fbpx

WYOBRAŹ SOBIE, ŻE BUDZI CIĘ DŹWIĘK CYKAD…

Autor: Basia Szmydt

Wyobraź sobie, że budzi Cię dźwięk cykad i słońce, które delikatnie przygrzewa już od wczesnego poranka. Przeciągasz się leniwie na materacu, który rozłożyłaś wczoraj na świeżym powietrzu, w cieniu drzew, pod cieniutką jak mgiełka moskitierą.
Wszyscy jeszcze śpią, ale to nic. To Twój czas. Biegniesz pod prysznic i bierzesz przyjemną, ciepłą kąpiel. Prysznic oczywiście również jest na świeżym powietrzu, tak jak wszystko na kempingu.

Czas na szybki spacer wzdłuż brzegu spokojnego morza. Ciszę przerywają tylko pluskające o skały fale i te cykady, które w pełnym słońcu dają najlepszy koncert. Idziesz do piekarni, jedynej w tej części wyspy, otwartej tylko przez 3 poranne godziny, a Twoje włosy słońce suszy w kilka minut. Takie miłe, takie to miłe…


Gdy wracasz, na małej, kempingowej kuchence gotujesz wodę i parzysz mocną, aromatyczną kawę.
Wyobraź sobie, że to śniadanie i wszystkie inne podczas swojego urlopu zjecie na kocyku, nad brzegiem morza. W końcu jest oddalone tylko o kilkadziesiąt metrów od namiotu, a jego widok przecież nie może się znudzić. To niemożliwe. Popijając kawę i chrupiąc świeże pieczywo z masłem patrzysz jak wszystko powoli budzi się do życia, jak promienie słońca zaczynają przebijać się przez wzgórza i stopniowo podgrzewać wodę. To ważne, bo już za chwilę, po tym bajecznym śniadaniu wskoczysz do krystalicznej, lazurowej i orzeźwiającej wody. Wciąż nie będziesz mogła uwierzyć, że może mieć taki kolor, że może być tak czysta. Wyobraź sobie jak wychodzisz na brzeg i pozwalasz słońcu, by wysuszyło Twoją skórę i sprawiło, by nabrała brązowego koloru. Czytasz wciągającą książkę, a Twoim jedynym zmartwieniem jest decyzja, czy zacząć kolejny rozdział czy też może zanurzyć się ponownie w wodzie.



W pewnym momencie robisz się głodna. Na szybko w swojej kempingowej kuchni przygotowujesz super szybkie, proste i pyszne danie. Co powiesz na risotto z lokalnymi warzywami dojrzewającymi w pełnym słońcu? A może rybę, którą kupiłaś przed chwilą od rybaków na brzegu, i którą upieczesz na prowizorycznym grillu z dodatkiem soli i oliwy pietruszkowej?
No chyba, że nie masz kompletnie ochoty na gotowanie. Wtedy wybierzesz się na najlepszą pizzę, jaką do tej pory jadłaś. Do maleńkiej restauracji, do której będziesz wprawdzie musiała ponownie przejść wzdłuż morza jakieś 2 kilometry, ale tak bardzo warto! W końcu wypiekają ją tutaj nieprzerwanie od 40 lat. Jest cienka, chrupiąca, z sosem z lokalnych, soczystych pomidorów, pachnąca ziołami i drewnem, którym opalany jest piec. Zjesz ją przy stoliku z widokiem na morze, pod dachem ze starych winorośli, przy głośnym jak cholera koncercie cykad, które w tym słońcu zdają się przekraczać wszelkie bariery.

Wracając znajdziesz maleńką, bezludną o tej porze plażę. W końcu nie trudno o takie na wyspie Hvar. Wyobraź sobie, że zaszyjesz się w jakiejś małej zatoczce i wspólnie z mężem wypijesz wino, które kupiłaś dzisiaj od rolnika z wyspy. Białe, delikatne, lekko owocowe, wytrawne i orzeźwiające. Będzie smakować wybornie. Zostaniecie tam aż do zachodu słońca. Nie muszę Ci chyba mówić, że będziesz nim zachwycona. Tym winem, tym mężem i tym zachodem oczywiście 🙂
Bo takie miłe, takie to miłe…



Wieczorem, gdy będziesz zasypiać pod tą cieniutką jak mgiełka moskitierą, w świetle lampek rozwieszonych wśród konarów drzew, postanowisz, że jutro z samego rana wyruszysz na wycieczkę do jednego ze starych miasteczek. Po co? By zabłądzić między maleńkimi, wąskimi uliczkami, po których w południe przechadzają się leniwie koty, by się w nich schronić przed palącym słońcem, by zapytać siedzącego na ławeczce staruszka, gdzie tu dobrze karmią, dają dobre wino i mocne espresso.
A potem usiądziesz przy stoliku jednej z knajpek, poczekasz aż kelner przyniesie Ci Twoje zamówienie, zmrużysz oczy i powachlujesz się kartą dań. Kostką lodu schłodzisz sobie kark i zapatrzysz się na falujące na wodzie zacumowane łódki. Zapamiętasz ten moment na długo.






Niemiłosierny upał nie pozwoli Ci zostać w tym miasteczku na dłużej. Czas wracać! Byle szybko! Byle jak najprędzej zanurzyć się znowu w tej wodzie cudownej, która przecież jest tylko kilka kroków od Twojego namiotu. Zanim jednak wsiądziesz w auto, zatrzymasz się na targu i kupisz największego i najsłodszego arbuza, jakiego do tej pory jadłaś. W sam raz na podwieczorek. Sok z niego będzie kapał Ci po palcach, a  Ty będziesz śmiała się jak dziecko. Przecież to nic nie szkodzi!



Na koniec wyobraź sobie, że uruchamiasz silnik swojego samochodu, otwierasz szyby na oścież i w tej właśnie chwili uderzają Cię zapachy lawendy i rozgrzanych w słońcu ziół. Coś wspaniałego. Zjeżdżasz wąskimi i krętymi jak serpentyny drogami w dół i podziwiasz kamienne domki poprzyklejane jak klocki do wielkich kamieni i niekończące się winnice, które już za chwilę będą gotowe do zbiorów. Kręci Ci się w głowie od tych zapachów i tych widoków. Zatrzymujesz samochód, by zrobić zdjęcie. Jest tak pięknie! Tak nieziemsko pięknie! I takie miłe, takie to miłe!



Witaj w Chorwacji. Witaj na Hvarze!
To jak? Przyjeżdżasz?

Loading

Spodobają Ci się także:

15 komentarzy

Ania D 8 sierpnia, 2018 - 8:37 pm

I obudziłaś kolejne marzenia w moim życiu. Dziękuję Ci za to

Reply
Agata 9 sierpnia, 2018 - 3:04 am

Stari Grad to miłość od pierwszego wejrzenia. Moja i mamy, nasze babskie wakacje… Do tej pory pamiętam wieczór kiedy siedziałyśmy wśród lokalsów pijąc wino. Albo jak przechadzałyśmy się tymi uliczkami za każdym razem dziwiąc się, że wszystkie podobne, ale każda mimo to wszystko inna. Do tej pory trzymam w wazonie mały bukiecik zasuszonej lawendy kupionej wieczorem od dziewczynki na rynku… 🙂 Takie momenty lubię najbardziej.
W tym roku jestem rozdarta. Serce mówi – Chorwacja, rozum – Grecja…. :)) Ciężki wybór…

Reply
Natalia 9 sierpnia, 2018 - 10:51 am

Kochana, podążaj za sercem, wysłuchaj się w jego bicie, bo ono dokładnie odpowie na to czego pragniesz <3. Miłość do Chorwacji jest niesamowita, u mnie wygrywa to nawet z najdalszym zakątkami świata.

Reply
Ania 9 sierpnia, 2018 - 7:37 am

Wlasnie dzis pakuje walizki i jutro wyruszamy do Chorwacji! Piekny wpis, mam nadzieje, ze przywioze rownie piekne swoje wspomnienia 🙂

Reply
Ania 9 sierpnia, 2018 - 7:48 am

A dużo jest ludzi na takim kempingu?

Reply
Basia Szmydt 9 sierpnia, 2018 - 7:50 am

Na naszym jest kilkadziesiąt namiotów, ale można znaleźć jeszcze mniejsze.

Reply
aga 9 sierpnia, 2018 - 9:38 am

Chorwacja super, ale w maju, teraz to tam patelnia jest straszna, widać po wysuszonych już trawach, Oczywiście plusem są dojrzałe już owoce, a minusem o każdej porze roku kamulce na plaży ostre jak połamany pumeks i jeżowce. Gumowe buty to podstawa. Największym plusem jednak są widoki i miasteczka jedno ładniejsze od drugiego np Penisula położone na górzystym półwyspie, wyspa Brać , Podgora z tanimi w maju, ale o wysokim standardzie hotelami z widokiem 180 stopni na morze, z dwoma basenami i oczywiście 3 metry od morza. No polecić należy piękną trasę do Dubrownika, gdzie widoki są jak z samolotu na piękne wysepki, zatoczki, jeziorka i takie dziwy, że aż dech zapiera 🙂 Nomen omen, teraz w Bałtyku mamy wodę ciepłą jak zupę 🙂 Więc korzystajmy… Pozdrawiam z dzikiej plaży 😉

Reply
Recipe_for_trip 9 sierpnia, 2018 - 10:30 am

Basiu, jak Ty ładnie opowiadasz Bylismy kilka lat temu z moim Tomaszem w Chorwacji, pod Omis. Tez do miasteczka mieliśmy ze 2 km, ale za to na miejscu były przepiękne zachody słońca na dzikich plażach, świeże owoce i warzywa od rolników i najlepsze kalmary, jakie zdażyło mi się jeść, w pobliskim starym hotelu.
Zwiedzanie wąskich uliczek starych chorwackch miast,pyszne lody i pizza tez na długo zostawily ślad w pamięci. A te kolorowe ryby w przejrzystej wodzie podczas godzin snurkowania! Polecam plywanie z maską
Gdy widzę Twoje zdjęcia, aż tesknota ściska serce za tym morzem, za zapachami i smakami.
Trzeba tam wrócić.
Ps. Podziwiam Wasze kampingowe życie, ja nigdy się nie odwazylam w taki sposób spędzać „doroslych” wakacji, w Twoim wydaniu wygląda to zachęcająco.
Pozdrawiam i dużo słońca,mało burz
Małgosia /recipe_for_trip/

Reply
Marta 9 sierpnia, 2018 - 10:33 am

Rozmarzyłam się… 🙂

Reply
Monika 9 sierpnia, 2018 - 10:59 am

Zazdroszczę Ci tego czerpania pełnymi garściami z podróży, z gotowania i bycia. Ja ciągle się uczę i ciągle nie umiem cieszyć się tak bardzo. Zawsze musi być jakiś apartament, nie mam odwagi na namiot, na kuchnię polową, mam wrażenie, że z trzyletnim dzieckiem nie da się tak podróżować. A może to tylko siedzi w mojej głowie ?
Chciałabym tak „przeżywać” ale może po prostu nie mam odwagi ? Może boję się, że nie spełnię oczekiwań męża i syna idąc na taki spontan ?
Kiedyś czytywałam multum blogów, które aktualnie są kopalnią postów sponsorowanych, Twój polubiłam za szczerość i prostotę i ciągle czekam na kolejne posty ! Więc regularnie czytam tylko jeden – Twój.
Oby tak dalej !

Reply
Alex 9 sierpnia, 2018 - 9:47 pm

Mój pierwszy raz w Chorwacji to wyspa Pag: spieczone w słońcu skały i księżycowy klimat omiecionych wiatrem gór, piękne stare miasto, serpentyny dróg i piękne plaże w niezliczonej ilości. I też super pizza;-) to już mój drugi raz na Pag, a w przyszłym też planuję kemping:-D

Reply
Basia Szmydt 10 sierpnia, 2018 - 5:06 am

NA Pagu spotkała mnie bura – słony i porywisty wiatr, który zamknął mi drogę na lą na kilka dni. Niesamowite doświadczenie, choć wolę słoneczko i rajskie plaże. Ale to prawda – ten księzycowy krajobraz robi wrażenie. No i ten paski ser…

Reply
Wodzirej Łukasz 10 sierpnia, 2018 - 12:23 pm

Świetne miejsce 🙂 Taka podróż musi być naprawdę świetna

Reply
Sławka 10 sierpnia, 2018 - 10:28 pm

Oczywiście!!! Za rok…

Reply
Kinga 14 sierpnia, 2018 - 8:48 pm

Zakochałam się W Chorwacji nie tak dawno..może z 7 lat temu..uwielbiam ten kraj..ludzi..poznaje ich smaki..W tym roku byliśmy w Rogoznicy..piękne klimatyczne miasteczko..uwielbiam wieczorem gwar w konobach..mieszanie jezykow..jedzenie..wino I taki spokój.. A Hvar cały czas nas kusi I pewnie I tam dotrzemy..pięknie opisalas

Reply

Zostaw komentarz

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Ok, rozumiem