Północ Norwegii drodzy moi! Cieszyłam się na ten wyjazd ogromnie, zwłaszcza kiedy po zainstalowaniu na telefonie aplikacji Norway Lights ta wciąż powtarzała, że oto właśnie mamy idealny czas na obserwowanie zorzy polarnej. Jeśli czytaliście moją listę 39 miejsc, wiecie, że zobaczenie zorzy jest jednym z moich marzeń. Nie przewidziałam jednak jednego – że pogoda, zwłaszcza na północy lubi się zmieniać jak w kalejdoskopie, ale o tym za chwil kilka.
Spakowani, wczesnym rankiem wsiedliśmy do pociągu relacji Lublin – Kraków i ok 12:00 polecieliśmy w kierunku Oslo. Po niecałych 2 godzinach moim oczom ukazał się widok, który bardzo lubię. Proszę bardzo. Dzika i mocnooo zalesiona Norwegia wita.
Lądujemy na pięknym lotnisku w Oslo…
…i wsiadamy w auto, by przekonać się, że hasło „Norway powered by nature” jest niesamowicie trafione!
Mamy 2 godzinną przerwę przed kolejnym lotem. To czas IDEALNY na pierogi teściowej przywiezione z Polski i herbatę. Czy norweskie domy nie są przepiękne? Uwieczniłabym każdy jeden na zdjęciu.
Czas na kolejny lot. Za niecałe 2 godziny mamy wylądować w Bodo, czyli naszym docelowym punkcie. To było chyba moje najgorsze lądowanie w życiu? Dlaczego? Za sprawą burzy śnieżnej, która to uniemożliwi mi zobaczenie zorzy polarnej tym razem. Widziałam jej zieloną łunę tylko przez maleńkie okienko w samolocie. Eh…będę próbować do skutku. Zobaczcie tylko na szyby w kokpicie i ten śnieg!
A tu proszę mapa pomocnicza. Tutaj dotarliśmy.
Docieramy do naszego hotelu. Cała ściana ku mojej radości wytapetowana jest zdjęciem pięknej zorzy. Jestem odrobinę pocieszona, zwłaszcza kiedy budzę się rano i wita nas taki widok. Nasz hotel znajduje się nad samą zatoką w centrum Bodo.
Po śnieżycy z wczoraj nie ma śladu. Jest dobra widoczność i możemy podziwiać góry. Postanawiamy wdrapać się na jeden ze szczytów. W plecakach oczywiście kotlety i bułeczki z Polski. Po tym jak zapłaciłam 22 zł za małą butelkę mineralki odechciewa mi się zakupów.
Idziemy wzdłuż brzegu zatoki, co chwilę zatrzymując się, by zrobić fotkę. Nie muszę się za bardzo starać, żeby złapać dobry kadr – tu jest pięknie! Spójrzcie znalazłąm nawet budynek ombre!
Tona śniegu na chodnikach. Śniegu, który się doskonale lepi!
O a tutaj jeszcze zdjęcie Tomka, który miał na nie określoną koncepcję. Być może kiedyś się dowiemy jaką 🙂
Tak więć idziemy sobie w kierunku tego szczytu, co to mamy na niego się wdrapać. Niestety naszym oczom ukazuje się ten napis…
A potem ta witryna…
I już wiedziałam, że jesteśmy straceni! 🙂 Dosyć długo buszowaliśmy wśród lumpeksowych półek i udało nam się kupić kilka rzeczy do domu. Pokażę wam w którymś z wnętrzarskich postów. Wizyta w second handzie zatrzymała nas na dobrą godzinę, co jak się okazało było całkiem dobre zważywszy na to, co miało się wydarzyć za jakiś czas. Zatem czas kontynuować nasz spacer.
Spójrzcie jak przepięknie i jaka czysta woda.
W powietrzu unosi się zapach świeżo złowionych ryb, a kutry rybackie co chwilę wypływają w morze.
W pewnej chwili obejrzeliśmy się za siebie i okazało się, że dobrą widoczność mamy tylko wtedy, kiedy patrzymy przed siebie. Za nami nadchodziła kolejna burza śnieżna! Wejście na szczyt nie wchodziło w grę, a my dzięki wizycie w lumpeksie tego uniknęliśmy.
Prawdziwe urwanie chmury!
W śniegu po kolana, bez zdobytego szczytu wróciliśmy do hotelu. Na jutro zaplanowaliśmy nieco dłuższą wycieczkę. Sprawdźcie koniecznie kolejny post z Bodo na blogu.
Co najbardziej podoba Wam się w Norwegii? Czy ktoś z Was dotarł na daleką północ?
9 komentarzy
Ta koncepcja to
B jak Barbara + B jak Bodo = Bardzo chcę tam wrócić i pokazać jej tą cholerną zorzę!
Aaaaa! Obłędnie! Norwegia to moje wielkie podróżnicze marzenie z lat młodzieńczych! 😉 Właśnie mi o nim przypomniałaś 🙂 A tak serio, to fantastyczną macie podróż! Piękne zdjęcia. Będę codziennie sprawdzać, czy w końcu udało Wam się zdobyć szczyt, chociaż nie mam najmniejszych wątpliwości, że tak! 🙂
Bardzo fajne zdjęcia 🙂 Może następnym razem Ci się uda z tą zorzą 😉
Basia, w sumie dobrze wyszło, że nie widzialas zorzy – tak tam pięknie, że z przyjemnością można pojechać tam jeszcze raz 🙂
Piękne zdjęcia! Na północ Norwegii jeszcze nie dotarłam, póki co mieszkam w Bergen i też poluję na zorzę polarną – w Bergen jest widoczna rzadziej niż w Północnej Norwegii, ale się zdarza. Jak na złość, ja ostatnio dwie przespałam 🙁 ale się nie poddaję 🙂 Mam nadzieję że kiedyś ja zobaczę, czego i Tobie życzę 😉
Pozdrawiam!
zazdroszczę! bardzo bym chciała zwiedzić Bergen 🙂
Szkoda że nie zobaczyłaś zorzy. Jest to niesamowity spektakl. Warto jednak planować takie polowanie na zorze z prognozami pogodowymi oraz aplikacją na telefon o tym kiedy i o jakim natężeniu zorze będą występowały. Polecam.
A północ Norwegi jest niesamowita. Jestem na niej od ponad 4 lat i zawsze jest gdzie się wybrać i co zobaczyć.
Pozdrawiam
ale ja mialam i aplikacje i plany ogromne! 😀
Mamy zaplanowany w tym roku Tromso, a w ubiegłym byliśmy w Islandii – oczywiście było nieziemsko!
przy okazji podrzucam link:
http://przegladislandzki.pl/porady/171-swiatla-polnocy-zorza-polarna-na-islandii-kiedy-i-gdzie-ja-zobaczyc-o-czym-warto-wiedziec