fbpx

CHORWACJA: Marian tu jest jakby luksusowo! Nin i plaża Sv.Bartul

Autor: Basia Szmydt

Czy znasz już historię naszego urlopu? Takiego, o którym myślałam w kategoriach : smażing, plażing, zwiedzanie ewentualnie, chillout, relaks, słońce i powtórzmy to wszystko jeszcze raz. Jeśli jeszcze nie czytałaś o naszych zmaganiach z wiatrem zwanym burą i o szczegółowym (naprawdę szczegółowym) poznawaniu Wyspy Pag, kliknij w poniższe linki:

zacznę od naprawdę doskonałej kolacji na plaży w Bibinje (ale to już było tuż po tym jak wiatr ustał 🙂 )
Pag – księżycowa wyspa, okropna wichura i zamknięty most
maleńka wieś Vlasici na końcu świata i owce, wszędzie owce!
Lun i najlepsza pizza na wyspie Pag

Nastawienie nastawieniem, ale ja też w pewnym momencie miałam dosyć. Dlatego, kiedy w końcu udało nam się dotrzeć do Bibinje niedaleko Zadaru (Monika dziękuję za polecenie!), rozbić tam namiot (którego postanowiliśmy nie ruszać z miejsca przez najbliższe kilka dni), a kolejny już dzień rozpocząć w pięknym słońcu – domyślasz się zapewne jak bardzo byliśmy tym faktem podjarani. Jestem pewna, że gdyby nie to wiatrzysko nie cieszylibyśmy się tak tą pogodą. Ba! Spowszedniałaby nam – jestem przekonana! A tak radość z każdego promyczka. Tak wielka, że zamiast posmarować się od razu filtrem i użyć choć odrobiny mózgu podczas opalania, my wyskoczyliśmy jak rusałki, smażąc się jak prosięta na ruszcie. Oczywiście, co było do przewidzenia, poparzyliśmy się dokumentnie, a następny dzień spędziliśmy w wodzie, w koszulkach. I tak źle i tak niedobrze 🙂

3  1

Trochę przestraszeni, jeszcze trochę nieufni, co chwilę sprawdzaliśmy prognozy pogody. Wciąż jednak nasza pogodowa aplikacja informowała nas o pięknym słońcu. Pełnia szczęścia. Zapakowaliśmy samochód i wyruszyliśmy na plażę. Tę, którą pokażę ci za chwilę odkryliśmy zupełnie przypadkowo, stosując zasadę tak zwanego „złęgo skrętu”. Nawigacja wysiadła, posiłkowaliśmy się tylko znakami drogowymi i tym sposobem trafiliśmy na plażę Sv. Bartul (jadąc z Zadaru w kierunku Nin). Wysiedliśmy z auta, na plecy zarzuciliśmy cały plażowy osprzęt i poczłapaliśmy w gumowych butach w kierunku morza. Za minut kilka wszyscy mogli usłyszeć moje „wow!”, „tak, tak, tak”, a później „Marian (wróóóć ! Tomasz) tu jest jakby luksusowo! 🙂 (pamiętasz oczywiście film Kogel Mogel? 🙂 ). Postanowiłam się tym luksusem napawać, chłonąć go i kontemplować do późnych godzin wieczornych i przysięgam nic i nikt nie był w stanie mnie ruszyć spod mojego namiociku plażowego.

Na plaży SV. Bartul jest bardzo przyjemna restauracja, która nazywa się Santorini. Piękne widoki, ładny wystrój, dobre jedzenie i sącząca się z głośników muzyka sprawiły, że mimo karmienia dziaciaków nieśmiertelną pomidorówką, czułam się jak nastolatka z teledysku Underdog Project. Istnieje możliwość wypożyczenia sobie leżaka na żwirkową, mega czystą plażę. Możesz też wypożyczyć łódkę, wynająć pokój w hotelu na plaży i prywatne domy za oczywiście stosowną opłatę adekwatną do sytuacji. Miła obsługa, cień rzucany przez palmy, wszędzie błękit – czy ktoś coś wspominał o jakimś wietrze na wyspie Pag?

26 24 21 9 8 11

Chłopcy dorwali mój telefon i kręcili filmiki. Obejrzeliśmy je dopiero w domu – cudna pamiątka 🙂

27

Moczyliśmy się w ciepłej wodzie cały boży dzień, szukaliśmy muszelek, kamieni i rozgwiazd. Nie robilimy w zasadzie nic i zupełnie nam to nie przeszkadzało. Marcin uciął sobie drzemkę w plażowym namiocie (swoją drogą genialny wynalazek, jeśli jedziesz z maluchami na wakacje), Michał budował zamki z kamieni, Tomasz popijał zimne prosecco, a ja po prostu trwałam. Bosko! Nawet nie bardzo wiem, co mam ci napisać, bo nie działo się zbyt wiele oprócz tego, że dzień był piękny, że Chorwacja w końcu pokazała nam swoje prawdziwe oblicze, że dzieciaki zniknęły wśród kamieni dając nam rodzicom chwilę wytchnienia od ciągłych tłumaczeń, ustaleń czyj jest ten ludzik, a czyj ten klocek i taaak dalej.

25 22 7 5

Następnego dnia wyruszyliśmy w tym samym kierunku. Tym razem jednak wybraliśmy plażę w miejscowości Nin. To właśnie ta plaża jest najczęściej polecana dla rodziców podróżujących z małymi dziećmi. Głównie dlatego, że jest piaszczysta. Choć musisz wiedzieć jedno – w Chorwacji nie ma piaszczystych plaż. Te, które są określane takim mianem to po prostu plaże z drobnymi jak maleńki żwirek kamyczkami, co w porównaniu z tymi kamienistymi rzeczywiście robi sporą różnicę.

19

Na takich plażach woda nie jest tak obłędnie lazurowa, nie jest też tak krystalicznie czysta. Coś za coś. To, co nas przekonało do tego miejsca to fakt, że woda bardzo długo pozostaje płytka, a ty spokojnie możesz puścić dzieciaka, by sobie brodził i szukał skarbów. Plus za piękne widoki gór, które dosłownie wyrastają z morza. Na plaży w Nin są miejsca takie, że nie można palca włożyć między ręczniki. Jeśli odejdziesz kilkaset metrów w bok, daleko od budek z piwem i kawą znajdziesz ustronny kawałek plaży, w którym nikt nie będzie ci przeszkadzał. Tak jak my to zrobiliśmy.

20  4

Dzieciaki sporo czasu spędzały w plażowym namiocie, gdzie o dziwo rozwiązywały łamigłówki. Pamiętasz? Pisałam ci o moich sposobach na to, by zająć malucha na wakacjach. To właśnie jeden z nich. Była też lekcja biologii z małą mrówką dźwigającą dzielnie kawałek kotleta.

17 14 15
6 18

Nin to zdecydowanie miejsce dla rodziców z pociechami. Jak widzisz my wybieramy miejsca zarówno dobre dla nas, młodych pięknych, po trzydziestce, takich jak plaża Sv. Bartul, jak i miejsca dla naszych dzieciaków, gdzie mogą się swobodnie pobawić, bez drżacych nad każdym krokiem po śliskich kamieniach rodziców.
Oba miejsca ci serdecznie polecam, jeśli wybierasz się do Chorwacji. Wszędzie znajdziesz filiżankę dobrej kawy (dla siebie) i świeżego arbuza (dla dzieciaka). Musisz tylko pamiętać, by mieć ze sobą gotówkę. To istotne!
Chorwacja i jej plaże są doskonałym pomysłem na reset, a ja po raz kolejny będę zachwalać ten kraj. Za mentalność jej mieszkańców, za to jacy są ciepli i tacy „nasi”. Za łatwość z jaką nam Polakom przychodzi tam funkcjonować. Czujemy się trochę jak u siebie, ale w śródziemnomorskim klimacie. Za to, że rozumiemy ich język, a oni rozumieją nasz (albo przynajmniej udajemy 🙂 ). Za absolutnie zachwycające krajobrazy, które podziwiasz na każdym kroku (poczekaj aż pokażę ci Jeziora Plitwickie!). Za wodę tak cudownie czystą. Za gaje oliwne, kaktusy, rozmaryn, liście laurowe i tysiące innych, cudnych roślin, na punkcie których mam hopla. Wreszcie za naprawdę dobry dojazd.
Czy zachęciłam cię choć odrobinę do odwiedzenia Chorwacji? Czy masz jakieś swoje ulubione miejsca, które mogłabym zobaczyć, kiedy będę tam następnym razem? Podziel się nimi koniecznie w komentarzu.

Uściski
Basia

ps. polecam ci wpis o tym jak zorganizować podróż do Chorwacji samochodem.

10

Loading

Spodobają Ci się także:

4 komentarze

Iri Sunshine 10 sierpnia, 2016 - 3:05 am

Ufff, wreszcie!:) Jest słońce i piękna woda, a nawet mrówka wielbicielka kotletów:) Super!

Reply
Katjuszka 10 sierpnia, 2016 - 4:44 am

Pięknie, cudownie! Aj weszłabym w te kadry! 🙂

Reply
Ludwika 10 sierpnia, 2016 - 7:34 am

Cudowne wakacje! Dzięki, że to wszystko opisujesz 🙂

Reply
Renata 10 sierpnia, 2016 - 12:47 pm

Polecam wyspę Mljet.

Reply

Zostaw komentarz

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Ok, rozumiem