Listy planów na dany miesiąc – robić czy nie robić? Fajne to czy nie fajne?
Ja je bardzo lubię! Pod warunkiem, że zapiszę na nich tylko to, co rzeczywiście jestem w stanie z przyjemnością, a nie przymusem zrobić i jeśli nie będę czyniła tragedii jeśli nie uda mi się wykreślić z niej wielu podpunktów. Dla mnie to inspiracja a nie „być albo nie być”. Super jeśli uda się to wszystko przeżyć, zrobić, zauważyć, doświadczyć, sprawdzić się. Jeśli nie – trudno, widocznie tak miało być. Ja oczywiście gdy taką listę sobie tworzę to drukuję ją i wieszam na lodówce, zapisuję w telefonie i gdy nie mam pomysłu co zrobić z wolnym popołudniem – to już wiem – mam listę! Taka lista pozwala mi się zatrzymać, cieszyć się drobiazgami, docenić to, co mam i wyciskać z życia jak z cytryny, ale w moim tempie.
Ważne, by nie dołować się stawianymi sobie wyzwaniami, ale cieszyć się na myśl o ich realizacji.
I ja tak właśnie mam z moją październikową listą 31 rzeczy, które chcę zrobić. Oto ona!
31 RZECZY, KTÓRE CHCĘ ZROBIĆ W PAŹDZIERNIKU
- Odgruzować mieszkanie.To przychodzi do mnie co jakiś czas. Taki moment, kiedy uznaję, że za dużo w tym naszym domu niepotrzebnych przedmiotów, za dużo kątów, w których nie wiadomo co właściwie jest, za dużo miejsc, które są odkładane na wieczne „trzeba to ogarnąć”. W październiku obiecałam sobie powoli, ale systematycznie odgruzowywać nasz dom i zostawić w nim standardowo to co potrzebne i piękne. Dużo z tym pracy, ale się opłaca. Fajnie jest funkcjonować w przyjaznym otoczeniu, zwłaszcza jeśli się w nim spędza naprawdę ogrom pracy.
- Zaprosić rodziców na kolację.Zawsze to my wpadamy do nich z pytaniem co jest do jedzenia, domowy obiad uznając za coś oczywistego. I stoją te nasze mamy i gotują na wieść, że przyjeżdżamy do Lublina. Żeby powiedzieć „dziękuję”, ale i żeby po prostu spędzić razem czas chciałabym zaprosić moich rodziców i Tomka mamę na obiad do jakiejś super restauracji w Lublinie.
- Planować menu na cały tydzień.I gotować raz – dwa razy w tygodniu. Właśnie jestem w trakcie „testowania” pierwszego takiego tygodnia. W sobotę najpierw 2 godziny próbowałam zaplanować menu dla mnie, Tomka, dzieciaków ( 3 różne obiady – tak…), potem stworzyłam ułatwiającą zakupy listę, z którą pojechałam do sklepu, a na koniec pół dnia spędziłam w kuchni gotując, studząc to, co ugotowałam i mrożąc. Do tego powstała tabelka z tym zaplanowanym menu. Dzisiaj rano patrzę na tę tabelkę i wiem, co wyjąć z zamrażarki i, co najważniejsze, mam to już w zamrażarce! 😀 Na razie jeszcze nie „kozaczę”, bo to pierwszy tydzień, ale bardzo, bardzo potrzebuję takiej organizacji w kuchni, w tygodniu. W naszej rodzinie ja jeżdżę na treningi do Warszawy (jedzenie w pudełkach), Tomek lata do pracy za granicę kilka razy w miesiącu, a dzieci pomimo, że jedzą w przedszkolu i szkole obiady chcą zjeść kolejny, ulubiony obiad w domu.Planowanie posiłków i gotowanie na cały tydzień to jeden z moich większych planów na październik i nowy nawyk, który chcę wprowadzić w życie. Wakacje się skończyły – kostka masła i butelka wina w lodówce to odrobinę za mało, by przeżyć 😀
- Pójść na zaplanowane wizyty lekarskie.W październiku czeka na mnie kilku specjalistów. Pierwsze dwie wizyty już w tym tygodniu. Zaplanowałam, umówiłam i idę. Badania i zdrowie to podstawa. Jeśli to będzie szwankować, to całą resztę z tej listy można pominąć.
- Odkryć nowe, jesienne przepisy.Zupy, gulasze, kociołki, tarty i wszystko pachnące przyprawami, ziołami, grzybami. Najlepiej jeszcze jakby były w stylu fit i z minimalną ilością masła. W październiku szukam kilku przepisów, które wejdą do naszego domowego menu na stałe. Aktualnie moimi ukochanymi jesiennymi daniami jest risotto z leśnymi grzybami, zupa cebulowa, muffiny marchewkowe, faszerowane kaszą gryczaną papryki i kruche ciasto ze śliwkami węgierkami.
- Spacery – będę się do nich zmuszać, obiecuję.Fakty są takie, że kiedy przychodzi jesień i zima to wolałabym zostać w domu, pod kocem, z kubkiem herbaty zamiast spacerować bez celu po wsi naszej tudzież stolicy. Trzeba się jednak nie poddawać i wyjść na ten spacer, z dzieciakami, zmusić siebie i ich trochę też, bo nawet 20 minut na świeżym powietrzu skutecznie wietrzy głowę i przynosi trochę endorfin. W zeszłym tygodniu zrobiłam sobie dwa takie spacery po Warszawie zupełnie bez celu. Weszłam na dziedziniec przepięknej kamienicy przy Jerozolimskich, skręcałam w boczne uliczki, których nie widziałam wcześniej, posiedziałam na jakimś murku i przypomniałam sobie czasy, kiedy po prostu wychodziło się „na miasto” bez właściwie większego powodu.
- Pójść na grzyby z moim tatą.Mój tata zna taki las niedaleko Lublina, który cały jest porośnięty mchem, i po którym chodzi się jak po dywanie. A z tego mchu wyrastają brązowe kapelusze podgrzybków i borowików. Tam jest jak w bajce. Minusem jest fakt, że trzeba wstać naprawdę wcześnie, bo już o 4, kiedy jest jeszcze bardzo zimno, a z ust leci para. Dla mnie jednak takie wyprawy z tatą, choć raz do roku są magiczne, a czas razem bardzo cenny. Obowiązkowo herbata w termosie i kanapki zawinięte w papier.
- Świętować 9 rocznicę ślubu.I o niej nie zapomnieć. Niestety moja pamięć do dat jest słaba i mam moment zawahania nawet kiedy ktoś pyta mnie o daty urodzin moich dzieci. Wiem, wiem… Z rocznicą ślubu jest jeszcze gorzej. Na szczęście tę mam wygrawerowaną na obrączce. Dla mojego Tomka z kolei świętowanie tej rocznicy jest mega ważne, więc w tym roku świętuję. Będzie kolacja w jakimś super miejscu. Trzeba tylko zorganizować jakąś opiekunkę do dzieciaków. Nie dorobiliśmy się takiej do tej pory. Czy opiekunki dojeżdżają na wieś?
- Zrobić sobie kilka wieczornych seansów w salonie przy kominku.Jesień to idealny czas, by robić takie rzeczy. By być w domu, który się lubi, w którym z łatwością można stworzyć ciepły nastrój. Chciałabym wieczorami się wyłączać ze świata on line. Tak zorganizować sobie pracę, by móc po prostu się wyciszyć i obejrzeć film w całości, zamiast dzielić go na trzy części. Mam naprawdę dużo filmów do nadrobienia, a kino u nas póki co odpada w godzinach wieczornych – właśnie ze względu na brak tej opiekunki 🙂
- Nie opuścić żadnego treningu.Od września dzielnie chodzę na siłownię, gdzie pod czujnym okiem super trenera zrzucam kilogramy przywiezione z Karaibów. We wrześniu, z przyczyn ode mnie naprawdę niezależnych, opuściłam tylko jeden trening. W październiku chodzę na wszystkie, a mam ich 3 w tygodniu. Czuję jak wraca moja kondycja, mam więcej siły i energii. Muszę się jeszcze polubić z cardio 🙂 Oczywiście gdybym miała wybór to wolałabym mieć genetyczne uwarunkowania do bycia laseczką bez konieczności wchodzenia na siłownię, ale nie można mieć w życiu wszystkiego.
- Przebiec 5 kilometrów.No właśnie. Po co to cardio? Bo kierowana nie mam pojęcia czym zapisałam się 27 października na bieg Botaniczna Piątka w Powsinie. Nie wiem co mi strzeliło do głowy. Chyba najbardziej motywuje mnie fakt, że jeśli przebiegnę to będę miała medal, a te kocham od dziecka 😛
- Wywołać zdjęcia z Karaibów.Jesienny idealny wieczór wyobrażam sobie tak: mój wielki stół w kuchni, kubek z herbatą z pomarańczą, cynamonem, goździkami, sokiem malinowym, radiem Chilli Zet albo Kolor, ogniem w kominku i rozłożoną „robotą” albumową. Kiedyś to uwielbiałam, później mój scrapbookingowy warsztat się mocno zakurzył, a ja nie miałam już czasu na takie zabawy. A może i miałam tylko wykorzystywałam go na bezsensowne scrollowanie telefonu? W każdym razie zdjęcia do wywołania już zrzucone na pen – drive’a, a ja jak tylko je dostanę zabieram się za uwiecznienie naszych pięknych wspomnień w ręcznie robionym albumie.
- Pójść potańczyć do klubu.Wieki nie byłam -serio. Ostatni raz gdzieś na początku zeszłego roku. Halo? Czy jest tu jakaś opiekunka, co to by chciała raz na jakiś czas na wieś przyjechać i dwóch chłopców popilnować, żeby matka mogła potańczyć? Ostatnio powiedziałam do Tomka, że ja wieczorem jestem tak senna, że najchętniej poszłabym do klubu o 14, tak żeby zasłonili okna czarnym brystolem jak w podstawówce 🙂 Plan na październik – idziemy tańczyć. Najpewniej w Lublinie.
- Skończyć gotowanie potraw do mojego ebooka.Nad ebookiem pracuję od kwietnia. To moje pierwsze dziecko, które chcę pokazać światu jeszcze w tym roku. Były momenty, że zwalniałam, bo w siebie nie wierzyłam, byłe też takie, kiedy pracowałam jak szalona, bo stwierdzałam, że tak bardzo, bardzo bym chciała przekazać te przepisy, myśli i zdjęcia moim czytelnikom. W październiku kończę gotowanie. Zostało mi 8 z 40 przepisów, które się w nim znajdą. To będą 4 pory roku w mojej kuchni, moje wspomnienia z dzieciństwa, wszystko to, czego nauczyłam się od mojej babci Zosi, Teresy, od mojej Mamy, Teściowej.
- Planować, żeby móc zwolnić.W ten wrzesień weszłam ze spokojem, ale tylko dlatego, że odpuściłam wiele spraw (blog!), żeby inne mogły dobrze funkcjonować (siłownia, szkoła, dom). Nie było nerwówki, owszem, ale był też duży zawód, że nie mogę poświęcić się wszystkiemu, czemu chciałabym. Jako, że nie chciałabym, aby moje życie było wypełnione tylko obowiązkami i życiem z dnia na dzień bez głębszej refleksji stwierdziłam, że jedynym ratunkiem dla mnie jest planowanie. Od kilku tygodni używam organizera, kalendarza, tablicy w kuchni i jest coraz lepiej. Dla mnie to furtka do życia w rytmie slow. Paradoks, wiem, ale gdy planuję mam szansę mieć spokojne części dnia i wieczory. Ogrom pracy przede mną, ogrom nawyków, ale z każdym rokiem jestem w tym coraz lepsza i naprawdę super to się sprawdza w naszym domu. Aktualnie pracuję nad wspomnianym menu, ale i na planowaniu pracy tak, by nie być uwiązaną do komputera czy komórki w różnych dziwnych porach.
- Posprzątać garaż.W naszym garażu aktualnie oprócz tony rzeczy, które uniemożliwiają wjechanie do niego autem jest też stado myszy i prawdopodobnie jeden szczur. Ja tam się ich nie boję, ale sorry ich zapachu nie akceptuję. Metalowe półki do garażu już zakupione. Pora na odgracanie. Robota idzie. Nie chcę w tym roku skrobać szyby z auta o poranku.
- Wyszorować samochód.Rodzice dzieci mnie zrozumieją. Stwierdziłam, że nie oddaję więcej nikomu mojego samochodu na autodetaling za 2 stówki. Super jest to, że samochód wygląda po nim jak z salonu, ale gdy po kilku minutach moje dziecko ściąga buta i wysypuje z niego pół kilograma piasku wprost na świeżo wyszorowane wycieraczki to mam takie poczucie, że mi pieniądze przez palce uciekają 😛 W październiku nasze auto czeka sprzątanie, wyrzucanie z niego wszystkich szpargałów, kilogramów okruchów po bułkach, tona książek, naklejek, samochodzików, bluz i woreczków po drożdżówkach i dokładnie umycie deski rozdzielczej, na które ja osobiście zakładam nogi podczas podróży. Pachnące i wysprzątane samochody mają dla mnie to coś 🙂
- Udekorować jesiennie nasz nowy taras.W ruch pójdą dynie i wrzosy, tak żeby było pięknie na naszym nowym tarasie. Teren przed domem do tej pory traktowaliśmy po macoszemu, bo był nieustającym placem budowy. Teraz, kiedy Tomek i mój tata zbudowali piękny taras nie mogę się doczekać, aż poustawiam na nim jakieś jesienne drobiazgi.
- Zasiać trawę.Nie pamiętam już który raz wpisuję to na listę zadań. Z tą trawą i ogrodem nam ciągle nie po drodze, bo budowa u nas wciąż trwa. Dosyć sceptycznie podchodziłam do pielęgnacji przez Tomka pierwszego naszego trawnika. Wiedziałam, że kiedy wjadą maszyny do robienia kostki albo deski tarasowe cała ta jego robota pójdzie na marne i oczywiście miałam rację. Aktualnie znowu nie mamy ani jednego źdźbła trawy, ale czuję, że właśnie doszliśmy do końca prac przed domem. Są już chodniki, drenaże, tarasy, opaska wokół domu, jest też świeża ziemia, żeby ładnie wyrównać teren. Nic tylko siać nową murawę i modlić się, by zdążyła wzejść.
- Odwiedzić z dziećmi Muzeum Geologiczne w WarszawieMuzeum nie musi się równać z nudą. Oglądałaś film „Noc w Muzeum”? Kocham go! I dlatego właśnie bardzo, bardzo chciałabym zabrać moje dzieci w październiku do Muzeum Geologicznego. Jest tam szkielet mamuta i dinozaury!I jakie wnętrza przepiękne. Zobacz tutaj –> klik!
- Pojechać gdzieś. Po prostu.Nie wiem jeszcze gdzie. Może do Paryża do mojej rodziny albo do znajomych w Trondheim, a może po prostu do Kazimierza Dolnego. Pojechać gdzieś, spontanicznie, bez większego planu (w tym przypadku 🙂 ), najchętniej we dwoje. Zobaczymy co w tym temacie przyniesie nam październik.
- Umyć okna.Bez komentarza zbędnego. Po prostu mus to mus. Trzeba zmyć te tysiące odbitych wakacyjnych łapek z szyb.
- Rozpocząć wykańczanie piętra naszego domu.Wielkimi krokami zbliża się ten moment, kiedy nasze dzieci są już na tyle duże, że spokojnie możemy zostawić jew ich sypialniach, a sami udać się „na pięterko”. Wykańczanie góry zaczynamy od naszej małżeńskiej łazienki, a ja mam jeszcze kilka dni na podjęcie ostatecznej decyzji dotyczącej płytek. Cieszę się mega! Nasz dom rośnie w siłę i piękno.
- Czytać książki z domowej biblioteki zamiast kupować nowe.Dałam sobie bana na kupowanie książek, gdy odkryłam ogromną ilość nieprzeczytanych lektur w naszej biblioteczce. Nie kupuję, czytam te domowe. Do odwołania.
- Pójść do lumpeksu na poszukiwanie pięknych jesiennych swetrów.Żadna pora roku nie inspiruje mnie modowo tak bardzo jak jesień. Uwielbiam jesienne swetry, koszule z grubej bawełny, sukienki dzianinowe, sztyblety, kozaki i rajstopy. W tym roku mam zamiar trochę zaszaleć. Kupiłam sobie nawet wełniany kapelusz, który zawsze mi się podobał u innych, a ja czułam się w nim głupio. Szkoda życia na czucie się w jakimś ubraniu głupio skoro serce się wyrywa, by być rajskim ptakiem. A tak serio to jesienią wracam do moich stonowanych kolorów, porzucam letnie printy i kwieciste sukienki. Mam nadzieję, że uda mi się dotrzeć choć raz do mojego ukochanego lubelskiego lumpka i wyjdę z niego bogatsza o kilka perełek. Czego szukam? Swetrów z dobrym składem, koszul, żakietu w kratkę i levisów. Oh jak ja to uwielbiam 🙂
- Odwiedzić i zwiedzić Żyrardów.To miasteczko pod Warszawą jest jednocześnie blisko mojego domu, a byłam tam tylko raz i to w jakimś urzędzie podczas budowy domu. A szkoda, bo to piękne miejsce jest. W Żyrardowie są świetne pofabryczne budynki, lofty, super restauracje i Radio Żyrardów ofkors, którego słucham w aucie 🙂 Zabiorę Tomka na szybką randkę właśnie do Żyrardowa. W sam raz, kiedy dzieci będą w szkole.
- Kupić obraz do malowania po numerkach.
Brzmi może trochę kiczowato, ale kiedy pierwszy raz zobaczyłam gdzieś na Youtubie jak jakaś kobieta maluje farbkami taki obraz zgodnie z numerkami i przyporządkowanymi tym numerkom kolorami pomyślałam, że ja też tak chcę. To musi być super relaks. Serio! Odmóżdży mnie to niesamowicie i zrelaksuje prawie tak jak rozwiązywanie krzyżówek 🙂 Obraz już do mnie idzie i pewnie przyjdzie w tym tygodniu. Nie mogę się doczekać. Będę malować Nowy Jork skąpany w deszczu 😀 - Codziennie siebie samą za coś chwalić.
Niby nic, ale to duża rzecz jest. Bo krytykować siebie samą i stwierdzać, że coś zawaliłam przychodzi mi z dużą łatwością, ale już pochwalenie siebie za osiągnięcia, ogarnięcie rzeczywistości domowej, dopięcie projektu, pyszny obiad, zadowolenie klienta ze współpracy ze mną to już wyższa szkoła jazdy. Dlatego też codziennie na koniec dnia 3 rzeczy, za które sama siebie pochwalę. Pora zacząć siebie traktować jak najlepszą przyjaciółkę. - Nauczyć się czegoś nowego.We wrześniu był to kurs na konsultantkę ślubną, o którym napiszę Ci w osobnym poście. W październiku spróbuję zrozumieć Dropboxa, iTunesa i Google Calendar. Wiem, wiem brzmi śmiesznie i co tu jest do ogarniania, ale ja jestem człowiekiem analogowym, jestem otoczona notesami, długopisami i papierowymi kalendarzami. Sęk w tym, że w mojej blogowej pracy coraz częściej wymagają ode mnie tego, jak to nazwać, „zkomputeryzowania”. Muszę wyjść temu na przeciw. Podobno to oszczędza czas.
- Zrobić dzieciakom z naszej wsi jesienne ognisko.Takie z kiełbaskami, ziemniakami z ogniska, pieczonym chlebem i herbatą w termosie. Zrobimy drewniane ławki i posadzimy te dzieciaki otulone w kocach z wysmarowanymi sadzą policzkami. Proste, a piękne 🙂
- Pisać!Pisać na blogu częściej, piękniej, ciekawiej i być tutaj więcej. Przecież to od bloga wszystko się zaczęło i choć instagram kusi, bo jest łatwiejszy, szybciej wrzucić tam fotkę z opisem, to sprawia, że ja bloga najzupełniejw świecie zaniedbuję, a tak być nie może, bo ja kocham to miejsce, i tę „pisaninę” też kocham. Blogowanie przyniosło mi w życiu tyle pięknych rzeczy na przestrzeni ostatnich kilku lat, a ja muszę o tym pamiętać i pracować nad tym miejscem jeszcze mocniej.
Tyle mam planów na październik. Małe i duże rzeczy. Może się uda?
Listę zapisałam sobie i w kalendarzu, i na tablicy w kuchni. Gdy będzie widoczna – będę pamiętać, żeby to wszystko wprowadzić w życie. Zwłaszcza, że przynajmniej połowa z tego to przyjemności 🙂
Jakie są Twoje plany na październik ?
44 komentarze
Dużo z tych punktów dotyczy też mnie, zwłaszcza te niecierpiące zwłoki np.mycie okien. W październiku są też urodziny mojego męża. Jutro odgruzowujemy pokój córki, aby zrobić jej w końcu szkolny kącik, co się wiąże oczywiście z zakupami w Ikeii!! No a przede wszystkim w planach wygospodarowanie więcej czasu tylko dla mnie i dla męża. Tak jak piszesz, moja córka też już jest na tyle duża, że może zająć się sama sobą, a rodzice sobą. Musimy się nacieszyć sobą na zapas, gdyż na wiosnę będzie z nami nowy KTOŚ i czasu będzie zdecydowanie mniej. Ale za 5,6,7 lat może znowu się wszystko unormuje, c’nie?? buziaki
O to wspaniała wiadomość! Gratulacje 🙂
Ebook moje marzenie się spełnia – Basia Szmydt wydaje książkę. I to jaką? KULINARNĄ!!! Cudownie. Nie mogę się doczekać. Pozdrawiam serdecznie
Ale super 🙂 dziękuję!
Właśnie sama zapisałam w kalendarzu swoje plany…..póki co jest ich 19. Jestem totalnie beznadziejna w wypełnianiu tych planów ale mam nadzieję, że tym razem sie uda. Pierwszym, najważniejszym planem jest regularne noszenie okularów…moje oczy blagaja o to. Oprócz tego dwa kolejne…muszę w jakiś fajny sposób poprosić siostrę o bycie moją świadkową i zabrać psa na dluuuugi spacer, taki, żeby się wybiegal i po powrocie podszedł od razu spać
Trzymam kciuki, żeby tym razem się udało 🙂
Basiu zapraszam do Żyrardowa. Jeśli planujesz randkę z Tomkiem, to szczególnie polecam bistro Telegraf w samym centrum miasta, blisko urzędu i loftów. Restauracja znajduje się w miejscu, gdzie jeszcze 10 lat temu była stara poczta! Dużo pysznego jedzenia, domowe ciasta i miła obsługa.
Już kilka osób polecało mi ten Telegraf. Z pewnością się tam wybiorę 🙂 dzięki!
Ahhh Basiu jaki dokładnie zaplanowany ten Twój miesiąc! Widać,że sporo pracy Cię czeka,ale też przyjemności 😉 dla mnie październik to kolejny miesiąc dbania o formę,dieta,małe przemeblowania („zyciowe” i meblowe), piękne miasta do odwiedzenia,planowanie ostatnich urodzin z „2” z przodu Może nie mam tak konkretnie rozpisanych planów,ale niezmiernie zainteresowałaś mnie swoją listą 🙂 czekam niecierpliwie na e-booka z przepisami,wtedy jesień będzie pyszna i bardziej znośna;) niech to będzie piękny miesiąc dla Ciebie i oby wszystkie palny udało się zrealizować 😉
Dziękuję Kinga! 🙂
Witam ,ja tez pragne pomalowac obrazek w/g numerkow. To cudowne wspomnienie z mojego dziecinstwa. Prosze o podpowiedz gdzie cos takiego zamowic. Pozdrawiam serdecznie i dziekuje za inspiracje 🙂
Ja zamówiłam w artimento
Jestes bardzo inspirujaca, ja wlasnie pisze moja liste i duzo mamy wspolnych planow a na ebooka nie moge sie doczekac bo korzystam z Twoich przepisow bardzo czesto. Polecam Ci obejrzec Handmaid’s tale, po polsku to chyba Opowiesci podrecznej. Niesamowity serial i glowna bohaterka bardzo przypomina Ciebie zarowno z wygladu jak i sily charakteru. Pozdrawiam i czekam na kolejne wpisy 🙂
A czy ta Podręczna nie jest czasem horrorem? Bo moja górna granica strachu to Archiwum X na przykład 🙂
Chyba i sama stworzę taką listę aby urozmaicić i ogarnąć odrobinę swoje życie. Ostatnio żyje tylko z dnia na dzień niestety. I z niecierpliwością czekam na e-mail booka ponieważ już z kilku przepisów korzystałam. A najczęściej to była carbonara (idealne danie gdy brak czasu,a składniki są regularnie w mojej lodówce) Czekam na grzyby od mamusi wiec może wypróbuję risotto.
Risotto obowiązkowo! A to rozpisanie planów właśnie po jest – by urozmaicić nieco życie, i było nie żyło się tylko od weekendu do weekendu 😉
Trzymam kciuki, żeby plany wypaliły, zwłaszcza ten związany ze znalezieniem opiekunki dla dzieci, abyście mieli więcej czasu tylko dla siebie! 🙂
Dziękuję :*
Dziękuję za zainspirowanie do stworzenia własnej listy <2 U mnie znalazło m.in. się zorganizowanie mini-domówek dla znajomych w mieszkaniu, jesienny spacer, bieg charytatywny w Wrocławskim Zoo, obejrzenie jednego filmu w tygodniu, masaż, odebranie dyplomu magisterskiego, wizyta w pięknej kawiarni 🙂 Jak się zapisze takie drobne plany to od razu jak na dłoni widać że to życie zwyczajne to wcale nie takie nudne i szare, co cały czas pokazujesz na blogu 🙂
Sandra super plany! Niech się spełnią 🙂
Basiu najchętniej skopiowalabym twoja listę na październik bo jest prawie wszystko na niej co ja od dawna planuje… Ale z dnia na dzień zostałam pozbawiona pracy i cholernie mi z tym trudno, dlatego każdy dzień puki co mija a mi trudno się samej otrząsnąć i zabrać… Co do opieki nad dziećmi to my mam to samo dlatego gdybyś potrzebowała dawaj znać, ja jestem z Garwolina Mąż mój każdego dnia jeździ do pracy do Wawy także mogłabym się z Nim zabrać :-). W sierpniu mieliśmy 10 rocznicę ślubu i nie było jak świętować, kochamy góry i tam marzylismy o weekendzie we dwoje ale opieka dla dziewczynek… Rozumiesz:-(. Garwolin jest też po drodze do Lublina także chłopców na weekend możesz zostawić również 🙂 my mamy dwie Córki i Zuzia lat 8, Hania 6:-). Jakby co dawaj znac, sciskam
Monika trzymam kciuki za nową, wspaniałą pracę i dzięki za propozycję!
Trochę tego jest jak na jeden miesiąc 🙂
Trzymam kciuki, żeby wszystko wypaliło.
Poza tym Twoja lista, myślę, że jest inspirująca dla nas- czytelniczek 🙂
Mi się przypomniało o wielu rzeczach, które kiedyś zawsze chciałam zrobić i nigdy czasu nie było albo chęci 🙂
Bardzo dziękuję za ten wpis. Czekam z niecierpliwością też na ebooka, bo Twoje przepisy WYMIATAJĄ 🙂
Dzięki Ola! Trochę tego jest to prawda, ale w tym miesiącu mierzę siły na zamiary 🙂 pozdrowienia!
Tak, inspiracje…to odpowiednie slowo,ktore kojarzy MIsie z Twoim blogiem.Bardzo kibicuje.
Moje plany zaczelam juz realizowac.Rzucilam nowa prace,zeby szukac nowej z umowa a nie smieciami..Planuje odpicowac kuchnie.Wykopac cebulowate roslinki.Zmienic kolor wlosow.Biegac nawet w slote i szaruge;).Pozbyc sie zbednych ciuchow,rzeczy..Kompulsywne kupowanie dla innych..tez musze teraz ograniczyc..:))
Powodzenia na biegu.Na pewno dasz rade!
Powodzenia Olga! Trzymam kciuki za Teoje plany i nową, super pracę 🙂
Podziwiam, ja nie mam tylu planów na rok nawet 😉 U mnie dobrze będzie, jeśli uda mi się zaplanowac chrzciny. I upiec jeszcze raz Twoją szarlotkę.:)
Też dobrze 🙂
Basiu, spraw sobie wolnowar. Super ułatwia ogarnięcie posiłków. Mnóstwo potraw można wyczarować in no time.
Kiedyś miałam parowar – to podobne ? 🙂
Piękne plany. Wiele z nich dotyczy też mnie, jak mycie okien, wyczytywanie domowych zbiorów, wywołanie zdjęć czy bycie offline. Zaplanowałam też odgruzowanie, jakoś jesienią mam do tego power. 🙂 Lumpeks i nowe swetry również w planach, choć tutaj ubolewam nad ciągłym brakiem czasu. Jeśli chodzi o jesienne przepisy – polecam zupę dyniową od Niebałaganki, wracam do niej kolejny raz 🙂
Trzymam kciuki za odzyskany czas zatem 🙂
Zainspirowałaś mnie 😉 Lubię robić plany, ale jeszcze bardziej podsumowania, choć nie wiedzieć czemu jakiś czas temu ich zaprzestałam… W moich październikowych planach przede wszystkim pisanie, czytanie, jesienne spacery i randki z moim świeżo upieczonym mężem, a także planowanie kolejnych podróży 😉 Jesienne odgruzowanie już za mną na szczęście, teraz już tylko wicie gniazdka 😉 A Paryż to jest zawsze dobry plan 😉 Pozdrawiam znad Sekwany! 🙂
Zgadzam się w 100 % – Paryż to zawsze dobry plan. Wszystkiego dobrego świeżo upieczona mężatki ! 🙂
Jeśli o mnie chodzi to spacerowanie to zdecydowanie coś nad czym muszę popracować:(
Gotowanie to bardziej moja bajka moje ulubione potrawy to te z piekarnika, gar rosołu z którego później robię bazę na zupy.
Pogoda na szczęście nie pozostawia większego wyboru w kwestii spacerów 🙂
Moim głównym planem jest 11/10 artroskopia, a potem codzienna rehabilitacja… 🙂
Zdrówka !
Wspaniałe plany na październik 🙂 Oby ci się udało je wykonać
Świetna lista! Tak bardzo podobna do tego co ja bym chciała wprowadzić.
Basiu jest szansa, że zdradzisz gdzie ten bajkowy las pod Lublinem? Baardzo chciałabym się tam wybrać!
Dokładną lokalizację zna mój tata tylko. Jest w okolicy gminy Niemce. Jak się dowiem to powiem 😀
Wiele punktów nam się pokrywa, jednak u mnie to plan na całą jesień 😉 W jednym miesiącu nie dałabym rady. Trzymam kciuki 🙂
Zrób sobie tylko swoją 🙂
Koniecznie muszę sobie zrobić taką listę. Super sprawa.