W kwestii pamiątek z podróży u mnie dalej bez zmian. Najbardziej lubię te, które mogę zjeść. Kiedyś napisałam tekst o tym co lubię przywozić sobie z podróży, kliknij i przeczytaj, zobaczysz wtedy jak bardzo urósł mój przywieziony z Chorwacji kaktus!
Dziś pokażę ci co warto według mnie przywieźć sobie z Gwadelupy.
Nie cierpię chińskiego plastiku, który z danym miejscem nie ma nic wspólnego. Nie jestem zwolenniczką figurek z napisem „Guadeloupe”, bo takie później z reguły lądują w śmietniku. Lubię przywozić ze sobą smaki i zapachy, które będą mi przypominać o podróży każdego dnia. Moja spiżarka dziś pachnie curry, goździkami, gałką muszkatołową i wanilią.
PRZYPRAWY!
Codziennie rano chodziłam do małej piekarni w Sainte Anne po bagietkę. Był wczesny ranek, kiedy kreolskie kobiety rozkładały swoje stragany. Godzinę później ich stoły postawione w cieniu palm uginały się pod ciężarem woreczków w tradycyjną kratkę, a nad miasteczkiem unosił się zapach przypraw. Magia! Do Polski przywiozłam duże kawałki kory cynamonu, laski wanilii, gałkę muszkatołową, a także lokalne mieszanki przypraw takie jak puder colombo do ich słynnego kurczaka colombo (tutaj przepis–>klik!). Pachnące przyprawy zbierane na miejscu, a później wykorzystane podczas gotowania w Polsce to coś, co bardzo, bardzo lubię. Polecam też kupno intensywnej w smaku i zapachu esencji waniliowej – jest idealna do ciast czy naleśników. Na straganach znajdziesz też tłoczony lokalnie czysty olej kokosowy, różne sosy z tradycyjnej kuchni kreolskiej, jak chociażby słynny sauce chien.
RUM
Karaiby to jedna wielka plantacja trzciny cukrowej. To właśnie z trzciny cukrowej jest produkowany rum, najsłynniejszy karaibski alkohol, który rozsławił się dzięki piratom. Wyjechać stąd bez butelki rumu to jak nie być na Karaibach.
Możesz kupić butelkę czystego rumu, który zawiera aż 50 % alkoholu. Za litrową butelkę Rhum Bologne zapłacisz ok 7-8 euro. Później przyrządzisz z niego w domu gwadelupskie drinki: ti punch, planteur, punch coco, marakuja punch, mohito i wiele, wiele innych (postaram się pokazać ci je niedługo na blogu). Te smaki to kwintesencja wieczornych, letnich imprez. Możesz też kupić na straganie planteur’a czyli gotowego, mocnego drinka, w ozdobnej ręcznie malowanej butelce z pływającymi w środku całymi owocami. Świetne na pamiątkę!
CUKIER TRZCINOWY Z MARIE GALANTE
Pozostając w temacie trzciny cukrowej – warto kupić sobie do tychże drinków cukier trzcinowy. Większość przepisów na karaibskie drinki ma w składzie cukier trzcinowy. Po powrocie z Gwadelupy wyciągasz kupiony rum, laski wanilii, cukier z wysepki Marie Galante i przyrządzasz dla zaproszonych do siebie na imprezę gości popisowe punch coco.
KAWĘ
Kawę ze zbiorów z gwadelupskich plantacji kupisz w każdym markecie. Spróbuj wybrać się do muzeum kawy na wyspie i tam kupić paczkę na pamiątkę. Jest mocna i wyrazista. Nie każdemu smakuje. Tomek za nią nie przepada, ja koniecznie chciałam zabrać choć jedną do domu. Piłam ją codziennie rano przez 5 miesięcy na wyspie, więc dla mnie to zabrany ze sobą kawałek Gwadelupy.
DŻEM Z KOKOSA, BANANÓW, GUAWY, A MOŻE MARAKUJI?
Dostępne w każdym markecie, na lotnisku w dziale z pamiątkami. Te domowej roboty możesz znaleźć na straganach obok przypraw. Warto! W końcu nie na codzień można zjeść naleśniki z dżemem z kokosa.
NAJLEPSZE NA ŚWIECIE MLEKO KOKOSOWE
To mleko jest prawdziwym hitem. Lepszego nie spotkałam. Nie jestem pewna czy jest gwadelupskie, ale można je było spotkać w każdym sklepie. W składzie tylko kokos i woda. Gęste, aromatyczne, kremowe – idealne! Do smoothies, do wszystkich dań bazujących na tym mleku właśnie, do drinków z rumem, do deserów. Uwielbiam je, więc przywiozłam kilkanaście puszek.
COŚ DLA DZIECIAKÓW – MAŁYCH PIRATÓW
Nie kupić dzieciom na wakacjach kolorowego, rozpadającego się w rękach plastiku to sztuka. Ja małym piratom w naszej rodzinie przywiozłam drewniane maczety, a dziewczynkom ręcznie robione lale. Ta na zdjęciu jest prawdziwym hitem. Otóż jest dwustronna! Pod spódnicą ma ukrytą drugą lalkę (jakkolwiek to brzmi haha). Poza tym to Miss Guadeloupe, a jej sukienka (ta pod spodem, nie widać jej na fotce 🙂 ) jest uszyta z tkaniny w kratkę, a musisz wiedzieć, że kolorowa kratka to druga flaga Gwadelupy. Na zdjęciach możesz zobaczyć też kawałek obrusu, który przywiozłam swojej teściowej. Karaiby to kolory! Nie ma miejsca na monochromatyczne barwy – zapomnij. Tam wszystko żyje. Łącznie z sukienką lalki i obrusem.
TO, CO WYRZUCI MORZE
Nie wiem jak jest z tymi muszelkami. Czy można czy surowo zabronione? Jedna z moich koleżanek zadzwoniła do urzędu celnego i dowiedziała się, że jedna osoba może wywieźć jedną, maksymalnie 3 kilogramową muszlę. Tę wywiozłam. Stoi na parapecie w toalecie obok kaktusa z Chorwacji i łupin po rozłupanym kokosie. Wywiozłam też sporo małych, które nazbierałam na jednej z plaż. Nikt mnie nie sprawdzał, nikt nie krzyczał. Co oprócz muszelek? Patyki wyrzucone przez morze. Mają piękny, wybielony kolor. Uwielbiam morskie drewno. Stanowi piękną dekorację w łazience czy w letniej wersji salonu.
Mam też dwie zaszczepki roślin, które wciąż żyją mimo pokonania trasy Gwadelupa-Londyn-Oslo-Warszawa. Trzymaj kciuki, żeby dały radę po wsadzeniu w ziemię.
Przywiozłam też piękny koszyk mojej mamie.
Gdybym mogła polecić ci jeszcze jedną rzecz, którą warto przywieźć, a ja nie mogłam ze względu na długość drogi powrotnej, to byłyby to owoce. Serio! Wolałabym przylecieć z pustą walizką, byleby później móc załadować ją ananasami, marakują, awokado, kokosami, guawą, karambolą czy pomme liane (przypomina marakuję), a później zajadać się nimi przez kilka dni po powrocie do kraju. Sprzedawcy na targu często pytają czy chcesz zjeść owoc dziś, czy dopiero za kilka dni i dobierają ci odpowiednio dojrzałą sztukę. Wszystko dla turystów.
To wszystkie moje pamiątki z Gwadelupy, jak ci się podobają?
11 komentarzy
Już jesteście? !:)
Zazdroszczę takich pamiątek, aż poczułam to ciepło i wszystkie zapachy 🙂 Też zawsze przyjeżdżam z wypraw z torbą pełną jedzenia, przypraw i kulinarnych specjałów danego kraju – żaden tandetny plastik. Moi bliscy też zdecydowanie polubili tego rodzaju pamiątki 🙂
Super pomysły 🙂 Ciekawi mnie jak przewiozłaś szczepki roślin?
W pudełku po jedzeniu z wieczkiem, które miało taką dziurkę i dzięki temu był dostęp powietrza. Korzonki zawinęłam w mokry papier kuchenny
Fajnie, że nie przywiozłaś kolorowego plastikowego badziewia, które po kilku tygodniach wyląduje na wysypisku. Ja również z podróży staram się przywozić smaki i ewentualnie coś do ubrania. Najlepsze jest to, że przywiezionymi smakołykami można podzielić się na imprezie zrobionej już w domu.
Moim zdaniem najfajniejszą pamiątką o której nie wspomniałaś jest piękna opalenizna, którą niesamowicie podkreślała świetna biała sukienka i słoneczny nastrój.
Do tego wszystkiego dodałabym zdjęcia. Są dla mnie nieprzemijającą pamiątką, a rodzinie i znajomym mogę przybliżyć miejsca,które odwiedziłam.
To chyba jeden z moich ulubionych postów z pobytu tam :)torby już zazdroszczę Twojej mamie 🙂
Wlasnie takie same pamiatki przywoze jak jestem w tym cudownym kraju.Przyprawy sa extra…wszeljiego rodzju rum z bazarku.Największą atrakcja jaka uszczesliwilem znajomych to wlasnie kawa i przepiekne magnesiki.Zwiedzilem cala wyspe od Morza karaibskiego po wodospady i wulkany.Polecam.
Podzielam Twoje zdanie dotyczące chińskich pamiątek – najważniejsze dla mnie są zdjęcia, które pozwalają zatrzymać się wspomnieniom 🙂 Fajny wpis!
Cudowne pamiątki.Lokalne produkty to najlepszy pomysł.
Piękne zdjęcia. Pokazują jaka jest Gwadelupa.