Już jest! Stoi sobie w kuchni. Drewniany, wyszlifowany ze wszystkich warstw lakieru i farb, które ktoś kiedyś postanowił na niego położyć. Przyjechał do nas surowy, pachnący drewnem, ciężki, solidny. Gotowy, by rozpocząć w naszym domu nową historię. A raczej tysiące historii, które właśnie tutaj, przy tym stole będą miały swój początek.
Przynajmniej taką mam nadzieję. Choć wydaje mi się, że stół ten już od pierwszych dni stał się jednym z ulubionych mebli wszystkich domowników. Przy nim zaczynamy i kończymy dzień. Przy nim jemy posiłki, dzieciaki rysują, Michał odrabia lekcje, ja pracuję. Przy tym stole przyjmuję gości, lepię kruche ciasto, na nim składam pranie, które wyschło na wietrze. Centrum naszego domu.
Skąd się wziął w naszych wnętrzach? Otóż najpierw go sobie wymyśliliśmy z Tomkiem. Wiedzieliśmy, że musi mieć minimum 180 cm długości, że musi być szeroki, że ma mieć toczone nogi, że musi być z drewna (oczywiście!).
Podobały nam się stoły z szufladkami, takie jakie stały u naszych babć na wsi. Piękne, dębowe staruszki ze zniszczonymi blatami. Niestety wszystkie były za małe. Często, kiedy znajdowaliśmy długie i prawie idealne stoły, okazywało się, że kosztują jakieś nieprawdopodobne pieniądze.
Przeszukiwaliśmy allegro i olx-a wieczorami, aż w końcu Tomek znalazł TO ogłoszenie, z TYM stołem.
Gdy go pierwszy raz zobaczyłam w ogłoszeniu stwierdziłam, że to nie jest niestety mój ideał. Byłam nieprzekonana. Jednocześnie byłam w 100 % pewna, że to własnie on stanie w mojej kuchni. Taka intuicja. Nie podobały mi się belki łączące nogi i stwierdziłam, że kupujemy go pod warunkiem usunięcia ich, jak tylko przekroczy próg naszego domu.
Kiedy kurier go przywiózł i postawił w naszej kuchni ja usiadłam na sofie i zaczęłam się mu przyglądać. Tomek zaczął panikować, bo ja nie wyraziłam od razu zachwytu 😀 Potrzebowałam kilku dni zanim się z nim oswoiłam, zanim stwierdziłam, że był brakującym elementem naszej kuchni, zanim go polubiłam, zanim się do niego przyzwyczaiłam. Duża rzecz!
Jest z nami niecały miesiąc, a ja nie wyobrażam sobie już, że mogłoby go z nami nie być. Polubiłam go nawet z tymi belkami łączącymi nogi. Nie będę go zmieniać. Niech będzie taki, jaki się urodził. Niech nam towarzyszy we wszystkich porankach i wieczorach. Niech się na nim wszystko rozlewa, kruszy i brudzi. Niech przy nim wszystko smakuje, niech mruczą z zachwytu nad jedzeniem nasi goście. Niech nam służy, a my jemu.
No właśnie…Nie zabezpieczyliśmy go jeszcze żadnym impregnatem, olejem, niczym. Wszystko, co się na nim rozleje, ma szansę wsiąknąć w drewno. I nie bardzo wiemy, co z nim zrobić i czy robić cokolwiek. Czy zostawić go tak jak jest i pozwolić, by każda plama była częścią historii, czy jednak potraktować jakimś olejem, woskiem? Musimy się zastanowić.
Ile kosztował nas stół? 400 zł. W tej cenie była cena mebla, piaskowania, czyli zrywania wszystkich farb i lakierów, którym zajął się sprzedawca i transport.
Oto on – nasz stół. Serce naszego domu. Gdybyś była kiedyś moim gościem, to własnie przy nim siedziałabyś pijąc kawę i jedząc kruche z truskawkami.
Stół to nie jedyna nowa rzecz w naszym domu. Szczerze powiedziawszy to odkąd wróciliśmy z Gwadelupy wpadłam w jakiś przyjemny dekoratorski trans i jeśli zapytałabyś mnie co jest aktualnie moją największą pasją to byłoby to własnie urządzanie naszych czterech kątów. Najbardziej jednak cieszy mnie wyszukiwanie staroci albo mebli i dodatków, które ze względu na swój wiek na miano staroci jeszcze nie zasługują, ale ktoś je z jakiegoś powodu odrzucił, bym ja mogła je przygarnąć 🙂 Żadna rzecz, mebel, dodatek ze sklepu, zapakowany w pudełko, pachnący nowością nie ucieszył mnie dotąd tak bardzo jak coś „upolowane”. Tak już mam i już.
Moim ulubionym sklepem, w którym wyszukuję różne rzeczy do domu jest sklep przy ul. Chodakowskiej 1 w Sochaczewie pod Warszawą. Tam jeżdżę sobie raz w miesiącu i zaraz pokażę Ci czego najczęściej szukam.
Gdzie jeszcze szukać podobnych skarbów, jeśli podoba Ci się klimat, w którym ja urządzam swój dom?
Prawdziwą kopalnią perełek jest OLX i obiecuję, że zrobię posta o tym jak ja szukam tam różnych rzeczy, bo to naprawdę nie jest skomplikowane. Do tego jak widzisz Allegro, na którym znaleźliśmy nasz stół. Oprócz tych internetowych sklepów rozejrzyj się po swojej okolicy. Często można znaleźć takie sklepiki jak ten „mój” sochaczewski, gdzie właściciele przywożą z zza zachodniej granicy różne przedmioty z drugiej ręki. W lumpeksach też można znaleźć „działy” z przedmiotami.
No dobrze to teraz pokażę Ci kilka moich ostatnich zdobyczy i napiszę Ci czego ja szukam w moim sochaczewskim sklepiku najczęściej.
W tym krześle zakochałam się z miejsca. Kosztowało całe 50 zł. Brakuje mu jednej śrubki, którą musimy przykręcić.
Te hookery zauważyłam już cofając samochodem obładowanym zakupami. Wróciłam, bo urzekły mnie i tylko mnie, bo Tomek wciąż nieprzekonany. Są odrobinę za wysokie i będziemy ucinać im nóżki o jakieś 5 cm. Cena za sztukę – 50 zł.
Czego najbardziej szukam w takich sklepach z rzeczami z drugiej ręki? Naczyń! Pięknych talerzy, misek, salaterek, dzbanków, filiżanek i starych sztućców. Naczyń, które cieszą me oko za każdym razem, gdy wyjmuję je z mojej ukochanej witrynki.
Czyż ten dzbanek nie jest piękny?
Każdy z „innej parafii”, a wszystkie tak bardzo pasujące do mnie 🙂
Szukam też wazonów na kwiaty i ciekawych doniczek.
Koszyków, które tak dobrze współgrają mi z moimi jasnymi wnętrzami. Koszyki są super jako osłonki do kwiatków, jako pojemniki na zabawki dla chłopaków czy do spiżarki. W tej koszykowej walizeczce w witrynce schowałam wydzierane z gazet przepisy.
I sztućce! Stare sztućce to coś, co chyba kolekcjonuję. Mój wewnętrzny minimalista stara się to zaakceptować i z tym nie walczyć 🙂 Uwielbiam stare sztućce. Przyjmę każdą ilość.
Jak Ci się podobają moje zakupy? Zainspirowana, by wybrać się na poszukiwania skarbów czy to zupełnie nie Twój klimat?
Uściski
Basia
44 komentarze
Piękny masz ten biały wazon w którym na zdjęciach są rumianki i bławatki, jest sygnowany na dnie ? Ze sztućcami to u mnie i mamy zaczęło się od secesyjnej, srebrnej łyżeczki do cukierniczki. Teraz już nie liczymy ile tego jest. Z naczyniami i talerzami to chyba jak się raz kupi to potem nawet nie wie się kiedy w ręce wpadają kolejne rzeczy. Trochę ci zazdroszczę etapu urządzania wnętrz, dopieszczania dodatkami, to piękny czas dla całej rodziny 🙂 Ja ten etap mam chyba dopiero przed sobą, może kiedyś w przyszłości, jeśli założę rodzinę. Co do stołu na pewno jak najszybciej trzeba zabezpieczyć czymś, bo surowe drzewo szybko łapie brzydkie plamy. Lakier jest najpraktyczniejszy, ale olej lub wosk znacznie ładniej wygląda, tylko trzeba często konserwować. Takie stoły zamieniają się w serca domu. Zawsze wszyscy jakoś tak mimowolnie gromadzą się przy stole w kuchni-jadalni 🙂 A i ta belka na dole stołu może być fajną podporą dla stóp, z czasem wyjdzie czy się sprawdza czy nie.
Jak u Ciebie z grządkami i ogrodem ? 🙂
Pozdrawiam <3
Wera z ogrodem jest tak, że ogrodu nie ma 😀 wjechały koparki i panowie od kostki i od nowa mamy teren pobudowlany na podwórku. W tym roku tylko kwiaty w doniczkach na tarasie i zakładanie trawnika 🙂
dzielę Twoją miłośc <3
jeszcze przy nim nie siedziałaś, ale jak już zasiądziesz, jak ja Cię nakarmię…! <3
Doniczki, koszyki, filiżanki, krzesła, tace, pufa… uwielbiam sklepy ze starociami…. Kilka dni temu przytargałam 2 doniczki (osłonki ceramiczne) i tacę z drewna tekowego – w sumie 12zł!! A stół rewelacyjny! Pozdrawiam 🙂
Ale zdobycze <3
klimatyczny ten stół! <3 Faktycznie chyba i mi zajęłoby trochę czasu, żeby przekonać się do tych nóżek, ale to przecież własnie one tworzą ten domowy klimat !
Uwielbiam giełdy staroci… w każdą pierwszą niedzielę odwiedzam taką giełdę w Świdnicy… koszykowa walizka – świetna.!!! Pozdrawiam 🙂
Czekam z niecierpliwością na post o poszukiwaniach na olx. Uwielbiam zbieractwo:)
Będzie, bęzie niebawem 🙂 :*
piekne te zdobycze, nastepnym razem jak bedziecie w Norwegii to koniecznie zaplanujcie wizyte na loppisie (løppemarket) taki targ staroci, przewaznie organizowane w szkolach, moze zreszta juz dobrze znasz – mozna upolowac niezle kaski, tylko niekiedy mocne lokcie sie przydaja 😉
oczywiscie w Polsce jak widac nie problem ze znalezieniem fajnych rzeczy, ale to taka tutejsza atrakcja 🙂
pozdrawiam
Zawsze gdy są te targi to nas akurat nie ma w Norwegii, ale znam, słyszałam- tam to dopiero muszą być perełki <3
Piękny stół, stołek, hokery. Sztućce nie moja bajka, choć urok swój mają.
Mam takie same polne kwiaty 🙂
Szafka-witrynka wymiata 😉
Mój ulubiony mebel w domu 🙂
A czy mogę spytać, skąd ta szklana witryna? Piękna… poszukujemę podobnej 🙂
Z olx-a
Basiu do zielonego domku w Sochaczwewie zaprowadziła mnie koleżanka jakieś 7 lat temu , czułam się jak dziewczynka w sklepie z zabawkami . Miałam wtedy małe mieszkanie wiec tylko oczny cieszyłam . Dzięki Tobie wiem ze sklep ciagle prosperuje i to jest cudowne 🙂
Koniecznie musisz tam wrócić, by znowu poczuć się jak Mała Dziewczynka 😀 <3
Wyposażenie domu wyszukane gdzieś z drugiej ręki, takie na którym widać jego historię jest najlepsze. Twój stół jest świetny, co prawda ja wybrałabym nogi bez tłoczeń ale to już kwestia gustu natomiast poprzeczka choć może nie zachwycać to jest niesamowicie praktyczna i jestem pewna że genialnie trzyma się na niej nogi.
Pod warunkiem, że nie ma się tak długich ud jak moje 😀
To jest bardzo mój klimat, uwuelboam dawać nowe życie starym rzeczom Już zapowiwdziałam Mężowi, że w naszym nowym domu będą glównie „stare” meble, mebelki i dodatki
Cudowny ten Wasz stół
powodzenia w urządzaniu <3
Cudne te skarby ja też uwielbiam biegać po sklepach z bibelotami, wczoraj np wyszukałam śliczną seledynową porcelanową miseczkę na niskiej nóżce wykończoną metalem☺️ drobiazg, a radość nieziemska
znajome mi emocje 🙂 <3
Totalnie mój klimat, uwielbiam starocie i lumpeksy! <3 Marzę już o urządzaniu naszego domu 🙂 Na razie lejemy fundamenty 😉 Pozdrowienia !
Ewelina wszystko co najlepsze przed Tobą <3
Świetne meble, wszystko wygląda pięknie i z klasą 🙂
:*
Polecam kopalnie staroci pod Warszawą
basiu pieknie
Dziękuję :*
Basiu, mam od lat surowy drewniany stół, który raz do roku jest ścierany przez męża zwykłym papierem ścierny i olejowany (olej z IKEA lub z Castorama bodajże). Wg mnie to najlepszy efekt. Ciepło wyglądu i dotyku takiego drewna….. I nie ma plam właściwie tylko tak ładnie ciemnieje…. Do dziecięcych prac zakrywam czasem papierem, czasem takim kuchennym zmywalnym obrusem, który potem piorę. Gratuluję zakupu! Niech Wam służy….
Dziękuję za podpowiedź – też myślałam o oleju.
A ja po takie skarby śmigam do Lublina -targ staroci na Elizówce odbywa się co niedzielę
wstyd, że nigdy nie dotarłam na Elizówkę, mimo że jestem z Lublina 🙂
piękne talerzyki i to krzesło!!! 🙂
Uwielbiam takie meble. Można by go jeszcze pomaziać farbo na vintage 😀
Piękny stół… też uwielbiam takie meble. Mi się udało kilka dni temu upolować na OLX okrągły rozkładany dębowy stół za 70zł… i totalnie się w nim zakochałam 🙂
Cudo! Stare przedmioty mają duszę… <3
Basiu,
znalazłam coś dla Ciebie na OLX.
Czy ta paterka, misa-ozdobna-na-owoce-slodycze-ciastka-patera-ceramiczna-na-nozce-CID767-IDsZNxw.html, nie pasuję idealnie do jednego z Twoich talerzyków z witrynki? Zgadnij którego:) Fajna cena!
Fajna ! ❤️
Ależ oczywiście Basiu, że mnie zainspirowałaś. Kiedyś biegałam (moze nie za często) na targi staroci i przywlokłam z nich absolutnie cudowne rzeczy. Czemu na nie nie wracam? Mam kilka rzeczy do nabycia. M.in. stare drewniane biurko, lustro i fotel. A, przydałaby się jeszcze szafka do łazienki i toaletka do przedpokoju.