To jeden z tych przepisów, który trafia do folderu „comfort food”, czyli jedzenia, które w nocy o północy poprawia humor.
Ten makaron jest stworzony do tego, by uratować kiepski dzień, by przejść łagodnie przez kobiecy PMS, by nakarmić nim przyjaciółkę po długiej podróży w ciasnym pociągu.
Oprócz tego, że jest pyszny, jest także super zdrowy i mega szybki w przygotowaniu, a takie przepisy wszyscy bez wyjątku lubimy najbardziej. Zgadzasz się?
Możesz do niego dodać mięso z piersi kurczaka. Możesz zrobić w mojej, warzywnej wersji z dodatkiem orzechów nerkowca – zobaczysz, że będzie pysznie.
Ten makaron zrodził się w mojej kuchni wtedy, gdy chciałam ugotować zupę brokułową z przepisu Moniki Mrozowskiej i jej książki „Ekologiczna, ekonomiczna kuchnia”, którą polecałam Ci w tym wpisie. Zamiast zupy wyszły noodle i to był bardzo dobry pomysł.
No to co? Gotujemy?
PRZEPIS NA NOODLE (ok. 4 porcje)
Czego potrzebujesz?
– kawałek świeżego imbiru wielkości kciuka, obrany ze skórki
– 2 ząbki czosnku
– olej kokosowy
– pól dużej papryki
– pół brokuła (może być mrożony)
– 1 duża marchewka
– spora garść fasolki szparagowej (może być mrożona)
– pół szklanki orzechów nerkowca
– puszka mleka kokosowego
– 5-6 łyżek sosu sojowego (do smaku)
– 1 łyżeczka cukru trzcinowego
– ostra papryka
– kurkuma
– paczka makaronu chińskiego (ja użyłam chow mein, ale ostatecznie możesz spróbować z pszennym tagliatelle 😀 )
– opcjonalnie: sezam, olej sezamowy, szczypiorek lub kolendra
Pierwsza i najważniejsza zasada mojego gotowania, żeby było szybko, sprawnie i bez większych przypalających się tragedii – najpierw wszystko sobie przygotuj. Nie ma latania po kuchni w poszukiwaniu składników, nie ma krojenia marchewki, gdy czosnek przypala się już na patelni. Najpierw odpalasz mój przepis, później wszystko kroisz i wystawiasz na blat, a później gotowania.
Zatem: marchewkę pokrój w cieniutkie plasterki, brokuła podziel na małe różyczki, paprykę pokrój w niewielkie kawałki, imbir zetrzyj na drobnej tarce, a czosnek przeciśnij przez praskę.
Na patelni albo w dużym rondlu, na średnim ogniu rozgrzej 2-3 łyżki oleju kokosowego i podsmaż na nim przeciśnięte przez praskę ząbki czosnku i starty imbir. Mieszaj wszystko i pilnuj, by Ci się nie przypaliło. Po chwili dorzuć wszystkie pokrojone warzywa, razem z mrożoną fasolką szparagową. Wymieszaj.
Dodaj pół łyżeczki kurkumy i pół łyżeczki ostrej papryki. Wymieszaj.
Duś warzywa przez chwilę, niech pokryją się całe czosnkiem, imbirem, olejem i przyprawami.
Następnie zalej je puszką mleka kokosowego (ja zużyłam ostatnie z Gwadelupy 🙁 ), kilkoma łyżkami sosu sojowego, łyżeczką cukru
i szklanką wody. Pamiętaj, że sos sojowy jest słony – ewentualne doprawianie solą zostaw sobie na sam koniec.
Teraz to wszystko ma się gotować na średnim ogniu, aż warzywa zmiękną.
W połowie gotowania dodaj orzechy nerkowca.
W osobnym garnku ugotuj makaron. Niech będzie lekko twardy. Ugotowany dodaj do warzyw i dokładnie wymieszaj.
Zostaw chwilę pod przykryciem, żeby makaron wchłonął jeszcze odrobinę sosu.
Podawaj gorące posypane sezamem, posiekanym szczypiorkiem albo kolendrą i skropione olejem sezamowym.
No i poczęstuj tym kogoś koniecznie! Takimi kluchami grzech się nie dzielić 🙂
16 komentarzy
Uwielbiam takie szybkie przepisy :)) mniam
Basia to już wiem co będzie jutro na obiad!
Brzmi super 🙂
Wspaniale! Właśnie zastanawiałam się co na obiad…Dziękuję Basiu! 🙂
Tak tylko mysle, ze mleko kokosowe (np to z Rossmanna – super w skladzie) jest baaardzo tluste (nie wiem czy Twoje gwadelupskiee tez?). Czy to nie przeszkadza? Czy moze nie dodawac tego „tłuszczu” z puszki a wlac samo plynne mleko?
Ja bym dodała wszystko, to dobry tłuszcz jest 😉
Makaron rzeczywiście nie tylko poprawi humor ale uratuje przed katastrofą kiedy szybko coś trzeba podać.
wczoraj robiłam…. pychotka:)))
Zrobilam. Rewelacja. Moj facet jadl wczoraj na kolacje, ja dzisiaj w pracy na lunch. I torszke jeszcze zostalo w lodowce, wiec dzisiaj pewnie bedzie spor o ostatni talerz tego pysznego jedzonka. Super Basiu. Dziekujemy.
P.S. Nawet specjalnie poszlam do azjatyckiego sklepu 🙂
Super noodle 🙂 Świetnie wyglądają!
Właśnie skończyłam wcinać. Od zakupów do pustej miski minęła godzinka z hakiem. Zapomniałam o fasolce i sezamie, ale i tak wyszło świetne jedzonko. Aromatyczne, sycące, ale nie ciężkie i te orzeszki takie aksamitnie miłe w smaku…. Dziękuję Basiu za przepis
…a makaron wyszedł super!
A cukier kiedy trzeba dodać?? ;-))
już edytowałam post – dzięki za czujność 🙂
Basiu jak zwykle jedzenie z Twojego przepisu wymiotło! 😉 Odkąd opublikowałaś przepis już dwa razy go robiłam, skradł żołądek mojego męża 😀
Mega się cieszę :*