Niestety jeszcze nie w swoim nowym łóżku ze świeżutką pościelą. Jeszcze kilka miesięcy. Jakieś 90 dni.
Jako, że z małżonkiem mym Tomaszem należymy raczej do typów survivalowców, postanowiliśmy korzystając z uroków obłędnie ciepłego, pierwszego dnia czerwca, spędzić noc w naszym domu. Bo to już jest dom. Ma już okna, i wylane podłogi. Ma rozłożone rurki i rureczki, które sprawią, że podłoga będzie ciepła. Ma kolejne rurki, które sprawią, że powietrze w środku będzie wciąż świeże. I choć na zdjęciach wciąż dla was ta sama betonowa nuda, to tam się dzieje! Dzieje się aż miło 🙂 Choć daleka jeszcze droga do bibelotów na półkach.
Wróćmy jednak do początku, czyli do tej pierwszej nocy na budowie.
Ze zgrzewki styropianu zrobiliśmy stół.
Otworzyliśmy na oścież tarasowe okna, całe w kurzu i betonowym pyle. Jeszcze.
Otworzyliśmy je i wpuściliśmy do środka miliony promieni zachodzącego słońca i ten absolutnie przepiękny harmider ptaków. Co kilkanaście minut słuchaliśmy dźwięków, które obydwoje kochamy – przejeżdżających pociągów i przelatujących samolotów. Te drugie sprawiają, że Tomek zawsze patrzy w niebo.
Ze styropianowych pudełek zjedliśmy pyszne jedzenie z małej, serbskiej knajpki na warszawskim Ursynowie. Jeszcze ciepłe! Otworzyliśmy wino i w towarzystwie tych wszystkich dźwięków i tej ciszy przeszywającej jednocześnie, wypiliśmy jedno z lepszych win w naszym życiu. I po raz kolejny poczuliśmy się totalnie spełnieni. I w tej jednej chwili, na tej betonowej podłodze, na tym styropianowym stoliku poczuliśmy się jak w najlepszym hotelu. I wszystkie problemy, zmartwienia, ten pęd i to wszystko co zaśmieca nasze głowy i stresuje, nagle przestało mieć znaczenie.
Mam już wszystko. Wino, dobre jedzenie i podwójne „ledżinsy” na noc. Uśmiech też mam! 😀
Romantyczna kolacja ze styropianem w tle, najlepsze wino na świecie i on taki piękny w tych promieniach! Tyle wygrać!
Tak wygląda sfotografowana duma, a raczej złapanie w kadr tego „uszczypnij mnie” 🙂
Wypijmy! Za wszystko co przed nami, za te wszystkie zapachy w naszej przyszłej kuchni, za tupot małych stópek po podłodze, która właśnie powstaje, za te rocznice i kłótnie wszystkie, które tu będą, za te wszystkie pytania „gdzie jest?”, kiedy nie będziemy mogli czegoś znaleźć, za te kubki z gorącą czekoladą pite przy kominku, za te lekcje naszych dzieci,odrobione na 5-tki przy ogromnym stole w naszej kuchni. Wypijmy za wszystko co razem.
Śniadanie czyli kawa z pobliskiej stacji i ciasto drożdżowe przywiezione w walizce z Lublina. 6 rano i znowu te cholerne ptaki, które spać nie dają! 🙂
Poranna stylóweczka. Boskie słońce. Cudowny zapach skoszonej trawy. Wieś totalna. Dom.
I nasze pierwsze rośliny 😀
Tego dnia rozgrabiliśmy kilkanaście wywrotek ziemi. To narazie tylko ziemia, ale ja już nieśmiało spoglądam w kierunku tych wisterii, tych clemastinum, tych peonii wściekle różowych…
Już niedługo. Już bardzo niedługo wytatuuję sobie słowo „cierpliwość” na nadgarstku.
Dobrej nocy 🙂
17 komentarzy
Magia
Żałuję, że w moim najblizszym otoczeniu nie ma zbyt wielu ludzi takich jak Wy…. Wyluzowanych, potrafiacych docenic to co mają, czerpiących radość z chwili i świadomych że zycie składa się właśnie z takich małych przyjemności:) Potraficie wyznaczać cele w swoim zyciu i dązyc do ich realizacji z usmiechem na ustach a nie wywalonym jęzorem ze zmęczenia i ciagłym narzekaniem że to czy to nie jest takie jak chciałem… Jeju, jak ja Wam zazdroszczę!!! Nie tyle pieknegodomu co Was samych 😀 Wiem… brzmi to dziwnie ale nie wiem jak to lepiej ująć:P
Pieknie. Gratuluje domu. Pisz koniecznie jak ida prace.
To się nazywa życie. 🙂 A cegła ostatnio jest modna. 😉
Zazdroszczę Ci tej budowy. Znając siebie, też bym spała już w takich murach. Ha, mało tego, ostatnio spałam u koleżanki w takim stanie surowym, a miała jeszcze lepiej, bo dom z gliny. Myszki nam towarzyszyły, ale nic nie przebije poranku na wsi, prawie w lesie. Ptaki, spokój.
Pozdrawiam
Jak bym chciała móc kiedyś zbudować dom! Rysowałam go już milion razy 🙂
Ten, w którym mieszkam odziedziczyłam po rodzicach. Wraz z pieknym ogrodem.
Chciałabym CIę zachęcić do zaproszenia kilku niedocenianych a może zapomnianych – ale bardzo wdziecznych gatunków.
Mowa (m.in) o paprociach i rabarbarze.
http://stalove.eu/ogrod-bez-miar/
No i koniecznie zakątek zielarsko – kulinarny!
No wow! No!
I jak On Cię pięknie widzi w aparacie!
Super sprawa 😉 tyle powiem 😉
Kiedy zaczęłam czytać przeniosłam się tam razem z Wami, to w jaki sposób to opisałam, w jaki cudowny, przenikalny sposób ukazałaś to piękno swoimi oczyma. Jestem pod wielkim wrażeniem i zafascynowana, że są na świecie ludzie, którzy kochają życie nie tylko w słowach, ale i w czynach. Bez ograniczeń z miłością i szaleństwem. To co zrobiliście było piękne, a związek umacnia się poprzez dwa serca o podobnych szaleństwach.
Bardzo gorąco Cię pozdrawiam i życzę takiego podejścia do końca pięknego świata.
Jesteś wyjątkowa.
Basiu czym farbujesz włosy piękny masz tu kolor 🙂
aKtualnie wracam do naturalnego, więc to na głowie to rozjaśniacz, który moje prawie czarne doprowadził do rudego, a na to jakaś tonująca wszystko farba 🙂
Droga Basiu! Jesteś niesamowita 🙂 Ty i Twoja rodzina! Za każdym razem kiedy czytam wpis na Twoim blogu, czuję się tak swojsko, ciepło i rodzinnie:) Jesteście z mężem takim małżeństwem, jakie chciałabym niedługo sama stworzyć 😉 Oby Twój blog istniał jak najdłużej, bo niewiele takich miejsc w sieci 🙂 Pozdrawiam!
Basiu, jesteś śliczna! 🙂
Wzruszyłam się .Życzę wam szczęścia w nowym domku.
Mam nadzieję że też kiedyś będziemy mieli ciut więcej niż 12m2.
z całego serducha trzymam kciuki!
Wow! Cudownie to napisałaś, aż czuć te szczęście jakie od was biło w tamtych chwilach, całe szczęście zamknięte w trzech literach DOM. Życzę wam tego wszystkiego o czym wspomniałaś powyżej!
Nie wpadłabym na taki romantyczny pomysł żeby zorganizować sobie taki miły obiadek podczas budowy moje domu 🙂