fbpx

CZYTELNICY PYTAJĄ – JA ODPOWIADAM.

Autor: Basia Szmydt

Dzień dobry! Jestem tu dzisiaj, by odpowiedzieć na kilka kolejnych pytań, które dostałam od moich czytelników. Szczerze powiedziawszy myślałam, że ten format wyczerpie się po pierwszych dwóch postach, a ja opowiem już o wszystkim, o czym moi czytelnicy chcą wiedzieć, a o czym ja mogę rzecz jasna opowiedzieć, ale najwyraźniej tematów do rozmowy nam nie brakuje 🙂 I dobrze! Bo rozmowa to potrzebna rzecz. Mam ogromną nadzieję, że kiedyś będzie nam dane pogadać na żywo, a ja w końcu zdobędę się na odwagę, by zorganizować spotkanie z moimi czytelniczkami.

Dzisiaj standardowo – 10 pytań i 10 moich odpowiedzi. Zaczynamy!

1. JAKIE MASZ POCZUCIE HUMORU? SARKAZM, IRONIZOWANIE, CZARNY HUMOR?

Zdecydowanie sarkastyczne. Jestem tak zwanym „wujkiem Staszkiem mistrzem ciętej riposty”. Wszystkich bliskich ludzi w moim życiu na czele z moim mężem, poznałam i pokochałam właśnie przez poczucie humoru. Jeśli natrafię na osobę, która nadaje na tych samych falach co ja to wieczór jest nasz. Lubię dwuznaczności, sprośne żarty, lubię docinać z klasą, doszukiwać się drugiego dna, kpić, a na koniec udawać, że to wcale nie jest śmieszne. Uwielbiam inteligentnych ludzi, którzy na żartach się znają, tak jak ja, którzy potrafią śmiać się z samych siebie. Nie lubię czarnego humoru i szyderstwa. Nie lubię wyśmiewania się z innych ludzi (to zawsze krzywdzi). Nie lubię żartów o zabarwieniu religijnym, mającym na celu upokorzenie kogoś ze względu na orientację seksualną czy chorobę. Często śmieszą mnie rzeczy, które nie śmieszą nikogo innego. Albo inaczej – na całej sali jest tylko jedna, jedyna osoba, którą to bawi. Najprawdopodobniej się zaprzyjaźnimy 🙂

2. JAK EFEKTY WYZWANIA Z EWĄ CHODAKOWSKĄ?

A różnie 🙂 Staram się ruszać każdego dnia, bo większość czasu spędzam za kółkiem albo przy biurku – muszę się ruszać. Po miesiącu ćwiczeń z Chodakowską zrzuciłam całe masło, które zjadłam w wakacje i które skrystalizowało się w postaci boczków i pełnych, rubensowskich ud  🙂 Ruszać się trzeba, to nie podlega żadnej dyskusji. Czy nam się to podoba czy nie. Siedzący tryb życia – skraca je! Marzę, by wyrobić w sobie nowy nawyk i ćwiczyć jogę choć kilka razy w tygodniu.

3. SKORO JESTEŚ MIEJSKĄ DZIEWCZYNĄ TO DLACZEGO MIESZKASZ NA WSI?

Bo tu po prostu wylądowałam podejmując ciąg mniej lub bardziej przemyślanych decyzji. Głównym powodem była działka budowlana, którą już mieliśmy, i która była dobrą podstawą, by postawić na niej dom. Obydwoje z moim mężem gdybyśmy mogli cofnąć czas to zamieszkalibyśmy w ogromnym mieszkaniu w kamienicy, gdzieś na Starym Mokotowie. Jak zapewne się domyślasz 10 lat temu nie było nas stać nawet na kawalerkę w tej lokalizacji 🙂 Nie wykluczamy, że pewnego dnia sprzedamy dom na wsi, mimo wszelkich jego zalet i wyprowadzimy się gdzieś indziej. Pewnie do miasta. Czas pokaże. Ja wierzę, że wszystko w życiu dzieje się po coś. Absolutnie wszystko.

O tym jak mi się mieszka możesz poczytać na przykład tutaj:
O CZYM NIKT MI NIE POWIEDZIAŁ PRZED BUDOWĄ DOMU?

4. LUBISZ CHODZIĆ NA OBCASACH?

Kiedyś bardzo lubiłam. Na każdą imprezę zakładałam szpilki. Pracowałam w różnych miejscach, które wymagały stroju formalnego, w tym szpilek. Dzisiaj zdecydowanie wybieram wygodę. Poza tym naprawdę ogrom czasu spędzam za kółkiem, a nie lubię prowadzić w obcasach. Mam 20 cm wyższego męża, więc na szpilki mogę sobie pozwolić w każdej chwili. Jednak płaski obcas zazwyczaj wygrywa 🙂
W szpilkach czuję się mega sexy. Tylko dlaczego to cholerstwo musi być tak bardzo niewygodne?

5. CZYM TAK NAPRAWDĘ ZAJMUJESZ SIĘ ZAWODOWO OPRÓCZ PISANIA BLOGA? JAK ZNAJDUJESZ KLIENTÓW?

Kiedyś takie pytanie doprowadzało mnie do szału. Dzisiaj odpowiadam na nie ze spokojem, już się nie boksuję. Tym razem też tak odpowiem. Blogowanie to praca. Praca, która jeśli chcesz na niej zarobić poświęcasz jej minimum 8 godzin dziennie. Teksty, których przeczytanie zajmuje Ci klika minut to często efekt kilku dni pracy. Bloger skupia wokół swojej strony/bloga społeczność, a ta przekłada się na tak zwane statystyki czyli liczbę odsłon strony w skali miesiąca i liczbę unikalnych użytkowników, którzy mnie odwiedzają. Nie jestem dużym graczem na tym rynku. Mój blog generuje miesięcznie ok. 180 tysięcy odsłon, przychodzi do mnie ok. 60 tysięcy osób co miesiąc. Te liczby są na tyle atrakcyjne dla marek, że te chcą być obecne na moim blogu i na tym aktualnie opiera się mój model biznesowy. Na codzień tworzę teksty o różnej tematyce, niezmiennie od 6 lat, a co jakiś czas, marka, którą ja wybieram do współpracy jest sponsorem danego tekstu, co w praktyce oznacza, że za umieszczenie produktu w tekście biorę pieniądze, a marka zyskuje atrakcyjną powierzchnię reklamową. Starannie wybieram marki z którymi współpracuję i bardzo lubię to co robię. Ręczę za nich swoim nazwiskiem. W końcu mój blog to basiaszmydt.pl
Wbrew pozorom praca blogera na pełen etat nie polega tylko na napisaniu tekstu w pół godziny i czekaniu na przelew. To lata pracy, tysiące wymienionych maili, nieustanna nauka, popełnianie błędów, szukanie partnerów biznesowych, praktyka i utwardzanie sobie nieustannie tyłka, gdy padają pytania takie jak te 🙂 Gdyby nie kampanie reklamowe na moim blogu zamknęłabym go jakieś 3-4 lata temu. Dodatkowo, oprócz płatnych kampanii, muszę tworzyć ciekawy kontent, dbać o swoje kanały social media, bo jeden czytelnik czyta mnie tylko na instagramie, drugi tylko na facebooku i nigdy instagrama nie miał, a trzeci gardzi social mediami i jeśli nie wrzucę wpisu na blogu to dla niego oznacza to, że milczę.  Blogowanie to dla mnie pozostawanie w stanie nieustannej kreatywności. Czasami muszę od tego odpocząć, odmóżdżyć się, ale mimo wszystko to dla mnie praca marzeń. Gdyby nie blog nie miałabym takiej wiedzy, nie miałabym odwagi w sobie, by wchodzić w różne nowe projekty, by wymyślać nowe pomysły na biznes, snuć wieloletnie plany, które zakładają kontynuację bycia blogerką, a nie powrót na etat. Blogowanie pozwoliło mi uwierzyć w siebie i polecę taką ścieżkę każdemu, choć łatwa nie jest, a przebić się dziś jest bardzo trudno.
Blogowanie to nowy zawód, nie każdy go rozumie i nie każdy musi rozumieć. Ważne, by robić to co się kocha, w czym się czujemy dobrze.  To zajęcie które niesamowicie rozwija, pozwala zdobyć szereg umiejętności, które mogą się przydać w zupełnie innych dziedzinach. Blogowanie jest również dobrze płatne, jeśli już osiągniesz odpowiednią pozycję na tym rynku.  Niemal każdy bloger dochodzi do momentu, w którym chce stworzyć własną markę, własne produkty i uniezależnić się nieco od kampanii reklamowych. Oczywiste jest to, że używając tych samych narzędzi lepiej promować coś, co zrobiło się samemu. Ja myślę o swoich produktach niemal każdego dnia i nie przestaję wierzyć, że uda mi się doprowadzić moje plany i marzenia do samego końca 🙂

Daj znać jeśli interesuje Cię więcej rzeczy związanej z pracą blogera 🙂 Postaram się odpowiedzieć.

6. JAK NIE PRZEJMOWAĆ SIĘ OPINIĄ INNYCH?

Po prostu przestań przejmować się opinią innych! Żartuję! Doskonale wiem, że to wcale nie jest prosta sprawa. Może na początek zastanów się co to za ludzie Cię oceniają i jaką opinię na Twój temat wydają. Bo może się okazać, że czas najwyższy odciąć te znajomości, które nic dobrego w Twoje życie nie wnoszą, a sprawiają Ci ból. Może czas zająć się przede wszystkim sobą, mieć w dupie to, co o Tobie myślą i uznać, że dopóki nikogo nie krzywdzisz to możesz żyć tak jak Ci się podoba, podejmować dorosłe i swoje decyzje i przestać się komukolwiek z czegokolwiek tłumaczyć? To bardzo oczyszczające uczucie – mówię Ci. Jeśli czujesz, że to juz czas na takie ruchy, wówczas bardzo Ci się przyda mój tekst:

TOKSYCZNI LUDZIE – JAK POZBYŁAM SIĘ ICH ZE SWOJEGO ŻYCIA?

Gdy już to przeczytasz to może wróć też do tych postów:
7 RZECZY, KTÓRE POWIEDZIAŁABYM SOBIE NA POCZĄTEK DOROSŁEGO ŻYCIA.
JAK STAŁAM SIĘ SILNĄ KOBIETĄ?

7. ULUBIONA POTRAWA I CIASTO

Hmhhh. Z potrawą może być ciężko. Nie wiem czy zdołam wybrać jedną. Powiedzmy, że gdybym miała zabrać na bezludną wyspę tylko jedną to byłby to świeży chleb z masłem, a jeśli pozwolono by mi zabrać coś jeszcze to wzięłabym fasolkę szparagową z bułką tartą, którą gotowałam sobie z babcią Teresą, świąteczny bigos mojej mamy, ruskie pierogi z cebulą mojej teściowej i barszcz ukraiński babci Zosi. Uważam, że nie ma lepszego jedzenia na świecie niż to, które wymieniłam.
Jedyny słuszny deser, za który dałabym się pokroić to tiramisu.

I te ciasteczka z Londynu, scottish short bread.

PRZEPIS NA DOSKONAŁE TIRAMISU –>  KLIKNIJ TUTAJ

8. CZY MASZ JAKIS SYSTEM OSZCZĘDZANIA?

O tym jak oszczędzam pieniądze napisałam wpis tzw. PIGUŁĘ. Same konkrety i mnóstwo moich cennych wskazówek.

JAK ZACZĄĆ OSZCZĘDZAĆ PIENIĄDZE? MÓJ BUDŻET DOMOWY OD A DO Z.

Oszczędzam przede wszystkim dlatego, że mam cele, mniejsze i większe, na które potrzebuję pieniędzy. Nie jestem typem konsumpcjonisty. Dziesięć razy się zastanowię nad tym czy na pewno potrzebuję danej rzeczy. Po drugie nie dla mnie galerie handlowe i 52 sezony w modzie. Dobrze mi z moim minimalizmem w tej kwestii. A propos minimalizmu i konsumpcjonizmu napisałam o tym post, który bardzo lubię.

Myślę, że dziś nie ubrałabym tego lepiej w słowa. Przeczytaj koniecznie:
MINIMALIZM – CZY NAPRAWDĘ CHODZI TYLKO O RZECZY?

Nie lubię bezsensownych zakupów. Męczą mnie czasy, w których mieć znaczy więcej niż być, więc staram się jak najczęściej być. Z niekupowania też nie czynię nie wiadomo jak wielkiego rytuału. Lubie ładne przedmioty, właśnie urządzam dom, to naturalne, że na tym etapie życia sporo kupuję i mam sporo wydatków, ale staram się w tym wszystkim zachować zdrowy rozsądek i dokonywać dobrych jakościowo wyborów. Tak, bym nie musiała wracać po tę samą rzecz do galerii ponownie, bo tego „nie zniesę” 🙂 Wyjątek stanowi IKEA. Tam się czuję dobrze o każdej porze, nawet jeśli kupuję tylko kawę 🙂

Jak oszczędzam na codzień?
– Staram się planować posiłki, nie wyrzucać jedzenia i kombinować z tego, co znajdę w lodówce.
– Bardzo często zabieram jedzenie ze sobą do torebki zamiast kupować je w mieście.
– Kupuję sporo używanych rzeczy albo przerabiam te stare i robię z nich nowe.
– W pierwszej kolejności na początku miesiąca zawsze najpierw płacę rachunki, dopiero później zastanawiam się ile i na co mogę wydać.
– Nie rekompensuję sobie zakupami złego nastroju. Chyba, że jest to nowy Magnum o smaku ciasteczkowym.
– Nie rozstaję się z kalkulatorem. Nieustannie liczę na przykład ile pieniędzy potrzebuję jeszcze, by osiągnąć dany cel, np. wykończyć piętro w domu, a potem zarabiam, kontroluję budżet i odkładam. A jak już ten cel osiągnę to lecę sobie na przykład do Paryża. Za zaoszczędzone pieniądze rzecz jasna 🙂

Więcej moich sposobów na OSZCZĘDZANIE napisałam w tym poście:
7 PROSTYCH TRIKÓW NA TO JAK SPRYTNIE OSZCZĘDZAĆ PIENIĄDZE

9. JAK TY TO ROBISZ, ŻE JESTEŚ TAKA PEŁNA ENERGII?

Przede wszystkim nie zawsze jestem pełna energii. Dzisiaj na przykład jadę na oparach i marudzę od rana, bo rozkłada mnie jakieś przeziębienie. Staram się przede wszystkim doceniać to co mam, to że mam rodzinę, miłość, zdrowie, dom, pracę, ciepły obiad  – to sprawia, że nie czynię z życia dramatu. A jeśli już zdarza mi się czynić to tylko na chwilę, bo zaraz sobie zdaję sprawę, że to bez sensu. Lubię prosty przekaz. Nawet jeśli to ten wysyłany ode mnie do siebie 🙂
Dbam o swoja życiową energię. Wiem co mnie ładuje, pilnuję tego. Staram się być dla siebie dobra i znajdować czas na przyjemności. Kiedy nie mam siły to zwalniam, kiedy ją mam wyrabiam 200 % normy.
Lubię moje życie. Lubię je sobie pokolorować po swojemu. Ładnie nakryć do stołu, pojechać gdzieś, zrobić coś ponad program, podjąć jakąś szaloną decyzję, zrobić coś z niczego. To sprawia, że mam dużo energii 🙂 Lubię blogować, naprawdę to lubię! Więc, kiedy się spotykamy, tutaj na blogu czy na Instagramie to spotkasz mnie raczej naładowaną dobrą energią niż zdołowaną 🙂
O tym jak być dla siebie dobrą też lubię pisać. Czytałaś już te posty?

JAK BYĆ DLA SIEBIE VIP?
100 POMYSŁÓW NA TO, BY POCZUĆ SIĘ LEPIEJ.

10. NIE MAM PYTAŃ, CHCIAŁAM CI TYLKO PODZIĘKOWAC ZA TEN SPAM MOTYWACYJNY.

A ja chciałam podziękować Tobie moja droga Czytelniczko. Za to, że jesteś, że tu wracasz, że mogę dla Ciebie pisać. Za to, że piszesz mi wiadomości, maile, komentarze. Za to, że jesteś tak zaangażowana, że zostawiasz mi tutaj swoją dobrą energię, że mnie motywujesz do dalszego działania. Dziękuje ci, że tak często odbieramy świat na tych samych częstotliwościach. Bez Ciebie ten blog by nie istniał – dziękuję! <3

Loading

Spodobają Ci się także:

12 komentarzy

Ania 2 października, 2019 - 7:45 pm

Co znaczy „ mam 20 cm wyższego męża, więc na szpilki mogę sobie pozwolić”? Czy mając niższego męża nie mogłabyś nosić szpilek? 😉

Reply
Basia Szmydt 2 października, 2019 - 7:48 pm

Nie wiem – nigdy nie miałam niższego męża. Miałam kiedyś chłopaka mojego wzrostu i nie nosiłam wtedy szpilek. To moje zupełnie suhiektywne odczucie.
Choć uważam, że nie ma absolutnie nic złego w różnicy wzrostu między partnerami 😉 pozdrawiam

Reply
Agata 2 października, 2019 - 8:38 pm

Basiu, jak dobrze tu do Ciebie zaglądać i czytać, czytać, czytać… ❤️

Reply
Kamila 2 października, 2019 - 9:47 pm

Zaglądam do Pani od niedawna, ale jestem oczarowana 🙂 Dziękuję za poświęcany NAM czytelnikom czas, szczerość i wartościowe przekazy. Pozdrawiam serdecznie – Kamila

Reply
Katarzyna 3 października, 2019 - 10:18 am

Basiu ta seria 10 pytań jest fantastyczna, czekam na kolejny wpis 🙂
Fajnie, że dla nas piszesz 🙂

Reply
Anita 3 października, 2019 - 12:35 pm

Ja też dziękuję – a propos ostatniego punktu 🙂

Reply
Hania 3 października, 2019 - 4:06 pm

Co do toksycznych ludzi Ty Basiu możesz się odciąć ale gorzej jest jak z taką osobą pracujesz przez 8 godzin w tym samym pokoju to już jest problem. Jak się ie przejmować opinią takich osób, gdy zatruwają Ci życie

Reply
Weronika 3 października, 2019 - 8:14 pm

Wpis super 😉 Ja chętnie poczytam coś o Waszych wyprawach, może jakieś nieodkryte zdjęcia?

Reply
z-dusza.pl 7 października, 2019 - 5:02 pm

Kolejny raz napiszę – super pomysł na wpis. Dzisiaj, w szczególności spodobał mi się punkt o pracy blogerki. Chciałabym rozwinąć swojego bloga więc chętnie przeczytałabym więcej na ten temat 🙂

Reply
martakil.pl 6 września, 2020 - 6:23 am

Basiu, jeśli nadal mogę – zapytam. Chodzi o pracę blogera 🙂 Mój blog ma dopiero ponad miesiąc, ale już teraz waham się, czy będę w stanie wygenerować z niego przychody. Zgadzam się, że to wielogodzinna praca. Gdybym podjęła standardową pracę choćby na 0,5 etatu, nie miałabym już siły i czasu na regularne dbanie o bloga. Ale, choć mój mąż pracuje i wspiera, to jednak nie wyobrażam sobie przez wiele miesięcy nie zarabiać ani złotówki. Czy możesz powiedzieć, jak to było u Ciebie? Czy robiłaś dodatkowe rzeczy, pisałaś jako copywriter itp.? Pamiętam, że chyba kiedyś sprzedawałaś kartki okolicznościowe DIY… Czy może u Ciebie ten ruch rozkręcił się stosunkowo szybko? Jak przetrwać ten czas, który może okazać się „zmarnowanym” finansowo czasem? 😀

Z perspektywy świeżej blogerki podziwiam Cię tym bardziej za łączenie pracy z rolami kobiety domu i tym wszystkim, co jeszcze robisz i pokazujesz nam na blogu :)) Pozdrawiam!

Reply
Basia Szmydt 8 września, 2020 - 10:19 am

Odpowiedz na Twoje pytania to nie jest kwestia jednego, mojego komentarza tutaj 🙂 no nie da się ‍♀️ Napisz do mnie proszę maila, postaram się odpowiedzieć.

Reply
martakil.pl 9 września, 2020 - 8:46 am

Dziękuję! <3 Piszę.

Reply

Zostaw komentarz

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Ok, rozumiem