Opowiem ci moją historię z początków macierzyństwa. Miałam 26 lat, kiedy po raz pierwszy zostałam mamą i szczerze stwierdzam, że nie byłam kompletnie gotowa na to jak zmieni się moje życie wraz z przyjściem na świat małego szkraba. Prawdziwy roller coaster, mieszanka hormonów, zmęczenia, kolek, niewiedzy, nieprzespanych nocy, ale i totalnego pogubienia się jako człowiek, jako mama.
Tomek pracował, a ja każdy dzień zaczynałam i kończyłam w dresie. Zmęczona, z niekończącym się bałaganem, głównie w głowie. Wciąż zastanawiałam się co jest ze mną nie tak, skoro nie potrafię ogarnąć swojej nowej rzeczywistości. Dlaczego moje życie tak bardzo musiało się zmienić po narodzeniu dziecka? Cieszyłam się moim macierzyństwem, to dla mamy naturalne – kocha swoje dziecko bezwarunkowo, ale gdzieś pod skórą czułam, że nie daję rady, że wyczerpują mi się baterie, że nie tak to wszystko sobie wyobrażałam.
Dosyć szybko (bo po jakimś roku!) zorientowałam się, że taki stan mi nie odpowiada, i że odpowiadać mi nie musi. Że muszę coś zmienić, by być szczęśliwą mamą dla mojego dziecka i przede wszystkim szczęśliwą dziewczyną dla siebie samej.
Dziś ten słodki niemowlak, o którym ci piszę ma już prawie 8 lat, a wspomnienia tamtych pierwszych wspólnych, nieprzespanych dni i nocy są odrobinę zamglone. Dziś już jestem wyedukowana i myślę, że udało mi się osiągnąć upragniony mother-work-balance.
Dziś będę ciocią dobrą radą i powiem ci kilka banalnych rzeczy, które mimo swej banalności na zawsze zmieniają matczyny świat.
Zanim jednak wypiszę ci tutaj moje mądrości zastanówmy się wspólnie co właściwie do roboty ma przeciętna matka?
Otóż matka na samym wstępie dokonuje rzeczy wręcz niemożliwych. Tak, tak, mam na myśli 9 miesięczną ciążę i poród. To niebywały wysiłek fizyczny, największy w jej życiu. To cud, że może po nim w tak krótkim czasie wrócić do normalności. Chodzić, karmić dziecko, brać prysznic, nawet gotować lekkostrawne jarzynki na parze! Szok. Matka potrafi spać po 3 godziny na dobę przez kilka miesięcy i mimo tego ogromnego zmęczenia daje radę jeszcze, by w miarę sprawnie myśleć, ogarnąć rodzinę, pobawić się z maluszkiem i zastanowić się czy aby na pewno nie robi dla świata za mało. Kiedy dzieci rosną, wprost proporcjonalnie rośnie ilość obowiązków matki wobec nich i całej rodziny. Tylko matka potrafi zadbać w ciągu doby o zdrowy obiad, pamiętać o wizytach u lekarzy całej rodziny, położyć wieczorem pod poduszkę pieniążka od Wróżki Zębuszki, kupić seksowną bieliznę na planowaną z mężem randkę, spotkać się z dawno niewidzianą przyjaciółką na kawę, rozpisać plan nowego biznesu, porozmawiać wieczorem z córką, która właśnie ma złamane serce i zrobić ostatkiem sił Chodakowską (to w końcu tylko 40 minut!). Serio? Czy nie tego uczą najlepszych menadżerów tego świata?
Jak w tym wszystkim znaleźć czas dla siebie? Jak czerpać radość z tej codzienności, która jest przecież historią każdej z nas? I przede wszystkim jak być zadowolonym z siebie i z życia człowiekiem, zwłaszcza jeśli jesteś mamą?
Proszę, oto co ja myślę. I nie jest to zbiór mądrości z poradników, ale rady wypracowane, wypróbowane przeze mnie i przez moje mądre przyjaciółki. To coś, co przyniosło realną zmianę w moim życiu.
1. ZAUFAJ SWOJEMU RODZICIELSKIEMU INSTYNKTOWI.
Dobre rady, nawet blogerek ( 🙂 ), potrafią uprzykrzyć macierzyństwo. Każdy twierdzi co innego, ale finał jest taki, że zawsze robisz coś nie tak. Posłuchaj siebie, obserwuj swoje dziecko, obserwuj swoją rodzinę – ty sama najlepiej wiesz czego wam potrzeba. Zaufaj swojemu instynktowi. Przede wszystkim jemu. Gdy to zrobisz, z łatwością wyczujesz moment, w którym należałoby zwolnić, w którym twoje dziecko ciebie potrzebuje lub kiedy to właśnie ty jedziesz na oparach i musisz, po prostu musisz odpocząć. Miej odwagę, by słuchać przede wszystkim siebie. Jeśli ty się wyeksploatujesz ucierpi na tym cała rodzina.
Dziś, kiedy wchodzisz do księgarni, masz przed oczami uginające się pod ciężarem poradników półki. Poradników na absolutnie każdy temat. Nie wszystkie są złe. Sama uwielbiam czytać mądre książki o rodzicielstwie napisane przez mądrych ludzi, ale wszystkie te mądre książki we wstępie zawierają zdanie „ZAUFAJ SWOJEMU INSTYNKTOWI”.
2. POMYŚL O SOBIE. GWARANTUJĘ CI, ŻE NIKT INNY ZA CIEBIE TEGO NIE ZROBI.
No cóż, takie są fakty. Nawet jeśli masz najlepszego męża i przyjaciół na świecie – jeśli ty sama nie pomyślisz o sobie, nikt za ciebie tego nie zrobi. Musisz głośno i wyraźnie komunikować swoje potrzeby, a potem zamieniać słowa w czyny. Proste, ale najtrudniejsze do zrobienia. Wiem z doświadczenia. Wiem też, że najtrudniej jest zacząć, zrobić pierwszy krok. Pierwszy raz gdzieś wyjechać samej na weekend, pierwszy raz zabrać męża na randkę bez dzieci i bez wyrzutów sumienia przy okazji. Pierwszy raz oznajmić, że od dziś wstęp do łazienki podczas twojej godzinnej kąpieli z książką jest surowo wzbroniony. Pierwszy raz pojechać na weekendowy zjazd podyplomowych studiów. Pierwszy raz jest najtrudniejszy, ale im częściej będziesz to praktykować tym szybciej wejdzie ci w nawyk 🙂 Bardzo przyjemny i potrzebny nawyk. PS. Wyjście z dziećmi to nie jest czas dla siebie – żeby była jasność.
3. NIE BĄDŹ KWOKĄ – PORADZĄ SOBIE BEZ CIEBIE.
Serio! Świat nie przestanie się kręcić jeśli wszystkiego nie dopilnujesz, nie zapniesz na ostatni guzik. Wszystko pozostanie ok, jeśli pójdą spać brudni, na obiad będzie pizza, a ich tata nie będzie wiedział, gdzie są ich piżamki. Odczep się od nich, po prostu.
I na litość! Nigdy nie przerywaj dziecku kreatywnej (bezpiecznej) zabawy! Nie ma nic gorszego niż dziecko pochłonięte układaniem klocków i wisząca nad nim mama z zestawem pytań o to czy chce piciu, a może siku, a może podać mu czerwonego klocka, a może jest dziecku za zimno, albo za gorąco. Zostaw go w spokoju! Niech się bawi. To właśnie jest ten idealny czas, żebyś sobie w spokoju kawę ciepłą wypiła.
4. ODPUŚĆ.
Odpuść. Nieustanne porządki, bo nie jest idealnie. Toksycznych ludzi i niepotrzebne gównoburze. Odpuść bycie idealną, odpuść wigilijne gotowanie, skoro obie wiemy, że padasz na twarz. Odpuść ciągłe „muszę”. Kiedy brak ci sił po kolejnej nieprzespanej nocy, brudna podłoga i nieposkładane pranie powinno być ostatnim twoim zmartwieniem. Odpuść. Zrób makaron z serem albo zamów coś na wynos, połóż się z dzieckiem na dywanie i włączcie starą, animowaną bajkę Disneya. Dziś nie masz siły – jutro nadrobisz. Gdybym mogła cofnąć czas to właśnie od sztuki odpuszczania zaczęłabym swoje zmiany. Dziś to właśnie dzięki odpuszczaniu wielu spraw dobrze funkcjonuję jako mama, jako żona, jako człowiek po prostu. Polubiłam bycie nieperfekcyjną.
5. NIE TRAKTUJ SIEBIE TAK SERIO. JESTEŚ JEDYNA OSOBĄ, KTÓRA TO SOBIE ROBI.
Hej, spójrz na siebie z przymrużeniem oka, rozmasuj to zmarszczone przez zamartwianie czoło i uśmiechnij się do lustra. Jesteś tylko człowiekiem, masz prawo popełniać masę błędów, masz prawo nie wiedzieć czy dobrze wychowujesz dziecko, masz prawo się potknąć, a potem z tych potknięć wyciągać wnioski. Na tym właśnie polega życie człowieka. To nas kształtuje. Raz się nie udało? Ok, uda się następnym razem. Nie wyszły postanowienia noworoczne? Masz jeszcze całe życie na to, by zdobyć świat. Nie chodzi o to, by z siebie rezygnować, by nie starać się byc lepszym, zdrowszym, lepiej zorganizowanym człowiekiem. Absolutnie. Chodzi o to, żeby w tych założeniach przestać być dla siebie surowym generałem i zamienić się w swoją najlepszą, serdeczną przyjaciółkę, która nie dołuje, ale pięknie motywuje. Naprawdę myślisz, że wszystkie jesteśmy takie idealne? Piszę teraz do ciebie, w moim zlewie stos naczyń kipi, przytyłam jakieś 5 kilograów, mimo, że tak bardzo zapewniałam siebie, że będę ostro ćwiczyć, i oddałabym swój ukochany samochód, żeby mi ktoś teraz dowiózł paczkę solonych czipsów i prosecco.
A dzieci? To tylko dzieci. Wciąż się tego świata uczą, nie zawsze wiedzą jak się poprawnie zachować, nie zawsze pamiętają, by posprzątać swój pokój, nie zawsze będą miały ochotę na bezglutenową owsiankę i edukacyjne zabawki.
Życie moja droga. Raz z górki, raz trochę ciężej. Why so serious ? 🙂
6. RANDKUJ!
Pamiętasz jak fajnie było przed dziećmi? Pamiętasz te wszystkie ogniste noce, które lubiły się przeciagać do południa. Oh jak ci się wtedy chciało, jak świat ci sprzyjał, jakie policzki były zaróżowione. Od pikanterii przesyłanych smsów czerwieniła się motorola z klapką.
Czy naprawdę uważasz, że aktualnie zasługujecie tylko na smsy o treści „mleko, jajka i pół kilo piersi z kurczaka”?
Nie, nie i jeszcze raz nie. Nie zgadzam się i błagam randkuj! Tak łatwo się pogubić w codziennych obowiązkach, tak łatwo jest się zaniebać wzajemnie. Dzieci kiedyś z domu odejdą. Zastanawiałaś się z czym wówczas zostaniecie? Czy będziecie mieli ze sobą o czym rozmawiać, czy może nagle zdacie sobie sprawę, że dzieci były jedynym spoiwem waszego związku? Wiesz dlaczego się tak wymądrzam? Bo stosuję się do tej rady, odkąd moje dzieci skończyły kilka miesięcy. Bo uważam ten aspekt mojego życia za rzecz świętą. Bo mój mąż jest dla mnie tak samo ważny jak dzieciaki i wreszczie, bo chcę moim synom przez całe życie pokazywać jak powinien wyglądać zdrowy związek.
Bierz ze mnie przykład i kup sobie bieliznę, w której czujesz się jak milion dolarów, poproś babcię o opiekę nad dzieciakami przez 1,5 dnia, zarezerwuj miły hotel, kup sushi i wino i baw się jakby nie patrzył nikt. Zobaczysz, że to wciąga 🙂
7. OTACZAJ SIĘ LUDŹMI. NIE ZOSTAWAJ SAMA.
O to cię proszę jak przyjaciółka. Samotność w macierzyństwie bywa depresyjna. Wiem, co mówię. Zatem wyjdź do ludzi, otwórz się na nowe znajomości, bądź aktywna. Nawet z maluchem u boku. Nawet jeśli twoje wyjścia muszą się ograniczać do wyjść na plac zabaw.
Zapraszaj gości, załóż bloga, idź do osiedlowego domu kultury, na aquaerobik z dziećmi, cokolwiek – bylebyś tylko nie zostawała sama. Bylebyś tylko nie doprowadzała do sytuacji, gdy przez cały dzień mówiłaś tylko do niemowlaka. Otaczaj się ludźmi, inspiruj się nimi, śmiej się z nimi, słuchaj ich i się im zwierzaj. Z ludźmi u boku jest łatwiej.
8. SPEŁNIAJ SWOJE MARZENIA. TWOJE DZIECI BĘDĄ CI ZA TO WDZIĘCZNE.
Jakie są twoje marzenia? Masz je na pewno.
Jednym z moich marzeń od zawsze było podróżowanie. I robię to! Tak często jak to tylko możliwe. Cieszę się tym, a moje dzieci to widzą. Jestem szczęśliwa, bo daję sobie pozwolenie na to, by marzyć, a potem te marzenia traktować całkiem serio.
To nic złego mieć marzenia, wiesz? To zupełnie naturalna rzecz, zatem marz! Nie przestawaj ani na chwilę, a potem spełniaj je wszystkie.
Twoje dorosłe dzieci będą ci kiedyś wdzięczne. Dasz im cudowny przykład. Nie musisz poświęcać całego swojego życia tylko dzieciom. One naprawdę tego nie wymagają.
Jest taka zasada, żeby w samolocie, w wypadku sytuacji awaryjnej, maskę tlenową najpierw podać sobie, a później dziecku. Wszystkie to znamy, ale czy na pewno stosujemy? Czy wiesz, że jeśli nie podasz sobie tej maski, dla dziecka będziesz bezużyteczna? Nie pomożesz mu, nie uratujesz go, będziesz nieprzytomna. Tak by się stało w samolocie, a jak jest w życiu? Podobnie!
Zadbaj o siebie, traktuj siebie z szacunkiem, postaw siebie na tym samym, równym miejscu, co resztę domowników.
Jesteś naprawdę cholernie ważna!
22 komentarze
Sto razy – tak! Niestety tez nie wiedziałam ze moze tak być- wydawało mi sie, ze porządek jest najważniejszą świętością świata, umierałam z myślą, ze nie daje rady ogarnąć dziecka, psa, obiadu, prasowania i całej chaty… a sentencja mówiąca o rozpoczynaniu i kończeniu dnia w dresie spowodowała niezla refleksje i przypomnienie hiper depry… Obecnie maluch ma prawie dwa lata, nadal w domu śmigam w dresie, ale mnie to nie przytłacza, bo czasem wychodze do ludzi co jest diametralną odmianą. Skąd to pragnienie doskonałości?! Chyba zasady wyjęte z domu rodzinnego nas tak zniewalają. Ważne ze juz po bólu.
Strasznie mądry tekst. Nie tylko dla mamy z maluchem ale też dla dziewczyn które zbyt przejęły się pracą, domem i mrzonką idealnego życia. Takie podejście może doprowadzić do zniechęcenia a w dłuższej perspektywie depresji. Nie jestem mamą i nigdy nie ośmieliłabym się krytykować czyjeś życie, czasem mam tylko swoje przemyślenia którymi się dzielę. W każdym razie wiem, że my jesteśmy ważne i musimy starać się być szczęśliwymi nawet jeśli trzeba odpuścić, z czegoś zrezygnować to warto.
Dziękuję za ten wpis, był mi bardzo potrzebny. Jako matka dwójki 2,5 i 10 miesięcy czuję, że już się wypalam i czas najwyższy zastosować się do Twoich rad bo zaraz wybuchnę.
ściskam <3
trzymaj się, pozdrawiam ciepło <3
Basiu! Od razu powiem, że nie mam dzieci ale praktycznie każdy punkt można zinterpretować na swój sposób i pasuje idealnie! Jestem Zosia Samocia, wszystko sama, lepiej, szybciej, nie proszę o pomoc… I często przychodzi taki moment, że już nie mogę… Szczerze mówiąc powrót do punktu 'używalności’ trwa często dość długo. A jakby tak wyczuć wcześniej ten moment, jak mówią 'lepiej zapobiegac niż leczyć’… o to by było idealne! muszę to wprowadzić w życie:)
Serdecznie Cię pozdrawiam, czytam od dawna, zdjęcia bardzo cieszą oko!:) p.s. zazdroszczę opalenizny!!!!!!
powodzenia <3
3 miesieczne niemowle zasypiajace tylko na rękach zasnelo cudem ze zmeczenia w wozku… dostałam 20 minut wolnosci i wpadl mi w rece Twój wpis. Chyba tego dzis potrzebowałam.
Aa i mam swoj maly sukces dzis. Jest po 11 i zdążyłam juz ściągnąć pizame!! 😉
brawo TY <3
No dobra, zainspirowałaś mnie trochę do wysłania innego smsa niż z listą zakupów. Zdziwił się nietęgo. Ale pozytywnie 🙂
ha, cudnie 🙂
Z tym winem i bielizną to chyba muszę spróbować 😉 <3
Koniecznie 😉
Super tekst, bardzo inspirujący 🙂 Zdjęcia też świetne! Pozdrawiam!
Dziękuję Ci, że dzielisz się Twoimi przemyśleniami jestem tu od niedawna, bardzo lubię Cię czytać i z utęsknieniem czekam na nowy tekst!!!
Super, dziękuję za miłę słowa 🙂
hej, dobre rady zawsze w cenie. A mnie najbardziej poruszyl punkt 7….Mieszkam na stale 'zagranico’ i od poczatku czulam sie tutaj samotna. Na poczatku jeszcze jakos dawalam rade w kolowrotku praca dom praca dom itd, zwlaszcza ze bardzo lubie swoja prace i wiazala sie tez ona z wieloma wyjazdami. Ale po urodzeniu pierworodnego powaznie nie wiedzialam gdzie sie podziac. Codziennie to samo i te nieprzespane noce i tak w kolko. W koncu po paru miesiacach poszlam na tzw. baby masaz i poznalam tam inne mamy, nawet jedna Polke. Od tamtej pory spotykamy sie regularnie, czasem nawet bez dzieci wieczorami. Mimo tego ze w miedzyczasie wszystkie mamy dwojke i mase obowiazkow i prace zawodowa fajny jest ten babski czas. A ty jak tam sobie radzisz z samotnoscia na tej Gwadelupie? Czy nie masz tego problemu? W sumie jak sie jest interesujacym czlowiekiem to i samej ze soba nie jest nudno :). Pozdrawiam cieplo
Ja lubię być sama, choć z czasów gdy mój pierwszy syn był niemowlakiem, a ja byłam uziemiona w domu (bez prawka, na wsi), pamiętam, że najbardziej doskwierała mi samotność i brak rozmowy z dorosłym człowiekiem. Dziś już o tym nie pamiętam i często kombinuję jak by tu pobyć bez towarzystwa 🙂 Fajnie, że poszłaś wtedy na ten baby masaż 🙂
Też idę na baby masaż z drugim synem
Pozdrawiam z Antwerpii
Kochana! powiedz to mojej rodzinie… w pełni się z Tobą zgadzam, ale jak wpada babciągu bez zapowiedzi…zaczynam wątpić w siebie:( „ale nie posprzątane masz” mam troje dzieci w wieku 6, 2 i prawie 1,5 roku. Cierpię na nerwice lekowa po ciężkich chorobach dwójki dzieci i męża… ludzie nie wiedzą przez co przeszlam i co nadal czuje zmagając się z chorobą, której najwiekszemu wrogowi nie życzę. Jednak dla innych liczy się tylko porządek w domu niestety
Jak ktoś wpada bez zapowiedzi, to drzwi na klucz 🙂
Wspaniały post, do tego napisany ładnym językiem, więc przyjemnie było go przeczytać 🙂 Perfekcjonizm niszczy również mnie, ale najgorszym aspektem są oczekiwania innych ludzi. Wystarczy powiedzieć, że dziecko nie jest najważniejszą osobą w domu i że musi dostosować się do reszty domowników (oczywiście w granicach rozsądku i swojej fizjologii) a lecą gromy 😀 Trzeba wpasować się w wizerunek idealnej matki. Dlatego cieszę się, że zostałam matką po raz pierwszy będąc po trzydziestce, kiedy to o wiele bardziej ma się wylane na to, co myślą o Tobie inni ludzie.