JAK ZADBAĆ O SIEBIE W LISTOPADZIE? MOJE SPOSOBY NA SPADEK ENERGII.

Listopad od zawsze był dla mnie trudnym miesiącem. Lubiłam narzekać na pogodę, na brak energii i brak motywacji do działania. Najchętniej to właśnie w listopadzie zawinęłabym się w koc, włączyłabym kolejny serial, a do miseczki nasypała porcję ulubionych chipsów. Byleby tylko przespać i przeczekać ten paskudny miesiąc.

Jednak w tym roku jest inaczej. Nie narzekam, mam więcej energii, jestem wyspana i ogólnie zadowolona z codzienności. I jest to dla mnie o tyle zaskakujące, że przez większość mojego życia, to właśnie jesienią zamieniałam się w największą marudę. Co zatem się zmieniło? Okazało się, że kluczem wcale nie było czekanie, aż nabiorę ochoty do działania lub aż ta szara pora roku się skończy. Rozwiązaniem dla mnie było dopasowanie się do cyklu mojego, do cyklu natury, stworzenie swojej rutyny i … ruch.

Musisz wiedzieć jedno: jeśli czujesz, że nic Ci się nie chce, że nie masz na nic energii i wciąż zastanawiasz się, jak inni to robią, że z uśmiechem na ustach wkraczają w listopad i mają motywację do działania, to wcale nie oznacza, że coś z Tobą jest nie tak. Nie jesteś leniwa, jesteś po prostu zmęczona i jedyne, co musisz zrobić, to dostroić się do swojego nowego, jesiennego rytmu i zadbać o siebie w sposób łagodny, ale i skuteczny.

JESIENNA RUTYNA I RYTUAŁY

Za każdym razem, gdy wspominam o rutynie i rytuałach, dostaję kilka wiadomości od moich czytelniczek, które brzmią mniej więcej tak: „Basia! Jaka rutyna? Jakie rytuały? Skoro ja robię wszystko, co w mojej mocy, żeby w ogóle przetrwać poranki i wieczory, bo ciągle coś się dzieje, bo moja rodzina i zajmowanie się nią, nie zostawia już dla mnie żadnego wolnego czasu, a ja dosłownie padam na twarz!”.

I ja to rozumiem, naprawdę. Rozumiem też, że każda z nas jest w innej sytuacji. Mamy różne formy pracy. Mamy dzieci w różnym wieku. Mamy różne sytuacje życiowe. Różne zasoby i różne możliwości.
Ale to, co nas łączy to fakt, że jesteśmy same za siebie odpowiedzialne i musimy zdać sobie sprawę, że jeśli my same o siebie nie zadbamy, to nikt tego za nas nie zrobi. Niestety. Witam w dorosłości. Nikt nas nie uprzedził, że to będzie jazda bez trzymanki. Czasem, żeby coś zyskać, musimy z czegoś zrezygnować. Dla mnie priorytetem w ostatnich miesiącach są treningi i zadbanie o swoje zdrowie, więc musiałam odpuścić sprzątanie domu, a obiady, które przygotowuję są tak proste, że prościej się już nie da. Zalecam pogodzenie się z faktem, że nie da się być w każdej przestrzeni życiowej na 100 %.

O tym, jak ważna jest rutyna zwłaszcza w tym czasie, kiedy jest nam najtrudniej, pisałam w tym artykule:

Co składa się na jesienną rutynę i rytuały moje i mojej rodziny?

  • sprzątam wieczorem kuchnię, po to, żeby przyjemniej zaczynać poranki. To mi bardzo dobrze robi na głowę. Wieczorem po kolacji wstawiam zmywarkę, opróżniam i myję zlew i kuchenkę, sprzątam blaty (lubię, gdy są puste) i wynoszę śmiecie. To zajmuje mi maksymalnie 20 minut, a robi ogromną robotę. Nie mówię o całym domu, tylko o kuchni.
  • pilnuję tego, by moje dzieci chodziły wcześniej spać. Ze starszym mam wynegocjowaną 22:30, młodszy sam chodzi spać o 21:00. Dzięki temu nie ma u nas rano porannego jęczenia w związku ze wstawaniem. Sama tez pilnuję siebie, by być w łóżku maksymalnie o 23:00.
  • moje dzieci (zwłaszcza młodszy syn) mają mieć spakowane plecaki i naszykowane ubrania dzień wcześniej. Dzięki temu nie ma u nas o poranku gorączkowego poszukiwania ubrań i mundurków i nie ma stresu związanego z brakiem białej koszulki na wf.
  • wietrzę sypialnie przez kilka minut tuż przed snem.
  • dwa razy w tygodniu gotuję gar zupy dyniowej, pomidorowej, fasolowej, krupniku lub rosół. Cudownie rozgrzewają i są idealne do podgrzania, gdy moje dzieciaki wracają ze szkoły.
  • w piątki zamiast Netflixa i winka – leżę w wannie, do której nalewam ciepłą wodę z solami do kąpieli (to moje ukochane – klik). To również mój czas na czytanie książki.
  • jesienią robię sobie detoks informacyjny. Analizuję to, jakie konta śledzę na Instagramie, jaki one maja na mnie wpływ, wyłączam wiadomości, dawkuję sobie kryminały i podcasty true crime, a zamiast tego sięgam po książki i czytam je bezkarnie w każdej, możliwej wolnej chwili.
  • staram się być codziennie w ruchu, nawet jeśli mój umysł podpowiada mi: „zostań, nie idź, przecież ci się nie chce”. Spaceruję pieszo do sklepu, robię kilka kółek wokół osiedla i chodzę na treningi (choć to bywa dla mnie najtrudniejsze, ale o tym za chwilę). Jeśli tylko mogę, idę na spacer gdy jest jeszcze jasno na dworze.
  • w listopadzie idę raz w tygodniu (4 razy na 5 minut) na solarium. Po to, żeby się dogrzać i po to, żeby moja skóra się delikatnie opaliła.
  • w całym domu zapalam lampki i jesienne świeczki pachnące przyprawami korzennymi.
  • piję ciepłą wodę z cytryną. Wciąż uważam, że to najlepszy kosmetyk.
  • odpuszczam perfekcjonizm i produktywność za wszelką cenę. Zamiast tego robię proste, mało spektakularne rzeczy, takie jak układanie puzzli z podcastem w tle, oglądanie filmów o miłości z lat 90, rozwiązywanie krzyżówek itd.
  • jeśli mam ochotę na popołudniową drzemkę, idę na drzemkę bez wyrzutów sumienia. Moje ciało wie najlepiej, co jest dla mnie najlepsze.
  • podczas pracy przy komputerze słucham …Chopina. Tak, dobrze przeczytałaś. Chopin rozbrzmiewa na cały dom nawet teraz, gdy piszę ten tekst. To wspaniale mnie wycisza i pobudza kreatywność.
  • robię listy rzeczy do odhaczenia i listy zadań, ale pamiętając by być dla siebie czułą i wyrozumiałą. Listy pozwalają mi pamiętać o wszystkich sprawach, które trzeba ogarnąć. W niedzielne wieczory siadam z kubkiem herbaty przy stole i planuję sobie mniej więcej cały tydzień. I tutaj znowu uwaga – mierzę siły na zamiary. Nie chodzi o to, żeby dokładać sobie zadań tylko po to, żeby mieć poczucie, że tyle robimy. Nie tędy droga. Jesienią zwalniamy – pamiętasz?

To tylko przykłady i inspiracje dla Ciebie. W całym tym ustalaniu jesiennej rutyny chodzi o to, żeby sobie umilić i ułatwić życie i żeby zdjąć z siebie presję bycia najlepszą wersją siebie. Robienie list i planów nie powinno być dla nas obciążeniem, tylko krokiem do uproszczenia codzienności. Niezależnie od tego, jaka ta codzienność jest. Nasze plany powinny być tak ułożone, byśmy przeszły przez tę jesień łagodnie i bez stresu, a ja do znudzenia będę powtarzać, że rutyna może być w tym bardzo pomocna. Bo to dzięki niej mamy szansę na to, by nie spędzić tych krótkich, szarych miesięcy pod kocem. Na wiosnę będziemy sobie za to wdzięczne.

Być może tak jak ja masz już nastoletnie dzieci i nagle odzyskałaś ogrom czasu dla siebie, który możesz spożytkować, tak jak lubisz. A może dopiero niedawno zostałaś mamą i jedyne, o czym marzysz to wyspać się za wszystkie czasy i umyć włosy. W każdej z tych sytuacji ustalanie jesiennej rutyny będzie się od siebie bardzo różnić i namawiam Cię do tego, żebyś przestała się do kogokolwiek porównywać.

Słuchaj siebie, swojego ciała i swojej intuicji. To czas dla Ciebie na zastanowienie się, co sprawia Ci przyjemność, a co stresuje. Spotkania z kim poprawiają Ci humor, a które zostawiają Cię bez energii? Jakie książki wciągają Cię bez reszty, co zawsze lubiłaś robić jesienią, a kiedy teraz czujesz, że marnujesz swój czas? To często również czas na to, żeby rezygnować ze spotkań, wiadomości, dram w pracy, obgadywania i bezmyślnego scrollowania po to, żeby zadbać o swoją energię i zrobić miejsce na zapomniane przez Ciebie hobby, na interesujące warsztaty, na niespieszne gotowanie, na ćwiczenia czy po prostu na nic nierobienie. Dbaj o siebie i dbaj o swoją energię. Nie rozdawaj jej byle komu i byle czemu.

JEDZENIE TO NASZE PALIWO – co warto jeść jesienią, żeby mieć energię?

Jesienią nasz organizm potrzebuje czegoś zupełnie innego niż latem. Mniej surowych sałatek, więcej ciepła, sytości i rozgrzewających przypraw. To czas, w którym warto postawić na proste, domowe jedzenie. Takie, które naprawdę nas odżywia i daje energię, a nie tylko ją chwilowo podbija batonikiem czy kolejną kawą.

W mojej kuchni królują teraz wszelkie zupy, gulasze, pieczone warzywa i kasze. To jedzenie, które rozgrzewa od środka i koi, kiedy na zewnątrz szaro. Sięgam po wszystko, co sezonowe, bo to prawdziwe bogactwo naszej szerokości geograficznej. Dynia, papryka, marchewka, pietruszka, cebula, seler, brukselka, buraki, soczewica, fasola, kasza gryczana, dobrej jakości mięso i przyprawy takie jak cynamon, papryka wędzona, kurkuma, pieprz ziołowy, oregano, tymianek, rozmaryn i czosnek. Na samą myśl o połączeniu tych wszystkich smaków, cieknie mi ślinka.

Oto kilka pomysłów na jesienne obiady i kolacje:

Warto pamiętać, że nasza odporność zaczyna się w brzuchu i że powinniśmy dbać o nią przez cały rok, a nie tylko w sezonie przeziębieniowym. Nie ma nic lepszego niż właśnie sezonowe gotowanie. Ciepłe posiłki, kiszonki, buliony i aromatyczne przyprawy takie jak cynamon, imbir, kurkuma czy czosnek pomagają nam utrzymać nasze ciało i florę bakteryjną w dobrej kondycji. Jesień to również dobry czas na to, by pić więcej ciepłych napojów: herbat ziołowych, naparu z imbiru i cytryny, a czasem po prostu ciepłej wody.

RUCH I AKTYWNOŚĆ FIZYCZNA TO NAJLEPSZE LEKARSTWO NA SMUTKI

Nie ma co ukrywać ruch jesienią bywa najtrudniejszy. Gdy za oknem ciemno, zimno i mokro, ostatnią rzeczą, na jaką mamy ochotę, jest wyjście z domu czy trening. A jednak to właśnie wtedy najbardziej go potrzebujemy. Doświadczyłam tego na własnej skórze. W momencie, kiedy dopadło mnie potworne wypalenie, to właśnie sport dosłownie przywrócił mnie do życia. I musisz wiedzieć jedno – gdy jest nam najtrudniej, najbardziej nam się nie chce. Mnie też się nie chciało. Ale to działa i warto wprowadzić aktywność fizyczną do swojej rutyny. Pamiętasz zasadę „mniej analizowania, więcej odhaczania?”. No właśnie!

No cóż, tutaj potrzeba naukowego wyjaśnienia. Pozwól, że powiem Ci, co na ten temat mówi biologia i fizjologia człowieka. Na pewno pamiętasz ze szkoły podstawowej, że w każdej naszej komórce są takie małe maszynki do produkowania energii zwane mitochondriami. Czytając książkę „Biohacking dla kobiet” autorstwa dr Molly Maloof, zrozumiałam wreszcie dlaczego to sport i aktywność fizyczna, może być źródłem naszej życiowej energii. Biorąc pod uwagę, jak bardzo stękam z wysiłku wykonując trening siłowy, ta wiedza była dla mnie odkrywcza. Już wyjaśniam.

Otóż „nasz związek z tymi maleńkimi centrami energetycznymi jest dwukierunkowy: maja one wpływ na wszystko w naszym życiu i wszystko, co robimy, wpływa na nie. Ponieważ jesteśmy zbudowani z komórek, wszystko, co robimy, dzieje się nie tylko na poziomie makro, który widzimy i postrzegamy (sprzątanie domu, koszenie trawnika, używanie mózgu do pracy, czy uprawianie seksu – jednym słowem życie), ale także na poziomie komórkowym, gdzie wytwarzana jest energia. Gdy mitochondria nie otrzymują wszystkich elementów potrzebnych do jej wytworzenia, tracimy energię na poziomie komórkowym, a co za tym idzie, również na poziomie życiowym.”

Mówiąc prościej: jeśli postanowisz spędzić najbliższe miesiące leżąc na sofie, jedząc chipsy i oglądając seriale, to jest duże prawdopodobieństwo, że od tego leżenia poczujesz się jeszcze bardziej zmęczona. I analogicznie – jeśli jednak zmobilizujesz się i regularnie będziesz aktywna fizycznie, to z zaskoczeniem odkryjesz, że pomimo, że „styrałaś się” na siłowni, to masz więcej energii. I zamiast tracić siły, zyskujesz je! Dlaczego? Bo Twoje mitochondria zaczęły działać szybciej i sprawniej i produkują więcej energii, niż potrzebujesz na ćwiczenia. To dlatego ludzie aktywni fizycznie zdają się nie mieć problemów ze złą pogodą czy porą roku 🙂

Jeśli biologia Cie nie przekonuje, to już nie mam więcej pomysłów 🙂

Zachęcam Cię do znalezienia Twojej formy ruchu. Jeśli jesteś kobietą po 40-tym roku życia, namawiam Cię do treningów siłowych, przynajmniej dwa razy w tygodniu. Mają zbawienny wpływ na nasze ciało, na gospodarkę hormonalną, na układ kostny i mięśniowy.

CO JESZCZE MOŻESZ ZROBIĆ DLA SIEBIE JESIENIĄ?

Jesień to nie tylko czas zwalniania tempa, ale też powrotu do siebie. To czas, by wreszcie usłyszeć swoje ciało i swoje potrzeby. Zauważyłam, że im bardziej dostrajam się do tego, co dzieje się wokół mnie, tym łatwiej mi przetrwać te szare dni i być dla siebie wyrozumiałą. Jesienią wcześniej chodzę spać, jem więcej ciepłych potraw, częściej mówię „nie” rzeczom, spotkaniom i ludziom, z którymi nie mam chęci się spotykać, chodzę na spacery, gotuję, czytam książki, układam puzzle, po prostu odpoczywam. Tak samo, jak odpoczywa natura.

Ogromnie pomaga mi też wsłuchiwanie się w mój kobiecy cykl. Każda z nas ma momenty, gdy ma więcej siły i entuzjazmu, ale też te, kiedy potrzebuje ciepłego koca i spokoju. To jest zupełnie naturalne. Nie da się funkcjonować non stop na najwyższych obrotach i to właśnie nasz kobiecy cykl menstruacyjny daje nam o tym znać co miesiąc. Kiedy zaczniesz go zauważać i akceptować to, że w skali jednego miesiąca przechodzisz aż cztery fazy cyklu, podczas których możesz zachowywać się, jak cztery różne osoby – łatwiej będzie Ci być dla siebie czułą i wyrozumiałą. Bo wtedy przestaniesz od siebie wymagać niemożliwego i zaczniesz działać w zgodzie z tym, co czujesz Ty i Twoje ciało.

Nie wstydź się być „jesieniarą” i baw się dekorowaniem swojego domu. Zadbaj o światło, bo ono poprawia humor. Ja zapalam świece, girlandy, lampki w każdym kącie mojego domu. Na sofach i fotelach układam miękkie poduchy i ciepłe koce, do wazonów wkładam gałązki przyniesione ze spaceru, a do dyfuzora zakraplam olejki eteryczne pachnące lasem i szarlotką. Uwielbiam wszystkie te detale, którymi ozdabiam mój dom. Bo to właśnie jesienią czuję, że mój dom jest moją bezpieczną bazą, w której lubię się schować.

CZEGO WIĘC UCZY NAS LISTOPAD?

Listopad uczy nas pokory i zaufania do siebie i swojego rytmu. Pokazuje, że nie zawsze musimy działać na jak najwyższych obrotach i robić spektakularne rzeczy. Ale uczy nas też tego, że spokój nie oznacza bezruchu. W naturze nic tak naprawdę nie stoi w miejscu, nawet wtedy, gdy ziemia odpoczywa, to pod jej powierzchnią toczy się życie, a świat, choć z pozoru uśpiony, tak naprawdę przygotowuje się na nowy początek.
Tak samo jest z nami. Gdy uczymy się słuchać swojego ciała i dostrzegamy jego mądrość i sygnały, które nam wysyła, to łatwiej nam zrozumieć, że jest czas i na odpoczynek i na działanie.

Listopad przypomina też, że energia nie bierze się z niczego. Trzeba ją pielęgnować: ruchem, światłem, dobrym jedzeniem, oddechem, relacjami i wszystkim, co tworzy nasz dobrostan.

Życzę Ci tego dobrostanu z całego mojego serca.

Pięknej jesieni!

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Obserwuj mnie na Instagramie

Preferencje plików cookies

Inne

Inne pliki cookie to te, które są analizowane i nie zostały jeszcze przypisane do żadnej z kategorii.

Niezbędne

Niezbędne
Niezbędne pliki cookie są absolutnie niezbędne do prawidłowego funkcjonowania strony. Te pliki cookie zapewniają działanie podstawowych funkcji i zabezpieczeń witryny. Anonimowo.

Reklamowe

Reklamowe pliki cookie są stosowane, by wyświetlać użytkownikom odpowiednie reklamy i kampanie marketingowe. Te pliki śledzą użytkowników na stronach i zbierają informacje w celu dostarczania dostosowanych reklam.

Analityczne

Analityczne pliki cookie są stosowane, by zrozumieć, w jaki sposób odwiedzający wchodzą w interakcję ze stroną internetową. Te pliki pomagają zbierać informacje o wskaźnikach dot. liczby odwiedzających, współczynniku odrzuceń, źródle ruchu itp.

Funkcjonalne

Funkcjonalne pliki cookie wspierają niektóre funkcje tj. udostępnianie zawartości strony w mediach społecznościowych, zbieranie informacji zwrotnych i inne funkcjonalności podmiotów trzecich.

Wydajnościowe

Wydajnościowe pliki cookie pomagają zrozumieć i analizować kluczowe wskaźniki wydajności strony, co pomaga zapewnić lepsze wrażenia dla użytkowników.