wyjście do nich nie wiąże się dla mnie z żadnymi emocjami, bo mąż kontaktów z najbliższą rodziną nie zerwie, a ja je mocno poluzowałam, ale jednak te święta już też niech nie będą takie okropne.
Super tekst chyba najmądrzejszy jaki kiedykolwiek w tym temacie czytałam .Najbliższą toksyczną mi osobą jest siostra mojego męża…Od lat wmawia mi kompleksy niczym szemrzący strumyczek a jak przetnie to wykręca kota ogonem,nauczyłam się już z tym żyć ,ograniczam kontakty do minimum…temat rzeka jednak warto wiedzieć ze taki osoby są wśród nas bo ja zawsze sobie wmawiałam ze to ja przesadzam może ,może jestem przewrażliwiona itd…Jak najdalej od takich ludzi i trzeba być tego świadomym ze to oni są biedni…Najbardziej mnie śmieszy ze wszystkie jej historie są naszpikowane negatywnymi emocjami ,gdzie pójdzie ,z kim się spotka tam zaraz wchodzi z kimś w konflikt !Teraz mnie to śmieszy ale potrzebowałam czasu by to wszystko zrozumieć …
Ja właśnie rozstałam się z toksycznym mężem. Dla mnie definicja toksycznego męża brzmi tak: „nie mogę żyć pod jednym dachem z człowiekiem, który nie jest moim przyjacielem”. To są słowa Ewy Minge z jakiegoś wywiadu. Przez lata uciekałam z domu kiedy tylko mąż miał wrócić z pracy, do koleżanek, do rodziny, na spacer, na zakupy, byle tylko nie przebywać z nim pod jednym dachem. Gdy już spędzaliśmy czas razem zawsze znajdywałam sobie jakieś rzeczy do zrobienia.. sprzątanie, układanie ubrań, sprzątanie w szafkach, w piwnicy, na strychu, byle tylko nie przebywać z nim w jednym pomieszczeniu. Nie było jakiejś dużej patologi. Były 2 osobne tory. Każdy jechał na swoim. Te tory nigdy się nie krzyżowały, chyba, że do kłótni, nie łączyły. Przez lata dusiłam się w małżeństwie, umierałam z żalu i smutku, nabawiłam się chorób, nerwicy, poważnych problemów żołądkowych. Uratowali mnie rodzina i przyjaciele i te wszystkie ucieczki do nich. Setny raz wysłuchiwanie tego samego, jak mi jest źle i jaki on jest okropny. Aż do teraz kiedy wreszcie po latach powiedziałam dość! Najgorszy dzień w moim życiu? Podjęcie decyzji. A potem wieeeelka ulga. Teraz uczę się od nowa spokoju, cierpliwości do synka, szacunku do siebie, uśmiechu… Dużo pracy przede mną, ale nie dam się już skrzywdzić. Tkwiłam w tym bo tak wypada, bo przecież świadomie wybrałam, bo może coś się zmieni, bo muszę popracować nad sobą, bo to ja jestem winna, bo rozstanie okaże się moją życiową porażką, dla dziecka. Nic bardziej mylnego. Dziecko ma się dobrze. Dużo rozumie, widzi różnice. Jest spokojniej, ciszej. Jest dobrze! 🙂
Jeśli takie toksyczne osoby są wśród znajomych czy dalekich krewnych, pół biedy. Ale jeśli to jest osoba z bliskiego kręgu rodzinnego, z którą nie chcę bądź nie mogę ograniczyć kontaktów? Ja mam teściową – panią punktującą. Każda jej wizyta w moim domu to dla mnie stres. Jeszcze 2-3 dni po jej wyjeździe czuję dyskomfort. Teściowa ciągle zwraca mi i mężowi uwagę. To są oczywiście często bzdury, z którymi nie da się polemizować merytorycznie, ale tych bzdur jest każdego dnia ileś. Przykładowo, teściowa nie potrafi zrozumieć, że my pijemy wodę (!) Ona nigdy czystej wody nie lubiła i cyklicznie nas przekonuje, że powinniśmy pić herbatę (zamiast, a nie oprócz wody). Tłumaczymy, że lubimy i koniec, że to najzdrowsze dla zębów itp. Nie ma takiego argumentu, który jest w stanie ją przekonać. Po prostu ona tego nie jest w stanie pojąć, to wykracza poza jej światopogląd. Takich rzeczy jest wiele, ale najwięcej dotyczy jedzenia. Wiedza mojej teściowej z tego zakresu na ogół zatrzymała się 30 lat temu („cukier krzepi”). A każde spotkanie rodzinne toczy się także przy stole…
Na ogół te zarzuty olewam, na część odpowiadam, ale i tak mnie to męczy. Wszelka konfrontacja, stawianie granic jest bardzo trudne, bo do mojej teściowej pewne kwestie po prostu nie trafiają. Ona wie swoje i koniec, do tego ma misję nawracania. Ale ogólnie jest dobrą kobietą, bardzo kocha wnuki, jest pomocna. Nie wyobrażam sobie powiedzenia jej „mamusia przestanie ciągle gadać o wodzie (i 50 innych rzeczach) albo może mamusia do nas nie przyjeżdżać”. Takie stawianie sprawy na ostrzu noża do mnie nie przemawia.
Czytam od rana, bardzo dziś potrzebuję tego, podjęłam decyzję z którą nie godzi się mój ojciec… Poczucie winy, prowokowanie mnie itp… Zdania nie zmienię, będę trwać przy swoim bo bronię swojej rodziny, a on swojej,przeżyję ale odchoruję bardzo, nIe pierwszy raz, czuję się bezwartościowym człowiekiem do takiego stanu mnie doprowadził, ale postanowiłam nie zrobię już nic bo tak trzeba, wypada, wdzięczność, szacunek dla kogoś kto mi wbił nóż w plecy, mówię NIE! Basiu BARDZO SZALENIE TEN TEKST POMAGA MI SIĘ PODNIEŚĆ❤️LOVE U ❤️
Są jeszcze dwa typy toksycznych ludzi które mógłbym dodać do tego wpisu. Pierwszy to taki który zawsze ma przeciwne zdanie do twojego i za wszelką cenę próbuje udowodnić Ci swoje racje. Nieważne w jakiej sprawie, czy jest to teoria powstawania czarnych dziur, czy też spieranie się czy jedzenie łososia jest dobre dla naszego organizmu. Zawsze mają przeciwne zdanie, a wracając do tematu kiedy indziej w innym towarzystwie potrafią zmienić zdanie i używać dokładnie odwrotnych argumentów, tylko dla tego aby wejść w spór. Drugi typ to taki który za dużo gada, ale nie piszę tu o ludziach którzy nie dopuszczają Cię do słowa. Chodzi mi o ludzi którzy nie pozwalają Ci wyjść z pokoju, mieszkania, lub odłożyć słuchawkę. Dzwonią i kradną Ci 2 godziny z życia wisząc na słuchawce.
Lubię czytać takie wpisy. Sama pozbyłam się (wreszcie!) z mojego życia toksycznych osób, jednak teraz jestem na dziwnym etapie walki z negatywnymi emocjami – mam do siebie często żal o to, że wcześniej nie reagowałam na zachowania, które były dla mnie przykre. Dlaczego lata temu nie potrafiłam powiedzieć pewnym osobom „Stop”, odmówić kolejnych spotkań itp. …. Od drugiej połowy 2018 roku zaczęłam robić w relacjach porządki na poważne. Rok 2019 był dla mnie rokiem odczuwania ulgi… A początek roku 2020 to dla mnie taki lekki wstrząs – widzę, że moje życie bez toksycznych ludzi jest możliwe, jest lepsze i mam do siebie żal o to, że wcześniej nie zawalczyłam o takie życie.
Głowa do góry! Wykonałaś ogrom pracy. Zamiast mieć do siebie żal – pogratuluj sobie świadomego życia 🙂 lepiej późno niż wcale ❤️
Witam jestem w związku małżeńskim.Nasi wieloletni znajomi są toksyczni Tak uważam Przekonałem się o tym nie raz Po prostu to wiem Klasyczny przypadek . Zdecydowałem zakończyć te znajomość Jednak moja żona ma inne zdanie.Uważa że przesadzam ze nic się aż takiego nie dzieje Po prostu nie umie czytać między wierszami i jak sączy sie jakiś jad od tych znajomych mam po prostu zero wsparcia Zostaje sam na polu bitwy Daje sobie radę ale nie jest to łatwe Toksyczni znajomi o tym wiedzą i dobrze to wykorzystują Są wyrachowani i cyniczni a zarazem inteligentni. Najgorsze jest to że jak się od nich odetnę to będzie ich sukces Wiedzą że są toksyczni i wiedzą że ja o tym wiem.W ten sposób mnie wyeliminują i będą manipulować żoną Tylko na to czekają I co dalej? Jakieś pomysły?Zawsze można pierdyknąć pięścią w stół 🙂 ale to ostateczność Żona to wspaniała i mądra kobieta tylko niestety nadaje w systemie zero-jedynkowym i dla tego nie potrafi trafnie ocenić sytuacji tzn.widzi ale jednak za mało…
Jednostce zdecydowanie łatwiej się odciąć niż parze… Gdybym ja była w takiej sytuacji jak Ty, porozmawiałabym z drugą połówką i zadała takie pytania: 1. Co daje Ci znajomość z tymi ludźmi? 2. Czy otrzymujesz od nich to, czego oczekujesz? 3. Czy gdyby nagle wyjechali na drugi koniec świata i urwał się z nimi kontakt na dobre, to czy brakowałoby Ci ich?
Ewentualnie, gdyby to nie pomogło i żona dalej będzie chciała utrzymywać kontakt, to Ty się nie odcinaj, skoro oni tacy są. Uczestnicz w spotkaniach, w znajomości, ale gdy oni zaczynają wykazywać toksyczne zachowania, to reaguj. Ja np. miałam kiedyś znajomą, która cały czas podkopywała moje poczucie wartości i nawet mój wizerunek w oczach innych. Kiedyś byliśmy ze znajomymi na wypadzie i byli tam Niemcy. Koleżanka dowaliła tekstem, że Niemki są brzydkie i obleśne, wyglądają dokładnie tak jak sobie je wyobrażała – włosy spięte niedbale, brak makijażu i ciuchy w odcieniach szarości. Ten opis pasował do tego, jak… ja wyglądałam tego dnia. Dlatego zrobiłam debilny uśmiech i powiedziałam: „Opis faktycznie się zgadza, ale ja nie jestem Niemką, urodziłam się w Polsce”. Innym razem ta sama koleżanka, również przy znajomych, zaczęła naśmiewać się z górników i mówić rzeczy typu „Ja rozumiem, że skądś trzeba mieć węgiel, ale mieć górnika w domu to musi być straszne. To brudne i śmierdzące i pewnie głupie jak niewolnik w starożytnym Egipcie, bo gdyby facet był mądry, to miałby bardziej ludzką pracę” po czym dodała: „Ojej, Iza, ja takie coś powiedziałam przy Tobie, a kiedyś Twój tata pracował w kopalni”, także znowu zastosowałam taktykę ciągnięcia tematu i powiedziałam, że ona chyba też za mądra nie jest, bo w przeciwnym razie otaczałaby się osobami z wyżyn społecznych a nie rodziną górników. I tego typu akcje… Nie będę więcej opisywać, bo nie chodzi tu o to żebym się wyżalała na ludzi z którymi już nie mam kontaktu, piszę o tym tylko dlatego żeby pokazać Ci mechanizm jaki ja obrałam, gdy nie miałam możliwości odcięcia się. Jednak gdy już tę możliwość miałam, to skorzystałam i odcięłam się. To jest najlepsza opcja, jednak nie zawsze do zastosowania – bo np. druga połowa może chcieć utrzymywać kontakt. Jednak podejmując spokojną ale przemyślaną „walkę” można sobie ułatwić funkcjonowanie i możliwe, że osoby toksyczne same się odczepią widząc, że nie nakarmią się Twoją energią.
Iza dzięki za komentarz ❤️
Tak odciąć się całkowicie nie mogę choćby z tego powodu że mamy wspólnych znajomych z którymi się przyjaźnimy ale na pewno kontakty zostaną ograniczone do minimum.Bedę ich widywał na imieninach u tychże znajomych.Naszym wspólnym znajomym też nie mogę za dużo się skarżyć bo pójdzie to z kolei w drugą stronę i to ja będę toksyczny choć mamy wiele wspólnych spostrzeżeń.
Sytuacje które opisujesz ze swoich doświadczeń nakreślają ten sam schemat.Znam to.Można powiedzieć że jestem mistrzem riposty tylko tu nie oto chodzi.Na wieść że gdzieś tam będziemy się widzieć już mi skacze ciśnienie a po nasiadówce jestem wypalony nawet jako silny facet.Sytuacja jest patowa.Myślę że z czasem sama się rozwiąże.Coś w końcu pęknie,coś się musi stać prędzej czy później a scenariuszy mam w głowie wiele…..Napisałem tu bo byłem ciekaw co o tym myślą zupełnie obce mi osoby.Generalnie nie jestem typem który płacze w sieci.To taki mały dla mnie eksperyment 🙂 Dziękuję
Z obcymi toksycznymi ludźmi łatwo zerwać kontakty. Z rodziną już nie. Mój tata był toksyczny i co miałam z domu go wyrzucić? Próby rozmowy nic nie dawały. Dzisiaj już go nie ma między nami bo umarł. Taki był. Czasem mi go brakuje. Moja siostra jest do niego podobna. I co mam zrobić? Nie widzi tego że jest b.podobna do niego. Też patowa sytuacja. Mimo to to moja siostra nie wrzucę jej z mojego życia, bo pseudo znajomi dzisiaj są a juto może ich już nie być. A ona pozostanie ze swoimi wadami i zaletami.
Toksyczni rodzice albo rodzeństwo to całkiem często spotykane. Każda sytuacja jest inna, osobista, ale to co każdy z nas może zrobić to pracować nad swoją reakcją na słowa, czyny toksycznej osoby. Jeśli nie możesz zmienić osoby, nie możesz się z różnych powodów odciąć – zmień swoją reakcję. Pracuj nad sobą, bo rodzina za nas życia nie przeżyje.
Pozdrawiam ciepło
Wychowałam się w toksycznej rodzinie. Ojciec alkoholik, przemocowiec, matka toksyczna osoba, której marzeniem było by jej dzieci nie ułożyły sobie zycia. Wyjezdzajac na studia, uslyszalam że wroce na kolanach. Z wyniesionych z domu wzorców, wybieralam na partnerów, na „przyjaciol” toksyczne osoby. Mimo, ze sama jestem pozytywna osobą, jak to każdy mowil zbyt dobra- mowil i wykorzytywal ta cechę dla swoich korzyści. Bo ja zawsze wybaczalam, zawsze wspieralam, bylam na kazde zawolanie. Matka nauczyla mnie, ze mam przejmowac sie opinia innych :nie mow nic o sobie, co o tobie pomysla. Przez lata wkladano mi do glowy, jak mam zyc, czego nie wypada. Obracałam się tylko w toksycznym towarzystwie. Tzn, pojawiały się osoby z pozytywnym nastawieniem, które wręcz mówiły mi w twarz : zmień znajomych, to nie są kolezanki dla ciebie, to nie są partnerzy dla ciebie. Ja zdawałam się nie słyszeć. Uciekalam od tych osob. Ocknelam się dopiero w wieku 30lat. Zobaczylam te manipulacje, tą toksyne ładowaną mi do głowy przez lata. I tak, musiałam odciąć się od kazdego kogo znałam dotychczas, od rodziny by zacząć odbudowywać siebie. Bylo to trudne na początku, teraz w koncu zaczynam być szczęśliwa.
Ciężko mi sobie wyobrazić jak wiele siły musiało Cię to kosztować. Trzymam kciuki za każdy Twój szczęśliwy dzień nowego życia ❤️❤️❤️
Dziękuję <3
A dlaczego ci toksyczni ludzie są toksyczni? Co spowodowało, że się nimi stali? Czy o tym wiedzą? Czy nie cierpią kiedy są odrzucani? Może warto im pomóc, rozmawiając z nimi, zamiast urywać kontakt? Oczywiście nie z każdym jest to możliwe, ale niektórzy może nie są tego świadomi?
Cześć, może źle zrozumialam ten tekst, ale nie zgadam się z jedną rzeczą. Czy ludzie, którym w życiu coś nie wyszło i mają zły moment, skupiają się trochę bardziej na sobie są zawsze toksyczni? Czy nie mają prawa ponarzekać i pożalić się bliskiej osobie, bo zepsują jej tym humor? Myślę że to mało empatyczne, bo kiedy ktoś źle się czuje powinien móc liczyć na wysłuchanie ze strony bliskiej osoby nie tylko terapeuty.
Hej Justyna, źle zrozumiałaś mój tekst. Przyjaciele i bliscy są od tego, żeby wysłuchiwać i wspierać gdy ktoś źle się czuje albo ma słabszy moment.
Jestem w małzeństwie i toksyczna osoba jest moja teściowa mąż zmienił się czuje ze jest Żr mną bo jest był manipulowany od samego początku ale najgorsze jest to ze ona chce rządzić synem naszym a mąż się jej boi i każda rzecz jaka oba mnie zdenerwuje olewa…uważa ze może wszystko bo jest bogata i ma władze nie wiem jak się wyplątać z tej toksycznej relacji aby odczepiła się od naszego syna
Witam, autorko tekstu przeczytałam skrupulatnie i dokładnie (już kolejny tekst nie tylko twojego autorstwa) o toksyczności, manipulowaniu, chorych relacjach, o strachu i poczuciu winy…. Piszesz należy się odciąć i zrozumieć że ktoś nas niszczy (rozumiem i wiem), że mamy rodzinę i bliskich …. ale co mam zrobić jak mam taką osobę (raczej miałam) osobę w domu, z którą teraz „walczę” w sądzie, zrozumiałym kim był i kim jest ten człowiek (delikatnie powiem złym człowiekiem…). Autorko, a co zrobić jak mam córkę, dorosłą i od jakiegoś czasu zaczynam ją obserwować i jej zachowania, tak samo postępuje ze mną jak robił jej ojciec, próbuję na wszelkie sposoby powiedzieć jej o tym, że mnie rani, że nie szanuje mnie, że nie życzę sobie, już tak nie chcę, nie przekonują jej moje prośby i argumenty, o co proszę o czym mówię, jej złość i agresja i krzyki i wychodzenie z domu (reaguje jak jej ojciec) na moje prośby i próby rozmowy, stwierdza że nie będzie ze mną rozmawiała, bo nie chce, bo nie.
Jak byś wybrnęła z tak patowej sytuacji, jak byś z postąpiła, również byś postawiła granicę i odcięła się od własnego dziecka.
Pozdrawiam L
Wydaje mi się, ze poszłabym na terapię poszukać odpowiedzi na te wszystkie pytania w sobie przede wszystkim.
Podobnie jak URK mam toksyczną osobę w towarzystwie… Potrafi mi zepsuć cały dzień 10 min rozmową przez telefon. Jest typową manipulantką, potrafi zadzwonić i dopytywać dlaczego nie zaprosiłam akurat jej na spotkanie, a na jakiej podstawie zapraszałam innych… Nie pomogła nawet twarda asertywna konfrontacja, dosłownie się „wepchała” na nasz prywatny wyjazd i wymęczyła nas swoim gadaniem i wypytywaniem! Jedynym rozwiązaniem było siłowo ją wyrzucić (no ale nie zrobiliśmy tego). Według mnie, to te osoby mają brak szacunku do innych, to co ona robi jest po prostu chamstwem, a ja nie chcę schodzić do jej poziomu. Nie potrafię tego ogarnąć jak ktoś, kogo nie widuje pół roku (czasami więcej),do kogo nie dzwonię,nie piszę potrafi zadzwonić i pytać dlaczego ją nie zapraszam… przecież to jest śmieszne 🙂 ale nie mogę już tego więcej tolerować…
Dziękuję za wskazówki. Też mam problematyczna znajomą z pracy. Całe szczęście w nieszczęściu zostałyśmy obie zwolnione z pracy po zaś styczniowych cięć. Bo chyba bym oszalała. Niestety znajoma wciąż do mnie wydzwania, o bardzo różnych porach. Mnie już ściska w gardle na tą okoliczność .Do niej nie można zadzwonić bo zawsze rozmowa przełączona jest na sekretarkę. To zawsze ona oddzwania i zawsze zaczyna od pretensji. Potem mówi o problemach zawsze tych samych i czasem zdawkowo zapyta co u mnie. Z dnia na dzień jest coraz gorzej. Już nie dopuszcza mnie do głosu. Dziś na koniec rozmowy zaczęła mnie ustawiać że mam odbierać, mieć przy sobie telefon itd. Puściły mi nerwy i odpowiedziałam że nie będziemy w ten sposób rozmawiać. Pożyczyłam jej miłego popołudnia i rozłączyłam się. Myślę że nie dotarło nic do niej. Mam w sobie ogrom gniewu i chce jej to wykrzyczeć w twarz ale wiem że nie będzie słuchać. Narazie by się uspokoić zablokowałam ją. Ale wiem że ma inny telefon i pewnie zadzwoni by mnie ochrzanić. Brak słów. Wcześniej miałam skrupuły ale teraz jestem gotowa zerwać tą znajomość.
Trzymajcie kciuki bo to będzie na dniach.
Pozdrawiam tu Wszystkich
Marti
Trzymam kciuki bardzo mocno, żebyś jak najszybciej wyjaśniła tę relację.
Dziekuje! Pozdrawiam
Mieszkam niestety jeszcze z rodzicami, bardzo chcę się wyprowadzić. Pewne zachowania przechodzą na mnie, bardzo się boję tego, że stanę się jak moja matka. Na terapię muszę jeszcze poczekać, bo zgubiłam dowód osobisty. Jak mam radzić sobie z manipulacją? Żebym ja tak nie manipulowała innymi? Nie szantażowała itp.?
Mam taki problem że latami osoba która udawała przyjaciela teraz wykorzystuje to, latami nagrywała telefonem moje wypowiedzi o innych osobach, sama na początku mówiła że te osoby mi zle życzą i mnie obgadują, moją natauralną reakcją była wsciekłość na te osoby i wtedy byłam nagrywana. Teraz ta osoba te nagrania pokazuje tym osobą i oznajmiła że latami marzyła żeby mi w życiu nie wyszlo, 3 związki prze tą osobę się rozpadły niestety nadal ta osoba to robi.
Niestety wiele razy natknęłam się na toksycznych ludzi do tego uważają się za osoby lepsze i żyją w tych swoim świecie jestem lepsza od ciebie.
Pozbyłam się kilku a znów się pojawili zastanawiam się dlaczego ja takich ludzi przyciągam mam pecha do ludzi,osobiście jakoś nie lubię ludzi,Jestem samotna i dobrze mi z tym i wtedy nie muszę z nimi walczyć.
Jestem podatna na negatywne komentarze.Brak mi pewności siebie w życiu.:-(
Tekst rewelacyjny , ocknąłem się jakiś rok temu ze moja małżonka to toksyczna osoba, zacząłem analizować ponad 10 lat małżeństwa i naszło mnie ze jestem i byłem wykorzystywany nie dostając nic w zamian oprócz zwracania uwag, nie liczyła się z moim zdaniem ani moja osobą, zdegradowała mnie psychicznie i tylko dzieci dają mi siłę żeby zawalczyć o siebie, i wstaję właśnie z kolan żeby oczyścić swoją psychikę aby być dobrym ojcem mimo decyzji o rozstaniu, i właśnie teraz czeka mnie największa bitwa bo zaczyna się manipulacja i zrzucanie całej winy na mnie, ale nie mogę się poddać bo całe życie odpuszczałem teraz już nie pozwolę żeby, ktoś wszedł mi na głowę- trzeba walczyc o siebie i otaczać się osobami, którym na was zależy i wzajemnie, toksyczne osoby usuwać albo minimalizować relacje – mam nadzieje ze dam radę się uwolnić i odetchnąć w końcu z ulgą, bo takie relacje niszczą wewnętrznie bardzo… a życie jest zbyt krótkie żeby je marnować
Powodzenia, trzymam za Ciebie kciuki
Bardzo dziękuję za ten wspaniały tekst. Wybrane fragmenty za chwilę sobie wydrukuję i powieszę dosłownie przed oczami. Właśnie zrywam 27-letnią znajomość z przyjaciółką, alkoholiczką, której problemy zaczęły niszczyć moje życie, mój prywatny czas, moje małżeństwo. Jest bardzo ciężko. Mimo, iż powiedziałam, że kończę naszą relację od kilku miesięcy pisze i dzwoni, ja nie reaguję. Szukam potwierdzenia, że mam prawo odejść. Kiedyś uczono, że człowieka nie zostawia się w biedzie, tak mnie wychowano, przez to ciągle mam moralniaka, poczucie winy. Dlatego potrzebowałam takich mądrych słów. Dziękuję!
Relacja z osobą uzależnioną, przyjaciółką, koleżanką również, jest ogromnie trudna. Ja też mam doświadczenie w tym temacie. Najtrudniejsze było dla mnie nieustanne wzbudzanie we mnie poczucie winy. Odcielam się, ona nie chciała mojej pomocy.
Super tekst. Naprawdę. Wielkość tych opisanych rzeczy przeszedłem na własnej skórze.
Byłem w związku kilka lat, z osobą bardzo toksyczną. Ciągle narzekała leżąc w łóżku, porównywała się do innych, że inni mają super życie… było mi bardzo przykro to słuchać. Gdzie człowiek każdego dnia starał się drugą osobę na siłę postawić na nogi, pod każdym względem. Straciłem mnóstwo zdrowia i energii. Zapominając tak w ogóle o sobie. Moje poczucie wartości spadło całkiem do minimum. Ciężko mi było wyjść z tej sytuacji. I tak szczęście w nieszczęściu. Zdradziła mnie, nie raz, a trzy krotnie. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego tak łatwo daje się w takie relacje uwikłać, dlaczego daje się gnoić? Szukałem w internecie różnych porad. Dowiedziałem się po X latach, że są takie zachowania, o których nie miałem w ogóle pojęcia. Manipulacja,projekcja i mnóstwo innych podłych rzeczach. Zagłębiając się w ten temat. Zacząłem mocno siebie szanować, kochać, a przede wszystkim. Tak jak w tym artykule. Stawiać jasne i wyraźne granice. Super tekst naprawdę. Chciałbym tylko dodać. Ze nikt nie Jest odpowiedzialny za czyjeś życie i niepowodzenia.
Gratulacje ❤️
Dziękuję za ten bardzo wartościowy i piękny post!!!
No dobra , ale jeśli ktoś np nie wywiązuje sie ileś razy z danego słowa , mówi jedno robi drugie ILES RAZY , ma tendencję do odwracania kota ogonem to jeśli ktos nie jest.obojetny na relacje to normalne że to punktuje. I toksyczne jest zachowanie z pierwszego członu zdania , a nie punktowanie. Bez jaj 😉
Choć bardzo się starałam, to jednak nie zrozumiałam Twojego komentarza.
Ale takie odcinanie się od ludzi to egoizm. Nie zawsze rozmowy z bliskimi są miłe i o pogodzie. Trzeba skupić się na ich problemach, a nie swoich wygodach Z rodziną i przyjaciółmi jest się na dobre i na źle.
Super artykuł. Mam jedną taką znajomą. Jest gadułą, a do tego ciężką osobą. Zdaje się, że wiele rzeczy do niej nie dociera. Jestem osobą, która nie lubiczęstego kontaktu telefonicznego. A ona jest bardzo namolna. Kilka razy jej dałam do zrozumienia, ale też powiedziałam, że nie mam potrzeby częstego kontaktu telefonicznego, bo nie mam czasu, ochoty czy po prostu potrzeby. Moge z nią rozmawiać raz na miesiąc albo nawet rzadziej. To nie jest moja przyjaciółka. Czasami robiła mi wyrzuty, a nasze pierwsze rozmowy to był jej monolog przez ok. 1.5h na słuchawce. Jest gadułą i nigdy nie potrafi dzownić „na chwilkę”, mimo, że czasem tak mówi. Po wielu razach tłumaczenia potrafi dzonić 3 razy pod rząd po tyodniu od naszej ostatniej rozmowy. Zaczęłam ją mocno ignorować. Ale jak już odborę i nie mam ochoty z nią rozmawiać, to mówię że nie mam czasu i czy wszystko o.k. Albo po prostu ignoruję. Bardzo ograniczyłam nasze kontakty- bardzo rzadko się widujemy, bardzo rzadko do niej dzownię. I wciąż nie dociera… Ja bym już dawno to zauwazyła i dała sobie spokój. Inna znajoma przestała od niej całkiem odbierać telefon. Nie lubię takiej metody, ale myślę, ze czasem to ostatnia deska ratunku…
Egoizm? Postawa męczennika za wszelką cenę? Nie. Jeśli rodzina albo przyjaciel są toksyczni albo ci nie pasują, trzeba to ograniczyć. ile można znosić? Nie oceniaj jak nie znasz sytacji.
Artykuł bardzo jasno napisany,brawo..Zawsze w naszym życiu uczestniczą i będą uczestniczyć osoby toksyczne,z jednymi pójdziemy dalej przez życie,bo będziemy w stanie tolerować słabsze momenty w ich życiu czy jakieś rozmowy które nie będą nam odpowiadać a z innymi się po prostu rozstaniemy,ale jedno jest pewne ,nie róbmy nic wbrew sobie,żyjmy zgodnie ze sobą i ze swoimi przekonaniami.Muszę z Wami podzielić się spostrzeżeniem ,co zauważyłam kiedy zaczęłam się zmieniać -jak na ironie losu : Odkąd zaczęłam być asertywna(staram się przynajmniej) i zaczęłam stawiać innym ludziom granice – praktycznie nie mam żadnych przyjaciół i tak sobie myślę ,że jak to w życiu- nigdy nie ma nic za darmo,zawsze prędzej czy później, trzeba za te zmiany zapłacić,w tym wypadku ja zapłaciłam,bo moja asertywność i stawianie granic – przerosły moje przyjaciółki,ale wiecie co? mam spokój i żyje według własnych zasad i myślę ,ze prędzej czy później jeszcze napotkam na wartościowe osoby ,przy których będę mogła być sobą i nie będę musiała mówić tego co inni chcą usłyszeć…
Moniko , Ty nie miałaś żadnych przyjaciół tylko przed stawianiem granic nie zdawałaś sobie z tego sprawy,teraz przynajmniej wiesz kto jest kim i nikt cię nie zamęcza w imię fałszywej przjaźni.
Ja już dawno pogodziłam się z myślą ,że przyjaźń prawdziwa nie będzie mi dana, skupiam się bardziej na samorozwoju i na prawdziwym byciu z moją małą rodziną.
Świadomość samego siebie i rozpoznawnie prawdziwych intencji bardzo ogranicza a czasem uniemożliwia nawiązania bliższych więzi z innymi ludźmi ,poprostu za dużo widzimy i nie dajemy się wciąnąc w tosyczne relacje , badź asertywnością odpychamy kandydata na wampira energetycznego. No cóż , lepiej postawić na jakość a nie na ilość i nie marnować czasu na nic nieware relacje.
Co do kometarza osoby , która dbanie o własne życie poprzez odcięcie się od toksycznych np. narcystycznych rodzicó nazywa egoizmem to prosiłabym żeby prze3d wygłaszaniem tego typu manipulatywnych frazesów pogłębić swoją wiedzę na temat tego do czego kontakt z takim toksycznym członkiem rodziny może doprowadzić. Nic nikomu nie jesteśmy winni ,mamy za to obowiązek dbać o siebie bo nikt za nas naszego życia nie przeżyje ,do tego jeśli mamy dzieci tym bardziej zdrowy egoizm jest w cenie ,szczęśliwy rodzic szczęśliwe dziecko ,do tego od małego silne emocjonalnie ,znające swoją wartość ,potrafiące stawiać granice. Ktoś kiedyś powiedział ,że życie nie jest krótkie to ludzie zaczynają żyć naprawdę zbyt późno. Im wcześniej wykopiemy toksyków z naszego życia tym szybiej zaczniemy zrowieć i wpełni korzystać szęśliwe z czasu ,który nam jeszcze pozostał czego wszystkim nam serdecznie życzę:)
Piękny komentarz – dziękuję.
Dziękuję za ten wpis. Bardzo go dzisiaj potrzebowałam. 🙂
Nie mogłam znaleźć określenia dla pewnej osoby. Wiedziałam, że nie jest narcystyczna.
Znalazłam, dzięki temu wpisowi.
Jest to osoba manipulująca. To mi przywróciło równowagę. I też zasmuciło.
Z chęcią zostanę tutaj, w tym miejscu i poczytam inne wpisy. Serdeczności.:)
Tzw. toksyczni ludzie , zazwyczaj się wzajemnie przyciągają, potrzebują się wzajemnie. W przypadku kręgu rodzinnego sytuacja jest niezależna , ale w przypadku osób nie spokrewnionych „ofiara” ma jakieś braki/potrzeby, które przyciągają równie problematyczną postać, takie osoby są przeważnie naszym odbiciem , którego nie chcemy dostrzegać. Jeśli zaczniemy pracować nad sobą , toksyczni ludzie nawet się nie pojawią naszym życiu a dawni toksyczni znajomi odejdą bez większych turbulencji. Narcyz musi znaleść kogoś kto szuka takiego traktowania. Zbyt duże przykładanie wagi do asertywności jest równie toksyczne co częste przekraczanie granic w stosunku do innej osoby. Cecha egoizmu jest tożsama z nadgorliwością , jedno i drugie ma problem. Nadmierny optymizm jest tak samo szkodliwy jak pesymizm, zazwyczaj jedno i drugie się przyciąga,toksyczny optymista szuka pesymisty aby podbudować swoje ego , drugi aby upewnić w przekonaniu , że faktycznie jest zle. Podobnie jest z podtrzymywaniem znajomości, chcesz się kumplować na pół gwizdka to nie marnuj cudzego czasu lub nie lituj się nad nim oraz przygotuj , że prędzej czy pózniej wytworzysz równie toksyczną relacje jak w przypadku zbytniego spoufalenia. Najlepsze lekarstwo , to nauczyć się rozmawiać z przypadkowymi ludźmi o przysłowiowym niczym.
Amen, zgadzam się w 100%. Inni ludzie są dla nas niczym lustro.
Odnośnie „pana punktującego” to bym z tą całą oceną „toksyczności” uważała, ponieważ dla czytającego powyższy wpis to może być „wiadomość długości encyklopedii ni z gruszki, ni z pietruszki”, zaś w praktyce może to wyglądać inaczej i zwyczajnie ileś razy ktoś kogoś traktował bez szacunku i temu wielce „toksycznemu” się po kolejnej takiej akcji przelało i stąd to „wypunktowanie”, że zwyczajnie ma już dość i liczy, że wreszcie coś do kogoś dotrze. Tak jest na przykład, gdy dwie kumpele się ileś razy za plecami umawiają nie pytając o zdanie, a w końcu ciebie trzecią szlak weźmie, że znowu coś takiego zrobiły wykluczając cię, mimo że mówiłaś, żeby tego nie robiły. I co, jesteś toksyczna, bo ci się w końcu ryczeć przez takie zachciało, bo mają cię w dupie i jeszcze jedna usprawiedliwia to tym, że zaprosiła w ostatniej chwili, bo myślała, że nie pójdziesz i nie pytała, bo uwaga, NIE WIEDZIAŁA CZY DANEGO PIOSENKARZA w ogóle lubisz, więc w środku nocy spytała czy chcesz pójść większą grupą, bo za 12 godzin rusza kupno biletów na koncert, na który zgadały się co najmniej 3 tygodnie wcześniej i musisz mieć na to minimum 500-600 złotych na już, najdalej mogą wyłożyć i masz oddać w ciągu kilku dni całość, bo one za nic nie kupią „gorszych miejsc” za 200-300 złotych? No ludzie! Niestety takie wg opisu powinny sądzić, że to nie one są toksyczne, a osoba, którą tak potraktowały…
@DOMINIK Nie zgadzam się, to błędne rozumowanie, tym bardziej, jeżeli rodzic jest narcystyczny i to dlatego natrafia się na narcyzów, bo do tego rodzice uczą, że masz się tak dawać traktować, więc niby jak narcyz, którego dana osoba przyciąga, ma być odbiciem przyciągającej, którego to narcystycznych cech przyciągająca w sobie nie chce tudzież nie dostrzega? Dla mnie takie osądzanie nie jest do końca racjonalne chociażby z tego względu.
Chyba nie do końca się zgodzę z pierwszym punktem. Czasem, jeśli przyjaciele Cię punktują to może warto przemyśleć, bo jeśli wiecznie nie mamy dla kogoś czasu, to chyba nie jest ok. Aczkolwiek na siłę nikogo nie da się przymusić do spotkań.
Przede wszystkim DZIĘKUJĘ za te mądre słowa.
A dalej…mam 52 lata, wiele już za mną: rozwód rodziców, mój własny, walkę o byt od 19 roku życia, mamę, która porzuciła nasza rodzinę i wyjechała za morze, molestujących pracodawcow….dużo tego.
Jestem na kolejnym zakręcie, tym razem związanym z pracą. To dość długa historia bo tym razem trafiłam na osobę, która wyciągnęłam z bagna zawodowego ryzykując…siebie samą. Zostałam z niczym bo powiedziałam stop, kolejny raz. Teraz mądrze i świadomie. To nic ze boli, kiedyś przestanie. Skutecznie nauczyłam się eliminować toksyny ze swojego życia. Już nie muszę na nic zasługiwać, spełniać nierealnych oczekiwań. Kamień z serca. I każdemu tego życzę, odwagi i mądrości i poczucia, ze najważniejszy jesteś Ty sam, że będąc pod wpływem toksyków zabierasz najbliższym to,na co zasługują, Twoją troskę,uwagę i miłość. Kolejny raz jestem wdzięczna za taką lekcję. I za Twoje słowa ❤️
<3
Tak jak wyżej inni czytelnicy wspomnieli, najgorzej jak masz w rodzinie takich toksycznych ludzi. Ojciec z choroba alkoholowa, agresor. W dzieciństwie musiałam zamykać się w łazience, bo biegał po domu z nożem. Nie raz czy nie dwa leżał na środku mieszkania pijany do nieprzytomności. Matka nie robiła nic, wieczne krzyki w domu. Myśle, że tak odreagowywała swoją nieporadność. Niestety krzyki pozostały do dziś. Pani dobra rada, wszystko musisz robić tak jak ona, nie przyjmuje do wiadomości innego zdania.
Obecnie mam prawie 30 lat, jestem po studiach inżynierskich, radzę sobie całkiem nieźle. Mam silny charakter i nie pozwolę sobie wejść na głowę. Przez to mam tylko kilku fajnych i godnych zaufania znajomych. Niestety wśród najbliższych nie mam co szukać wsparcia. Po skończeniu studiów zaczęły się wyrzuty, że czuję się „lepsza” bo mam wykształcenie. Cokolwiek się nie powie, rozmowa schodzi na jeden tor. Z ust mojej siostry padły słowa, że cała rodzina mnie nienawidzi. Brzmi jak absurd, jednak tak wyglada moja rzeczywistość. Podejrzewam, że nie tylko moja. Czasem warto nauczyć się żyć samemu i w samym sobie szukać celu oraz wartości w życiu. Pozdrawiam cieplutko 🙂
Trudna jest Twoja historia, bardzo Ci współczuję. Wypisz wymaluj scenariusz filmu „Powrót do tamtych dni”, który ostatnio mną wstrząsnął.
Wiem, że łatwo powiedzieć, ale najlepsze co możesz dla siebie zrobić, żeby cudownie przeżyć resztę zycia to odciąć się od najbliższej rodziny 🙁
Ciepło pozdrawiam ❤️
Ja powiem od siebie ze i tak i nie. Bo tez w tym co jest napisane istotne jest to, zebysmy my rowniez nie przekraczalipewnych granic. Jest pryklad o obwinianiu, ze ktos nie dzwonil. Moze to nie jest obwinianie, moze ktos ma racje? Sama mam obecnie juz kolezanke, ktorej niejednokrotnie mowilam, ze nasza znajomosc jest dziwna. Ona ani nie zadzwoni, ani nic nie nagra tylko ciagle posze. Na spotkania czasu nie ma. Jak ja jej cos napisze to ona albo tego nie skwituje albo pisze o sobie. Mam swiadomosc ze niestwty ja rowniez mam problemy w relacjach ale jej ignorowanie zwyczajnie robi mi przykrosc. Jak przestalam sie tyle odzywac to po tygodniu jej napisalam o tym a ona powiedziala, ze „szukam igly w stogu siana”. Ok ktos ma prawo swojego wyboru, nie neguje sprawy.. Ale teraz pokazuje inny punkt widzenia.. ktos zwraca Ci uwage ze relacja sie rozpada itd i jak ktos zawsze bedzie tylko stawial granice a nie przemysli swojego zachowania to zabraknie autorefleksji. A to tez potrzebne do naszej oceny bo granice moga stac sie zbyt sztywne kiedys to uslyszalam.. Pewnie cos w tym jest. Ogolnie zgadzam sie z postem :)))
Masz 100% racji. Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie czy ta relacja daje Ci tyle, ile Ty w nią wkładasz. Może czas się rozstać w pokoju i uznać, że na pewnym etapie ludzie w naszym życiu pojawiają się i odchodzą.
Ja ponad 20lat żyje z toksykiem. Dopiero teraz dostrzegłam jak mnie niszczy, szczególnie po pijanemu. Wyzywa mnie i nienawidzi. Jak trzeźwy kocha, a zarazem kontroluje, strasznie zazdrosny. Moje spóźnienie oznacza, że go zdradzam i jest już obrażony. Nigdzie sama nie mogę wyjść nawet jak idę do kościoła jest lekko obrażony strasznie. Nie wierzę, że da mi odejść. Straciłby kontrolę, oszalałby.
Najważniejsze, że to JUŻ dostrzegłaś. Pytanie czy masz kogoś, kto mógłby Ci pomóc, kto dałby Ci wsparcie, jeśli zdecydowałabyś się odejść? Bardzo mocno trzymam za Ciebie kciuki, życzę Ci dużo siły ❤️
Czytając wpisy osób, które są z siebie dumne,że pozbyły się ze swojego życia toksycznych ludzi, zastanowiło mnie jedno,ą mianowicie ; jakbyście się czuli gdyby,ktoś nazwał Was toksycznymi?
Może ludzie,których już przy was nie ma odsunęli się,nie dlatego,że to Wy tak postanowiliście,ale dlatego,że Wy jesteście toksyczni,a tego nie widzicie.Nie chodzi,o to żeby Was obwiniać,tylko żebyście spojrzeli na sytuację z innej perspektywy.Wasze zachowania,też mogą wydawać się toksyczne.Normalni ludzie,nie cieszą się z tego,że kogoś wyautowali ze swojego życia. Nigdy nie wiadomo do końca na kim można polegać,czasami najlepszy przyjaciel odwróci się do Ciebie plecami,a najgorszy wróg poda ci rekę w potrzebie. Mnie życie nauczyło, żeby nikogo pochopnie nie osadzać i nie palić za sobą mostów, bo nigdy nie wiadomo.
Mam toksyczną koleżankę w pracy. Właściwie to jest moja podwładna, która często kwestionuje w obecności innych moje decyzje, a potem mówi, że chciała mi pomóc i tylko przedstawiła swój pomysł. Jest to osoba, która musi mieć zawsze ostatnie zdanie. Zdarzają się sytuacje, kiedy mówi do mnie podniesionym, konfrontującym tonem, a jesli jej na to zwracam uwagę twierdzi, że to ja mówiłam podniesionym tonem i że w dziecinny sposób odbieram to jako atak personalny. Zbiera informacje o innych, obgaduje ludzi za plecami, ale o sobie mówi niewiele. Najgorsze jest to, że przy konfrontacji udaje niewiniątko i twierdzi, że te – moim zdaniem -nie fair zachowania to moja interpretacja, a ona nie miała nic złego na myśli. Przy byle problemie biegnie do szefa na skargę. Po ostatniej takiej akcji i dywaniku u szefa mam już tak dosyć jej towarzystwa, że postanowiłam odzywać się do niej tylko w sprawach służbowych. Żadnych rozmów o pogodzie czy na tematy prywatne. Po prostu straciłam resztki serca dla tej osoby. Atmosfera jest więc ciężka. Ona też czuje się nieswojo. Tym bardziej, że widzą to wszystko współpracownicy. Ona nie jest zbyt lubiana w zespole, ale teraz próbuje zdobyć przychylność kolegów. Pyta np. z udawaną troską o dzieci koleżanki, choć do tej pory nigdy jej to nie interesowało. Trzyma się z nią jeden kolega, z którym pracowała kiedyś w innej firmie. Wiecznie chowają się po kątach i coś tam szepczą. Choć miesiąc temu to ona akurat była na skargę u szefa na tego kolegę. Ja jestem wobec niej uprzejma, fachowa, ale poruszam tematy tylko służbowe, unikam kontaktu innego niż w sprawach zawodowych. Na przerwie na lunch w ogóle z nią nie rozmawiam. Pracujemy w jednym pokoju, więc sytuacja jest naprawdę niemiła. Dziś zapytała mnie czy między nami wszystko ok. Odpowiedziałam, że tak, ale że nie chcę z nią kontaktu poza sprawami służbowymi, na gruncie prywatnym. Teraz zaczynam mieć poczucie winy, że nie miałam prawa tak powiedzieć, ale po prostu nie potrafię inaczej. Mam wrażenie, że miarka się przebrała. Jak sobie poradzić z takim poczuciem winy? Poza tym czasem myślę, że jako szefowej nie przystoi mi taka reakcja, że powinnam to rozwiązać inaczej. Tylko jak?
Super tekst. Dziękuję!
Przypadki m trafiłam na ten blog. Mam właśnie ten problem z przyjaciółmi męża. Żona tego przyjaciela jest toksyczna. Polega to na tym, że pomija mnie w rozmowie, nie daje dojść do słowa, naśmiewa się ze jeszcze dobrze nie mówię w ich języku (mieszkam za granicą). Etc. Nie cierpi mnie bo “zabralam” jej przyjaciela pod wieloma względami finansowym, czasowym etc. Wcześniej jego uwaga była bardzo skupiona na jej dzieciach bo mąż nie miał własnych. Doszło do tego, że opuszczam te wspólne spotkania. Zauważyłam, że jednak mnie to boli, że mąż jest tam z nimi sam a ja w domu. Czuję się przegrana wtedy, że osiągnęła co chciała. Czuję się nikim, zaraz mam ochotę iść na kurs językowy by jej udowodnić itp. Tyle że ja mam 49 lat, dom na głowie, dziecko i niebyt siły i czasu na wypełnienia czyiś oczekiwań. Myślałam żeby się z nią skonfrontować jak zacznie mi ten jady wypuszczać. Tyle że ja nigdy nie była dobra w ripostach ani w stawianiu granic. Dziękuję za ten post.
Potrzebowalam tego dzisiaj ! Dziekuje
Wiecie, co jest w tym chyba najgorsze? Że osoby po terapii potrafią tą pewnością siebie usprawiedliwiać swoją obojętność na uczucia innych, nazywać ot tak toksyczną osobą każdego, kto zwróci im uwagę czy zada niewygodne dla nich pytanie, bo przecież oni nie mają w sobie winy, więc jeśli się ktoś źle poczuł, to na pewno przesadza i trzeba się przed tym „chronić” uznając, że robi z igły widły, że jest dziecinny, jeśli powie, że było mu przykro, że jak chce dojść do źródła jakiejś sytuacji to myśli tylko o sobie etc., etc., próbuje wpędzić w poczucie winy – a tak często nie jest. Osobiście musiałam się od takiej osoby odciąć, mimo że to kuzynka, bo na siłę robiła ze mnie „tą złą” i szydziła, że skoro śmiałam poruszyć niewygodny dla niej temat (rozsiewanie na mój temat fałszywych plotek w rodzinie, których mogła być jedynym źródłem), to cyt. „w przeciwieństwie do niej nie mam żadnych prawdziwych problemów”, bo ona miała taaaaaaaaaakiego złego byłego i „nie będzie mnie winić za to, jak bardzo jej było źle z byłym, bo skąd mogłam wiedzieć, jak bardzo, a ona teraz ma nowego chłopaka, więc nie może mnie za to winić” (sic!). (O tym byłym to chyba od 3 lat każdy w rodzinie słyszał, jaki to jest egocentryczny – ja przy każdej rozmowie z nią głównie o tym słyszałam przez te lata, ale nie przyszło mi wcześniej do głowy, że może zmyślać.) I po tym stwierdziła, że ja jestem osobą, która ją ciągnie w dół, bo zapytałam o plotki i było mi przykro, że się pojawiły – a na pytanie, jakim niby zachowaniem ciągnę ją w dół usłyszałam, że ona po prostu czuje, że jestem taką osobą… I kilka innych tekstów, popłynęła ogólnie równo, obwiniała co chwilę moją matkę, swoją matkę, swojego byłego, mnie, swojego byłego, szydziła ze mnie, nazywała dziecinną, atencjuszką itd., wyśmiała moją chorobę, a naprawdę z całej rozmowy wyniosłam tyle, że ona mnie uważa za toksyczną, bo śmiałam poruszyć temat plotek, za które ona, co stwierdziła po długim czasie, nie odpowiada, bo nie odpowiada za to, co ktoś sobie o mnie pomyślał po rozmowie z nią na mój temat. Fałszywe plotki pojawiły się po dwóch latach, to jeszcze za to mnie obwiniała i nazwała hejterką, że po dwóch latach pytam o aktualne plotki.
Reasumując, chodzi mi o to, że naprawdę trzeba uważać z uznaniem kogoś za toksyczną osobę w naszym otoczeniu, bo niektórzy mają tendencję do wymyślania toksyczności u kogoś wówczas, gdy przychodzi im wziąć lub nie odpowiedzialność za własne słowa czy czyny, albo gdy nie chcą dostrzegać uczuć innych, i święcie w tę toksyczność wierzą, bo wyłapują słowa klucze czytając artykuły o osobach toksycznych i te słowa klucze przypisują temu, komu im wygodnie. Nawet może nie w złej wierze, ale by utrzymać swój punkt widzenia.