Ten post miałam w szkicach od dawna. Od dawna bowiem rozmyślam o tym jak ogromny jest rozdźwięk pomiędzy tym co oglądamy na codzień w sieci (a co lubi być zwane #reallife), a tym jak wygląda życie. Zwykłe życie. W rzeczy samej. Ostatecznie do napisania tego tekstu zainspirowała, albo lepiej – zmusiła mnie, moja przyjaciółka, która jedząc ze mną obiad (jak zwykle zjadłam za szybko!) powiedziała mniej więcej tak „… i wiesz Basia, ta dziewczyna jest moją idolką. Tylko spójrz piękna, zgrabna, uśmiechnięta, wybielone zęby, zawsze ciepły obiad na stole, podróże, zabawy z dziećmi. Basia ona ma trójkę dzieci, a ja z jednym sobie nie radzę! Jestem do niczego”. Myślałam, że mnie krew zaleje. Bo oto nagle zdałam sobie sprawę, że takich dziewczyn jak moja przyjaciółka jest więcej. Porównujących się nieustannie do swoich internetowych idolek. Z samego jeszcze rana, nie widzącymi dobrze oczami lokalizują swojego smartfona. Odpowiednio dobrane filtry, do odpowiednio wyselekcjonowanych zdjęć skutecznie przyzwyczajają zaspane źrenice do nowego dnia. Co tam poranna kawa, jakieś rozciąganie ciała i dzień dobry dla rodziny. Lepiej zajrzeć na insta, by po 5 minutach, będąc na maksa zainspirowaną zdecydować jak będzie wyglądał jej dzień. Oczywiście będzie idealny, jak na insta. Dużo aktywności ruchowej, coś nowego i zdrowego na stole, zero stresu, sporo uśmiechu, spacer koniecznie z dziećmi, a na koniec dnia szaleństwo w klubie. W końcu inni tak żyją. Gorzej, kiedy okazuje się to niewykonalne z bardzo prostej przyczyny, jaką jest zwykłe życie, a ona czując, że znowu zawiodła (najbardziej samą siebie) czuje się tak beznadziejnie, jak tylko można.
Jest beznadziejna, bo nie rozsypała jesiennych liści na wełnianym kocu i nie postawiła na tymże tle espresso w duńskim kubku. Zamiast tego wypiła rozpuszczalną neskę z 4 łyżeczkami cukru i mlekiem (które szkodzi!). W dodatku w wyszczerbionym kubku, który lata temu przywiozła sobie z urlopu w Darłowie. Swoją drogą co to był za urlop!
Jest beznadziejna, bo zamiast skakać z dziećmi w hunterach po najgłębszych kałużach odbijających jesienny las w swej tafli, ona po prostu włączyła im bajki i zrozumiała jak bardzo nie lubi jesieni. Zła matka, zła kobieta.
Gdzieś koło południa zdała sobie sprawę, że nie jeździ na Lofoty, do Tajlandii i na Maderę. Zdołowała się tym okrutnie i zapomniała, że jeszcze miesiąc temu bawili się całą rodziną doskonale na festynie w sąsiedniej wsi. Oczywiście to zrozumiałe, że mogło jej to wylecieć z głowy. W końcu nie miała ze sobą lustrzanki, ani nawet smartfona. W związku z tym nijak nie mogła się podzielić ze światem tym jak jest miło, sloł – lajfowo i kreatywnie.
Instagram nie widział więc się nie liczy.
Coś Ci powiem. Ja lubię skakać po kałużach, lubię się zatrzymywać i świat podziwiać, czym okrutnie chwilami męczę swoich chłopaków. Zamówiłam sobie huntery, bo to dobre kalosze są po prosu. Zazwyczaj mam ze sobą lustrzankę. Lubię gotować nowe rzeczy, lubię ładne przedmioty i randki. I mam to wszystko, ale nie mam za cholerę zgody na to, by któraś z moich przyjaciółek, czytelniczek, kobiet czuła się źle ze sobą porównując się ze swoimi internetowymi idolkami. Nie mam w sobie zgody na to, by zwykłe kobiety mówiły o sobie „jestem beznadziejna”, bo ich codzienność różni się od tej pokazywanej w kwadratowych kadrach potraktowanych odpowiednim filtrem. I czuję w sobie dużą odpowiedzialność, bo jestem jedną z tych, które zdecydowały, by część swojego życia pokazywać tysiącom kobiet co miesiąc. Kobiet, które zawsze, kiedy spotykają mnie w realnym życiu mówią „O rany, na blogu sprawiasz zupełnie inne wrażenie”. I tu pojawia się pytanie: czy to ja źle bloguję, czy też ty, droga czytelniczko powinnaś uświadomić sobie, że jestem taka jak ty, a blog to tylko mój warsztat pracy. Warsztat, w którym lubię pokazywać piękne kadry, dobre rzeczy i miłe chwile. Choć moje życie, tak jak twoje to emocjonalny patchwork. Nie wierzysz?
Klnę jak szewc. Lubię przeklinać, zawsze przeklinałam i uważam, że słowo „kurwa” jest w stanie wyrazić absolutnie każdą emocję.
W moim domu panuje ostatnio nieustanny bałagan. Wszystko dlatego, że nie odkładam rzeczy na miejsce. Jeśli kiedyś mój mąż mnie zostawi to właśnie dlatego. Nie odkładam, nie odkładałam i odkładać nie będę. Dlatego sprzątanie zabiera mi potwornie dużo czasu i zazwyczaj obiecuję sobie, że to zmienię. Niestety od lat bezowocnie. Jeśli byłabyś moim niezapowiedzianym gościem najpewniej pierwszym zdaniem, jakie byś usłyszała byłoby „sorry za bałagan”.
Jestem niecierpliwa i wszystko muszę mieć na już.
Krzyczę na swoje dzieci i zapalam się jak pochodnia, kiedy po raz kolejny tłuką się o klocka. Nie mam do nich za grosz cierpliwości i często wspomagam się ziołowymi tabletkami na uspokojenie. Nauczyłam się nie mieć z tego tytułu wyrzutów sumienia.
Nie bawię się ze swoimi synami. Może inaczej – nie bawię się w zabawy wymagające ode mnie jakiś strategii, na przykład lego. Niestety nie umiem. Jestem za to dobra w czytaniu książek, śpiewach, tańcach, plastycznych pracach i wspomnianych wcześniej kałużach. Statystycznie jednak zabawy takie jak lego zdarzają się częściej, a ja jestem mistrzynią szukania wymówek. Szczytem moich możliwości jest wyścig resorakami.
Moją ulubioną formą relaksu jest czytanie Pudelka i oglądanie Rodziny Kardashianów. Nie mam nic tutaj do dodania.
Kiedy życie dowali mi zbyt mocno pocieszam się w ramionach Big Maca. Tylko on jest w stanie mnie wtedy zrozumieć. I o nic nie pyta.
Kiedy jedziesz ze mną samochodem zrozum, że ja naprawdę uważam, że gorąca 20tka Radia Eska jest zbiorem naprawdę aktualnie najlepszych hitów. Justin Bieber, Pit Bull, Enrique. Ja nie słucham tego dla tak zwanej brechty. Ja tego po prostu słucham.
Jestem leniwa, bywam naprawdę wredną suczą, obgryzam paznokcie i wciąż próbuję zapuścić je na taka długość, by pani Nicola mogła mi je przedłużyć na jakimśtam szablonie czy jak to tam zwą. Nie umiem się malować, ani czesać, ale jestem mistrzynią improwizacji.
Bardzo często sobie nie radzę, tak totalnie. Pewnie wynika to z tego, że jestem przez prawie pół roku sama z chłopakami, a Tomek w Norwegii. A może dlatego, że po prostu jestem normalna dziewczyną. Normalną do szpiku kości, której czasem się nie chce, a czasem chce podwójnie. Która jest permanentnie niewyspana i czasem nie marzy o niczym inym tylko o świętym spokoju.
Moje życie to emocjonalny patchwork. Tak jak twoje.
To zbieranie jesiennych liści i potworna chandra przed okresem.
To wieczorne przytulasy z dziećmi, czytanie w pięknym tipi i kombinowanie skąd wziąć kasę na wykończenie domu.
To idealnie zrobione selfie na trybie „upiększanie twarzy” i siarczyste „kurwy” rzucane pod nosem od rana do wieczora.
Moje życie to absolutnie wszystkie emocje, nie tylko te piękne, które lubię pokazywać tu, na blogu.
Pamiętaj o tym następnym razem, kiedy mnie spotkasz, kiedy będziesz czytać moje posty.
Pamiętaj, że zanim zdecyduję, by pokazać ci jak mieszkam, najpierw będę 2 godziny sprzątać.
Kiedy patrzysz jak leżę sobie ze swoimi chłopakami i czytamy książeczki, to bardzo prawdopodobne jest to, że te same Maluchy dały mi dziś porządnie w kość.
Trzymaj za mnie kciuki by udało mi się do Sylwestra zapuścić paznokcie, umyć okna i nie zwariować.
A życiem się nie przejmuj. To prawdziwe musi się składać z wielu doświadczeń. Inaczej by nie było prawdziwe.
I nie przestawaj oglądać instagrama.
Wszak nic tak bardzo nie inspiruje.
Sarkazm.
90 komentarzy
Basia, kocham Cię za Twoją normalność ! Zgadzam się, że trzeba żyć swoim życiem i nie porównywać się że zdjęciami z instagrama czy postami z FB, w końcu to, co widzimy to tylko używek całości. Nauczyłam się już, że za każdym razem jak czuje,że nadchodzi to uczucie beznadziejnosci, bo nie mam idealnego życia jak ktoś tam na insta (np taka jedna blogerka Basia ) ,zawsze wizualizuje sobie co może być widać poza kadrem, co mogło się wydarzyć,a czego ja nie widziałam. Z reguły pomaga
a jeszcze lepiej wizualizować sobie co dobrego się dziś zje na obiad 😀
Serio??? A teraz serio – Basiu – dziękuję Ci! Po raz kolejny przywracasz mnie na właściwe tory. Bo ja sobie wyrzucam, że nie mam cierpliwości, krzyczę na dziecko, łykam ziółka żeby nie wybuchnąć… co do Insta i selfie i tego całego światowego życia – się w zeszłym roku zdołowałam, one takie ładne, ładnych facetów mają i ładne wakacje i nawet kawa taka ładna… ładne życie ładnych ludzi… taaaaa. DZIĘKUJĘ CI BASIA <3
P.S. Zapuść sobie te paznokcie skoro tak bardzo chcesz, trzymam 😉
a zapuszczę 🙂
Baasiaaaa <3
🙂
Pozwolę sobie zacytować kogoś mądrzejszego ode mnie (cytat wolny;)): ’ Naszym problemem jest to , że porównujemy nasze kulisy z czyimś przedstawieniem’.
W punkt.
🙂
Razem z Basią macie u mnie pierwsze miejsce na podium! <3
<3 lepiej bym tego nie ujęła.
Czytanie takiego tekstu to prawdziwa przyjemność – i prawdziwa inspiracja 🙂 dziękuję !!!
ależ proszę 🙂
Khloe Kardashian, co ona ze sobą zrobiła to brak mi słów, kiedyś fajna dziewczyna, a teraz wszystko sztuczne. I mimo tego, że wygląda obłędnie to jednak brakuje jej dawnej ikry, nie sądzisz? A ja lubię Kim Kardashian, cokolwiek o niej mówią, wydaje się ok 😛
😀 😀 Khloe generalnie dobrze zrobiona jest tylko te usta monstrualne 🙂
Ja tez lubie Kim, prawdziwa biznes woman
Basiu uwielbiam Cię :):):)
Pozdrawiam i proszę o więcej 😉 J.
dziękuję :*
Swiat jest teatrem a aktorami ludzie 🙂
<3
Trzymam kciuki za paznokcie i za okna:) Jesteś wspaniała – pamiętaj,żeby o tym pamiętać :*
i „wice wersal” <3
Ja też właśnie za te wszystkie rzeczy Cię uwielbiam. Dogadałybyśmy się 😉
nie mam wątpliwości 🙂
Dziękuję Ci za tego posta, bo choć dobrze zdaję sobie z tego wszystkiego sprawę, to i tak przy tych wszystkich swoich niedoskonałościach jesteś właśnie doskonała. Serio, serio! Nie znam drugiej tak autentycznej Baśki 😉
Ale żeby tak nie słodzić, to jeśli patrząc na Twoje piękne zdjęcia i piękne życie zaczynam chwytać doła, wtedy przypominam sobie zdjęcie z Waszego starego mieszkania, a w nim idealnie i suto nakryty stół do śniadania, a tuż obok mop wraz z odkurzaczem i wszechobecny rozgardiasz… i od razu mi lepiej 😛 pozdrawiam
ło matkooo kiedy to było, teraz mam idealny porządek – mopy w schowku 😀
Jakk czytałam ten wpis, to miałam uśmiech na twarzy i chyba łzy wruszenia. luuuubie cie!!!
ps. też oglądam Kardashianki i wszyscy mi się dziwią ;p
Kardashianki rulez 😀
Hej! Wlazłam dzisiaj na Twojego bloga, bo tak kilka razy w tyg wchodze ;p i tak sie usmiałam jak nigdy, naprawdę tak lubię Cię czytać, jesteś prawdziwa do bólu. .! Bardzo fajna z CIebie Baba! ps. masz swietny gust i pieknie urządzony dom
dziękuję 😀
Zauważam, że coraz więcej blogerek pisze też o „ciemniejszej” stronie życia i to powoduje, że jest pewna równowaga i pokazuje, że każdy ma złe i lepsze chwile w życiu. A zdjęcia i tak pozostaną ładne, bo trudno pokazywać zdjęcia „brzydkie”. Choć na przykład „selfie” dla mnie są pewną przesadą – ostatnio czytałam artykuł o tegorocznym Berlinare i tam była rzeźba, instalacja kobiety robiącej „selfie” swojemu tyłkowi 😉 Ale to już dyskusja na inny temat.
To nawet nie jest dyskusja, ale rzeczywistość, która zmierza do nas wielkimi krokami 😀
Teraz mam ten czas, że uważam, że jestem beznadziejna. Nic nie potrafię, nic dla nikogo nie znaczę i tak! jestem emocjonalnym patchworkiem.
Ale dzięki, że jesteś, że jest tyle kobiet, które są tak samo „beznadziejne” jak ja 😉
Słucham disco polo, bo lubię i uważam, że warto słuchać każdej muzyki, pomimo tego, że znajomi patrzą się na mnie jak na debila. Dzięki Tobie dowiedziałam się, że są Lofoty. Też jestem wredną suką. „Jesteś wredna” to najczęstszy komplement jaki słyszę. ;d Lubię przeklinać i uważam, że kobiecie też przystoi o!
DZIĘKI BAŚKA!
Nie jesteś beznadziejna, jesteś świetna <3
Jakbym o sobie czytała..wcześniej miałam wyrzuty sumienia ze czasem obiad to frytki i gotowy kurczak z marketu, że „kurwą” rzucam częściej niż bym tego chciala ale mi najzwyczajniej przeszło…bałagan mam ciągły bo nie cierpie sprzątać i za każdym razem jak wchodze do pokoju dzieci to obiecuje sobie że tu ogarnę w poerwszej kolejności.. i jeszxze sporo tego by się znalazło.Jednym słowem jest nas więcej…tych zwyczajnych nie żyjących instagramem kobiet 🙂
Hally ja dziś ogarnęłam pokój Marcina, bo wiem, że jadą pojemniki od Ciebie 😀
dziewczyno-KOCHAM CIE!!!!!!!!!!JESTEM IDENTYCZNA:)))))
POPŁAKAŁAM SIĘ ZE ŚMIECHU-NAWET PAZNOKCIE ZAPUSZCZAM NIEUSTANNIE:)))
trzymam kciuki za paznokcie <3
Kilka lat temu zwróciłam uwagę mojej córce – wówczas może 15 letniej – aby tak siarczyście nie przeklinała. Córka na to – „Mamuś, ja nie przeklinam. Ja tylko podkreślam powagę wypowiadanych słów”. Mamy tak obie – ja i moje dziecko – podkreślamy tę powagę słów jak przysłowiowy szewc. I dobrze nam z tym, choć niektórych to oburza. Ich problem.
Basiu, dla mnie jesteś „dziewczyną z sąsiedztwa”, której zazdroszczę widoku z okna 🙂 Bardzo lubię do Ciebie zaglądać i czytam Cię od deski do deski. Bo lubię. Po prostu.
Wiesz Basiu, są takie dni, kiedy jest mi bardzo smutno. I czasem mam wrażenie – w takie dni jak dziś – że samotność to moje drugie imię, albo „zaczynanie od nowa”, tyle że ciągle wybieram nie tak lub robię coś nie tak lub po prostu do dupy ze mnie partnerka. Dlatego tak sobie marzę o tej wzajemnej miłości – on mnie, ja jego, po grób. Kuźwa, może chcę za bardzo? Jak myślisz?
I też gapię się w te internety, instagramy, fejsbuki i sama siebie dołuję patrząc na kobiety świecące zajebistością od rana do nocy. I po co? No właśnie.
Tak Ci się tu pożaliłam… 🙂
Ściskam Cię mocno, pozdrawiam serdecznie i na koniec dodam, dziś mama dorosłych, studiujących bliźniąt, że doskonale pamiętam ten czas, kiedy padałam na pysk ze zmęczenia i nie miałam ani sił ani ochoty na twórcze zabawy. Choć gra w pamięć zawsze ratowała mnie jako matkę (obok codziennego, wieczornego czytania książek rzecz jasna) 🙂
Dziś mi się przyśnił książę na białym koniu jadący do Ciebie, także bądź czujna 🙂
Basiu, to ja, ta która podeszła na plaży w Sopocie:-) Przeczytałam Ten wpis i po prostu muszę to napisać, to strzał w 10-kę. Naprawdę Twój blog jest moim ulubionym! dlaczego? Właśnie dlatego, że pokazujesz normalne i PRAWDZIWE życie, tak bliskie również mnie! Bez koloryzowania, dziubków, i fotek przedmiotów, które są owszem piękne, ale dla normalnego śmiertelnika często nieosiągalne. Sama też śledzę instagramy głównie pokazujące piękne wnętrza w stylu scandi (a jakże!). Zachwycam się pięknymi przedmiotami, cudownymi pokoikami dla dzieci, wspaniałymi kosmetykami niszowym , najpiękniejszymi organicznymi i muślinowymi ubrankami dla dzieci (za kupę kasy) itp. Łatwo wpaść w pułapkę i czasem mnie też dopada refleksja jak to możliwe i gdzie ja żyję, że pracując od świtu do nocy w wielkim mieście z niezłym wykształceniem, zwyczajnie nie stać mnie na to wszystko i nie mam nawet czasu na te spacerki w liściach, kawki z obrazkami, najmodniejsze knajpy itp. Oczywiście tak, tak, wiem trzeba by się zastanowić czy warto w takiej pracy pracować ( o tym też są blogi, haha), odpowiedź jest jedna, nie warto, ale trzeba żyć, a wszędzie jest dobrze gdzie nas nie ma. Podobnie żyje większość moich znajomych, takie są realia!
Basiu, super z Ciebie babka! Jesteś taka prawdziwa. Mam podobnie z tym, że lubię sobie zakląć,:-) Jak będziesz w Krk, chętnie się spotkam. Pozdrawiam ciepło:-)
Asiu Kochana do dziś szalenie miło wspominam to spotkanie 🙂 Bardzo chętnie się spotkam w KRK, uściski ! 🙂
Uwielbiam! Za każde zdanie ! Bo tak naprawdę wszystkie jesteśmy do siebie podobne w tym byciu „normalnie zwyczajną dziewczyną” 🙂 i dobrze to sobie przypominać 🙂 Dziękuję Basiu i serdecznie Cię ściskam z Galway w Irlandii 🙂
Piątka Normalna Dziewczyno ! <3
Osobiście mam trochę w sobie masochistki i „lubię” się samobiczować widząc takie cudne zdjęcia. Zwłaszcza fit mam, które później konfrontuję ze swoim dalekim od ideału ciałem. Zluzowałam i staram się już nie biczować. Bo może i nie mam super fit ciała, ale mam za to super męża i synka 😉
bardzo mądrze 🙂
Ja olewam juz od dawna długie paznokcie i maluję na czerwono te skróciaki … super tekst . Pozdrawiam
to jest słuszna koncepcja 🙂
Basiu, świetny tekst! ❤ Bardzo prawdziwy.
Pozdrawiam serdecznie,
Kasia
dzięki Kochana ! 🙂
No to… trzymam kciuki za te pazury:D
Wydaje mi się, że jeżeli samemu jest się w sieci aktywnym, łatwiej przychodzi myśl, że „to jest na insta” nie na serio; jeśli jest się jedynie obserwatorem można rzeczywiście się zdołować… ale na szczęście coraz częściej się mówi o tym, że tutaj kreujemy, tworzymy:)
trzymaj – dzięki! 🙂
Basiu Kochana! Uratowałaś mnie dziś przed skokiem z balkonu na główkę 😉 Jestem tak wkurwiona na życie, synów, męża i siebie oczywiście- że jestem taka beznadziejna… Twoje słowa sprowadziły mnie na ziemię! Ściskam,
Ja Ci dam skoki na główkę! Nawet tak nie mów. Wpadaj zawsze do mnie na wirtualną kawę, zamknij się w łazience bez wyrzutów sumienia 🙂
Tak bardzo prawda.
Tak bardzo smutno, że same, na nasze własne życzenie wpędzamy się w kompleksy!
Świetny tekst <3
<3
Bosz, te okna. Mam dokładnie takie samo marzenie, żeby je mieć umyte 🙂
Trzymam kciuki za paznokcie 🙂
dziękuję :*
A Ja właśnie dzięki temu że sama mam konto na instagramie, wiem, że „przypadek” to rzadka rzecz na nim.
Sama uczestnicze w tym reality show więc może dlatego mam tyle dystansu. A szczególnie gdy się kimś „inspiruje” .
np.- Nosz cholera jasna moje nogi za chiny nie chcą tak wygladac jak tej dziewczyny, a w ogóle jak ona zrobiła tą fotką z góry?…-
Plusem jest jednak to, ze instagram oraz blog zmusił mnie do częstrzych porządków bo sorry, ale burdelu raczej nie pokaże.
Co nie znaczy, że go nie mam. I to rozumiem.
Nie rozumiem za to dziewcząt, które dołują się tym wykreowanych światem. To trochę tak jakby do aktora, który gra lekarza mówić – „Panie Doktorze” i jeszcze prosić o receptę :PP.
pzdr świetny tekst Basiu
ps. i uwielbiam słowo „kurwa” 😛
każdy ma inną wrażliwośc, są tacy, którym daleko do porównywania się i Tobie tego gratuluję, to cenna cecha.
Uściski 🙂
<3
<3
Uwielbiam! Świetny tekst, jakbym czytała o sobie.
piona 🙂
Super tekst 🙂 Prawda -zbyt wiele czasu, skupiamy się na rzeczach mało istotnych i sztucznych…
a jaki to ma wpływ na zdrowie! Ile tego promieniowania z telefonu! 🙂
Nic dodać nic ująć 😉 Mądry tekst
Basiu pozdrawiam z Gdańska
Uściskaj Gdańsk ode mnie 🙂
Po przeczytaniu tego posta natychmiast weszłam na Twój instagram 😀
A tak poważnie, to rozumiem doskonale blogową kreację – mój blog robótkowy też jest przedstawieniem, a nie relacją.
Pozdrawiam i ściskam jesiennie!
Pozdrawiam i ja 🙂
Nic dodać, nic ująć. A blogi i IG to kreacja. Nie dajmy sie zwariować. Zatrzymujemy piękne chwile w kadrze, bo to lubimy, bo życie nie jest idealne. I … bardzo dobrze, że nie jest. Serdeczności!
no pewnie. Instagram to doskonałe narzędzie to zatrzymywania tych pięknych chwil właśnie.
Wspaniale to czytać! Niby się wie, ale… przychodzą takie dni że człowiek myśli że jednak uda mu się być takim instagramowym ideałem. Dzięki że o tym piszesz i że jesteś normalna – jak ja 🙂
Maryś nie bądź instagramowym ideałem z łaski swojej 🙂
Najlepszy post od dawna! Świetny – szczery, prawdziwy, jakże życiowy! Mówiący – kurcze, czyli jednak nie jest ze mną tak źle, ona też tak ma ;-). Za tą normalność i prawdę właśnie polubiłam Cię jeszcze bardziej 😉
dziękuję :*
Pieknie napisane !
:*
Kocham Cię Kobieto!!! Czytam bardzo regularnie Twojego bloga i to już nie pierwszy raz trafiasz ze swoim postem w moment, w którym go najbardziej potrzebuję.
Uciski
Dagmara
Świetny tekst! 🙂
dokładnie, bardzo dobry tekst. Zycie to nie instagram, instagram to taka historia chwil. Pozdrawiam
Genialny tekst 🙂 Uwielbiam Cię 🙂
Ech…jak ja bym się chętnie z Tobą spotkała na jakieś winko! Równa babka z Ciebie i taka prawdziwa jak my wszystkie. Moje paznokcie wręcz przeciwnie, rosną zbyt długie bo nie mam czasu ich obciąć.
ojej 🙂 jak fajnie się czytało. Bo ja czasem sobie myśle, ze takich diznozaurów jak ja coraz mniej. Że wszystkie kobiety, matki dookoła mnie zawsze na cycuś glancuś wszystko mają zapiete na ostatni guzik, a ja tylko ciągle z niczym nadążyć nie mogę, jako kobieta, mama, żona, córka. W każdej z tych ról mam braki, całą mase niedociągnieć, a czasem straszne frustracje się z tego robią. Bo mi się wydaje że ja nie spełniam oczekiwań. oczekiwań, które sama sobei nakładam na swoje bary oglądając właśnie m.in. profile na insta. Niestaty w moim przypadku to też wiąże się tym jak zareagował organizm (nawiązując Basiu do Twojego ostatniego posta), też wlaczę z candidą, przewlekłymi zapaleniami zatok, alergią, która nagle wzieła sie niewiadomo skąd. A ja byłam wcześniej okazem zdrowia. Ja jestem na etapie, kiedy próbuje, te oczekiwania i moje wyobrażenia zwlanić z tych swoich ramion.
Pozdrawiam serdecznie
Agnieszka
Ps. jak fajnie przeczytać, że inne kobiety czytają też czasem pudelka 🙂
Basiu czy moge Cię przytulić? To bardzo dobry tekst, to fantastyczne, ze mowisz o tym wprost i nie kreujesz idealnej wizji siebie!. Wielkie ukłony i hight five, zycie nie moze byc doskonałe! Ale warto sie inspirowac i robic cos, żeby ulepszyc swoją codziennośc, a przede wszystkim uprościc!
buziaki i wszystkiego co najlepsze na świeta! 🙂
Basiu,brakuje mi Waszego bloga „zrób to” , ledwie go odkryłam,już go usunęłyście. Miałyście tam fantastyczny wpis „100 rzeczy,które możesz wyrzucic już dziś” (Albo coś takiego). Szkoda,że go usunęłyście,mogłyście tylko zawiesić 🙁
Uwielbiam 🙂
Yyy…a ja z innej beczki- zdecydowanie bardziej wolę kalosze Tertorn, bo są o niebo wygodniejsze od Hunter’ów, lepiej wykonane, są ładniejsze, i ci nie jest bez znaczenia, mniej oklepane, lanserkie i po prostu tańsze.
Ale fajny tekst, dawno nie czytalam czegos tak prawdziwego. Ciesze sie ze tutsj trafilam
kocham <3